Zielona Góra i okolice z dzieckiem
Zielona Góra i okolice – naturalnie i ciekawie!
Bywacie w okolicach Zielonej Góry? To piękne miasto, które zostało oszczędzone przez historię i w zasadzie nie ucierpiało w wyniku dwóch wojen światowych. Jest jednak jakoś dziwnie nie po drodze większości znanych nam osób.
Kraków, Wrocław, Warszawa, Poznań, Trójmiasto - tak. O tych miastach się słyszy, te miasta się odwiedza. Zielona Góra mimo pięknej architektury, ślicznego rynku, kamieniczek i deptaku, pozostaje jakby w cieniu innych, większych aglomeracji. Kiedyś miasto słynęło z uprawy winorośli i produkcji wina. Obecnie ten okres przypominają Bachusiki - małe figurki boga wina, których można wypatrywać w okolicach rynku (jak krasnali we Wrocławiu).

W okolicy Zielonej Góry znajduje się sporo malowniczych miasteczek z miniaturowymi ryneczkami i ślicznymi kościółkami, często otoczonych lasami. Czuć tu przestrzeń, naturę, czuć tu historię, a także pewien rodzaj spokoju. Są też rajskie tereny dla grzybiarzy, miłośników zbierania jagód i wędrówek po lasach. My chcemy Wam dziś polecić kilka miejsc i atrakcji, żeby pokazać, że okolice Zielonej Góry to świetny pomysł na rodzinny wypad.
Po pierwsze: Centrum Nauki Keplera w Zielonej Górze.
Składa się ono z dwóch placówek, mieszczących się w dwóch różnych budynkach - są to Centrum Przyrodnicze i Obserwatorium Astronomiczne.
Centrum Przyrodnicze
Centrum Przyrodnicze w Zielonej Górze to minicentrum nauki – można tu zdobywać wiedzę przez zabawę i doświadczenie. Na parterze, w dwóch sporej wielkości salach znajdują się stanowiska poświęcone m.in. sile i energii, światłu, jego właściwościom i złudzeniom optycznym, ale także np. zdrowemu odżywianiu czy... dinozaurom. Przy każdym stanowisku znajduje się zarówno instrukcja jego obsługi, jak i opis zasady działania danego urządzenia czy przebiegu eksperymentu, co znacznie ułatwia korzystanie ze stanowisk.
Młodsze dzieci będą więc potrzebować wsparcia rodziców, starsze mogą czytać samodzielnie, choć dzięki wspólnej lekturze i rozmowom dzieci zapamiętają więcej, a rodzina dodatkowo się zintegruje . I tak na przykład w pierwszej sali możecie zobaczyć jak działa gigantyczne yo-yo albo zobaczyć w miniaturze, na jakiej zasadzie działają elektrownie wiatrowe. Można też skomponować swój własny posiłek poprzez odczytywanie odpowiednich kodów kreskowych (dzieci miały świetną zabawę przy ich skanowaniu) i sprawdzić, czy dany posiłek jest zbilansowany, czy może jednak warto ulepszyć swoje menu.


W drugiej sali będziecie mieli okazję przeprowadzić mnóstwo eksperymentów związanych ze światłem albo pobawić się złudzeniami optycznymi dzięki licznym lustrom i kalejdoskopom.

Tutaj też maluchy będą mogły odkopać kości dinozaura z piasku albo... na interaktywnym ekranie. W drugiej sali znajdują się też dwa nietypowe miejsca - jedno wygląda jak duży biały kontener, a jest w nim laboratorium, a drugie jest oklejone plastrami miodu, więc od razu można podejrzewać, że ma coś wspólnego z ulem. Żeby dostać się do tych miejsc, należy zapisać się wcześniej na zajęcia pt. "Niesamowite owady", które są dodatkowo płatne w kasie i są prowadzone przez edukatora centrum. Są one dedykowane dzieciom od 3 do 12 roku życia. Ilość miejsc jest ograniczona ze względu na liczbę miejsc i mikroskopów w laboratorium, ale my na naszych zajęciach byliśmy sami. I cóż... nie zdradzimy Wam szczegółów, powiemy tylko, że dzieciom i rodzicom się podobało, było wesoło, pojawiły się ŻYWE owady i motyw przebieranek . Warsztaty trwają ok. godziny i bardzo cieszymy się, że udało nam się w nich wziąć udział.

W centrum jest jeszcze dostępne pierwsze piętro, gdzie odbywają się wystawy czasowe np. fotografii, ale znajduje się tu również makieta lasu z typowymi jego mieszkańcami, a także fajna elektroniczna tablica edukacyjna, dzięki której można posłuchać odgłosów wydawanych przez leśne stworzenia (a niektóre zdecydowanie Was zadziwią).
Zwiedzanie centrum zajęło nam około 2 godziny, a warsztaty z edukatorem dodatkową godzinę. Myślimy więc, że 3 godziny to taka rozsądna, minimalna ilość czasu, którą warto sobie zarezerwować na skorzystanie ze wszystkich atrakcji Centrum.
Dodatkowe informacje:
Centrum jest w dużej mierze przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych (obie sale wystawowe, toalety, winda na pierwsze piętro), przed centrum znajduje się sporej wielkości parking, brak tu gastronomii, są jedynie automaty z przekąskami i piciem, jeśli ktoś planuje wybrać się też do obserwatorium, można kupić bilety na obie usługi - są wtedy tańsze, a w obserwatorium nie trzeba dodatkowo stać w kolejce.
Obserwatorium astronomiczne
Obserwatorium Astronomiczne w Zielonej Górze jest nowoczesną i przyjazną rodzinie placówką naukowo-dydaktyczną. Kiedyś było tu kino (najbardziej popularne w Zielonej Górze), dziś można oglądać projekcje na temat astronomii oraz krótkie, edukacyjne (merytorycznie i wizualnie bardzo fajnie przygotowane) animowane filmy dla dzieci.
My trafiliśmy na animację Życie Drzew i ciężko nam powiedzieć, czy większe wrażenie zrobiła ona na dzieciach, czy na dorosłych! Bajka, w której bohaterami są najmniejsi mieszkańcy łąki (owady) i która wizualnie robi ogromne wrażenie (jest wyświetlana na kopule w technologii full dome i momentami sprawia wrażenie 3D, mimo że teoretycznie to nie jest film 3D), jest do tego rewelacyjnie przygotowana pod kątem merytorycznym. Nasze dzieci (no i cóż… rodzice chyba też) utrwaliły sobie dzięki niej informacje, które już znają i zdobyły całe mnóstwo nowych, ale w taki sposób, że bynajmniej nie czuły, że się uczą. Seans spodobał się nam na tyle, że siłą rozpędu mama i starszak zostali na „dorosłym” filmie (Polaris 2), który również nam się podobał, ale na mamie większe wrażenie wywarła zdecydowanie animacja .
W planetarium w każdym miesiącu jest do wyboru kilka tytułów dla starszych i dla dzieci - w żadnym planetarium do tej pory nie spotkaliśmy się z takim szerokim wyborem, a bajki edukacyjne wyświetlane na kopule to już w ogóle nowość dla nas.
W planetarium znajduje się kilka dodatkowych atrakcji. Jest tu mała sala z grami, klockami i zabawkami logicznymi, w której najmłodsi mogą poczekać na seans. Jest jaskinia światła, gdzie starsi i młodsi mogą przeprowadzić lub poobserwować eksperymenty optyczne, część podobnych, a część innych niż te, które można przeprowadzić w Centrum Przyrodniczym.

Są kosmiczne, dosłownie i w przenośni, wagi, które pokażą Wam, ile ważylibyście na innych planetach Układu Słonecznego (czasem ta waga cieszy, a czasem przeraża).

Do tego w wielu miejscach znajdują się tablice informacyjne dotyczące Układu Słonecznego, znanych astronomów itp. Nawet w drodze do toalety „zaatakuje” Was tu wiedza!
To miejsce naprawdę warto odwiedzić!
Dodatkowe informacje:
Na salę nie można wnosić jedzenia ani picia, więc warto zjeść przed wejściem (pod tym względem planetarium różni się od kina).
Wszelkie potrzeby należy załatwić przed wejściem na salę. W trakcie projekcji można ją opuścić, ale nie można już wrócić do środka.
Planetarium znajduje się praktycznie przy rynku, więc w okolicy jest kilka knajpek/barów/restauracji, jak również kilka przytulnych i pysznie się zapowiadających kawiarenek. My przetestowaliśmy i gorąco polecamy Cafe Kratka (szeroki wybór smakowicie wyglądających ciast - boska beza z owocami, prawdziwa gorąca czekolada i pyszna kawa, a w samej kawiarni półka z ciekawymi książkami do przejrzenia czy poczytania).
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Po drugie: ŻARY
Małe miasteczko, niecałą godzinę drogi od Zielonej Góry, kiedyś znane z odbywającego się tu co roku Owsiakowego Woodstocku. Obecnie na festiwalowych polach królują fabryki żarskiej strefy ekonomicznej, a sława Żar odeszła w niepamięć. Niesłusznie. Dla nas to znakomita baza wypadowa do Zielonej Góry i okolic oraz jest tu całe mnóstwo miejsce, które lubimy - począwszy od kilku świetnych placów zabaw, po baseny (kryty i nowoczesny odkryty w lecie), a także wielką ogólnodostępną piaskownicę, która co wakacje jest ustawiana na rynku i przyciąga spacerujące w okolicy rodziny. Lubimy tutejszy deptak z kolorowymi i częściowo odnowionymi kamieniczkami oraz mały przytulny rynek.







Niezmiennie podziwiamy potężny zamek stojący przy rynku, który niestety obraca się pomału w ruinę, bo brak sponsora, który dałby radę o niego zadbać. Jest tu też małe kino, takie w starym stylu, ale w miarę zadbane, z filmami raczej na czasie. Lubimy do niego zaglądać, żeby dzieci wiedziały, że kinowe multipleksy to nie jedyna opcja w kwestii oglądania filmów na dużym ekranie. I w końcu - Żary otoczone są przepięknymi lasami.
Dziś chcemy Wam polecić rewelacyjną ścieżkę przyrodniczą, która biegnie przez jeden z żarskich lasów. ZIELONY LAS to ścieżka, do której bez problemu poprowadzi Was GPS. Zaczyna się w lesie, niedaleko odkrytego basenu, gdzie auto można zostawić na specjalnie przygotowanym parkingu i dalej wyruszyć pieszo na wyprawę Szlakiem Trzech Wież. Ścieżka jest świetnie oznakowana i niezwykle zróżnicowana pod względem rzeźby terenu - są tu odcinki dość płaskie, są też wzniesienia, jary, wąwozy czy minigórki.

Już po około 300-500 metrach natknęliśmy się na małą siłownię pod chmurką, gdzie w grubych, wodoodpornych zimowych ubraniach skorzystaliśmy z urządzeń i poćwiczyliśmy trochę.

Przy siłowni stoi znak, który wskazuje, gdzie udać się, aby odnaleźć... trzy wieże. I tu zaczyna się prawdziwa przygoda . Najpierw trochę pod górkę, z przerwami na zbieranie patyków albo skoki z przewróconych konarów, a potem drogą przez kilkaset metrów względnie prostą aż do... Wieży Bismarcka, którą zaczęto budować na początku XX wieku, jednak ze względu na problemy z funduszami oraz dwie wojny światowe, wieży nigdy nie dokończono. Ruiny tejże robią wrażenie i są bardzo malownicze.

Przy wieży jest miejsce na rozpalenie ogniska, a także drewniane ławy piknikowe, gdzie warto zrobić sobie przerwę - wiosną posłuchać ptaków i zatopić się w zapachu lasu, jesienią zachwycić się krajobrazem, a latem odpocząć od upału miasta.

Niecały kilometr dalej znajduje się kolejna wieża, tym razem widokowa, której budowa została zainicjowana w 1865 przez Towarzystwo Upiększenia Miasta Żary, a sama wieża miała być punktem widokowym dla turystów na Karkonosze i Góry Izerskie. W przeszłości podobno w żarskim Zielonym Lesie były szlaki na narty biegowe (dalej są tu warunki dla biegaczy w zimie), a nawet skocznia! Ta wieża widokowa jest pięknie wyremontowana i udostępniona dla turystów - z góry można podziwiać okoliczne lasy, a widok jesienny zapiera dech w piersiach. Pod wieżą znajduje się tablica informacyjna i ława piknikowa - dla nas był to kolejny przystanek na odpoczynek, przekąskę i picie.

Jakieś 300 metrów dalej znajduje się trzecia, niebieska tym razem, długa i wąska wieża. Jest to typowa wieża przeciwpożarowa, dla bezpieczeństwa (głównie śmiałków, którzy się po niej wspinali) jest otoczona płotem, więc można na nią jedynie zerknąć spoza niego.


Całość wędrówki to ok. 3,5-4 kilometry, czyli spokojny około 3-4 godzinny spacer z przystankami, zabawą po drodze, drugim śniadaniem w terenie i mnóstwem dobrej zabawy. My byliśmy z trójką dzieci (8, 4 i 3 lata) i wszystkie dały radę, choć trzeba przyznać, że nasza zaprzyjaźniona 3-latka jest wyjątkowo zaprawiona w boju, a po drodze spotkaliśmy ze dwa podobne maluchy na barana u taty .
Dodatkowe informacje:
Koniecznie weźcie ze sobą drugie śniadanie, przekąski, picie. Po drodze, jak to w lesie, nie uświadczycie żadnego sklepu. Można też wziąć prowiant i zaopatrzenie grillowo-ogniskowe i zrobić sobie ognisko przy wieży Bismarcka - wtedy wycieczka trochę się wydłuży,
Jeśli wybieracie się zimą, jesienią lub po deszczach, ubierzcie siebie, a przede wszystkim dzieci, w porządne wodoszczelne buty i ubrania. Wodoodporne spodnie znacznie ułatwią sprawę - dzieci mogą się wtedy tarzać w wilgotnej trawie czy liściach bez uszczerbku na zdrowiu i ubraniach .
Zapaleni rowerzyści mogą przebyć trasę na rowerze, spotkaliśmy też tu fanów nordic-walkingu i rodziny z psami. Dla biegaczy to również raj. Tłumów nie ma.
Po dojściu do ostatniej wieży, zostaje około 100 metrów do ulicy, ale potem szosą trzeba dojść z powrotem do samochodu. U nas wyglądało to tak, że przeszliśmy około kilometr i mama z dziećmi zatrzymała się na jednym leśnym parkingu po drodze, a tata poszedł na pieszo do „naszego” parkingu i po 10-15 minutach wrócił po nas samochodem.
Po trzecie: BIENIÓW
To maleńka wioska ok. 36 km od Zielonej Góry, 11 km od Żar, z której ruszycie malowniczym, bajkowym szlakiem, znanym jako Ścieżka edukacyjno-przyrodnicza Dolina Szyszyny. Początek szlaku wskazuje znak, który stoi przy głównej wioskowej drodze.

Idziemy więc, jak nakazuje, w pole, a po chwili dochodzimy do kolejnego drogowskazu.

Skręcamy w lewo i dochodzimy do małego muzeum etnograficznego, Izby Dziedzictwa Kulturowego, które... jest zamknięte. Nauczeni doświadczeniem i kierowani zdrowym rozsądkiem (skoro w wiosce jest muzeum stworzone przez mieszkańców z podarowanych przez nich zbiorów), dochodzimy do wniosku, ze prawdopodobnie miejsce jest opieką kogoś, kto mieszka w najbliższym otoczeniu. Nie mylimy się. Najpierw dzieci usilnie dzwonią dzwonkiem i pukają.

Potem my dzwonimy pod numer znaleziony na tablicy informacyjnej obok Izby i po wyjaśnieniu, że stoimy pod drzwiami z trójką dzieci i że mieszkamy 400 km od Bieniowa i jesteśmy w nim tylko dziś, szybko uzyskujemy to, na czym nam zależy. Pada magiczne: Nich Państwo poczekają 10 minut, ubiorę się i przyjdę. Przychodzi do nas miła Pani i przeprasza, że w muzeum jest bałagan, ale u nich sezon już zamknięty. Muzeum jest niewielkie, ale Pani z entuzjazmem opowiada o zbiorach, pokazuje dzieciom słomianą biżuterię, pozwala zemleć zboże na mąkę, a na końcu podarowuje wszystkim pięknie ozdobione pierniki w kształcie liści i daje zadanie, żeby na ścieżce, na którą się wybieramy, dzieci odnalazły takie właśnie liście (w końcu jest jesień, czyli idealna okazja).

Dowiadujemy się, że w sezonie przyjeżdżają tu przedszkolaki i grupy młodszych dzieci szkolnych, żeby dowiedzieć się więcej o lesie i jego mieszkańcach, a także dawnych zwyczajach i pracy na wsi. W trakcie dołącza do nas mąż naszej przewodniczki i wskazuje nam drogę do Chatki Henia i całego magicznego drewnianego zakątka, stworzonego w lesie, przy bagiennym obszarze przez miejscowego artystę rzeźbiarza - malarza. Miejsce zachwyca! Są tu drewniana piramida, różnego rodzaju rzeźby, drewniana chatka, drewniane bocianie gniazdo na drzewie, piękna huśtawka i wspaniały… zwodzony most, zwany Mostem Anioła Stróża - wszystko stworzone przez Pana Henia.


Chwilę tu zabawiamy. Podziwiamy kamienny krąg, dzieci huśtają się na huśtawce, testujemy zwodzony most, czytamy ciekawostki o ptakach ukryte między drzewami, a potem nasz przewodnik odprowadza nas do ruin młyna nad rzeką Szyszyna, gdzie się rozstajemy. On wraca do domu, my podążamy szlakiem doliny Szyszyny. Kiedyś Szyszyna była wielką rzeką - przez wiele lat operował na niej młyn, a w okolicy były duże zbiorniki wodne, gdzie mieszkańcy i turyści mogli pływać łódkami czy kajakami. Dziś nie ma po tych atrakcjach śladu. Poziom wody opadł i zmalał. Szyszyna stała się Szyszynką, ale wciąż zachwyca. Jest malowniczą rzeczką, której meandry wiją się przez piękny i prawie dziewiczy las (trasa ma około 3 km, a my spotkaliśmy po drodze jedynie trzyosobową grupę z psem), a mostki na niej (jest ich kilkanaście i każdy ma swoją nazwę) wyznaczają trasę ścieżki.


Po drodze są tablice z ciekawostkami przyrodniczymi, które czytamy od A do Z, zatrzymujemy się na Polanie Cygańskiej, gdzie biwakował niegdyś tabor Papuszy, słynnej poetki cygańskiej. Czytamy fragment jej poezji, opowiadamy dzieciom o koczowniczym trybie życia Romów w niedalekiej przeszłości i chłoniemy magiczną ciszę lasu.


Trasę pokonujemy w około 3 godziny (po wyjściu z muzeum), bez pośpiechu, z przerwami na przekąski i wczytywanie się w tablice informacyjne oraz wypatrywanie tabliczek „pomnik przyrody”, które są tu umieszczone na wielu drzewach.

Żarski Szlak Trzech Wież był dla nas super przygodą, Szlak w Dolinie Szyszyny był doświadczeniem wyciszającym i czarownym. Takie zbliżenie i zderzenie z naturą uspokaja, ładuje energią, sprawia, że na moment spoglądamy na swoje codzienne troski z innej perspektywy. Trasa kończy się w miejscowości Biedrzychowice. Wychodząc z lasu trafiamy na zagrodę pełną kóz, która dla dzieci jest kolejną atrakcją.
Ponieważ maluchy są zmęczone, zatrzymujemy się 100 metrów dalej na wiejskim placu zabaw, a tata rusza po samochód, który został przy drodze w Bieniowie. Wraca nad wyraz szybko. Co się okazuje? Złapał go autostop - tak właśnie. Po przejściu paru metrów zatrzymał się samochód, którego kierowca zaproponował mu podwiezienie. Taki jest urok małych wiosek. Bywamy w nich coraz rzadziej, ale niezmiennie dobrze się w nich czujemy. W takich miejscach ludzie wciąż potrafią dawać i dzielić się, nie oczekując niczego w zamian - ani w muzeum, ani za pierniki, ani za oprowadzenie po włościach Pana Henia, ani za podwiezienie nikt nie przyjął od nas ani grosza.
To jak? Czy kogoś udało nam się przekonać do odwiedzenia Zielonej Góry lub Żar i okolic? Jest tu wokół tyle atrakcji, że niestety nasz trzydniowy wypad okazał się zbyt krótki, aby zajrzeć jeszcze do skansenu w Zielonej Górze, tajemniczej Krainy Turisede (bajkowa, drewniana, leśna kraina po stronie niemieckiej, która niestety w listopadzie jest zamknięta) czy wpisanego na listę UNESCO przepięknego, wielkiego Parku Mużakowskiego w Łęknicy, którego ścieżki prowadzą do parku zamkowego po niemieckiej stronie. To atrakcje, które są na naszej liście rzeczy do zobaczenia i z powodu których na pewno w te okolice wrócimy.
Autorka tekstu i zdjęć: Aleksandra Horzela-Chrost
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl