Jest na skraju Polski taki obszar, o którym wielu z nas słyszało, może nawet niektórzy go zwiedzili. Niewielu jednak zna jego prawdziwą nazwę i mogło docenić prawdziwą urodę. Bywa bowiem nazywany „Mazurami”, „Suwalszczyzną”, „Białostocczyzną” a czasem „końcem świata” lub „toż to przecież Litwa jest”.
Pewnie geografowie, historycy lub inni bardzo mądrzy ludzie mogliby się spierać, czy nazwy te są zasadne, czy nie.
Ale mój mąż, którego rodzina mieszka właśnie tam, zdradził mi pewna tajemnicę. To miejsce ma swoją nazwę - fascynującą, historyczną, trochę mroczną: Jaćwież.
Jaćwież! To brzmi tak magicznie, jak ciemny las pełen zwiewnych wróżek i paskudnych trolli. Albo jak wieś, gdzie krasnoludki sikały babom do mleka. A może jak kraina dzielnych i walecznych wojowników? Albo może w jakimś zapomnianym języku to oznaczało: „bocian w gnieździe” lub „pyszne mleko”?
A może wszystko to po trochu jest prawdą?
Bo Jaćwież to skraj Biebrzańskiego Parku Narodowego, cudna Puszcza Augustowska, piękne lasy z mnóstwem grzybów i słodkich jagód oraz trawiaste polany - niby z bajki, ukryte między drzewami. To także dolina Rospudy, ostoja dzikich zwierząt, siedlisko ptaków.
Jaćwież to też wiejskie, pracowite, acz wesołe życie, serdeczni i przyjaźni ludzie, z których większość zajmuje się rolnictwem i wypasem krów. I którzy chętnie podzielą się kromką chleba z miodem i szklanką mleka z turystą czy wędrowcem.
Jaćwież od wiosny do jesieni to bociany! Każdy słup, każdy dom, każde przydrożne pole czy łąka to „Kajtki”! A zimą Jaćwież zmienia się w krainę z baśni: śnieżną, dostojną, w dorosłych budzącą grozę a w dzieciakach radość- poza górami, w innych miejscach Polski takich zim już nie ma.
Jaćwież to miejsce historyczne, pełne pamiątek przeszłości. Żyli tu Jaćwingowie, lud dzielny i waleczny, czczący słowiańskich bogów i naturę. To także średniowieczne warownie i kościoły, nowożytne pałace.
Nie jest to obszar duży, ale dobrze mieć kilka dni, by móc docenić wszystkie atrakcje tej okolicy.
Warto z pewnością zobaczyć Augustów, jego Kanał, przepłynąć się jednym ze statków (czemu by nie Łodzią Jaćwingów i przy okazji posłuchać o historii tych okolic) doliną Rospudy. Latem zażyć kąpieli w jednym z jego czystych jezior i powylegiwać się na piaszczystej plaży.
Ponoć mosty w Stańczkach to niezapomniany widok dla dorosłych i dziec- wyglądają jak z filmu!
Mówią, że Uroczysko Święte Miejsce i Oszkinie przeniosą nas o 1000 lat wstecz, gdy Jaćwingowie i Prusowie odprawiali swoje rytuały. Słyszałam, że w Sejnach i Studzienicznej można obejrzeć wiele zabytków, kościołów, kaplic.
Nie wiem, tam nie dotarłam. Mnie i mojej rodzinie wystarczają okolice Augustowa: miasteczko, jego jeziora i lasy. Oraz niedaleka miejscowość, Bargłów Dworny. Tu, podobnie jak w innych okolicznych wioskach, można zobaczyć spokojne życie pracowitych i niezwykle serdecznych, przyjaznych ludzi; zjeść „prawdziwy” chleb z miodem zebranym od pszczół i popić mlekiem prosto od krowy.
Dzieci zaś zobaczą prawdziwe, gospodarskie zwierzęta: podbiorą kurom jajka, pogłaszczą krowy, przejadą się na koniach. A później traktorem zaorzą pole i ręcznie zbiorą ziemniaki. Bo coraz częściej zwykłe domy staja się agroturystykami. Ale to nie tylko pokoje na noc - starsi ludzie wieczorami snuja opowieści o swoim dzieciństwie, historii, wojnie i miłości. Zachęcają małych turystów do robienia rzeczy, których ich rodzice z miasta sami nie znają i czego się boją: dotknąć zwierzaka, spróbować wiejskich dań, o zmierzchu obserwować nietoperze, a gdy nastanie noc- gwieździste niebo z jego dobrze widoczna Drogą Mleczną.
Będąc na Mazurach, Podlasiu czy Warmii, warto odwiedzić Jaćwież, magiczną krainę. Bo sądzę, że jest ona magiczna: wygląda jak wyrwana z jakiejś baśni czy legendy. I potrafi czarować: kto ją raz ujrzy, zawsze będzie chciał tam wrócić.
Opis zdjęć:
1, 2. Będąc w Augustowie, warto zwiedzić miasto a także przepłynąć się Łodzią Jaćwingów - wojowie i białogłowy ciekawie opowiedzą nie tylko o miasteczku i okolicy ale także o historii.
3. Dolina Rospudy- fascynująca, zielona kraina, ostoja ptactwa.