Rodzinna namiotowo-rowerowa wyprawa wakacyjna
RODZINNA NAMIOTOWO-ROWEROWA WYPRAWA WAKACYJNA
W tym roku zamarzyło się nam spędzić wakacje bliżej natury, śpiąc pod namiotem i zwiedzając różne zakątki Polski na rowerze.
Podróżowaliśmy w składzie - mama Agata, tata Grzegorz, Anielka - lat prawie 7, jeżdżąca samodzielnie na rowerze i Malwinka - lat 4, podróżująca jeszcze w przyczepce
Nasza rodzina
Naszą wyprawę podzieliliśmy na trzy etapy, każdy trwający około tygodnia, gdyż chcieliśmy w ciągu tegorocznych wakacji przeżyć i zobaczyć jak najwięcej. Między miejscami noclegowymi przemieszczaliśmy się samochodem, na miejscu jeździliśmy głównie rowerami.
Pierwszym miejscem, w którym się zatrzymaliśmy były Bory Tucholskie. Na rozbicie namiotu wybraliśmy spokojny (no może poza weekendami) i mało zatłoczony ośrodek wypoczynkowy w Okoninach Nadjeziornych.
Pole namiotowe w Okoninach Nadjeziornych
Jak tam jest pięknie!
Pole namiotowe znajduje się przy samej plaży, praktycznie można rozbić namiot tak, żeby wprost z materaca móc wejść do jeziora ;-) Bardzo praktycznym rozwiązaniem jest znajdująca się na ośrodku restauracja, gdyż można w dobrej cenie zjeść naprawdę smaczny obiad, bez rozkładania całej turystycznej kuchni (którą też oczywiście mieliśmy ze sobą) :-)
Nasza kuchnia wyprawowa
Okoniny Nadjeziorne wybraliśmy na naszą borowiacką bazę z kilku powodów. Jednym z nich był fakt, że jako dziecko spędzałam praktycznie każde wakacje w położonym niedaleko ośrodku wczasowym Grzybek k/Osia.
Jezioro z pomostem
Mam do tych terenów duży sentyment i bardzo chciałam pokazać te piękne okolice moim dzieciom. Okoniny są też świetną bazą wypadową do pięknych borowiackich miejscowości jak Tleń, Cekcyn czy Osieczna.
Niestety od czasów mojego dzieciństwa dużo się tutaj zmieniło, a zwłaszcza to, że nieopodal powstała autostrada i spokojne kiedyś miejscowe drogi zamieniły się w trasy dojazdowe do niej. Już nie jest tu tak cicho jak kiedyś, a w infrastrukturę rowerową niewiele się inwestuje. Szlaki rowerowe poprowadzone są bądź piaszczystymi duktami leśnymi,
Leśne ścieżki rowerowe
bądź głównymi drogami łączącymi większe miejscowości. Z dziećmi jeździ się tam bardzo ciężko, niebezpieczna jest zwłaszcza trasa Tleń-Tuchola. Nam dorosłym było trudno pedałować wśród tirów, ciężarówek z drzewem i pędzących osobówek, a co dopiero mówić o naszej 7-letniej córce, zaczynającej dopiero swoją przygodę z rowerem. Niestety właśnie tamtędy wyznaczony jest szlak rowerowy i nie ma właściwie żadnej alternatywy. Myślę, że warto o tym wiedzieć, planując swój pobyt w Borach Tucholskich.
Kolejnym etapem naszej wakacyjnej wyprawy było polskie wybrzeże, a bazą noclegową kemping Pod Brzozami w Ustroniu Morskim. Zanim tam dotarliśmy, w drodze z Borów Tucholskich zatrzymaliśmy się jeszcze w Fojutowie, gdzie zwiedzić można oryginalny akwedukt
Akwedukt w Fojutowie
Jest to bardzo ciekawe miejsce, wokół zabytku wyrosło jednak komercyjne centrum rozrywkowe z basenami i placami zabaw
Centrum rozrywkowe
Nam dorosłym psuło ono całokształt, nasze dzieci jednak, jak łatwo się domyślić, trudno było stamtąd wyciągnąć. Trzeba było jednak ruszać w dalszą drogę, aby zajechać do Ustronia Morskiego na tyle wcześnie, żeby jeszcze za dnia rozbić namiot.
Już w drodze dojazdowej do Ustronia przekonaliśmy się, że o spokoju Borów trzeba szybko zapomnieć. Ustronie to typowa nadmorska, bardzo zatłoczona miejscowość. Równie zatłoczony był kemping, na którym mieliśmy zarezerwowane miejsce. I jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że nasza parcela jest... brukowana
Brukowana .... parcela pod namiot
Nie było jednak miejsca, żeby gdziekolwiek indziej się rozbić, musieliśmy więc odtańczyć taniec Apaczów i jakoś dokonać cudu rozstawienia materiałowego domu. Na szczęście kemping ma bardzo atrakcyjną ofertę dla dzieci, więc nasze pociechy szybko wciągnęły się w wir proponowanych animacji, a my z mężem mogliśmy działać. Rozstawienie namiotu trwało troszkę dłużej niż zwykle, ale daliśmy radę.
Zdążyliśmy nawet jeszcze wyciągnąć Malwinkę (starsza córka została pod opieką ośrodkowej animatorki) na wieczorny spacer po plaży.
Zachód słońca nad morzem
Następne dni staraliśmy się spędzać jak najwięcej na rowerze i jak najdalej od tłumów. O ile to pierwsze było całkiem łatwe (nadmorska trasa rowerowa R10 jest świetna, polecamy!,
Nadmorska trasa rowerowa R10
o tyle uciec od tłumów praktycznie się nie dało ;-)
W ciągu nadmorskiego tygodnia udało nam się zobaczyć m. in.: latarnię morską w Gąskach (świetny dojazd rowerem z Ustronia)
Widoki z latarni morskiej w Gąskach
przepiękne ogrody tematyczne Hortulus w Dobrzycy (dojazd rowerem dość trudny, ale ogrody przepiękne, naprawdę warto!)
Ogrody Hortulus w Dobrzycy
Ukrytą Krainę w Kołobrzegu.
Ukryta Kraina w Kołobrzegu
Dotarliśmy również do Grzybowa, gdzie udało nam się zjeść chyba jedyny normalny obiad nad morzem. Jeśli tu będziecie, to zajrzyjcie do Stacji Schabowy, nie zawiedziecie się! Niestety większość nadmorskich knajpek serwuje odgrzewane na starym tłuszczu fastfoody, a jak Was najdzie ochota na naprawdę świeżą rybkę, to zapłacicie, jak za zboże. My podczas tego tygodnia głównie gotowaliśmy sami - albo na własnych palnikach, albo w kempingowej kuchni, otwartej dla wszystkich gości. Jedyne miejsce, gdzie zjedliśmy smaczny, zdrowy obiad, to właśnie wspomniana Stacja Schabowy.
Pogoda nad morzem nam sprzyjała, więc troszeczkę też odpoczywaliśmy od rowerowych wycieczek, leniuchując na plaży.
Zabawa na plaży
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Nadmorski tydzień minął bardzo szybko i ani się obejrzeliśmy, trzeba było pakować manatki i ruszać na ostatni etap wyprawy - na Centralny Zlot Turystów Kolarzy PTTK, który w tym roku organizowany był w Modlinie.
Centralny Zlot Turystów Kolarzy
Ponieważ jest to praktycznie obok naszego domu, zjechaliśmy jeszcze na chwilę do siebie, żeby się przeprać i lekko przepakować. Ale już w sobotę rano 10 sierpnia meldowaliśmy się w Biurze Zlotu i rozbijaliśmy po raz kolejny nasz namiot. I to nie byle gdzie - w samym sercu Twierdzy Modlin, która na czas Zlotu została zamieniona w rozległe pole namiotowe.Pole Namiotowe w Twierdzy Modlin
Bardzo czekaliśmy na ten zlotowy tydzień, gdyż jest to jedyna w roku okazja do pojeżdżenia rowerem ze znajomymi ze wszystkich zakątków Polski. Ponadto na zloty jeżdżą z nami dziadkowie z obu stron, więc po dwóch tygodniach samotnego biwakowania, mieliśmy możliwość spędzenia ostatniego tygodnia wakacji w gronie rodziny i znajomych.
Zlot w Modlinie
Organizatorzy Zlotu zaplanowali bardzo ciekawy rowerowy tydzień, który rozpoczął się w niedzielę oficjalnym otwarciem, na które został zaproszony akrobata rowerowy Piotr Bielak. Jego pokaz rowerowych sztuczek, rodem z cyrku, zapierał dech w piersiach.
Pokaz akrobaty rowerowego
Po oficjalnym rozpoczęciu Zlotu wyruszyliśmy na pierwszą trasę, która prowadziła do Jabłonny. Tam zrobiliśmy sobie przerwę i zaliczyliśmy nieudaną próbę zjedzenia obiadu - okazało się, że restauracja, serwuje nieświeże jedzenie, na które (nawet na rosół) trzeba czekać ponad godzinę. Po ponad godzinie oczekiwania na zamówione dania, gdy otrzymaliśmy tylko skwaszony rosół, poprosiliśmy o zwrot pieniędzy i opuściliśmy to niegościnne miejsce. Tego dnia musiał wystarczyć nam prowiant wieziony w sakwach. Humory jednak nam dopisywały, tak więc niezrażeni objeździliśmy jeszcze parkowe alejki Pałacu w Jabłonnie i wyruszyliśmy w trasę powrotną. Tym razem wiodła ona przez las i zupełnie przypadkiem trafiliśmy na prywatną plażę skrytą w samym środku lasu
Przerwa w wycieczce rowerowej
Ponieważ wstęp na nią był płatny, a my zbyt dużo czasu nie mieliśmy, postanowiliśmy wrócić tam innego dnia.
Kolejne zlotowe trasy zaprowadziły nas do Elektrociepłowni w Dębem, którą mogliśmy zwiedzić z przewodnikiem
Rodzinne zwiedzane Elektrociepłowni w Dębem
... do zabytkowego klasztoru i kościoła w Czerwińsku n/Wisłą (genialna trasa rowerowa nad samą Wisłą, polecamy bardzo!),
Zwiedzamy zabytkowy klasztor i kościół w Czerwińsku
... do Leoncina, Pomiechówka (tutaj oczywiście obowiązkowo Spacer w Koronach Drzew, super atrakcja otwarta w zeszłym roku
Spacer w Koronach Drzew
... a także wioseczki o ciekawej nazwie – Pieścidła,
Wioska o ciekawej nazwie – Pieścidła
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
... i Złotopolic, gdzie kręcona była jedna z najsłynniejszych polskich telenoweli. Mieliśmy również okazję zwiedzić Port Lotniczy Modlin.
Zwiedzamy Port Lotniczy Modlin
Na zakończenie Zlotu Anielka otrzymała Kolarską Odznakę Turystyczną w stopniu brązowym, stając się jednocześnie jedną z najmłodszych osób w Polsce, którym udała się ta trudna sztuka!
Anielka otrzymała Kolarską Odznakę Turystyczną
Odznakę wręczał jej nestor polskiej turystyki kolarskiej p. Stanisław Radomski, honorowy członek PTTK z Klubu Kolarskiego im Wł. Huzy w Gliwicach, który do turystyki kolarskiej wiele lat temu wprowadził Anielki tatę. Tak więc koło historii pięknie się zamyka.
Gratulacje po wręczeniu odznaki
A my jesteśmy bardzo dumni z naszej drobnej 7-latki, która samodzielnie przejechała w tym roku ponad 1000 km na rowerze, z czego prawie 700 km podczas naszej trzytygodniowej wyprawy.
Tegoroczne wakacje na długo pozostaną w naszej pamięci i sercach. Był to cudowny rodzinny czas, a do domu przywieźliśmy, oprócz pamiątek i zdjęć, mnóstwo ciepłych wspomnień, do których z przyjemnością będziemy wracać w ten nadchodzący jesienny i zimowy czas…
Na koniec kilka słów praktycznych:
• Kiedy planować wyjazd? To zależy, gdzie planujecie się zatrzymać - w ośrodku w Okoninach Nadjeziornych miejsc nie trzeba było rezerwować, ale już np. nad morzem miejsca rezerwowałam w marcu; na Zloty Centralne zgłoszenia na ogół przyjmowane są od lutego, w tym roku było to trochę później, my zgłaszaliśmy się w maju.
• Jaki namiot? To również zależy, co jest dla Was istotne - czy to, aby był jak drugi dom, w którym znajdziecie schronienie w najgorsze deszcze i burze, gdzie zasiądziecie całą rodziną i mimo padającego na zewnątrz deszczu, będziecie mogli spędzić rodzinnie czas grając, czytając, czy rozwiązując krzyżówki; czy też wolicie, aby był kompaktowy, lekki i praktyczny w transporcie. My postawiliśmy na to pierwsze rozwiązanie i od dwóch lat podróżujemy z namiotem Easy Camp Palmdale, który nam się świetnie sprawdza;
Namiot - nasz wakacyjny dom
• Gdzie jeść? Najlepiej tam gdzie polecają - my np szukamy wg recenzji na google.pl; albo gotować samemu. To drugie rozwiązanie okazało się bardzo atrakcyjne dla naszych dzieci. No i oczywiście j.est dużo bardziej znośne dla domowego budżetu.
• No właśnie - jaki budżet? To też zależy, gdzie zdecydujecie się nocować - np. cztery noclegi w Okoninach wyniosły nas ze wszystkim ok. 250 zł, a pięć noclegów nad morzem kosztowało nas ok. 600 zł. Do tego trzeba doliczyć oczywiście wspomniane wyżej koszty jedzenia, wejścia do atrakcji, pamiątek itp.
• Jak się spakować? To okazało się najtrudniejsze - namiot, trzy rowery, przyczepka rowerowa, stolik, krzesełka, kuchenka turystyczna plus nasze bagaże na trzy tygodnie, ufff, mąż się nagimnastykował, żeby to wszystko upchnąć w naszym kombiaczku ;-)
Nasz samochód
Polecam zrobić listę i pakować się wg niej, to bardzo ułatwia życie.
Życzymy Wszystkim udanych wypraw!
Rodzina Kukowków
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl