Zamek krzyżacki w Radzyniu Chełmińskim to budowla wzniesiona w 1234 roku przez Zakon Krzyżacki, jako jeden z ważniejszych budowli obronnych na ziemiach Zakonu, a obecnie to ruina, należąca do gminy, ale dzierżawiona przez przemiła panią Patrycję, która stara się, aby przybywające do zamku dzieciaki nie czuły się tam jak w muzeum, ale aby miały zapewnione tyle atrakcji, by najlepiej w ogóle nie chcieć wychodzić.
Zawitaliśmy do Zamku i pani Patrycji w ubiegły weekend z zamiarem szybkiego zwiedzenia zamku i... zostaliśmy tam cztery godziny, a gdyby nie konieczność powrotu do oddalonej o niemal 100 km Bydgoszczy, pewno zostalibyśmy i dłużej. Czego tam nie ma dla dzieciaków.
Otóż przede wszystkim jest bardzo klimatyczna ruina z częściowo użytkowanymi komnatami, ze zbiorami obiektów, które dzieciaki mogą swobodnie dotykać - oczywiście największym zainteresowaniem cieszyła się sala tortur z możliwością zasiadania/zalegnięcia na eksponatach typu madejowe łoże, czy z dybami, w które nieletni się niezwykle chętnie kazali zakuć, ale równie duży entuzjazm wzbudziła kolekcja broni i zbroi, które oczywiście trzeba było założyć i przetestować w praktyce - tu równie chętnie udział brali rodzice. Atrakcją była wieża z bardzo skomplikowanym wejściem, czy cele pokutne, gdzie dzieciaki mogły wejść i zobaczyć jak to bywało, gdy się grzeszyło. Wszystko to przy bardzo ciekawej opowieści przewodniczki, która od razu zwróciła dzieciakom uwagę, że uważne słuchanie może im się później przydać.
Później, po zwiedzaniu, dzieciaki miały chwilę przerwy, w czasie której rodzice zajęli się aprowizacją na ruszcie, który zamek udostępnia do użycia, a one pograć w rożne gry zaproponowane przez gospodarzy - zważywszy, że wśród gier były warcaby stylizowane na średniowieczne, czy mini krykiet, dzieciaki przez czas robienia grilla w ogóle się nie nudziły.
I nie mogły się nudzić nadal, bo zaraz po wolnej chwili pani Patrycja zaproponowała im ni mniej nie więcej, ale SZUKANIE SKARBÓW w ruinach zamku. Nie podam szczegółów, ale tutaj właśnie przydało się słuchanie o historii zamku i poznawanie nowych miejsc i nowych słów, bo w kolejnych wskazówkach ta znajomość niezwykle się przydawała. Znajomość zamku też się bardzo przydała, a na końcu na dzieciaki czekał SKARB w postaci..... NIESPODZIANKA - musicie sami jechać i się przekonać, ale dzieciaki były zachwycone.
Jakby tego było mało, po znalezieniu skarbu, po zjedzeniu kiełbaski z rusztu (po emocjach głodni byli wszyscy poszukiwacze skarbów), na dzieciaki czekała jeszcze kolejna atrakcja pobytu: strzelanie z łuku. Postrzelały sobie, oj postrzelały. Niektóre nawet celnie.
Do domu wracały przeszczęśliwe, przemęczone, zachwycone zamkami i jestem pewna, że z wiedzą, która przyswoiła im się lepiej, niż na jakiejkolwiek lekcji historii.
Dodam tylko, że pani Patrycja formę oprowadzania po zamku i atrakcje dla dzieciaków dostosowuje do ich wieku, zatem u mnie doskonale bawiły się i pięcio i dziewięciu - latka.
Dorośli też nie mieli na co narzekać, zwłaszcza ci wychowani na serialu "Pan Samochodzik i templariusze", którego pierwsze dwa odcinki były kręcone właśnie w Radzyniu - mogliśmy sobie znaleźć kilka miejsc z serialu - pamięta się to doskonale :)