Zwiedzamy z dziećmi Warszawę
Warszawa da się lubić
Naszej rodzinki na żaden wyjazd długo namawiać nie trzeba. Długi, krótki, blisko, daleko… nie robi to dla nas różnicy. Zawsze jesteśmy na TAK, ponieważ uwielbiamy wspólnie poznawać oraz doświadczać nowych miejsc i związanych z nimi wrażeń. Kiedy zatem nasza głowa rodziny w osobie taty i męża w jednym, w środowe późne popołudnie tak od niechcenia (jakby nie znał już odpowiedzi ) zapytał: „co powiecie na Warszawę w weekend?”, nie mieliśmy się nad czym zastanawiać.
Nawet kiedy dodał, że to nie będzie iście turystyczny wyjazd, bo jedzie do Warszawy w konkretnym celu… nam i to nie przeszkodziło. Nawet wtedy, gdy z weekendu zrobiły się jakieś 24 godziny, wliczając w to sen, to nadal byliśmy zgodni, że jedziemy razem z nim.
Wyprawa do centrum Polski
Dla dziewczynek były to pierwsze odwiedziny stolicy, dlatego bardzo entuzjastycznie podeszły do tej krótkiej wizyty. Starszą córkę bardzo interesuje historia Polski - ta od średniowiecza po II wojnę światową, więc bardzo ucieszyła się, że na własne oczy zobaczy miasto, które zna z naszych opowieści i lekcji. Wspólnie z młodszą siostrą uwielbiają również polskie legendy, a te z Warszawą w tle szczególnie. Dlatego tak cieszyły się, że zobaczą miejsca, które znają z książek. To dopiero frajda dla dzieciaków.
Zatem kiedy dzieci po raz kolejny sięgnęły po „Legendy Polskie”, ja zabrałam się za planowanie idealnej dla nas trasy spacerowej, która pozwoli zobaczyć choć minimum z minimum do zobaczenia na pierwszy raz, nie będzie zbyt męcząca dla małych nóg i pozwoli nam nabrać ochoty na więcej. A jeśli tak przy okazji natkniemy się na jakiegoś bohatera ze znanych nam legend, to będzie wielki plus dla tej trasy.
Dla ułatwienia całej logistyki naszego wyjazdu, zarezerwowaliśmy nocleg w pobliżu Pałacu Kultury i Nauki, bo to w jego pobliżu ustawiłam punkt Startu i Mety .
Wczesnym rankiem wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę… Dziewczynki już po chwili wręczyły mi książkę „Legendy Polskie” i wspólnie prawie przez całą drogę śledziliśmy losy syrenki, która nadal dzielnie strzeże miasta i jej mieszkańców; bazyliszka, który pomieszkiwał w piwnicach jednej z kamienic na ulicy Krzywe Koło i małego braciszka Gniewka, zamienionego w kamiennego niedźwiadka.
Słuchały jak zaczarowane… aż zasnęły na godzinkę przed punktem docelowym. Kiedy tata odhaczał punkt swojego planu , my udałyśmy się na drugie śniadanie, a później już wspólnie udaliśmy się do hotelu.
Do Warszawy można przyjechać pociągiem, autobusem lub własnym samochodem. Biorąc pod uwagę koszt przejazdu dla rodziny, ta ostatnia opcja wychodzi dość korzystnie cenowo. Tym bardziej, jeśli to ma być krótki wyjazd, jak na przykład nasz. Po przyjeździe samochód można zaparkować na jednym z licznych parkingów rozmieszczonych w różnych częściach miasta. Myślę, że każdy znajdzie coś właściwego dla siebie. My z własnego doświadczenia polecamy parking pod CH Złote Tarasy, gdzie cena 1 doby wynosi 35 zł. Dość korzystnie w porównaniu do innych, a dodatkowym plusem tego parkingu jest bliskość Pałacu Kultury i przystanków komunikacji miejskiej. Co kto lubi albo raczej - kto jakie ma plany .
Pierwszy przystanek- Pałac Kultury i Nauki
Zostawiliśmy nasze bagaże w pokoju i już mieliśmy ruszać na wyczekiwany przez nas wszystkich spacer, kiedy Lena przywołała nas swoim WOW, patrząc na widok przez okno. Spojrzeliśmy wszyscy i nabraliśmy jeszcze większej ochoty na spacer.
Panorama stolicy
Od razu zaznaczam, zanim podążycie z nami , że nie mieliśmy złudzeń czy nawet ambicji zobaczenia w niecały dzień całego miasta. To przecież nie jest możliwe. Ta krótka wycieczka miała być tylko zarysem i małym wstępem do dłuższego pobytu w stolicy. Dlatego przedstawimy tutaj trasę naszego spaceru z przerwą na sen . Może kogoś zainspirujemy… i ruszy naszymi śladami. Zapraszamy .
Pierwszym punktem na moim wirtualnym planie spaceru był Pałac Kultury i Nauki. Podeszliśmy pod ogromny budynek i zadarliśmy głowy wysoko w niebo, by zobaczyć jego całą bryłę… na tyle, ile się da. Wiedzieliście, że Pałac mierzy 237 metrów wysokości, że mieszkają w nim koty, sokoły, pustułki, a nawet pszczoły?
My już wiemy, bo kiedy dziewczynki spały w samochodzie, ja miałam czas odświeżyć swoje wiadomości, a teraz mogłam te wiadomości przekazać im. Słuchały z wielkim zainteresowaniem, a później już same przeczytały, że można tutaj pójść do kina, teatru, a nawet muzeum. Kiedy już tak nacieszyliśmy oczy bryłą budynku, wdrapaliśmy się po schodach i weszliśmy za wielkie drzwi pałacu, udając się do kasy, by zakupić bilety na punkt widokowy, znajdujący się na 30 piętrze budynku, na wysokości 114 m.
Niezapomniana wizyta
Z biletami w ręku (20 zł dla osoby dorosłej, 15 zł dla dziecka; możliwa płatność gotówką i kartą) udaliśmy się do windy, by po 19 sekundach postawić stopę na tarasie widokowym. Spacerowaliśmy od okna do okna i podziwialiśmy Warszawę z góry. Tę nowoczesną, z robiącymi wrażenie wielkimi, nowoczesnymi budynkami i tę w oddali starszą część, Stare Miasto i Plac Zamkowy.
Zapiera dech...
Warszawa, która została niemalże zrównana z ziemią podczas okrutnej i strasznej II wojny światowej, na nowo stanęła na nogi dzięki zaangażowaniu ludzi z całej Polski, którzy z zapałem i poświęceniem budowali ją od podstaw. Odtworzyli Stare Miasto, Śródmieście i inne dzielnice wraz z rekonstrukcją ich zabytków, a nawet budową Zamku Królewskiego - dzięki zdjęciom, obrazom i swojej pamięci.
Warszawa na nowo stała się miastem zabytków, kolorowych kamienic, coraz większych budynków, imponujących, gwarnych ulic, interesujących miejsc i rozwiniętym kulturalnie. W głównej mierze to dzięki tym ludziom możemy podziwiać obecną stolicę, bo to Oni dali impuls kolejnym.
Kiedy dziewczynki spojrzały już na miasto z czterech stron świata, zjechaliśmy windą na dół, by jeszcze przed zmrokiem zobaczyć nieco więcej.
Już na dole...
Warszawski park
Swoje kroki skierowaliśmy w stronę Ogrodu Saskiego, jednego najstarszych parków w Warszawie, bo utworzonego już w latach 1724 – 1748 dzięki królowi Augustowi II Mocnemu. Do dzisiaj park służy licznie go odwiedzającym, którzy mogą zobaczyć tutaj jedną z piękniejszych fontann, posiedzieć w cieniu drzew lub przespacerować się urokliwymi alejkami. A dzieciaki? Dzieciaki mogą pogimnastykować się na placu zabaw z widokiem na Pałac Kultury i Nauki.
Szybki przystanek
Kiedy dziewczynki szalały na kolejnych zjeżdżalniach, my pilnowaliśmy… czasu, by zdążyć na zmianę warty przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Na mnie niezmiennie to wydarzenie robi wielkie wrażenie i tym razem nie było inaczej, a nawet byłam pewna, że dziewczynki będą wpatrzone jak urzeczone w żołnierzy. I… nie pomyliłam się .
Obydwie były pod wielkim wrażeniem całej sytuacji. Ja z wrażenia nie zrobiłam nawet pół zdjęcia, a One nie wymówiły nawet jednego słówka. Stały grzecznie i dopiero kiedy żołnierze oddalili się, zaczęły pytać i dzielić się swoimi przeżyciami. Były pod wielkim wrażeniem tej uroczystej zmiany i żołnierzy, którzy pełnią wartę. Jeszcze raz przypomnieliśmy dzieciom, jak ważne jest to miejsce dla nas, Polaków.
Zdjęcia po …
Zmiana warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza
Godzina była już dość późno a my bardzo głodni więc jeszcze przed powrotem do hotelu udaliśmy się na kolację. A później przez rozświetlone ulice gwarnego miasta dotarliśmy do pokoju by tam zregenerować siły przed kolejnym dniem.
Nocna Warszawa
Traktatem Królewskim...
Po obfitym i smacznym śniadaniu kontynuowaliśmy nasz wczoraj rozpoczęty spacer. Wróciliśmy tam, gdzie skończyliśmy . Zatem spod Grobu Nieznanego Żołnierza ruszyliśmy w stronę Starego Miasta. Podążając jednym z najstarszych szlaków w Polsce, czyli Traktem Królewskim, minęliśmy Pałac Prezydenta RP, gdzie dziewczynki wypatrywały pana domu, zgadując, co teraz może robić .
Kolejna część zwiedzania
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Krakowskim Przedmieściem, mijając skwer naszego wieszcza narodowego, Adama Mickiewicza, weszliśmy na plac Zamkowy, gdzie - zaraz po kolorowych kamienicach - naszą uwagę przykuł król Zygmunt III Waza. Król, za którego panowania Polska mogła poszczycić się najrozleglejszym terytorium, a teraz strzeże miasta z góry. Ponoć, kiedy Warszawa jest w niebezpieczeństwie, opuszcza szablę…
A na Starówce...
Przespacerowaliśmy się po placu zamkowym i zanim zanurzyliśmy się w kolorowe uliczki Starego Miasta, zajrzeliśmy na dziedziniec Zamku Królewskiego, który niegdyś był siedzibą władz I Rzeczypospolitej. Z tablic umieszczonych przed wejściem dowiedzieliśmy się, że budynek, który teraz możemy podziwiać, to rekonstrukcja pierwotnego zamku.
On również uległ w dużym stopniu zniszczeniu podczas II wojny światowej. Tym razem niestety nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu, by zwiedzić jego wnętrza dlatego musieliśmy zadowolić się jego zewnętrzem.
Szybka wizyta i ruszamy dalej!
Jedną z wąskich uliczek udaliśmy się na starówkę Starego Miasta zabudowaną kolorowymi, urokliwymi i starymi kamienicami. Co rusz zadzieraliśmy głowy do góry, wypatrując… syrenek i syren namalowanych bądź wyrzeźbionych na barwnych elewacjach. Dziewczynki świetnie się przy tym bawiły, wskazując nam swoje odkrycia. Aż ujrzały posąg Syreny z szablą i tarczą w dłoni, główny symbol Warszawy. Podobnych pomników przedstawiających Syrenę, bohaterkę legendy jest w Warszawie kilka, ale ta „nasza” była dla dziewczynek wielkim WOW .Spotkać bohatera przeczytanej książki to dla dzieciaków wielkie wydarzenie.
Zima, zima...
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Obowiązkowe punkty wycieczki
Kiedy już pożegnały się z Syreną, udały się na… zakupy. Bez pamiątki nie wrócą do domu, więc od tego momentu przyszło nam ćwiczyć swoją rodzicielską cierpliwość i zaciskanie zębów . I tak, od sklepiku do sklepiku, dotarliśmy na ulicę Krzywe Koło, gdzie… ponoć pomieszkiwał sam Bazyliszek. I znów nasze dzieci otworzyły buźki ze zdumienia i z wielką ciekawością zaczęły rozglądać się wokół. Kiedy tata z poważną miną rzekł, że coś słyszał... zgodnie oznajmiły, że idziemy dalej.
Krzywe Koło
Doszliśmy do Barbakanu Warszawskiego, czyli wzniesionych około 1548 roku murów obronnych, które miały strzec wjazdu na Stare Miasto. Barbakan również został zniszczony podczas wojny, a następnie odbudowany. Przespacerowaliśmy się jego murami, wyobrażając sobie rycerzy, którzy tędy chodzili i… wspólnie snuliśmy opowieści o ich losach i tym miejscu.
Historyczne miejsce
To wielka przyjemność i rodzicielska satysfakcja, gdy mamy możliwość dzielenia się swoją skromną wiedzą z dziećmi i obserwować ich reakcje, wraz z wysłuchaniem ich trafnych i niezwykle ciekawych spostrzeżeń. A do tego w miejscu, gdzie tyle się podziało na przestrzeni ważnej dla nas historii, a nie tylko w domu, z książką w ręce. Po zasianiu ziarenka fascynacji, zawsze jesteśmy ciekawi, jak rozwinie się nasza rozmowa. Bardzo budujące dla nas wszystkich .
Z murów podziwialiśmy kolorowe kamienice na ulicy Mostowej, która już w Średniowieczu była drogą wiodącą do przeprawy i przystani na Wiśle. Kiedyś stały tutaj drewniane budynki – domy i kamieniczki, a z czasem zaczęto zastępować je murowaną zabudową, której mieszkańcami w głównej mierze byli rzemieślnicy. Z uwagi na liczne karczmy i szynki, była to bardzo gwarna ulica. Teraz sprawia wrażenie ulicy spokojnej, jakby na uboczu. Ale jej barwy przyciągają wzrok .
Kolorowe domy
Ostatni spacer
Powoli musieliśmy niestety kończyć nasz spacer po Warszawie. Skierowaliśmy kroki w stronę Placu Zamkowego, by jeszcze tam zjeść obiad i tak... po drodze natknęliśmy się na niedźwiadka - oczywiście tego znanego nam z legendy - przed Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej przy ulicy Świętojańskiej 10. Cóż to była za radość dla nas wszystkich .
Miła niespodzianka
Kiedy my prawie zagłaskaliśmy niedźwiadka, zaczął padać deszcz, więc musieliśmy przyspieszyć kroku. Wracając do samochodu w strugach deszczu, nadal prowadziliśmy ożywioną dyskusję, którą później kontynuowaliśmy już w samochodzie w drodze do domu.
Ostatnie spojrzenie...
Kolejny raz przekonaliśmy się, że dzieciaki nie musi kręcić tylko plac zabaw, spacer na lody czy kolejna zabawka, a również nasza i ich własna historia - jeśli tylko zaprosimy je do wspólnego jej poznawania, w przystępny oraz interesujący dla nich sposób. Zabierzemy do miejsca, gdzie można jej dotknąć, poczuć i zobaczyć. Wciągniemy we wspólną rozmowę, pozwolimy zadać tysiące pytań i… wysłuchamy. Będzie na pewno ciekawie .
Wspólnie doszliśmy do wniosku, że była to świetna wycieczka, ale zdecydowanie za krótka. Nawet nie będę wymieniać, czego nie udało nam się zobaczyć… Ale było warto, choćby na to „niewiele” tutaj przyjechać. Wrócimy na pewno.
Autorka tekstu i zdjęć: Magdalena Dyszy
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl