Gdańsk dla dzieci
Z wizytą u Neptuna. Gdańsk dla dzieci!
Jedno z najstarszych polskich miast kojarzy się głównie z zachwycającym Starym Miastem, fontanną Neptuna i zabytkowym Żurawiem. Ale Gdańsk skrywa o wiele więcej atrakcji! A są wśród nich Dragon, nietoperze, kula czasu i poszukiwanie bursztynów na plaży.
Tym razem weekendowa wrześniowa wyprawa obejmuje aż trzy pokolenia. Sprawdzamy, czy Gdańsk da się lubić w każdym wieku.

Charakterystyczny gdański Żuraw

Panorama Gdańska
Schody do nieba, czyli zwiedzamy latarnię
Wybrzeże wita nas mocnym słońcem, silnym wiatrem i dość niską temperaturą. Niestety, skrupulatnie spakowany przez Anię plecak ze strojem kąpielowym, okularami przeciwsłonecznymi i zestawem do robienia babek na plaży zastępują czapki, szaliki i grube kurtki. Cóż za rozczarowanie... Różowe klapki plażowe i słomkowy kapelusz muszą poczekać na lato.
Na szczęście nie ma czasu na nudę i narzekanie na pogodę. Zaczynamy zwiedzanie od latarni morskiej w Nowym Porcie. Podróżowanie we wrześniu ma tę zaletę, że nigdzie nie stoimy w kolejkach. Latarnia, oddana do użytku w 1893 r., mierzy ponad 31 metrów!
- Aniu, liczymy schody?
- No dobra…
Na szczyt ośmiokątnej wieży według córki prowadzi 1000 schodów!
- Jeden, dwa, trzy… pięćdziesiąt, dziewiętnaście, trzynaście, tysiąc!
Ile faktycznie jest schodów wiodących na wierzchołek latarni, należy sprawdzić na własnych nogach. Ufanie w tej kwestii pięciolatce może być zgubne... dla złapania tchu. Ze szczytu rozciąga się wspaniały widok na port i całą panoramę Gdańska. Podczas gdy starsi zachwycają się scenerią, Ania rezolutnie zauważa, że wszystkie statki są białe, a przecież piraci nie pływają takimi! Gdzie czarne flagi z czaszkami? Może zaraz przypłyną...
Z dołu podziwiamy jeszcze ażurową kulę czasu, która jest ewenementem na skalę światową (jest ich zaledwie kilka). Niestety jej działanie można zobaczyć tylko w sezonie, za to cztery razy dziennie, kiedy jej spadek wyznacza kolejno godziny 12, 14, 16 i 18. No nic, może następnym razem. Na spełnienie marzenia córki nie przychodzi nam długo czekać. W drodze na parking, wśród białych statków na horyzoncie pojawia się brązowy okręt, stylizowany na XVII-wieczny galeon. Gdy podpływa bliżej i dostrzegamy smoka na jego dziobie, już wszyscy wiemy, że musimy znaleźć się na jego pokładzie.

Na szczycie...

Westerplatte
Ale wcześniej spełniamy marzenie dziadka i ruszamy na Westerplatte. By zachęcić nieco do tego miejsca najmłodszych, obiecuję im czołgi i sporo placu do biegania. Spacer rozpoczynamy tradycyjnie przy Nadbrzeżu Obrońców Westerplatte, decydując się na samodzielne zwiedzanie (wersja z przewodnikiem zajmuje około dwóch godzin). Mijamy schron, placówkę Fort i w końcu przed nami wyłania się słynny czołg T-34.
Szeroka asfaltowa aleja (idealna dla wózków) prowadzi nas tuż obok wartowni i nareszcie jesteśmy na wielkim placu tuż przed pomnikiem. Ostatni fragment to schody lub bardzo wąska ścieżka (wózek musieliśmy zostawić niżej). Jeszcze pamiątkowe zdjęcie przed 25-metrowym obeliskiem, rzut oka na panoramę miasta i możemy ruszać dalej. Westerplatte zdecydowanie zapada w pamięć. Na starszych robi wrażenie z oczywistych powodów, najmłodsi cieszą się z gadżetów i pamiątek, zakupionych na starcie spaceru. Suma summarum, wszyscy są zadowoleni.
A więc czas już przyjrzeć się z bliska Neptunowi.

W drodze na Westerplatte

Westerplatte

Żuraw, co nie lata i król mórz bez tronu
Niezmiennie, od stuleci symbolami Gdańska pozostają słynny Żuraw oraz fontanna z Neptunem. Ania jest zdziwiona widokiem Żurawia. Brak mu przecież skrzydeł, dzioba i piór! Szybko jednak śpieszymy z wyjaśnieniami. Żuraw to także nazwa dźwigu portowego, który w dawnych czasach służył do tego, by przenosić ciężkie towary z pokładów statków (także tych pirackich, dodajemy oczywiście). Ale to, co w nim najciekawsze, to tzw. koła deptakowe. Nazwa pochodzi stąd, że mechanizm żurawia wprawiali w ruch robotnicy, „depcząc” po drewnianej konstrukcji. Popołudniowe godziny nie pozwoliły nam zwiedzić wnętrza zabytku.
Spacerem wzdłuż Motławy kierujemy się w stronę słynnej fontanny. Woda – „to tygryski lubią najbardziej”. Gdy okazuje się, że wzrost nie pozwala im sięgnąć do czaszy z wodą, cała uwaga najmłodszych skupia się na gołębiach! My zaś podziwiany fontannę, której pomysłodawcą był Bartłomiej Schachmann, dawny burmistrz Gdańska. To, co budzi zdziwienie u Ani, to nie fakt, że Neptun jest nagi, ale to, że nie posiada tronu. Zachodzące słońce, odbijające się w wodach rzeki, przypomina o nadchodzącym wieczorze. Pierwszy dzień w Gdańsku był pełen atrakcji.

Odwiedziny Neptuna

Żuraw z bliska

Miłe spotkanie na gdańskiej Starówce
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Ahoj, przygodo! Na pirackim statku
Zgodnie z przewidywaniami, nowy dzień rozpoczął się od pytań dotyczących statku. Rejs Dragonem po Zatoce Gdańskiej trwa około godziny. Odważni zajmują miejsce na dziobie, ci trochę mniej mogą się schronić pod pokładem. Galeon tnie fale, a my machamy, stojąc przy burcie z rozwianymi włosami, innym, "niepirackim” okrętom. Gdy zbliżamy się do brzegu, córka krzyczy: „Ahoj, szczury lądowe”! Jeszcze próba zastąpienia sternika i możemy iść na plażę.
Z plecaka wyciągamy łopatkę i zaczynamy poszukiwania. Starsi rozglądają się za bursztynami, młodszym bardziej pasują muszelki i kamyczki. Niestety, pogoda nie pozwala na długie plażowanie, więc po kilkunastu gonitwach za mewami, kilkudziesięciu próbach wtargnięcia do morza, podejmowanych przez rocznego Adasia idziemy na obiad do przybrzeżnej restauracji. Mile zaskakuje nas świetnie wyposażony kącik dziecięcy, dzięki czemu pociechy są na tyle zajęte, że ich opiekunowie mogą w spokoju zjeść dwa dania, deser oraz napić się nieśpiesznie kawy.

Niezapomniana przygoda...





Na gdańskiej plaży...

♦ ♦ ♦ ♦ ♦
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Twierdza Wisłoujście. Szukamy nietoperzy
Pełni sił, ruszamy w kierunku Martwej Wisły, by zobaczyć imponującą twierdzę z wysoką wieżą i reprezentacyjną bramą. Wita nas dumnie łopocząca flaga Polski. Zwiedzanie, możliwe wyłącznie z przewodnikiem, zaczynamy od historii. Na szczęście dzieci się nie nudzą. Pani przewodnik wręcza im bagnety do potrzymania, zadaje pytania i wciąga w dyskusję.
Wszyscy bacznie wypatrujemy nietoperzy, w końcu twierdza to jedno z największych ich zimowisk. Mieszkają tutaj nocki duże, nocki wąsatki, mroczki późne, karliki większe i gacki brunatne. Chociaż nie udaje nam się zobaczyć tych wyjątkowych ssaków, widok z wieży nam to wynagradza. Błękitne niebo i morze w oddali...
Ten krajobraz zabieramy ze sobą w podróż do domu. Starannie pakujemy, tuż obok magnesu z Neptunem, pięciu muszelek i jednego bursztynka znalezionych na plaży.

Twierdza w Wisłoujściu


Z wizytą w twierdzy


Na szczycie wieży
Autorka tekstu i zdjęć: Kinga Rodkiewicz
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl