Pensjonat Tylickie Wzgórze okiem mamy
TYLICKIE WZGÓRZE OCZAMI PODRÓŻUJĄCEJ MAMY
Nasza historia z Tylickim Wzgórzem w tle jest dość długa.
Zacznijmy od tego, że okolice Nowego Sącza należą do tych, których w zasadzie wcześniej nie znaliśmy i nie odwiedzaliśmy. Jakoś nie było nam tu po drodze, szczególnie, że świetne bazy wypadowe mamy w pobliskim Beskidzie Niskim.
Być może do tej pory nie dotarlibyśmy na ziemię sądecką, gdyby nie wygrana w konkursie portalu DziecioChatki na relację z ferii z dziećmi w Polsce w 2019 roku. Nagrodą był właśnie weekendowy pobyt w Agroturystyce u Grzegorza w Tyliczu. Okazało się, że łatwiej nagrodę wygrać, niż ją zrealizować .
W zasadzie od razu napisałam do właścicieli i zarezerwowałam pobyt w styczniu 2019, ale ostatecznie okazało się, że pomyliłam daty (ja, która zawsze ogarniam tego typu logistyczne kwestie!) i na własne życzenie nie daliśmy rady pojechać w zarezerwowanym terminie. Jeśli Pani Justyna (właścicielka) była tym faktem zirytowana, skrzętnie to ukryła i dała znać, że wolne terminy będą w marcu. Jednak rok 2020 przyniósł nam najpierw ospę dzieci, a potem atrakcję w postaci światowej zarazy o nazwie COVID 19 i nasz pobyt odszedł w niepamięć. My też na jakiś czas zapomnieliśmy o Tyliczu, pochłonięci (na tyle, na ile się dało) innymi podróżami.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
O nagrodzie przypomniałam sobie na początku 2021 roku i ku naszej radości, udało się dograć termin, nie pomylić żadnych dat i przyjechać do Tylicza, w dodatku w czasie wciąż jeszcze trwającego (choć ledwie rozpoczętego) sezonu narciarskiego.
AGROTURYSTYKA CZY PENSJONAT?
Wygraliśmy pobyt w agroturystyce, ale ponieważ ta chwilowo pozostawała zamknięta, zatrzymaliśmy się w pokoju typu studio w pensjonacie. Oba obiekty znajdują się na tym samym (dużym!) terenie, mają zbliżone udogodnienia, są prowadzone według tych samych zasad, przez tych samych właścicieli, a w sezonie goście korzystają z tych samych atrakcji.




Nasz pierwszy pobyt (bo wkrótce po nim odbył się drugi, już po sezonie narciarskim, przed decyzjami rządu o ponownym zamknięciu branży turystycznej) nie był więc typowym rodzinnym pobytem, jaki można tu wykupić w sezonie, ale dopytywaliśmy o szczegóły, bo... dzieci były miejscem zachwycone od pierwszego wejrzenia, a i nam (choć dorosłym zajęło to trochę więcej czasu niż dzieciom) spodobał się pensjonat i okolice.
PIERWSZE WRAŻENIA - czyli dlaczego nie od razu podzielaliśmy zdanie dzieci?
Dzieci - olśnienie: Wow, ale to jest duże! Rodzice - konsternacja: Ej, ale to jest duże!, a miało być kameralnie!

Hmmm, pensjonat jest opisany na stronie (i w nazwie) jako kameralny pensjonat dla rodzin z dziećmi. My preferujemy właśnie takie miejsca - kameralne, małe, nieprzytłaczające.
Po zaparkowaniu samochodu pojawiły się pierwsze wątpliwości. Po wejściu do pensjonatu kolejne. Poczuliśmy się, jak w dużym hotelu i nastawiliśmy się na wygodny, acz bezosobowy pobyt.
Bardzo szybko poczuliśmy się cieplej i milej, kiedy po wejściu od progu zagarnęła nas uśmiechnięta Pani Justyna (którą do tej pory kojarzyłam z kilku rozmów telefonicznych i wymienionych maili) i zaprosiła od razu na obiad do dużej, jasnej i ciepłej jadalni. Powiem szczerze, że w tego typu dużych obiektach chyba nigdy nie zdarzyło nam się, żeby właściciele witali się z gośćmi osobiście, w dodatku w taki sposób, który sprawia, że człowiek czuje się, jakby cały dzień ktoś tu na niego niecierpliwie czekał!

W trakcie naszego pobytu za każdym razem, kiedy mieliśmy jakieś pytania (o Tylickie Wzgórze czy atrakcje w okolicy), właściciele znajdowali chwilę, żeby udzielić nam informacji. W zasadzie nie tylko nam, ale wszystkim akurat obecnym gościom - co oceniamy na duży plus. Zresztą cały czas było widać, że albo Pani Justyna, albo Pan Grzegorz "pełnią wartę" i miejsce oraz goście są zwyczajnie zaopiekowani, ale w sposób dyskretny i nienachalny.
CO DALEJ?
Po obiedzie, kiedy wilczy głód po wcześniejszych 4 godzinach na stoku (po przyjeździe do Tylicza to właśnie na stok skierowaliśmy pierwsze kroki) przestał nam doskwierać, przyszedł czas na zapoznanie się z pokojem i całym pensjonatem.
Nasze studio składało się z sypialni z dużym łóżkiem małżeńskim i saloniku z rozkładaną sofą, połączonych małym korytarzykiem, w którym znajdowała się łazienka. Wygodnie, funkcjonalnie, ciepło, jasno. Do tego w saloniku duża szafa, wygodny fotel, telewizor z dużym wyborem programów, mini-lodówka (na nasze hektolitry smoothie idealna ), czajnik, telerzyki, szklanki, kubki, łyżeczki, kawa, cukier, herbata. Miły zestaw na wieczór.


W sypialni znajdowało się małe biurko, które okazało się nieocenione przy drugim pobycie, który był służbowo-szkolno-rekreacyjny. Internet świetnie dawał radę i bez problemu mama łączyła się z pracą, a syn z nauczycielami. Świetnie sprawdziły się tu też przesuwne drzwi, które oddzielają sypialnię od saloniku. Przestrzeń okazała się bardzo przyjazna - najpierw dla naszej czwórki, za drugim razem dla dwóch pracujących i uczących się zdalnie osób.


Zarówno pokój, w którym się zatrzymaliśmy, jak i cały pensjonat utrzymany jest w stonowanych, jasnych odcieniach i prawie wszędzie znajdują się wykładziny, co dodatkowo wizualnie i fizycznie ociepla przestrzeń. Domyślam się, że spełniają też funkcję praktyczną - dziesiątki biegających małych stóp zapewne słychać mniej przy takim właśnie podłożu.




Oczywiście w pensjonacie znajdują się pokoje o różnej wielkości, choć o podobnym standardzie. Na stronie Tylickiego Wzgórza znajdziecie mapę obiektu, opis pokoi, informacje o ich układzie i wielkości. Ale wracamy do naszego pierwszego pobytu .
Nie zdążyliśmy się nawet rozpakować, kiedy dzieci postanowiły wyruszyć na "zwiedzanie". Szybko odkryły najwyższe piętro (piętro nad naszym pokojem), którego duża część pełni funkcję dużej, otwartej sali dla dzieci. Są tu klocki lego (i inne), zamek, mały basenik z kulkami, drewniana kuchenka, materace, kącik z x-boxem i piłkarzyki - co sprawiło, że serca dzieci zostały ostatecznie podbite. Właściwie dziecko w każdym wieku znajdzie tu coś dla siebie.





Dzieciaki momentalnie postanowiły zakończyć zwiedzanie (w końcu odniosły sukces na całego) i stanowczo poprosiły, aby w tym królestwie dzieci zostawić je same, co zważywszy na ich wiek (5 i 10 lat) jest na szczęście do zrobienia, jeśli przestrzeń jest przyjaźnie zaprojektowana. A tutaj jest .
I tu miód na serce zmęczonego rodzica - dzieci zajęły się sobą i wspólną zabawą, a rodzice mogli w spokoju i cudnej ciszy usiąść w saloniku, napić się kawy i delektować się nienaturalnym, acz miłym staniem nic nierobienia .

CO OSTATECZNIE NAS PRZEKONAŁO?
CZAS 
Potrzebowaliśmy chwili, żeby poczuć się tu dobrze, docenić wieczorny czas dla rodziców, zauważyć, że mimo tego, że pensjonat jest duży, to jednak atmosfera jest kameralna, co rzadko idzie w parze.
KUCHNIA
Kolory i różnorodność towarzyszyły każdemu posiłkowi. Wszystko było świeże, ładnie podane, domowe. Dzieci zawsze znalazły coś dla siebie i obyło się bez marudzenia, a my, mimo że nie jemy mięsa, byliśmy w stanie skomponować dla siebie w miarę zbilansowane posiłki. Raz specjalnie dla nas zostały przygotowane kotlety serowe. Nie ukrywam jednak, że byłoby idealnie, gdyby w przyszłości pojawiło się więcej dań wegetariańskich (które tak naprawdę są uniwersalne), gdyż coraz więcej osób rezygnuje z jedzenia mięsa, a jeszcze nie wszystkie restauracje i hotele podążają za tym trendem żywieniowo-ideologicznym.
Jednak, tak jak wspomnieliśmy, zawsze coś dla siebie wybraliśmy - naleśniki z serem (palce lizać!), racuchy, placuszki (na słodko - pyszne!), sałatka, owoce, warzywa, surówki, ryba (tu akurat mąż nie skorzystał, bo ryb również nie jada) - wybór był dość szeroki.



BLISKOŚĆ STOKU
To hit przy tak krótkim pobycie, ale przy dłuższym zapewne też. W Tyliczu znajdują się dwie stacje narciarskie, ale my skupiliśmy się na tej położonej bliżej, czyli Master Ski.
ATMOSFERA
Otwarci i przyjaźnie nastawieni właściciele to jedno, ale towarzystwo innych rodziców i dzieci to zdecydowanie lepsza opcja dla rodziny niż towarzystwo hałaśliwych studentów czy imprezujących pracowników na zjeździe integracyjnym. A Tylickie Wzgórze jest stworzone dla rodzin z dziećmi, więc większość gości ma zapewne dość zbliżone oczekiwania.
TOWARZYSTWO RÓWIEŚNIKÓW
…i możliwość nawiązania przez nasze dzieci relacji z innymi małymi gośćmi. Tutaj, na wspólnej dziecięcej przestrzeni, po kilku minutach nasz dziesięciolatek i pięciolatka mieli już kolegów do rozmowy i zabawy. Ciekawie było też obserwować negocjacje starszego syna z grupą młodych nastolatków, dotyczące tego, kto, kiedy i ile będzie grał na x-boxie . Obyło się bez płaczu i frustracji, więc chyba rozmowy przebiegły zadowalająco.
TU NOC JEST NOCĄ!
Kwestia, która czasem dosłownie spędza mi sen z powiek, ponieważ mam problem z zasypianiem przy najmniejszym hałasie i świetle lamp z ulicy. Nasza sypialnia wychodziła na tył Tylickiego Wzgórza i las w oddali (więc żadne światła, których i tak jest tu dużo mniej niż w mieście, nas nie rozpraszały) a dzięki grubym zasłonom była idealnie ciemno. Dzięki temu najpierw dzieci , a potem rodzice zasnęli szybko i błogo.
Dodatkowo mniej więcej po 21.30 wszędzie zapadła magiczna cisza - kolejny plus podobnych oczekiwań rodziców podróżujących z dziećmi.
ZA MAŁO? JEST WIĘCEJ!
UDOGODNIENIA DLA MALUSZKÓW
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy się porządnie nie rozejrzeli, a także nie wypytali właścicieli o udogodnienia oraz standardowe atrakcje podczas rodzinnych, tygodniowych pobytów. Kiedy starszy syn był maleńki, z rozwiązaniami pomagającymi w podróży z maluszkiem było z reguły tak sobie, przy córce ciut lepiej, choć nie idealnie. Jeździło z nami zawsze łóżeczko turystyczne, kiedyś składana wanienka czy obowiązkowy nocnik (oba nocniki dzieci dziwnym trafem zostały w Słowenii, podczas dwóch różnych wizyt, w dwóch różnych miejscach ).
Tutaj nie musicie ze sobą nic zabierać - jest opcja wypożyczenia kompletnie wyposażonego łóżeczka, są nocniki, nakładki, podstawki dla maluchów.
Na trzecim piętrze przy sali zabaw znajduje się też mikrofalówka, zlew i blat kuchenny, które mogą się przydać do podgrzania dania ze słoiczka lub mleka modyfikowanego dla maluszka.

W jadalni specjalne kolorowe naczynia dla dzieci, w tym plastikowe kubeczki i talerzyki dla małych rączek.
W jadalni znajduje się też świetnie pomyślana, wydzielona przestrzeń z małym basenem kulkowym, dywanem i telewizorem, gdzie maluszki po posiłku mogą przez chwilę zająć się sobą, a rodzice czy dziadkowie w spokoju dokończyć posiłek lub usiąść z kubkiem kawy i poobserwować bawiące się maluchy.
MIEJSCE DLA... RODZICÓW
Oprócz wspomnianego już miejsca do zabawy dla dzieci, w pensjonacie są też miejsca, gdzie rodzice mogą usiąść z nowymi znajomymi, porozmawiać, napić się kawy i zrelaksować. W jadalni znajduje się część kominkowa z wygodnymi kanapami. Można też z niej wyjść bezpośrednio na gigantyczny taras! Nam się niestety zimą nie poszczęściło, ale wyobrażamy sobie jak przyjemnie musi być na takim tarasie, wśród kwiatów i z widokiem na góry, popijać kawę ze świadomością, że dzieci bawią się spokojnie gdzieś obok! Dodatkowo na każdym piętrze znajdują się małe kanapy, gdzie również można przysiąść.



Dodamy jeszcze, że z naszego sprawnie działającego wywiadu wynika, że podobne atrakcje i udogodnienia, jak te w pensjonacie, znajdują się w agroturystyce, choć goście obu obiektów posiłki spożywają na dużej jadalni w pensjonacie.
PLACE ZABAW
Przed budynkiem znajduje się mały plac zabaw, a w chwili obecnej buduje się właśnie drugi, duży i bajkowy za Tylickim Wzgórzem. Drugie ze zdjęć poniżej przedstawia póki co pusty teren (z chatą grillową w tle). W lecie będzie tu drewniany, naturalny plac zabaw.


MIEJSCA NA GRILLA I OGNISKO
Jak w każdym szanującym się obiekcie w górach, znajdziecie tu miejsce na ognisko oraz dużą altanę grillową, z której można korzystać nawet w zimie (oczywiście nie-Covidovej), gdzie w trakcie rodzinnych pobytów odbywają się imprezy integracyjne.
BASEN
Dzieci były niepocieszone, że jest tu basen i brodzik zewnętrzny i nie uda nam się z niego skorzystać w zimie. Niemniej jednak atrakcji w obiekcie i dookoła i tak nam starczyło, a kto wie, czy basenu nie przetestujemy latem? Podobno zresztą jest też plan otwarcia w przyszłości basenu wewnętrznego i strefy spa.
ŚWIETNY, PRZYJAZNY RODZINIE OŚRODEK NARCIARSKI W BLISKIEJ ODLEGŁOŚCI OD TYLICKIEGO WZGÓRZA
My widzieliśmy stok z okna, rano budzący się do życia, wieczorem oświetlony. MasterSki Tylicz to ośrodek, który bardzo nam się spodobał! Mnogość tras o różnym stopniu trudności, choć większość stosunkowo łagodnych, sprawia, że idealnie nadaje się dla dzieci. To tu nasza córka sama ćwiczyła na oślej łączce z taśmą wjazdową , a kilka godzin później z instruktorem śmigała już na jednej z długich i łagodnych tras. Na drugi dzień instruktor nie był potrzebny! Udało nam się nawet całą rodziną pójść na jazdę wieczorną, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe. Sentyment do tego miejsca na pewno nam zostanie .






Drugi ośrodek również wydaje się atrakcyjny, jednak my wybraliśmy się do niego dopiero przy kolejnej wizycie, kiedy stoki były zamknięte. Wydaje się, że w TyliczSki odnajdą się również miłośnicy jazdy bardziej zaawansowanej. Mamy nadzieję, że w przyszłości uda nam się przekonać o tym na własnej skórze i nasz rekonesans nie pójdzie na marne .

SZKÓŁKI NARCIARSKIE
Nasz wyjazd był na tyle krótki, że ze szkółki, ani przedszkola narciarskiego nie udało nam się skorzystać. Dzieci gości, którzy spędzili tu wcześniejszy tydzień, w większości były zapisane do jednego z trzech przedszkoli narciarskich, co rodzice bardzo sobie chwalili.
Pani Justyna jest tu jak zwykle bardzo pomocna. Nawet gdybyście czegoś nie sprawdzili przed przyjazdem, dostaniecie od niej namiary na trzy przedszkola, a w pakiecie zniżkę na ich usługi, jeśli powołacie się na Tylickie Wzgórze.
Marzy nam się tydzień z dziećmi, które będą szusować pod okiem fachowców, tym samym dając nam, rodzicom szansę na spokojną jazdę we własnym towarzystwie, bo jeszcze taki wyjazd nam się nie zdarzył.
ANIMACJE
I znów - nasz krótki pobyt nie pozwolił nam na udział w nich, jednak widzieliśmy dzieła innych dzieci - drewniane zabawki czy własnoręcznie uszyte maskotki. W zimie po południu, od wtorku do piątku, takie kreatywne animacje mają tu miejsce. Dlaczego nie w poniedziałek? Też spytaliśmy – bo wtedy odbywa się wieczorne ognisko integracyjne.
ZIMOWE (choć nie tylko) ATRAKCJE W OKOLICY
Gdybyście jednak oprócz lub zamiast jazdy na nartach (może na nich nie jeździcie) mieli ochotę pozwiedzać okolicę, to również będziecie zadowoleni. My napiszemy Wam tylko o miejscach, w których byliśmy osobiście, a wiadomo, że jest ich tu znacznie więcej. Ze względu na nasze upodobania i chwilową niechęć do miejsc zamkniętych, wybraliśmy same naturalne atrakcje. Tylicz i okolice oferują między innymi:
ŚCIEŻKI DYDAKTYCZNE
My przeszliśmy ścieżkę edukacyjno-przyrodniczą na Rakowsku, która ma około 4 kilometrów długości, a różnica wzniesień wynosi 200 metrów. Po drodze lekko pobłądziliśmy, ale było tym bardziej przygodowo. Przy ścieżce znajdziecie tablice informacyjne, a na końcu ścieżki miejsce na biwak, tzw. kamienny krąg, gdzie można zrobić sobie piknik.

GÓRSKIE SZLAKI
Nam udało się przejść dwie trasy. W czwartkowe popołudnie (rano zdalna nauka i praca) wybraliśmy się do Bacówki nad Wierchomlą z lokalnym przewodnikiem. Generalnie w góry chodzimy zawsze sami, ale tym razem postanowiliśmy ubarwić nieco nasze przyzwyczajenia i skorzystać z towarzystwa Baby z Gór (pod taką nazwą znajdziecie ją na Facebooku), która okazała się kopalnią wiedzy, anegdot i ciekawostek nie tylko na temat regionu.
Trasa z miejscowości Szczawnik (start: ostatnia pętla autobusowa) do schroniska i z powrotem nie była długa (łącznie ok. 13 kilometrów), ale mój dziesięcioletni syn szedł jak na skrzydłach i jak zaczarowany słuchał Pani Zuzy i jej opowieści.
Ocenił spacer w góry z przewodnikiem jako sto razy lepszą atrakcję niż wizytę w Bajce Pana Kleksa - miejscu bardzo lubianym przez całą naszą rodzinę. Komplement jak się patrzy !

Druga trasa, którą przeszliśmy sami, tzn. mama i syn (podczas naszej drugiej wizyty w Tyliczu) to przejście górami z Tylicza (start: rynek Tylicz, czarny szlak, świetnie oznaczony) do Krynicy Zdrój. Trasa początkowo wiedzie czarnym szlakiem, a na tzw. Huzarach zmieniliśmy szlak na żółty, bo zależało nam, żeby dotrzeć na Górę Parkową w Krynicy.

Po małym odpoczynku i posiłku na Górze Parkowej (własny prowiant oraz ciepła herbata i czekolada z budki-beczki, która się tu znajduje) zdecydowaliśmy się obrać kierunek na Przełęcz Krzyżową (niebieski szlak, pierwszy kilometr wiedzie przez centrum Krynicy), a następnie na Górę Krzyżową (żółty szlak) i powrót do Krynicy. Nasza trasa miała 21 kilometrów, nie mieliśmy już siły wracać do Tylicza przez góry (tym bardziej, że była już prawie 18), więc taksówką wróciliśmy na Tylickie Wzgórze.
Jeśli Wasi piechurzy nie są jeszcze bardzo zaprawieni w bojach, pewnie wystarczyłby spacer na Górę Parkową, a potem skorzystanie z atrakcji, które oferuje Krynica.
WIEŻA WIDOKOWA
W Krynicy Zdrój znajduje się wieża widokowa, tzw. ścieżka w koronach drzew. Jest to wielka drewniana konstrukcja o wysokości prawie 50 metrów, z której roztaczają się bajkowe widoki na Beskid Sądecki. Dodatkowo spacer ścieżką obfituje w różnego rodzaju niespodzianki dla dzieci (interaktywne tablice, zagadki, gry, ciekawostki).
Na wieżę możecie wjechać wyciągiem, wejść nieczynną nartostradą lub pod wyciągiem (w naszym wypadku syn wybrał tą ostatnią opcję - czyli krótki, ale intensywny spacer w śniegu pod górę).
Tak wieża wyglądała w marcu:

A tak w sierpniu, kiedy byliśmy w Krynicy przejazdem:

W samym Tyliczu jest też fajny, drewniany plac zabaw, siłownia pod chmurką i mała pijalnia wody oraz tzw. Tylicka Golgota.



Oprócz miejsc w Tyliczu wymienionych powyżej odwiedziliśmy też kilka świetnych miejsc w Muszynie - Ogrody Sensoryczne, ślizgostradę, Wzgórze Baszta.
Dodatkowo, Tylicz znajduje się tuż przy granicy ze Słowacją i na stronie pensjonatu znajdują się informacje o polecanych atrakcjach właśnie u naszych sąsiadów. Chwilowo jednak, jak wiemy, podróżowanie za granicę jest utrudnione, ale zapewniamy, że atrakcji w okolicy jest wystarczająco na co najmniej tydzień czasu.
CZY I KOMU POLECAMY POBYT NA TYLICKIM WZGÓRZU
Sami jesteśmy rodziną nastawioną mocno na samodzielne zwiedzanie i poznawanie okolicy. Z reguły nie korzystamy z gotowych pakietów wypoczynkowych. Mimo to pojawił się wstępny plan wakacyjnego wyjazdu mamy z dziećmi z inną mamą z dziećmi właśnie tu - do Tylickiego Wzgórza, żeby odpocząć, zrelaksować się, spędzić razem czas i... spełnić marzenie dzieci o powrocie i letnich atrakcjach, o których trochę się nasłuchały (wyprawa do lasu z lokalnym przewodnikiem, wypatrywanie nietoperzy, kreatywne animacje, basen, spływ pontonowy, nowy plac zabaw itp.).
Jeśli nie lubicie sami szukać i organizować atrakcji albo zwyczajnie nie macie na to czasu, sił lub głowy do planowania, jeśli chcecie pojechać gdzieś, gdzie dzieci i Wy znajdziecie towarzystwo, jeśli szukacie miejsca, w którym spędzicie wartościowo rodzinny czas (szczególnie jeśli w nawale rodzinnych obowiązków i codziennej gonitwie nie zawsze się Wam to udaje), jeśli szukacie miejsca, gdzie chcielibyście zabrać również dziadków, uzdrowić rodzinne relacje albo zwyczajnie cenicie wygodę, prostotę (w dobrym wydaniu) i bliskość natury – Tylickie Wzgórze to dobry adres.
Autorka tekstu i zdjęć: Aleksandra Horzela-Chrost
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl