Babia Góra, czyli tam i z powrotem
Babia Góra, czyli tam i z powrotem
14.07.2019-17.07.2019
Twardorzeczka
14.07.2019 r.
Wcześnie rano, w niedzielę, wsiadamy w pociąg, którym dojeżdżamy do Żywca. Stamtąd udajemy się do Twardorzeczki, gdzie od roku mieszka nasza rodzina. Właśnie budują kompleks domków turytycznych całorocznych.
Twardorzeczka jest położona u stóp Beskidu Śląskiego, w pd.-zach. części Kotliny Żywieckiej. Miejscowość jest godna uwagi o każdej porze roku. Poza tym prowadzi z niej kilka szlaków, między innymi na Baranią Górę i Skrzyczne. W przeciwieństwie do pobliskiego Szczyrku, panuje tu spokój i cisza. Po obiedzie idziemy na spacer. Miejscowi znają tu wszystkie ścieżki, leśne zakamarki i polany, strumienie. Tym razem zabierają nas na jagody.
Wyprawa na Babią Górę
15.07.2019 r. (13 km)
W 609 rocznicę bitwy pod Grunwaldem wyruszamy na szlak, który zawiedzie nas na Babią Górę. Wstajemy wcześnie, jemy śniadanie, a potem przez Żywiec i Przyborów dojeżdżamy krętą drogą do wsi Głuchaczki. Stamtąd udajemy się do Bazy Namiotowej Głuchaczki, której nazwa wielokrotnie obiła mi się o uszy. Chcemy więc ją zobaczyć na własne oczy.
Na polanie stoi kilka wieloosobowych namiotów przygotowanych dla wędrowców, którzy dotrą tu na noc. Jest też kuchnia polowa, ławy i ławki oraz pies, który pilnuje całego dobytku. Trzeba jedynie uważać na żmije, które podobnie jak ludzie lubią się wygrzewać na polanach. Na miejscu rozmawiamy z dziewczynami, które gospodarzą w bazie, a następnie wskazanym przez nie skrótem schodzimy na słowacką stronę do żółtego szlaku.



Jest jeszcze chłodno, ale słońce, które wstaje coraz wyżej, powoli rozgrzewa krajobraz. Żółtym szlakiem wędrujemy aż do Przełęczy Jałowieckiej zupełnie same. Są więc jeszcze takie ścieżki gdzie słychać wyłącznie ciszę. Śpiewamy, aby dodać sobie otuchy. Być może obserwują nas zwierzęta zza gęstwiny leśnej.
Na Babią Górę mamy jeszcze ponad trzy godziny wędrówki. Skręcamy na południe, i dalej szlakiem zielonym wznosimy się coraz wyżej. Kończy się pas lasu i wychodzimy na otwartą przestrzeń. Daleko za nami ciągną się pasma Beskidu Śląskiego, a my mamy wrażenie, że jesteśmy w parku jurajskim – paprocie rosnące wzdłuż ścieżki są tak wysokie, jak my.


Po dwóch godzinach zdobywamy Małą Babią Górę (1517 m npm). Widoki są przepiękne, więc robimy postój na niemal godzinny odpoczynek. Wylegujemy się po słowackiej stronie szczytu, podziwiając ogromne Jezioro Orawskie oraz pasmo Tatr. Bowiem już za dwa tygodnie czeka nas tatrzańska przygoda!
Aby dostać się na Babią Górę (1725 m npm), trzeba zejść do Przełęczy Brona, a stamtąd podejść na szczyt.



Towarzyszy nam dość silny wiatr, typowy dla tej góry. Na szczycie znajdujemy drewniany pień i, osłonięte przed wiatrem, spędzamy tam sporo czasu. Tosia stwierdza, że wzniesienie jest niczym Wielka Baba, i od tej chwili tak będzie nazywać ten masyw górski. Jest to niesamowite miejsce, pełne niezwykłej roślinności, wśród której czujemy się jak w biblijnym raju. Na pewno wrócimy tu jutro!
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Tymczasem słońce jest już mocno na zachodzie. Schodzimy czerwonym szlakiem przez Bronę, prosto do schroniska Markowe Szczawiny. Meldujemy przybycie, dostajemy klucze do ładnego pokoju, a potem schodzimy na obiadokolację.


Babia Góra po raz drugi
16.07.2019 r. (13 km)
Po zimnej nocy w pokoju, prawdopodobnie dlatego, że schronisko jest otoczone wysokim lasem, wypatrujemy przez okno słońca. Rano nic nie wskazuje na to, że wyjdzie zza chmur.
Po solidnym śniadaniu wychodzimy ze schroniska i wbijamy na żółty szlak zwany Percią Akademików. Należy pamiętać, że szlak ten jest jednokierunkowy i prowadzi tylko w górę. Niestety, nawet nam zdarzyło się minąć parę niedoświadczonych spacerowiczów, idących szlakiem w dół. Nie rozumiemy takiego nieodpowiedzialnego zachowania. Zimą Perć Akademików jest zamknięta całkowicie. Tosi bardzo podobają się łańcuchy i klamry, i żałuje, że tak szybko się kończą. Zapewniam ją, że za dwa tygodnie, kiedy będziemy w Tatrach, czeka na nią kolejna wspinaczka. Kiedy byłam dzieckiem też uwielbiałam takie atrakcje na szlakach. Barwna od kwiatów i niezwykle atrakcyjna Perć Akademików prowadzi nas znów na Babią Górę.




Jest to najkrótszy sposób dotarcia na szczyt. Jesteśmy tu po raz drugi, i po raz drugi ta góra robi na nas zachwycające wrażenie. Całkiem słusznie jest nazywana polskim Kilimandżaro. Na Diablaku, gdzie znajdują się tablice pamiątkowe (zarówno słowacka, jak i polska) nawiązujące do wędrówek Karola Wojtyły, leniuchujemy 40 minut. Żal opuszczać to miejsce, postanawiamy więc, że wrócimy tu kiedyś, atakując szczyt od południa.

Potem czerwonym szlakiem przez Gówniak (1617 m npm), Kępę (1521 m npm) i Sokolicę (1367 m npm) wędrujemy na wschód aż do przełęczy Krowiarki. Droga jest długa i tłoczna, ponieważ większość ludzi podchodzi od Przełęczy Krowiarki, gdzie na parkingu zostawiają auta. Uważam, że tym szlakiem lepiej schodzić - tak, jak my to zrobiłyśmy. Zatrzymujemy się co chwilę, by podziwiać przecudny krajobraz oraz przewalające się przez grzbiet chmury.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Na dole odpoczywamy, a potem wędrujemy niebieskim szlakiem u podnóża masywu Babiej Góry. Mijamy Mokry Stawek, w którym niestety nie ma wody oraz leśne strumienie wypływające spod szczytu. Na drodze spotykamy sporo wycieczkowiczów, których mijałyśmy wcześniej – na grzbiecie Babiej Góry. Po całodniowej wycieczce wracamy do schroniska Markowe Szczawiny na obiadokolację oraz nocleg.



Żywiec
17.07.2019 r. (11 km)
O 8.30, zaraz po śniadaniu, żegnamy śliczne schronisko Markowe Szczawiny i przemiłych, pracujących w nim ludzi z szefostwem na czele.
Czerwonym szlakiem, wśród chmur idziemy na zachód do Przeł. Jałowieckiej. Od tego miejsca znamy szlak z poniedziałkowej wędrówki, Skręcamy na Słowację do żółtego szlaku, a potem na Przełęczy Głuchaczki znów mijamy bazę namiotową. Zatrzymujemy się na łące pełnej liliowych mieczyków dachówkowatych, objętych w Polsce ochroną gatunkową.
Pięćset metrów dalej spotykamy przemiłą panią, z którą zabieramy się stopem do samego Żywca! Opowiada nam, że jej córka także jest zwolenniczką pieszych wycieczek – bierze namiot, śpiwór i wyrusza w nieznane.

Do odjazdu naszego pociągu mamy kilka godzin. Zwiedzamy piękny Park Zamkowy i znajdującą się w nim posiadłość Habsburgów oraz zabytkowy rynek. W parku jest sporo atrakcji dla zwiedzających oraz dla dzieci. Obowiązkowo odwiedzamy mini-ZOO, w którym można z bliska obserwować zachowanie zwierząt, a nawet je głaskać.





W Żywcu jesteśmy trzeci raz. Jest to przepiękne miasteczko z bogatą historią, leżące w Kotlinie Żywieckiej, u zbiegu rzek Soły i Koszarawy, nad jeziorem Żywieckim. Powstało na przełomie XIII i XIV wieku. W latach 1838-1944 należało do rodu Habsburgów.
Zamek wznosił się tutaj już w okresie średniowiecza, ale został zniszczony w 1477 r. W 2001 r. do Żywca powróciła księżna – Maria Krystyna Altenburg – córka arcyksięcia Karola Olbrachta. W jednym ze skrzydeł dawnej rezydencji przygotowano dla niej mieszkanie. Zajmowała je aż do swojej śmierci, do 2012 r. Świadczy o tym tablica pamiątkowa na cześć księżnej, ozdobiona zawsze świeżymi kwiatami. Dwa lata później ród Habsburgów zrzekł się roszczeń do Starego Zamku oraz parku. Obecnie w Starym Zamku znajduje się siedziba Muzeum Miejskiego.
Pod wieczór udajemy się na dworzec PKP. Jesteśmy bardzo zadowolone z tej wycieczki – to był wspaniale spędzony czas!

Autorka tekstu i zdjęć: Izabela Szymczak
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl