Weekend w Beskidzie Sądeckim
- Tak krótko w tym roku byliśmy w górach, może gdzieś pojedziemy? Pogoda ma być jeszcze dobra - palnęłam do Męża w połowie września.
- No jasne, poszukam na następny weekend noclegów w Krakowie, może zobaczymy też Wieliczkę.. - odparł.
- Jakim Krakowie?! Chcę góry! Chcę podziwiać świat ze szczytu góry!
I może nic w moim pragnieniu gór i weekendowym, spontanicznym wyjeździe dziwnego by nie było, gdybyśmy nie mieszkali na Podlasiu. Do najbliższych szczytów 7h drogi, plus 1h przerwy na jedzenie, siku i rozprostowanie nóg. Przy trójce małych dzieci wybranie się i dotarcie na drugi koniec Polski w ciągu jednego dnia, to nie lada wyzwanie.
Ale ani wakacji, ani gór nigdy za wiele!
Mąż podjął rzuconą rękawicę i znalazł kierunek: Krynica Zdrój. Nie będę oszukiwać: mistrzami planowania nie jesteśmy, więc noclegu szukaliśmy dwa dni przed uzgodnionym terminem, a pytanie "co tam jest ciekawego do zobaczenia?" padło dopiero w samochodzie. Jedyną rzeczą pewną w naszej podróży było to, że podczas powrotu mamy zobaczyć Skamieniałe Miasto w Ciężkowicach.
Dzień pierwszy, piątek
Na miejsce docieramy o 17:30, dzieci podróż zniosły dzielnie.
Szybko jemy późny obiad i wyruszamy na wieczorną przechadzkę po Krynicy Zdrój: dzieci jedzą grillowane oscypki z żurawiną (ważny atrakcja podczas wypraw w okolice gór - pomimo tego, że w domu mamy zapas serków na pół roku). Powietrze jest orzeźwiające i mroźne, prawie jak zimą. O 20 oglądamy pokaz kolorowych fontann, tańczących w rytm muzyki klasycznej. Wycieńczeni wracamy do naszego pensjonatu. Na przeciwko parkingu rzuca nam się jeszcze w oczy Muzeum Zabawek - "Może być fajnie! Musimy tu jutro wrócić" - mamy już plan na kolejny dzień. Nocujemy w Tyliczu - w poleconym pensjonacie.
Dzień drugi, sobota
Mamy mało czasu, bo tylko ten jeden dzień - jak go rozplanować, by zobaczyć jak najwięcej i ciekawie spędzić?!
Atrakcją, która jako pierwsza pojawia się po wpisaniu w Internecie słowa Tylicz jest Mofeta. Nazwa brzmi dość egzotycznie i dziwacznie, a sama Mofeta jest podobno największą w Europie. Największa w Europie, blisko naszego noclegu - jedziemy! Wybraliśmy się z samego rana, no dobra, naszego rana - po 10. Mofeta znajduje się na terenie Osady Turystycznej, na obrzeżach lasu. Można ją zwiedzać tylko we wtorku i soboty. To się nam udało! Czym ona właściwie jest? Gdybym miała opisać własnymi słowami: to niewielka sadzawka z ciemną, bulgoczącą wodą . A wszystko dzieje się za sprawą wydobywającego się dwutlenku węgla. W latach 60-tych XX wieku interesowali się nią nawet rosyjscy naukowcy!

Mofeta
Jest ciepło, w lesie czuć zapach jesieni, wszyscy mamy dobre humory - dzieci rzuciły okiem na Mofetę, po czym znalazły sobie drzewo do wspinaczki. Czegóż chcieć więcej?

Dzieci wspinają się na drzewo w pobliżu Mofety
Nasz kolejny cel: góra!
Niestety nie mamy czasu na całodniowe wspinaczki, ale zobaczenie świata ze szczytu jest nęcące. Wybieramy więc przejażdżkę kolejką gondolową na Jaworzynę Krynicką. Do tej pory żadne z nas nie podróżowało w ten sposób, więc to nie lada atrakcja. Bilety kupujemy w automacie stojącym obok parkingu. Dzieci wsiadają ochoczo, ale gdy kolejka rusza, syn wpada w panikę.
Podróż spędza na podłodze, bojąc się wystawić nos ponad siedzenia. Jest przerażony. Nie dziwię się, mimo że sama nie mam lęku wysokości, widok z gondoli chociaż piękny, jest lekko przerażający. Wrażliwcy powinni wybrać bardziej przyziemny sposób dostania się na górę . Na szczycie syn wybiega i stwierdza, że za nic w świecie nie wróci w ten sposób. Będziemy schodzić! Zejście zajmuje około 3,5 h - zbyt długo. Mąż wpada na pomysł, że jeśli syn zjedzie gondolą, na dole dostanie pamiątkową monetę.

Syn ze strachem wygląda z gondoli
Na szczycie lekko wieje, ale jest ciepło. Miejsce jest typowo komercyjne - kiosk, bar, pewnie mnóstwo atrakcji dla dzieci. My to wszystko omijamy i schodzimy kawałek w dół zbocza. Tam już nie wieje, a pogoda jest bardzo letnia. Robimy sobie piknik i podziwiamy widoki. Dzieci zainteresowały się urządzeniami stojącymi wzdłuż zbocza (do produkcji śniegu). Leniwie mijają nam dwie godziny.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦

Na szczycie Jaworzyny Krynickiej

Widok z Jaworzyny

Piknik na szczycie
Zbieramy się w podróż powrotną gondolą. Teraz my, rodzice, mamy stracha, czy syn wsiądzie do gondoli, czy w ostatnim momencie nam gdzieś nie ucieknie. Jednak udaje się i wszyscy zjeżdżamy na dół. W wagoniku jest gorąco i duszno. Syn tym razem niepewnie przypatruje się okolicy, stwierdza że podróż w dół jest lepsza. W nagrodę dzieci kupują na dole pamiątkowe monety. Okazuje się, że na odwrocie monety syna jest gondola - medal za odwagę!

Wracamy na dół
Zwijamy się szybko, by przed obiadem zdążyć jeszcze do Muzeum Zabawek w Krynicy Zdroju. I powiem Wam, że te muzeum to strzał w dziesiątkę! Możliwe, że my rodzice cieszyliśmy się pobytem w nim bardziej, niż dzieci . To taka podróż w czasie do lat naszego dzieciństwa. Z gablot wesoło uśmiechają się misie i lalki, którymi bawiliśmy się w latach 80-tych i 90-tych. Znaleźliśmy nawet znajomo wyglądające figurki zabawek z Kinder Niespodzianek. Mnie najbardziej zainteresowały lalki Barbie - to niesamowite jak zmieniły się przez te wszystkie lata. Lalki z lat 80-tych od razu rzucały się w oczy przez swoje krzykliwe makijaże i neonowe kreacje. Lalki z lat 70-tych miały delikatne rysy twarzy.. Był nawet zestaw z bohaterami Archiwum X!

Córka przygląda się lalkom Barbie

Lalki kąpielowe z XIX wieku
Córkę najbardziej zainteresowała tablica z namalowanymi lalami i strojami w formie magnesów, które można było zmieniać i dopasowywać do lal. Syn biegał jak szalony i wciskał wszystkie przyciski, które wprawiały w ruch różne zabawki. Przy wyjściu/wejściu do muzeum zaaranżowana jest klasa: ławki, tablica, rekwizyty - całość wygląda jak z dzieciństwa naszych dziadków. Przed opuszczeniem muzeum kupujemy jeszcze córce ręcznie wykonaną bransoletkę z ozdobą z modeliny, a synowi drewniany pistolet na gumki.
Po obiedzie, gdy już trochę się ściemnia, wyruszamy za kościół w Tyliczu, by zobaczyć Golgotę. Niestety trwał remont, więc rzuciliśmy na nią tylko okiem. Robi wrażenie.
Jedziemy jeszcze na chwilę na granicę polsko-słowacką, by pokazać dzieciom jak wygląda przejście . Już prawie noc. W Krynicy Zdroju zatrzymujemy się na oscypka z grilla i kupujemy zapas tutejszych wód mineralnych.
Dzień trzeci, piątek
Wyruszamy w podróż powrotną. Jesteśmy w południe umówieni na wycieczkę (dla dzieci) po Skamieniałym Mieście w Ciężkowicach, około godzinę drogi od Tylicza. Docieramy dosłownie kilka minut przed czasem. Parking jest przepełniony, a pani sprzedająca bilety upycha nasz samochód na ostatnim wolnym kawałku przestrzeni. Biegniemy do wejścia, gdzie czeka już na nas przewodnik. Kupujemy bilety wstępu do rezerwatu. Docieramy do naszej grupy i.. zaczyna się magia! Dzięki przewodnikowi te wszystkie skały i kamienie ożywają, nabierają kształtów. Pan Piotr opowiada w ten sposób, że wszystkie dzieci słuchają z zainteresowaniem.
W ruch idą ręcznie robione maskotki, dzieci jako nagrody dostają pieczątki, naklejki, mapy. Córka wsłuchuje się w każde słowo animatora. Syn jak szalony biega po całej okolicy, ogląda skały i wciska się w szczeliny. Ale i na niego przewodnik ma sposób: Cyprian, pokaż wycieczce, jak przejść na drugą stronę skały, bo już tam byłeś! Syn z zadowoleniem woła: chodźcie tędy, za mną!

Widok na formacje skalne w Skamieniałym Mieście

Odpoczynek na skale
Jesteśmy pod wrażeniem! Nie wiem, czy gdziekolwiek w Polsce, można znaleźć przewodnika, który tak bardzo skupi uwagę dzieci. I który w tak ciekawy sposób potrafi opowiedzieć o zdawałoby się.. zwykłych skałach.
W lesie jest ciepło i przyjemnie. Zbocza jest strome i na każdym kroku trzeba uważać - wystają korzenie drzew, skały, teren jest bardzo nierówny. Ale dzieciom to nie przeszkadza i dostają się w każde miejsce w tempie ekspresowym.
Postanawiamy wrócić tu za rok i spędzić przynajmniej jeden dzień. W ciągu tych kilku godzin zobaczyliśmy tylko część rezerwatu. Mamy ochotę na więcej!
Do domu wracamy o drugiej w nocy, zmęczeni fizycznie, ale szczęśliwi i zadowoleni z naszego spontanicznego wypadu. Dzieci z zadowoleniem opowiadają wszystkim o wycieczce. A to, że im się podobało, jest dla nas najważniejsze!
Emilia Markowska-Waczyńska
autorka zdjęć i tekstu przysłanego na Konkurs
"Polska z dziećmi 2020"
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl