Czas przejścia: 5h15min Dystans: 14km Stopień trudności: umiarkowany - nasz 5 latek i 8 latek dali radę
U źródła Wisły, czyli podbój Baraniej Góry
Nasz weekendowy wypad w Beskidy, postanowiliśmy rozpocząć od wejścia na Baranią Górę.
Niebieski szlak prowadzący na szczyt rozpoczyna się przy parkingu pod Ochotniczą Strażą Pożarną w Wiśle Czarne (parking płatny).
Pierwszy odcinek jest bardzo łatwy, trasa prowadzi płaską, asfaltową drogą, którą urozmaicają skały oraz małe wodospady. Wzdłuż drogi płynie Biała Wisełka.
Po około 30-minutowej rozgrzewce, szlak odbija w prawo i zamienia się w kamienistą ścieżkę, wśród potężnych jodeł i świerków (nawet 170 letnich!!!). Ten odcinek szczególnie przypadł do gustu dzieciom. Pomimo czerwcowych upałów, po szlaku płynęła woda, dlatego ku uciesze chłopców, stąpając z kamienia na kamień, buty często lądowały po kostki w wodzie.
Szliśmy powoli, ale równo, dostosowując tempo do możliwości naszych dzieci. Poziom trudności wzrastał stopniowo, więc nie odczuwaliśmy gwałtownego wzrostu wysokości.
Mijając malownicze Kaskady Rodła podziwialiśmy liczne wodospady na Białej Wisełce. Przyjemny szum Wisełki towarzyszył nam przez większość czasu.
Pierwszy dłuższy postój zrobiliśmy, kiedy dotarliśmy do miejsca skąd rozpościerał się piękny widok na góry.
Stąd na szczyt było już około 45min. Trasa pięła się coraz bardziej w górę, a las robił się coraz rzadszy. Rozglądaliśmy się, ale wieży (wyznaczającej wierzchołek) wciąż nie było widać. „Wspinaliśmy się” więc dalej i dalej, podziwiając przy okazji odsłaniającą się panoramę Beskidów.
Aż wreszcie po ok.3 h godzinach od startu na horyzoncie ukazała się metalowa konstrukcja wieży widokowej. Chłopcy choć zmęczeni, prawie biegiem pokonali schody prowadzące na platformę widokową, wznoszącą się na wysokość 15 metrów.
Pogoda dopisała, Beskidy zaszczyciły nas pięknym widokiem.
I jak zwykle przy zdobywaniu szczytów, zmęczenie i trud zastąpiła satysfakcja z doskonale wykonanej pracy ;)
Po krótkiej sesji zdjęciowej na szczycie, udaliśmy się w drogę powrotną na parking. Nogi same niosły nas w dół, więc nawet nie zauważyliśmy, kiedy dotarliśmy do asfaltowego odcinka. I choć trasa ta sama to w drodze powrotnej zawsze coś innego przykuwa uwagę i sprawia wrażenie jakby szło się tędy pierwszy raz.
Szczyt Baraniej Góry zdobyty, ale wrócimy tu z pewnością jeszcze nie raz!!!
Szczególnym atutem tej trasy jest fakt, że można ją dostosować do możliwości piechurów. Z dzieckiem w wózku można wybrać się na spacerek tylko asfaltowym odcinkiem. Z 3-4 latkiem można ten odcinek przedłużyć o dojście tylko do Kaskady Rodła. Ze starszakami można próbować podbić szczyt nam się udało! Brawo Antek (5) i Adam (8)!!!
Startujemy na szczyt
Kierownik wycieczki sprawdza trasę, a chłopcy wyjadają przekąski
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.