Ze Świnoujścia na Hel rowerem z maluchem - Bałtyk przez okrągłe B.
Bałtyk przez okrągłe B.
Mam na imię Kostek. Mama i tata mówią do mnie czasami Dyrektor Konstanty. Ci moi rodzice, zafiksowani na punkcie podróżowania, zarazili mnie swoja pasją.
Chciałbym Was zabrać nad morze. Tylko nie będzie leżenia na plaży i robienia babek z piachu. No może czasami. Za to zobaczymy kilkadziesiąt miejscowości nadmorskich. Sprawdzimy, w której części wybrzeża jest bardziej miękki i ładniejszy piach na plażach. Przeprowadzimy inspekcję pól namiotowych, czy spełnią standardy europejskie, czy jednak trzeba by było coś poprawić. Ocenimy, z których pól namiotowych jest najbliżej do plaży.
Będziemy obserwować, czy zachód słońca wszędzie wygląda tak samo. Zmierzymy, gdzie jest najdłuższe molo. Zasmakujemy gofrów. Sprawdzimy, czy gałka lodów nad morzem wszędzie kosztuje tyle samo i czy w lasach nad morzem są komary?
Która plaża jest najszersza? Która miejscowość ma najładniejszy plac zabaw? Która latarnia jest najwyższa? Czy ścieżki rowerowe są asfaltowe czy szutrowe? Czy mieszkańcy nadmorskich miejscowości są mili i pomocni? Gdzie jest najcieplejsza woda w morzu?
Jak to wszystko sprawdzić? Wybierzemy się na 2-tygodniową wyprawę rowerową wzdłuż wybrzeża Bałtyku trasą R10. Opowiem Wam trochę, jak przygotować się do takiej wyprawy i jak to wyglądało u nas. Może uda mi się Was przekonać, zainspirować.
Uczestnicy: ja – kierownik wyprawy, mama i tata
Cel: wyprawa rowerowa wzdłuż wybrzeża Bałtyku szlakiem R10
Trasa: Świnoujście – Hel
Ilość km do przejechania: 517 km
Transport: pociąg PKP + na miejscu rower
Termin: 01.07-14.07.2023 (14 dni)
Trasa przewidziana na 12 dni na rowerze plus dwa dni stacjonarnie. Tak, żebym mógł porobić baby w piachu.
Noclegi: namiot. Trzy noce spaliśmy pod dachem. Dwa razy deszcz, raz ciężka trasa i brak sił i chęci do rozkładania namiotu.
Wyżywienie: śniadania i kolacje we własnym zakresie. Zabieramy kuchenkę, garnek, talerze i sztućce. Zakupy robione na koniec każdego dnia, tak żeby były na kolację i na śniadanie. Obiady w terenie. Knajpy, restauracje, jadłodajnie, stołówki.
Pomysł wyprawy rowerowej wzdłuż wybrzeża Bałtyku pojawił się w głowie mamy już w 2022 roku, ale byłem trochę za mały, żeby podróżować w przyczepce rowerowej. Nadszedł rok 2023 i już od stycznia planowaliśmy wyjazd. Zaplanowaliśmy go na lipiec.
Nasze planowanie
Na pierwszy plan wysuwa się mama. Standardowo zaczyna od map, przewodników, informatorów, książek. Mapa to element obowiązkowy, wersja papierowa daje poczucie bezpieczeństwa. W telefonie też można podpatrzeć, ale może być tak, że rozładuje się i zostaniemy w czarnej du…dziurze.
Przewodniki, książki i informatory warto przeczytać przed wyjazdem. Będziemy wiedzieć, co chcemy zobaczyć i nim znajdziemy się nad morzem, trochę poznamy te miejsca z literatury. A wierzcie mi, że w trakcie wyprawy nie ma czasu na czytanie. Wszystkie te rzeczy można zakupić na przeróżnych stronach internetowych. Mama napisała maila do kilku punktów informacyjnych nad morzem (wybrała większe miejscowości) i poprosiła o mapy i materiały na temat szlaku R10. W większości miejsc nie było problemu, żeby na adres domowy wysłać materiały. Mniej więcej miesiąc trwało zbieranie materiałów. Co jej brakowało, to dokupiła. Na samą wyprawę wzięliśmy tylko mapy wybrzeża (4 sztuki - odcinek podzielony na 4 mapy).
W kolejnym etapie tata przejmuje pałeczkę i zaczyna kompletować sprzęt, tj. bagażnik rowerowy, sakwy, namiot, śpiwór, karimata. Część tych rzeczy mieliśmy, bo kiedyś rodzice podróżowali w ten sposób. Ale tylko we dwójkę. Teraz byłem jeszcze ja, Uczestnik nr 3 i trochę trzeba było przeorganizować niektóre rzeczy. Przede wszystkim nowy namiot, lekki. Mama go miała wozić, więc zależało nam na tym, żeby nie była zbyt obciążona. Śpiwór dla mnie, karimata dla dwojga, czyli dla mnie i dla mamy. Po paru miesiącach poszukiwań odpowiednich produktów, promocji, okazji wszystko zakupione. Tata to jest zwierz zakupowy.
W międzyczasie mama robiła plan podróży. Mama jest wtedy spokojniejsza i daje jej to komfort podróżowania. Nasze wakacje miały trwać 2 tygodnie. Musieliśmy ilość kilometrów do przejechania podzielić na dni w podróży. Wyszła nam liczba km do pokonania na dzień. W aplikacjach rowerowych i takich aplikacjach dedykowanych temu konkretnemu szlakowi mama wyznaczała trasę na każdy dzień. Tak, żebyśmy wiedzieli, gdzie powinniśmy być w danym dniu i ile będzie czasu na robienie bab w piachu i moczenie tyłka w morzu.
Na koniec musieliśmy jeszcze zorganizować podróż „wte i wewte”. Pociąg. To nie było niby trudne, ale bardzo stresujące. Na wielu forach i stronach poświęconych naszemu odcinkowi trasy pojawiały się wpisy o tym, że bilet na PKP z rowerem ciężko zakupić. Ale były też rady, jak to należy zrobić. Wystarczy usiąść przed komputerem 30 dni przed wyjazdem i tuż po północy „polować” na bilet. I podobno mieć dużo szczęścia. Nam dopisało, bilety udało się kupić. Ja z mamą akurat smacznie spaliśmy, a tata jak prawdziwy lew, polował.
I tak oto: mapy są, plan jest, bilety są, rowery i cały sprzęt jest. Wydaje się, że jesteśmy gotowi. Tylko to nie było takie łatwe, bo cały czas pojawiały się miliony pytań, wątpliwości, stresu, planów B. I one były związane ze mną, kierownikiem tej wyprawy. A ja niezbyt doświadczony (wiek 1 rok i 9 miesięcy), chodzący, słabo jedzący samodzielnie, nieodpieluchowany, ze smoczkiem i… uśmiechem na twarzy .
Te pytania, stresy, wątpliwości to między innymi:
- jakie ciuchy dla mnie zabrać, i ile, żeby to wszystko zmieścić do bagażnika w przyczepce – jedna ciepła bluza typu softshell, kurtka przeciwdeszczowa, bluza typu polar, bielizna termiczna, kilka koszulek z krótkim rękawem, 4 koszulki z długim rękawem, 4 pary spodni, 4 pary szortów, skarpety, kąpielówki, buty adidasy (lekkie, siateczkowe), klapki, cienka czapka.
W momencie gdyby brakło dla mnie ciuchów, bo byłyby brudne (od lodów i gofrów) lub nie spełniałyby moich oczekiwań przy różnych warunkach pogodowych, w planie było pranie i ewentualne zakupy na miejscu. - kosmetyki i higiena osobista – pieluchy, zabieramy tyle, ile będziemy w stanie zmieścić. Jak będzie brakować, będziemy kupować na miejscu. Chusteczki nawilżone, maść do pupy. W małych pojemnikach podróżnych zabraliśmy płyn do kąpieli. Krem w postaci próbek ze sklepów. Szczoteczka i pasta do zębów. Ręcznik sportowy.
- a co, jak zachoruję? - aspirator do nosa i na wszelki wypadek termometr. Lek przeciwgorączkowy. Pani pediatra Agatka została poinformowana, że wybieramy się w taką podróż. Doradziła, żeby w razie jakiejś nagłej sytuacji dzwonić do niej do przychodni i umawiać teleporadę. Rozmowa z nią i instrukcja, jak działać, dała rodzicom dużo spokoju. Zabraliśmy jeszcze środek na komary i inne owady.
- zabawki – jeden samochód, jeden pluszak, jedna książeczka. Na miejscu mieliśmy dokupić łopatkę, wiaderko i foremki do babek.
- a co ja będę jadł i jak – dietę już dawno rozszerzyłem, sklepy dostępne nad morzem, talerze, sztućce, garnek i kuchenkę turystyczną zabieraliśmy ze sobą. No chyba nie powinienem umrzeć z głodu.
- spanie pod namiotem – bałem się głównie tego, że będzie mi zimno. Dlatego za piżamę służyła mi bielizna termiczna, dodatkowo mama uzbrajała mnie w polar i czapkę. Bo mówią, że ciepło ucieka przez głowę. Miałem ciepły śpiwór.
Jak znam rodziców, to pewnie pojawiały się jeszcze inne pytania czy wątpliwości, ale już mi ciężko sobie je przypomnieć. Najwyraźniej były tak mało znaczące, że głowa o nich zapomniała.
Jeśli chodzi o pakowanie rzeczy rodziców, to oni mieli już to przepraktykowane z poprzednich wypraw i tego się trzymali. Odzież przeliczona na 7 dni i robienie prania. Buty adidasy i klapki. Kosmetyki podstawowe w małych opakowaniach. Leki (na gorączkę, przeziębienie, biegunkę). Kurtki przeciwdeszczowe. Zero luksusów.
Na miesiąc przed wyjazdem mieliśmy praktycznie większość rzeczy. Zrobiliśmy listę i kompletowaliśmy ją tak, żeby o niczym nie zapomnieć. Na tydzień przed wyjazdem zrobiliśmy próbę generalną z pakowaniem i rozmieszczaniem na rowerze. Nawet fajnie nam się to poukładało.
Gotowi do drogi
Kierunek Bałtyk!
I tak oto ruszyliśmy w moją pierwszą wyprawę. Podróż pociągiem ze Śląska nad morze niestety trwa. Wybraliśmy połączenie nocne, żebym większość podróży przespał. Nad ranem przebudziłem się i ciągle siedziałem w oknie, wypatrywałem gdzie to morze. Dojechaliśmy ze sporym opóźnieniem. Trasę rozpoczęliśmy od dotarcia do punktu, w którym liczony jest na trasie kilometr „zero”. Znajduje się on w Świnoujściu, na granicy z Niemcami. I w zasadzie od tego momentu mówiliśmy, że właśnie zaczynamy przygodę. Ten dzień przywitał nas deszczem.
I zamiast spać pod namiotem, jak planowaliśmy, poszukaliśmy noclegu pod dachem. Kolejny dzień już tylko przeplatany deszczem. Deszcz nas też żegnał w ostatni dzień. Chyba morze płakało, ze już odjeżdżamy do domu. W trakcie deszczu ja miałem świetne warunki podróżowania. Przyczepkę rodzice przykrywali folią przeciwdeszczową. Może gorzej się oglądało świat, bo niestety nie ma w przyczepce wycieraczek. Ale jest w środku cieplutko i sucho. Rodzice mieli gorzej, bo kurtka przeciwdeszczowa nie daje aż takiej ochrony.
W drodze nad morze
Poza noclegiem pod dachem w pierwszy dzień, mieliśmy jeszcze takie dwa noclegi. Jeden spowodowany deszczem, a drugi ciężkimi warunkami na trasie. W okolicach Łeby jest bardzo dużo piaszczystych tras. No naprawdę nie wiem, skąd ten piach (hihihihi).
Dał rodzicom popalić, bo przecież to oni pedałują, a ja - jak prawdziwy dyrektor - siedzę i podziwiam widoki.
Mierzeja Sarbska
Latarnie morskie
Nad morzem chciałem zaliczyć wszystkie latarnie. Kilka minęliśmy, bo np. nie były bezpośrednio przy szlaku. Do latarni w Czołpinie dzieci w każdym wieku mogą wejść. Później latarnie obsługuje inne stowarzyszenie i wtedy dzieci w określonym wieku mogą wchodzić.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Dlatego później mam zdjęcia tylko pod latarnią. Ale zebrałem na pamiątkę pieczątki ze wszystkich latarni, w których byliśmy.
Latarnia w Niechorzu
Latarnia w Kołobrzegu
Latarnia Stilo
Nadbałtyckie miejscowości
Każdego dnia miałem okazję mijać różne miejscowości, niektóre bardzo do siebie podobne, niczym nie wyróżniające się. W tych mniejszych fajny klimat, trochę jakby mniej turystów. W dużych więcej atrakcji.
Każda miała swój urok i w każdej można było zaznać piachu w majtkach, kupić magnes i skosztować gofrów.
Świnoujście
Grzybowo
Chałupy
Jastarnia
Kopań
Darłowo
Kopań
Odwiedzamy plaże
Piasek był nieodłącznym elementem wycieczki, dlatego staraliśmy się, żeby zaglądać na plaże codziennie. Plaże na zachodzie szerokie, plaża w Jarosławcu sztucznie powiększona, nazwana plażą „Dubaj”, piasek w Lubiatowie mięciutki.
W Łebie tego piachu za dużo, bo wszędzie na niego napotykaliśmy i dawał rodzicom popalić.
Plaża w Dziwnówku
Plaża w Trzęsaczu
Plaża w Łazach
Plaża Dubaj w Jarosławcu
Mierzeja Sarbska
Gastronomia i dodatkowe atrakcje
Ścieżki rowerowe różnorodne, szutrowe, asfaltowe i nawet piaszczyste, z dziurami i takie równe jak „szklana”. Prowadziły przez miasta, miasteczka, lasy, przy samym morzu i też oddalały się od niego, wtedy prowadziły przez pola. W większości dobrze oznakowane.
Gastronomia nad morzem oferuje dużo. Możemy zjeść za miliony, jeśli tylko będziemy chcieć. My wybieraliśmy tak, żeby później jeszcze wystarczyło na gofra. Ja żyłem na frytkach i rybie w porze obiadowej. Śniadania i kolacje przygotowywała mama z tatą. Tata ogarniał herbaty, mama robiła kanapki i przekąski. W warunkach namiotowych repertuar śniadaniowo-kolacyjny był mocno ograniczony. Ale przecież nie samym jedzeniem człowiek żyje.
Atrakcji nad morzem jest nieograniczona ilość, dla każdego znajdzie się coś. Muzea, parki rozrywki, wesołe miasteczka, domy do góry nogami, motylarnie, papugarnie, parki linowe, obiekty historyczne, mola. Jest tego tak dużo, że ciężko wymienić.
Kury pod latarnią w Gąskach
Plac zabaw na polu namiotowym w Ustce
Fokarium na Helu
Na opisanej trasie jest sporo jezior. One oferują cieplejszą wodę niż woda w morzu. Mają plażę, dostęp do gastronomi. Tylko ja, skoro pojechałem nad morze, to chciałem moczyć nogi w morzu.
Jezioro Konarzewo
Jezioro Jamno
Jezioro Dołgie
Jeśli chodzi o wodę, to mamy jeszcze rzeki. Z tym wiążą się porty rybackie. Wtedy można pooglądać kutry, można kupić świeżą rybę. W miejscowościach, w których rzeki wpływają do Bałtyku, można skorzystać z wycieczek statkami, stylizowanymi na statki pirackie, wojskowe i wiele innych. Są falochrony.
Rzeki oferują też spływy kajakowe. Ja skorzystałem z rzeki Piaśnica w Dębkach. Dzieciaki, ja wam ją polecam - spokojna, płytka i można kajakiem wypłynąć na morze.
Rzeka Piaśnica
Piach piachem, parawany parawanami, ale przecież nie można nie wspomnieć o perełkach natury. W trakcie wyprawy mijamy dwa parki narodowe.
Woliński Park Narodowy w Międzyzdrojach, który może zaskoczyć ilością pagórków i Słowiński Park Narodowy w Łebie, który zaczaruje pięknymi wydmami.
Kilka słów na koniec
Noclegi nad morzem można wybrać w każdej wersji - w hotelu, apartamencie, domku, willi, agroturystyce, pod namiotem. I pewnie baza noclegowa jest w stanie każdego zaspokoić. My mieliśmy założenie, że śpimy pod namiotem. Z 13 nocy, 10 spędziliśmy pod namiotem, a 3 pod dachem. Spanie pod namiotem to tak, jakbyśmy byli na łonie natury 24 h na dobę. Spałem z mamą na podwójnej karimacie. Miałem swój śpiwór. Cieplutki. Jestem strasznym wiercipiętą, więc w nocy potrafiłem się wysunąć ze śpiwora .
A rano, jak tylko otworzyłem oczy, to już byłem na dworze, już można szaleć, biegać. Ale to jest fajnie!!!. Pola namiotowe potrafią oferować dużo. Bliski dostęp do plaży i morza, plac zabaw, zajęcia tematyczne, sanitariat na wysokim poziomie (ale akurat z tym różnie bywało), pralkę, dostęp do kuchni, gastronomię.
Każdy dzień nad morzem wyglądał inaczej, dostarczał nowych atrakcji, wrażeń i zdarzeń. Wyprawa dawała wiele możliwości. Plan mamy był potrzebny, ale czasami musieliśmy go modyfikować w zależności od sytuacji.
Niby spora ilość pokonanych kilometrów, ale podzielona na 14 dni, pozwalała na zjedzenie spokojnie śniadania, na pedałowanie, zwiedzanie, zabawy na plaży, zabawy na placu zabaw, kąpiel w morzu.
Fajna przygoda przepełniona jodem. Doświadczenie na całe życie i nauka na kolejne wyprawy.
Kilometr zero
Kołobrzeg
Wicie
Hel
Może chcielibyście jechać ze mną, kierownikiem Konstantym?
Gwarantuję świetne towarzystwo i elektryzujące wrażenia.
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl