Nad morzem z dziećmi - Jastarnia i Dębki
Nie tylko plaża i fale, czyli po co do Jastarni i Dębek
To chyba pytanie z gatunku nie do rozstrzygnięcia: ile razy można jeździć nad morze? Już widzę te miny „plażosceptyków”, którzy z przyjemnością udowadnialiby, że morze to nuda... I tych, którzy z uwielbieniem rozłożyliby się na piaszczystym dywanie pod pierzynką grubej warstwy kremu do opalania. A ja? Choć kiedyś chyba bardziej należałam do tej pierwszej grupy, od kiedy mam dzieci - doceniam wartość nadmorskiej błogości. I jestem przekonana, że nawet jeśli jedzie się po raz „enty” - repertuar pomysłów na spędzanie czasu można wzbogacić o kolejne. Do wylegiwania się na złocistym piasku, przeskakiwania przez fale, jedzenia rybki nad brzegiem zawsze można dołączyć rowery, spacery a nawet gdzieniegdzie - kajaki, może jakiś obiekt do zwiedzania - jeśli nie na miejscu to w pobliżu... W tym roku spędziliśmy w towarzystwie falujących wód całe dwa tygodnie i wcale nudno nam nie było...
Ukochana Jastarnia!
Na pierwszy rzut - Jastarnia
Jastarnię znamy nie od dziś. Lubimy jej rybacką zabudowę, położenie między morzem a zatoką, molo, taką niewymuszoną swojskość, umiarkowaną ilość, nie wybijających się na pierwszy plan, kiczowatych „atrakcji”. Ulubione wejścia na plażę, obowiązkowy spacer na lody (już wiadomo gdzie kupować!), bezpieczeństwo (dzieci znają Jastarnię niemal jak własną kieszeń). Mogłabym wymieniać długo.
Port w Jastarni - można stąd do Helu
W tym roku do repertuaru wspomnianych „plusów” dołączyliśmy rowerowe krótkie (lato było gorące tego roku) wyprawy - na przykład w stronę Kuźnicy, kilka kilometrów bezpieczną ścieżką wzdłuż zatoki, z dala od ruchliwej ulicy, z dziką różą u boku i pięknymi widokami na sięgające do Pucka i Gdyni wody... Nagrodą za wysiłek stały się lody w jednej z nadbrzeżnych knajpek (a to zawsze dzieciom, nawet zmęczonym, poprawia humor)! W drodze powrotnej można skręcić w stronę morza do Skansenu Fortyfikacji - bunkrów usytuowanych 3 km od Jastarni, w stronę Kuźnicy właśnie. W tym roku, z powodów epidemicznych zrezygnowaliśmy z zanurzania się w zamknięte, niewielkie przecież i ciasne, pomieszczenia, ale kiedyś - wrócimy, by przypomnieć dzieciom historię wojen i naporów oraz unaocznić działanie takiego militarnego „schowka”.
Nad brzegiem spokojnych wód Zatoki
A gdyby pojechać rowerem w drugą stronę? To wtedy dotrzemy do Juraty - „miejscowości z klimatem” - odwiedzanej niegdyś przez elity, obecnie, na szczęście, dostępnej każdemu... To też niedługa wycieczka, która może zakończyć się w pobliżu molo (rowery trzeba zostawić przed wejściem). My w tym roku, oprócz rowerowej eskapady, pokusiliśmy się o wycieczkę pieszą do Juraty - niezwykle malowniczą drogą przez las nieopodal zatoki, ciągnącą się pewnie ze 4 km. Ciągnącą się - to złe słowo. Rozpościerającą miłe oku widoki na zatokę. Można też dotrzeć plażą. Wariantów zatem jest mnóstwo. W przyszłym roku spróbujemy dojechać rowerami do Helu...
Chata jak malowanie! Jastarnia
Ale, ale... Dalekosiężne plany jeszcze przed nami, ale póki co - pozostając w Jastarni - szukając „żywego” potwierdzenia dla rybackiej tradycji zachęcamy, by zajrzeć do XIX-wiecznej chaty rybackiej stojącej w centrum i służącej jako skansen (wstęp bezpłatny). Warto wstąpić też na mały spacerek do portu... A jeśli już koniecznie ktoś marzy o Helu - promenadzie, fokarium i latarni morskiej - można dotrzeć stateczkiem.
Za Jastarnią tęsknimy zawsze. Już zaczęliśmy!
Po wtóre - Dębki
Dębki nie Dąbki, bo ponoć całkiem często ludzie je mylą. W Dąbkach jeszcze nie byliśmy, ale Dębki lubimy, choć są tak różne od Jastarni. Kompletnie inna zabudowa, odmienna infrastruktura, różniący się klimat - taki odnoszący się do miejsca, nie związany z pogodą.
Skoki Tarzana. Piaśnica, Dębki
I wyjątkowo osobliwa ciekawostka: Piaśnica wpływająca do morza! Rzeka ta przecina plażę, tworząc specyficzny malowniczy krajobraz. Służy też jako kąpielisko dla wczasowiczów (woda jest w niej cieplejsza i bardziej przewidywalna niż w akwenie morskim), niektórych zachęcając nawet do „skoków Tarzana”. Piaśnica jest też okazją do spłynięcia kajakiem. Dwie godzinki machania wiosłami, począwszy od Jeziora Żarnowieckiego i... wpływamy do morza! Na szczęście jest rano i nie tak gorąco więc nie musimy przebijać się przez tłumy pławiące się w rzece. Za to musieliśmy się tymi wiosłami nieźle napracować - Piaśnica to nieustające meandry, zatem, aby nie utknąć w trzcinach trzeba naprawdę porządnie walczyć na zakrętach.
Piaśnicą - od morza do przystani, Dębki
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Skoro o Jeziorze Żarnowieckim...
W tym roku, wiedzeni głodem podróżnika (a nie wyłącznie wczasowicza) postanowiliśmy udać się też poza Dębki. W końcu prawie „za miedzą” rozpościerają się piękne Kaszuby.
Wieża - Kaszubskie Oko, Gniewino
Skoro Kaszuby to czemu nie Kaszubskie Oko? Ten turystyczno-rekreacyjny kompleks w Gniewinie kusi między innymi wieżą widokową, z której można podziwiać kaszubskie okolice - na przykład farmę wiatraków, górny zbiornik elektrowni szczytowo - pompowej, Jezioro Żarnowieckie.
Na szczęście na górę windą! Kaszubskie Oko, Gniewino
Na samą górę można dostać się albo schodami, albo windą, co dla nas, z powodu upału, okazało się błogosławieństwem.
Wody Jeziora Żarnowieckiego
Do zwiedzania zapraszają też legendarne olbrzymy - Stolemy. Dinozaury potraktowaliśmy nieco po macoszemu... Dzieci miały jeszcze ochotę na plac zabaw, a brzuchy wołały o litość i udanie się na pizzę .
Skansen w Nadolu
Tę znaleźliśmy w Nadolu - uroczej miejscowości nad samym Jeziorem Żarnowieckim. Po uczcie zdążyliśmy zwiedzić niewielki skansen - Zagrodę Gburską i Rybacką. Czas się zatrzymał w promieniach słońca... Cała przyjemność posiedzieć na ławeczce i zatopić w cień starej chaty!
W cieniu chaty... Nadole
Szlakiem latarni i wydm
Kaszubskie Oko i Nadole to nie jedyny cel naszych podróżniczych poszukiwań ze startem w Dębkach. Bo skoro morze to i latarnia. Może nie najbliższa (ta znajduje się na Rozewiu), ale na pewno bardzo charakterystyczna i ciekawa.
Trójkolorowa nadmorska osobliwość, latarnia morska Stilo
W miejscowości Stilo wznosi się trójkolorowy zbudowany z metalu zabytek - latarnia morska, ze szczytu której można sięgać wzrokiem aż po horyzont... Dotarliśmy do niej drogą przez las, nieco pod górę - coś około kilometra od parkingu. Bardzo nam się podobało!
Schodami po bezkresne widoki, latarnia morska Stilo
Rozochoceni trójkolorową nadmorską osobliwością zdecydowaliśmy się na podróż nieco dalej - do Łeby, gdzie (wszyscy to wiedzą) należy odwiedzić Słowiński Park Narodowy ze słynnymi „wędrującymi” wydmami, w tym Wydmą Łącką.
Nie ma, nie ma wody na pustyni... Wydma Łącka, Słowiński Park Narodowy
Zanim jednak się dane nam było zachwycić się „ruchomymi piaskami” i bajkowymi widokami - trzeba było tam dotrzeć. W tym roku nie dojeżdżały w pobliże wydm „meleksowe taksówki”. Mogliśmy jedynie dojechać w miejsce, z którego w jedną stronę szlibyśmy ok. 7 km, co zarówno z powodu upału, jak i ograniczonego czasu wydawało nam się nierealne. A dotrzeć bardzo chcieliśmy! Alternatywą dla pieszej wycieczki okazał się rejs po jeziorze Łebsko. 7 km zamieniliśmy na 2... Stateczek dopłynął do przystani, z której do wydm pozostało nam właśnie 2 km marszu. Nie była to opcja najtańsza, ten stateczek, ale nie żałowaliśmy. Szkoda jedynie, że nie wystarczyło czasu na Muzeum Wyrzutnia Rakiet (w jego pobliżu właśnie znajduje się przystań). Przecież jeszcze tu wrócimy! Dzień niezwykle atrakcyjny, ale męczący...I znów witajcie Dębki!
Piaskowe przesypywanki, Słowiński Park Narodowy
Rowerowe ścieżki
W Dębkach w tym roku, podobnie jak w Jastarni, poszły w ruch pedały rowerów. W celu poszerzania naszych krajoznawczych horyzontów postanowiliśmy pojechać raz w prawo, raz w lewo.
Kierunek w lewo poprowadził nas malowniczą drogą przez las do Białogóry (której momentalnie staliśmy się wielbicielami), a jadąc w prawo - przez Błota Karwieńskie trafiliśmy do Karwi (z której, ponieważ istne tłumy przechadzały się ulicą, w celu uniknięcia staranowania uciekaliśmy tak szybko, jak tylko się dało, złapawszy w dłonie po wafelku z lodem...). Obie drogi bezpieczne, nie tak długie, bo ok. 10 km każda w jedną stronę. Jednak Białogóra nas oczarowała, a Karwia, z uwagi na powyższe - wystraszyła i zniesmaczyła.
Rowerem - raz w lewo, raz w prawo - Dębki - Białogóra
Jeszcze mam zachwalać Dębki? Tę kwestię najchętniej zachwalałyby dzieci - są aż dwa parki linowe!
Jeśli jeszcze do tego dodam to, po co „plażowielbiciele” przybywają - ukojenie, skrzypiący pod stopami rozgrzany piasek i wcale w tym roku nie tak zimną wodę w Bałtyku... to oczywiste się stanie, że za rok znowu!
Autorka tekstu i zdjęć: Anna Kossowska-Lubowicka
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl