Rowerowa wyprawa taty z córką
ROWEROWA WYPRAWA TATY I CÓRKI
Zapraszam Was na relację z wyprawy rowerowej, na którą w te wakacje zabrałem moją 9-letnią córkę. Mieszkamy w Warszawie, a za cel naszej wyprawy wybrałem moją rodzinną miejscowość – Kalety. Miejscowość ta znajduje się na Górnym Śląsku, ok. 40 km na południe od Częstochowy. Do przejechania mieliśmy ok. 300 km.
Skąd pomysł na taką wyprawę? Otóż dokładnie 22 lata temu, gdy mój tata miał tyle lat, ile ja obecnie, wybraliśmy się wspólnie na pierwszą wyprawę rowerową (namiot, śpiwór i karimata). Mimo iż byłem już wtedy dorosły, wspólna wyprawa z moim tatą była dla mnie niesamowitym przeżyciem. Bardzo chciałem i ja zabrać na taką wyprawę swoją córkę. Przekonywałem ją od pół roku do przejechania rowerem trasy Warszawa – Kalety.
Zdecydowała się dopiero 3 dni przed wyruszeniem.

Przygotowanie do wyprawy
Jaki mieliśmy plan? Tak jak wspominałem na początku, do przejechania mieliśmy ok. 300 km. Czas na wyprawę mieliśmy mocno ograniczony, gdyż do dyspozycji mieliśmy zaledwie 3 dni. Ze względu na to, że córka bardzo późno zdecydowała się jechać, cały wyjazd był organizowany na naprawdę dużym spontanie. Na szczęście mam rowerowych przyjaciół w całej Polsce, więc dość szybko udało mi się za ich radami wybrać miejsca na noclegi.
Pierwszy nocleg zaplanowaliśmy w Białej Rawskiej. Postanowiliśmy, że przenocujemy w parku miejskim (uwaga! uzyskaliśmy na to zgodę dyrektora Miejskiego Domu Kultury zarządzającego tym terenem). Na drugi nocleg wybraliśmy Przedbórz, gdzie jest pole namiotowe nad zalewem.
Ponieważ nie lubię jeździć w ruchu samochodowym, a w wyprawie brała udział córka, trasę prowadziłem bocznymi asfaltami, z dala od dużych miast. Jedyne większe miejscowości, jakie musieliśmy przejechać, to Piaseczno i Częstochowa (zupełnie przypadkowo do tego miasta dotarliśmy, gdy odbywała się tam Ogólnopolska Pielgrzymka Rowerzystów).
Noclegi mieliśmy ustalone, ale jechaliśmy bez presji. Mieliśmy namiot, więc moglibyśmy się rozbić gdziekolwiek, gdyby córka nie dała rady dalej jechać. W Kaletach czekał też mój tata w pogotowiu z samochodem, gdyby była potrzeba podjechania po nas. Na trasie to córka dyktowała tempo, ja się do niego dostosowałem, nie poganiałem jej. Postoje zarządzaliśmy, gdy tylko tego potrzebowała. Tym razem nie planowałem żadnych zwiedzań na trasie, gdyż dystans był na tyle wymagający, że już po prostu nie starczyłoby na to ani czasu, ani sił.
Tyle o planach, teraz o tym, co nam z nich wyszło .
Start: Warszawa - Biała Rawska
Początek mieliśmy naprawdę dobry, córka jechała szybko i sprawne. Pierwsze 45 km do Tarczyna pokonaliśmy ze średnim tempem jazdy 17 km/h. Po drodze zatrzymywaliśmy się na wodę i przegryzki. Aby trochę odpocząć, zrobiliśmy też jeden dłuższy postój na stacji benzynowej w Piasecznie.
Obiad mieliśmy zaplanowany w Tarczynie. Po obiedzie wyszło już zmęczenie, nasze tempo spadło, pupa, nadgarstki i kręgosłup zaczęły pobolewać. Tempo zaczęło być coraz bardziej szarpane. Ale do Białej Rawskiej dojechaliśmy bez większych problemów, dość szybko, gdyż na miejscu byliśmy ok. godziny 16:00.

Docieramy do pierwszego celu
Muszę przyznać, że park w Białej Rawskiej jest ładnie zagospodarowany. Zalew, sanitariaty, ścieżki przy stawach, wieża widokowa, plac zabaw, termy. Córka, o dziwo, miała jeszcze siły, aby skorzystać z większości atrakcji. Niestety to, co za dnia jest plusem, w nocy okazało się minusem. Park jest na tyle atrakcyjny, że upodobała go sobie też okoliczna młodzież i urządza tam całonocne, głośne imprezy. Tak więc ta noc była dla nas naprawdę trudna. Nie dość, że ja po długiej przerwie, a córka w ogóle pierwszy raz w życiu spała pod namiotem na karimacie, to jeszcze ten hałas.
Umęczeni, wreszcie usnęliśmy, ale niewiele przespaliśmy, bo tylko ok. 3 godziny.

Pokonaliśmy 83 km

Plac zabaw w Białej Rawskiej

Odpoczywamy w namiocie
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Biała Rawska - Przedbórz
Następnego dnia wyruszyliśmy w trasę po śniadaniu. Tego dnia tempo było dużo bardziej spokojne niż pierwszego dnia. Upływ sił, ciężka noc, jechaliśmy ok. 13 km/h, czasem tempo spadało nawet do 10 km/h. I chociaż córka dostosowała się na trasie praktycznie do wszystkich moich zasad i rad, to niestety zbyt mało używała przerzutek, praktycznie cały czas jechała na najcięższej. Dlatego, jak już nie potrafiła podjechać pod wzniesienie, to prowadziła rower. Dopiero na ostatnim etapie trasy – ok. 60 km - zaczęła używać przerzutek prawidłowo.
Drugiego dnia w ogóle przyszedł kryzys. Nastawiałem się na to już wcześniej, wiedziałem, że będzie to psychicznie i fizycznie najtrudniejszy dzień. Na 53 km trasy pojawiły się nawet łzy. Zatrzymaliśmy się, przytuliłem córkę i zapytałem ją, co się stało. Okazało się, że płacz był spowodowany faktem ambicjonalnym, bardzo chciała dojechać, a wmówiła sobie, że jedzie na tyle wolno, że plan się nie uda. Opowiedziałem jej kilka moich przygód, jak nie dojechałem do zamierzonego celu i że mamy dobry czas, i że wielkim jej sukcesem był sam fakt, że wyruszyliśmy.
Po przełamaniu kryzysu ruszyliśmy dalej.

Drugi dzień na trasie

Przerwa podczas wycieczki
Na obiad tego dnia zatrzymaliśmy się na 73 km trasy, w okolicach Radonii. Do dalszej trasy córkę zmotywowała myśl o przejechaniu pierwszej setki w życiu. Gdy przekroczyliśmy to magiczne 100 km, córka była w takiej euforii, że potrafiła przyśpieszyć do tempa 17 km/h!
I tak dotarliśmy na kolejny nocleg. Do Przedborza dojechaliśmy ok 19:20. Zrobiliśmy zakupy i pojechaliśmy na pole namiotowe. A tam niespodzianka – na miejscu nie było już zarządcy, toalety zamknięte, namiotowicze uciekali z pola, ponieważ następnego dnia miały przyjść ulewne deszcze. Dopadł nas stres, czy będziemy mieli gdzie spać, gdzie się umyć. Na szczęście spotkaliśmy ratownika, który użyczył nam kluczy do sanitariatów. Chyba ze zmęczenia tę noc przespaliśmy bardzo dobrze.

Przedbórz

Atrakcje podczas wyprawy
Końcówka trasy: Przedbórz - Kalety
Następnego dnia pobudka 6:30, zwijanie namiotu, śniadanie i w drogę. Ostatni etap. Tempo spokojne, średnio 12 km/h, częste odpoczynki, widoczny ubytek sił u córki. Od Wielgomłynów, aż do Częstochowy mijały nas rowerowe grupy pielgrzymkowe, zmierzające do Częstochowy na Ogólnopolską Pielgrzymkę Rowerową.
Tak, jak wspominałem, według prognoz tego dnia miało mocno padać. Nas deszcze na szczęście omijały. Trzy razy trochę pokropiło i tylko raz trafiliśmy na ulewę 15-minutową. Przeczekaliśmy ją na stacji benzynowej.
Wreszcie Częstochowa!
Obiad - i dalej w trasę. Na ostatnim postoju w Babienicy zdarzyła się jedyna awaria mojego roweru. Jedyna, bo musicie wiedzieć, że całą trasę pokonywałem na mojej, zabytkowej już, wysłużonej kolarce. Na szczęście awaria szybko naprawiona.
Dodatkowo wielka radość, bo ku nam wyruszył dziadek na rowerze, na przywitanie. Dotarł do nas 7 km od celu. Córka, mimo wielkiego zmęczenia, nie chciała żadnej pomocy dziadka. Nieważne, że już trzeci dzień wiozła śpiwór, swoje ubranie i wspólne jedzenie. Od początku do końca chciała całą trasę przebyć sama! Po pokonaniu 313 km, wreszcie dojechaliśmy.
Wreszcie można było świętować sukces!!! Radości nie było końca!!!

Kalety - nasz cel
A teraz kilka słów podsumowania- Córka była do wyprawy dobrze przygotowana kondycyjnie. Jest piłkarką, ma intensywne treningi trzy razy w tygodniu. Ponadto wspólnie dużo jeździmy rowerem. Średnio w sezonie córka wykręca 1000 km.
- W sumie przejechaliśmy 313 km.
- Córka wiozła część bagażu samodzielnie. Chętnie pomagała przy śniadaniu, rozbijaniu i zwijaniu namiotu.
Jaka dokładnie była trasa?
- Dzień I - 83 km: Warszawa – Piaseczno – Tarczyn – Chudolipie – Osuchów – Biała Rawska
- Dzień II - 116 km: Biała Rawska – Regnów – Cielądz – Sadykierz – Inowłódz – Sługocice –Grudzień-Las – Małe Końskie – Radonia – Skotniki – Przedbórz
- Dzień III - 114 km: Przedbórz – Wielgomłyny – Kobiele Wielkie – Gidle – Kłomnice – Częstochowa – Łysiec – Starcza – Rudnik Mały - Kamienica Śląska – Babienica – Piasek - Kalety
autor zdjęć i tekstu przysłanego na Konkurs
"Polska z dziećmi 2022"
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl