Pierwsza podróż nad morze z dwójką małych dzieci

BAŁTYK W CZASIE PANDEMII

PIERWSZA PODRÓŻ Z SIOSTRĄ

Lato trwało w najlepsze. Jednak to nie było takie samo lato jak wszystkie inne. Te było wyjątkowe! Po pierwsze na świecie pojawiła się moja Siostrzyczka Aleksandra i teraz miałem ważne zadanie, by pokazywać jej jaki jest świat i uczyć ją różnych rzeczy. Po drugie na całej Ziemi, również w naszym kraju, panowała pandemia. Co to znaczy? To znaczy, że paskudny wirus sobie latał w powietrzu i powodował poważną chorobę u ludzi.

Wciąż trzeba było myć i dezynfekować ręce, a w pomieszczeniach nosić maseczki… Dlatego podróżowanie i zwiedzanie było trochę utrudnione i … niebezpieczne… ale moja Mama nie byłaby sobą, gdyby czegoś nie wymyśliła. Oczywiście pojechaliśmy wszyscy, w czwórkę, nad morze, nad nasz polski, zimny Bałtyk do naszego ukochanego Chłapowa… Taaak… to jest moje miejsce na ziemi… mój „drugi domek” smile.

Zapraszam Was do przeżycia razem z nami nadmorskich przygód. Będzie ciekawie, gdyż udało nam się zobaczyć bardzo dużo miejsc o których Wam opowiem!

Wczasy z maluchem nad polskim morzem

Przedstawiam Wam moją Siostrę Olę

 

RADA MAMY

To była nasza pierwsza podróż w czwórkę - mama tata i dwoje dzieci : Wojtek lat 4 i półroczna Oleńka. Nasze nowe wyzwanie. Momentami było ciężko, ale mimo wszystko było warto.
Tak jak Wojtek wspomniał, to lato było wyjątkowe - po pierwsze urodziła nam się córeczka, a po drugie światem zaczął rządzić COVID. Jednak my mimo wszystko zdecydowaliśmy się wyjechać. Nie potrafimy żyć bez podróży. Jechaliśmy do miejsca sprawdzonego, gdzie zatrzymujemy się od wielu lat. Tak więc mieliśmy pewność, że będzie czyściutko i wszystko będzie zdezynfekowane.

Podróż planowaliśmy w czasie, gdy pandemia na dobre się rozwinęła i wszystko było pozamykane, ale my pełni nadziei i optymizmu zarezerwowaliśmy pokój u naszych gospodarzy. Termin wybraliśmy na koniec sierpnia. Po pierwsze, żeby nasza córeczka była jak największa, a po drugie, aby mieć pewność, że do tego czasu epidemia całkowicie zniknie, lub chociaż osłabnie. Jednak jak się później okazało … epidemia wciąż trwała…

♦  ♦  ♦  ♦  ♦

Czytasz artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom

NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: 
>>KLIKNIJ TU<<

♦  ♦  ♦  ♦  ♦

W końcu nadszedł ten dzień - dzień wyjazdu nad morze. Walizki były już spakowane i spokojnie czekały na podróż w samochodzie. Poprzedniego dnia spakowałem również swój plecaczek - włożyłem do niego swoje ulubione zabawki i kilka grzechotek Oli. Trochę zaspaliśmy… bo rodzice do późna upychali bagaże - musieli się namęczyć, bo przecież dodatkowo trzeba było zabrać rzeczy Oli, więc ciężko było to wszystko tak poukładać, żeby się zmieściło… ale na szczęście się udało! Zjedliśmy bardzo wczesne śniadanie i ruszyliśmy na północ kraju. Ola smacznie spała, a ja podziwiałem widoki zza okna. Akurat wschodziło słońce. Było pięknie, samochód przyjemnie szumiał, Tata był skupiony na drodze, a Mama wertowała mapę… a ja… ja zasnąłem.

 

RADA MAMY

Pakowanie się na podróż - odwieczny problem oczywiście kogo - mam. Jeszcze do niedawna miałam opracowany plan co zabrać i wszystko nam się idealnie mieściło w naszym combi. Jednak dziś jest nas więcej, więc trzeba było się przeorganizować i zminimalizować bagaże…

Walizkę swoją i męża pakujemy tylko i wyłącznie w najpotrzebniejsze rzeczy tj. bielizna, nie za wiele ubrań, suszarka do włosów, ręczniki (wybieram takie, które zajmują mało miejsca - niestety tam gdzie jeździmy, nie są udostępniane) i kosmetyki, ale tylko te najpotrzebniejsze oraz leki - przeciwbólowe, coś w razie odwodnienia i biegunki, krem na odparzenia pieluszkowe i poparzenia słoneczne, plasterki, woda utleniona i niezawodny pyłek z widłaka. Resztę zawsze można dokupić na miejscu. Uwaga - mieszczę się w jedną średnią torbę podróżną razem z Mężem smile.

Wojtkowi pozwalam spakować jego mały plecaczek do którego wkłada oczywiście ulubione zabawki. A ja dokładam coś na podróż. W tym roku u nas super sprawdziły się przyssawki, standardowo nowy malutki traktorek, znikopis oraz malowanka wodna i pacynki. Poza tym zabieramy książkę z opowiadaniami na dobranoc, trochę klocków, ukochane traktorki i kilka maszyn rolniczych, figurki oraz ulubioną maskotkę. Wszystko mieści się w małym plecaczku przedszkolaka.

Druga średnia torba podróżna przeznaczona jest na ubrania dzieci. Czterolatkowi na 7 - 10 dniowy wyjazd biorę bieliznę na każdy dzień + dwie pary majtek na zapas w razie awarii, 4- 5 par spodni długich i 4-5 par spodni krótkich, 10 - 12 koszulek (bardzo szybko się brudzą, w szczególności na wakacjach wink) 2-3 bluzy, 2 komplety piżamy (w razie nocnej awarii), kąpielówki, kurtkę przeciwdeszczowa. Natomiast Oli biorę 10 - 14 body z krótkim rękawem, 3-4 body z długim rękawem, 3 bluzy/sweterki, 5 - 8 par spodni długich i 5 - 8 par spodni krótkich, 4 - 8 piżamek, sukienkę, spódniczkę, jedną paczkę pampersów, jedno opakowanie mokrych chusteczek (resztę kupuję na miejscu) opakowanie podkładów jednorazowych do przewijania, podkładam je również na łóżko Wojtka w razie nocnej awarii. Poza tym, w torbie mieszczą się jeszcze kosmetyki dzieci: pasta i szczoteczki do zębów, żel do mycia ciała, balsam), mata pod prysznic i ich ręczniki.

Trzecia torba to niewielka lodówka turystyczna do której pakujemy jedzenie. Nie bierzemy tego dużo - tak żeby starczyło na 2-3 dni. Przede wszystkim bierzemy takie produkty by w czasie podróży zjeść śniadanie i mieć awaryjny obiad dla dzieci (zazwyczaj biorę termos na żywność w którym mam gorące parówki), poza tym kaszę dla małej, musy w tubkach które często ratują nas w awaryjnych sytuacjach (najlepiej sprawdzają się te z kaszką), pieczywo i kilka plasterków wędliny, butelkę wody + wodę w bidonach dla dzieci, szybkie przekąski (paluszki, chrupki, rodzynki), które również często ratują nas w podróży, gdy dzieciom zaczyna się nudzić i domowy dżem, trochę soli i pieprzu, herbatę / kawę (również w termosie), cukier. Poza tym pakuję do niej ostry nóż, sztućce dla dzieci, plastikowe miseczki i talerzyki, metalowy kubek (w którym podgrzewam różne rzeczy dzieciom) oraz ściereczkę, gąbkę i płyn do mycia naczyń. Resztę potrzebnych nam produktów żywnościowych kupujemy na miejscu.

Poza tym w bagażniku muszą się znaleźć również spacerówka (która nie należy do najmniejszych), nosidło turystyczne, łóżeczko turystyczne dla Oli i jej pościel (zabieram właściwie tylko koc, o którym jeszcze będę pisać), plażowy namiot i koc na plażę (my korzystamy z piknikowego, który dobrze izoluje od zimna nawet w chłodniejsze dni), plecak turystyczny na wyprawy na plażę (dużo bardziej wygodniejszy od torby plażowej!

W szczególności przy dwójce małych dzieci), zabawki na plażę (latawiec, wiaderko, 2x łopatki, kilka foremek), podręczna torba w której mam jednorazowy nocnik dla Wojtka, pampersy dla Oli, mokre chusteczki i podkład do przewijania, ubrania na przebranie w razie awarii, przekąski, woda do picia, zabawki do samochodu (najlepiej żeby były miękkie, gdyż w razie wypadku plastikowe rzeczy zamieniają się w pociski i uderzają z ogromną siłą co wiąże się z poważnymi uszczerbkami na zdrowiu lub życiu). W aucie znajdują się również dwa koce, które składają się w poduszkę. Gdy dzieci śpią w podróży obniżamy trochę temperaturę w samochodzie i przykrywamy je, poza tym służą nam również podczas nocy na kwaterach.

Uff … to chyba wszystko

 

RADA TATY

Drodzy Panowie, gdy Wasze kochane Żony zaczynają pakować walizki na rodzinną podróż, ograniczcie im ilość pakunków które mogą wziąć. One jak by mogły to by pewnie zabrały ze sobą cały dom wink, przynajmniej moja Żona tak ma, ale na szczęście udało nam się ograniczyć bagaże do minimum. Jednak chyba musimy zainwestować w mniejszą spacerówką, gdyż ta co mamy zbiera dużo miejsca. Powodzenia w upychaniu bagaży w aucie!

Obudziłem się, gdy nasze Podlasie zostawiliśmy już bardzo daleko i niedługo mieliśmy wjechać na drogę szybkiego ruchu. Jednak zatrzymaliśmy się na śniadanie oraz by rozprostować kości. Udało nam się znaleźć miejsce z placem zabaw, więc szybko zjadłem drugie śniadanie by móc jak najdłużej pobawić się na placu. Po dość długiej pauzie, trzeba było jechać dalej. Niestety nie było już tak przyjemnie…

Moja mała Siostrzyczka po przejechaniu kilku kilometrów zaczęła głośno krzyczeć i płakać. Ona niestety nie lubiła jeździć samochodem tak jak ja… próbowałem ją jakoś zabawiać, robić głupie miny, dałem jej nawet swoje zabawki, ale to pomagało na krótką chwilę… nie chciała słuchać piosenek ani nawet ciągać swojego ukochanego smoczka. Teraz podróż stała się okropna i trwała bardzo długo… Miałem już też wszystkiego dość, bardzo mnie denerwowało zachowanie Siostry i również chyba byłem trochę niegrzeczny….

 

RADA MAMY

Nasza córeczka urodziła się tuż przed pandemią związaną z COVID. Czasy były niepewne, Ola malutka, więc praktycznie przez pół roku nie ruszaliśmy się z domu. I to był nasz błąd… powinniśmy robić krótkie przejażdżki po okolicy… Dziś Ola nie lubi jeździć samochodem. Gdy podróż trwa dłużej jak godzinę zaczyna się lament! Nasze sposoby które pomagały nam przetrwać jazdę samochodem z Wojtkiem, niestety się nie sprawdziły. Nie pomagała muzyka klasyczna, ani piosenki dziecięce, nie pomagały żadne zabawki - nawet te grające, nie pomagała mama siedząca z tyłu… bajek puszczanych z telefonu nie próbowałam… Uważam, że półroczne dziecko jest na to jeszcze za małe. Pomagały tylko ręce, które wyciągnęły Maleństwo z fotelika… Było mi jej bardzo szkoda gdy po policzkach mojej córeczki płynęły łzy wielkości grochu…

A Wojtuś? Wojtusiowi również nie było łatwo. Starał się zabawiać Siostrę, ale ona nie była nim zainteresowana. W końcu i On zaczął się denerwować, ale w pełni go rozumieliśmy - nie jest przyjemnie jechać na wakacje, gdy siostra wciąż płacze i krzyczy…

 

RADA TATY

Dość długo zastanawialiśmy się co zrobić. Byliśmy w połowie drogi nad morze. Stwierdziliśmy że nie zrezygnujemy z tak wyczekiwanego urlopu, naszego pierwszego urlopu w czwórkę. Mieliśmy ok. 3-3.5 h jazdy nad morze bez przystanków i tyle samo do domu. Czy w tą, czy w tą stronę Ola i tak będzie płakać…

Postanowiliśmy, że Wojtek przesiada się na przód, a Żona z Córką będą jechać z tyłu. Zatrzymywaliśmy się mniej więcej co godzinę na 30 min pauzę. Dzięki temu Ola już, aż tak mocno nie płakała. Gdy zbliżaliśmy się do Trójmiasta na szczęście zasnęła. Dzięki temu w spokoju mogliśmy pokonać często zakorkowaną obwodnicę. Gdy się obudziła zatrzymaliśmy się przy pierwszym większym Centrum Handlowym. Tam zjedliśmy obiad - na szczęście całkiem niezły i przede wszystkim kupiliśmy gadżet o którym zapomnieliśmy - lusterko na zagłówek. Dzięki niemu Ola nas widziała i podróż stała się o wiele przyjemniejsza - lusterko jej się bardzo spodobało i nawet się śmiałą gdy Żona bawiła się z nią w „a kuku”.

Uff….

 

CHŁAPOWSKA PLAŻA

Na szczęście po milionie przystanków dotarliśmy do naszego Chłapowa. Zbliżał się wieczór… Pani Monika nie mogła się nas doczekać, pokój od dawna był przygotowany na nasz przyjazd. Przywitaliśmy się serdecznie, porozmawialiśmy chwilkę, szybko rozpakowaliśmy nasze walizki i ruszyliśmy na plażę, by przywitać się z morzem. Po drodze wstąpiliśmy na chwilkę do Kościółka, by podziękować za to, że w końcu udało nam się tu dotrzeć.

Spotkaliśmy również gospodarzy u których zawsze jemy pyszne obiadki, aż w końcu dotarliśmy na klif. Rozpościerał się stamtąd przepiękny widok na morze. Trafiliśmy na piękny zachód słońca. Jednak mój wzrok przyciągnęło coś dziwnego… w miejscu gdzie stał słynny Pięcionóg - czyli kawałek żelaza z betonem, który bardzo dawno temu służył do wyciągania na klif złowionych przez rybaków ryb, nie było nic… może tylko jakiś kamień leżał… Niestety zimowe sztormy zniszczyły ów Pięcionóg. Dziś pozostał po nim tylko kawałek betonu. Krajobraz Chłapowskiej plaży zmienił się już na zawsze…

Wakacje z dziećmi w Chłapowie

Tu stała winda do kutrów tzw. „Pięcionóg”

Zeszliśmy na dół po szerokich schodach schowanych pośród drzew. Gdy nasze bose stopy dotknęły jeszcze ciepłego pisaku urządziliśmy wyścigi - kto pierwszy zamoczy nogi w morzu. Oczywiście ja wygrałem! Ach jak przyjemnie było tu znów wrócić. Woda była dość chłodna, ale nie przeszkadzało nam to, by się przespacerować brzegiem morza. Ola chyba była zachwycona, bo z zaciekawieniem wyglądała z nosidła.
Niestety słońce szybko zachodziło i musieliśmy wracać do naszego pokoju. To był bardzo ciężki dzień i wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni…

Kolejne dni były bardzo ciepłe i słoneczne. Dlatego korzystaliśmy z tak wspaniałej pogody by móc porządnie wypocząć. W tym roku nie potrzebowałem już nosidła. Wszędzie chodziłem swoimi nóżkami, bo przecież już jestem duży. A nosidła są dla małych dzieci - takich jak Ola, która jeszcze nie potrafi chodzić. I wiecie co - świetnie dawałem sobie rady. Nawet te ogromne schody na plażę , które składają się chyba z 500-set stopni nie były mi straszne. Dzielnie nosiłem ze sobą wiaderko z łopatką i pilnowałem się Rodziców. To jest bardzo ważne, gdy gdziekolwiek wychodzimy poza teren naszego podwórka - aby pilnować się Mamy i Taty. Interesowały mnie te wszystkie stragany z zabawkami i pamiątkami, różne karuzele i jeździki… ale wiedziałem, że jak się zatrzymam to mogę się zgubić. Rodzice mi obiecali, że będzie taki dzień, kiedy będziemy mogli wszystko dokładnie obejrzeć, coś kupić i pojeździć na mini karuzelach i jeździkach. Dlatego dzielnie maszerowałem trzymając za rękę Tatę lub Mamę.

Po drodze na beztroskie zabawy na plaży zawsze wstępowaliśmy do kościółka na krótką modlitwę i do kiosku ze świeżym pieczywem. Mama kupowała mi bączucie (czyli takie malutkie pączusie) bo najbardziej mi smakowały i przecież w końcu byliśmy na wakacjach, oraz sobie i tacie po drożdżowej bułce. Ola jeszcze była malutka i jadła tylko cycusia. Całe szczęście - nie podjadała mi moich pączusiów.

Co robiliśmy na plaży? Oczywiście bawiliśmy się. Ola relaksowała się w namiocie - miała tam swoje zabawki, a jak już się zmęczyła to słodko sobie w nim spała, mama pilnowała Oli, opalała się i malowała kamyczki, które później zostawiała w różnych miejscach, a ja z Tatą… oooo…. My to mieliśmy zabawę - robiliśmy przekopy, podkopy, baseny, budowaliśmy zamek, ganialiśmy fale, pryskaliśmy wodą mamę, biegaliśmy po piasku i… puszczaliśmy latawca! To była przygoda! Bardzo mi się podobało jak nasz żółty latawiec z uśmiechniętą buzią wzbijał się pod niebo… bardzo lubiłem na niego patrzeć. Mama dołączała do naszych zabawa w czasie drzemki Oli. Ola niestety by z nami się bawić jest jeszcze za mała… ona tylko by jadła piasek smile.

Pierwsza podróż z małymi dziećmi nad morze
Maluszek na wczasach na plaży
Rodzinny urlop z maluchem nad Bałtykiem

Zabawy na plaży

 

RADA MAMY

Wyjście na plażę wiąże się z kolejnym pakowaniem… My już mamy od dawna zrobioną listę, która nam się od wielu lat sprawdza. I tak na plażę zabieramy :

  •  namiot plażowy - u nas od wielu lat sprawdza się z Decathlon’u z zamykanym na zamek wejściem (chroni przed wiatrem i słońcem, przydaje się w czasie niewielkiego deszczu);
  •  koc piknikowy
  •  dwa bawełniane duże parea lub otulacz bambusowy, które służą nam jako kocyk na którym można usiąść, lub przykryć dzieci, gdy zrobi się chłodniej (zabieramy je również na wieczorne spacerki - zajmują niewiele   miejsca i spokojnie zmieszczą się w podręcznej torbie lub większej nerce);
  •  ubranie na zmianę dla dzieci - na krótki i długi rękaw;
  •  bransoletkę na rękę dla Wojtka na której zapisany jest nasz numer telefonu;
  •  Pampersy i akcesoria do przewijania (mokre chusteczki, krem, podkład do przewijania);
  •  Stroje kąpielowe mamy na sobie, ale zabieramy ze sobą bieliznę;
  •  Zabawki do wody i piasku - u nas sprawdza się niewielkie wiaderko i dwie łopatki;
  •  Ulubione zabawki Oli;
  •  Woda do picia (!)
  •  Przekąski - zazwyczaj kupujemy drożdżówki i pączusie w budce ze świeżym pieczywem, zabieramy również jakiś owoc, musy z kaszką, zdrowe batoniki, paluszki.
  •  Aparat fotograficzny oraz kamerę;
  •  Telefon w etui przeciwkurczowym i wodoodpornym z aplikacją pokazującą, gdzie w danej chwili pada deszcz - my korzystamy z Pogoda&Radar.

Zazwyczaj nie zabieramy ze sobą parawanu - ochronę przed wiatrem i trochę intymności zapewnia nam namiot. Jeśli zdecydujecie się korzystać z parawanu, bardzo proszę o zapoznanie się z zasadami tworzenia korytarza życia na plaży.

 

RADA TATY

Po raz pierwszy w tym roku zdecydowaliśmy się pakować na plażę w plecak turystyczny. I była to świetna zmiana! W końcu nie musiałem targać wypchanej po brzegi, niewygodnej torby. Plecak zarzuciłem na ramiona, dzięki temu miałem dwie ręce wolne i mogłem swobodnie zajmować się Wojtkiem. Żona natomiast niestrudzenie dźwigała Olę w nosidle ergonomicznym. Polecamy je w szczególności, gdy zamierzacie zwiedzać miejsca gdzie są wąskie przejścia, dużo schodów i ciężko poruszać się wózkiem - z nosidłem ergonomicznym wejdziecie praktycznie wszędzie.

Gdy zbliżała się pora obiadowa, chodziliśmy na pyszny, domowy obiadek do Magnolii. Właściciel tego miejsca już wiedział, że jestem niejadkiem, dlatego codziennie prosił kucharek by ugotowały mi pyszną zupę. Posmakowały mi również tamtejsze gołąbki smile .

Popołudnia spędzaliśmy w ogrodzie znajdującym się przy naszych kwaterach Maraga. Uwielbiam tam przebywać bo są tam świetne traktory którymi mogę bawić się do wieczora - udawać że orzę albo sieję. Czasami korzystam z basenu z podgrzewaną wodą, z trampoliny i oczywiście zjeżdżalni przy fantastycznym domku do zabawy. Rodzice natomiast odpoczywają na leżakach.

Nocleg przyjazny rodzicom z dwójką małych dzieci
Nasze miejsce noclegowe

 

RADA MAMY

Gdy podróżujemy z dziećmi bardzo ważny jest wybór miejsca noclegowego. Dzieci na pewno docenią salę zabaw i atrakcje na podwórku. My natomiast zawsze wybierając nocleg szukamy takiego miejsca by był dostęp do dobrze wyposażonej kuchni (a nie tylko mikrofalówki), która przy dzieciach często się przydaje - szczególnie przy niejadkach. Szukamy również opinii o danym miejscu - czy przede wszystkim jest czysto. Na pewno na plus jest bliska odległość sklepu spożywczego oraz atrakcji np. plaży, i miejsca gdzie się można posilić. Gdy podróżujemy samochodem ważna jest również możliwość skorzystania z parkingu. A gdy obiekt jest typowo przystosowany dla rodzin z dziećmi to jest idealnie - tzn. jeśli mamy dostęp do łóżeczek dla niemowlaków, wanienek, krzesełek do spożywania posiłku, gdy są zabezpieczone kontakty, zapewnione animacje dla dzieci, można skorzystać z usług niani itd…

My nasz „drugi domek” znaleźliśmy gdy wyjeżdżaliśmy jeszcze jako para na nasz pierwszy wspólny wyjazd. To było jakieś 15 lat temu (!) I przez ten czas nasze kwatery zmieniają się tylko na plus.

Życzymy Wam dobrych wyborów noclegowych smile!

Jako że był już sierpień, to słoneczko szybko szło spać, więc, jeśli daliśmy jeszcze rady to wieczorami schodziliśmy na plażę by podziwiać zachód słońca. Mama bardzo lubi ten moment dnia. I wcale jej się nie dziwię, bo na plaży jest wtedy naprawdę pięknie. Chmury mienią się żółtymi, pomarańczowymi i czerwonymi barwami, czasami nawet różowymi i fioletowymi… a to wszystko odbija się w morzu tworząc wspaniały krajobraz…

Bałtyk o zachodzie słońca

Zachód słońca

RADA MAMY

W tym roku trafiliśmy na bardzo dobrą pogodę, dlatego też przez większość czasu oddawaliśmy się błogiemu lenistwu i na początku urlopu nic nie zwiedzaliśmy. To był czas dla nas, czas na zabawę i śmiechy. Czas na budowanie dobrych relacji.

Ola zmianę klimatu zniosła bardzo dobrze. Wysypiała się i lubiła bawić się na plaży. Oczywiście interesował ją piasek i nie obyło się bez jego spróbowania. Wojtek był szczęśliwy z możliwości spędzania czasu z Tatą - ostatnio nie mieli jego zbyt wiele dla siebie.

 

ZABAWA Z KAMYCZKAMI

W tym roku włączyłam się w zabawę #kamyczki . Polega ona na tym, iż dowolnie maluje się kamień, podpisuje się go kodem pocztowym własnej miejscowości i zostawia gdzieś w Polsce, czy świecie. Osoba która znajdzie taki kamień, powinna go wziąć ze sobą i zostawić w innym miejscu - kilka kroków dalej lub innej miejscowości lub go zatrzymać, ale namalować swój i zostawić go by ktoś inny znalazł smile.

Każdego dnia zostawiałam pomalowany kamyczek by wyruszył zwiedzać świat wink. Wojtek niestety nie bardzo chciał ze mną tworzyć te małe arcydzieła, ale dzielnie wyszukiwał mi na plaży kamyczki do malowania. Zachęcam Was do wspólnej zabawy do której mogą włączyć się i duzi i mali smile.

Zajrzyjcie na grupę #kamyczki na Facebook’u.

Zabawa dla małych i dużych

Zabawa #kamyczki

Gdy już znudziło nam się plażowanie, postanowiliśmy trochę pozwiedzać. Oczywiście na naszej liście atrakcji były miejsca, które już dobrze znamy, ale pojawiły się również nowe.

 

Autorka tekstu i zdjęć: Magdalena Pajor

 

Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom

POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: 
>>KLIKNIJ TU<<



Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:

WAKACJE Z DZIEĆMI

 
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI

 NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM

Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej.

 

Chronione przez Copyscape


WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

Portal DziecioChatki.pl


Podziel się ze znajomymi
Wyszukiwarka noclegów przyjaznych dzieciom
Gdzie chcesz spędzić wakacje z dzieckiem?
Sprawdziliśmy dla Was
Ostatnio dodane miejsca przyjazne dzieciom
Dodaj komentarz
Administratorem Państwa danych osobowych zebranych w trakcie korespondencji z wykorzystaniem formularza kontaktowego jest CREONET Hanna Wróbel z siedzibą w Ostrowie Wielkopolskim, przy ul. Wysockiej 1, 63-400, e-mail: dzieciochatki@op.pl. Dane osobowe mogą być przetwarzane w celach: realizacji czynności przed zawarciem umowy lub realizacji umowy, przedstawienia oferty handlowej, odpowiedzi na Państwa pytania – w zależności od treści Państwa wiadomości. Podstawą przetwarzania danych osobowych jest artykuł 6 ust. 1 lit. b Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych (RODO), tj. realizacja umowy lub podjęcie czynności przed zawarciem umowy, artykuł 6 ust. 1 lit. a RODO, tj. Państwa zgoda, artykuł 6 ust. 1 lit. f, tj. prawnie uzasadniony interes administratora – chęć odpowiedzi na Państwa pytania i wątpliwości. Dane osobowe będą przetwarzane przez okres niezbędny do realizacji celu przetwarzania, tj. do zawarcia umowy, przedstawienia oferty handlowej, udzielenia odpowiedzi na Państwa pytania lub wątpliwości i mogą być przechowywane do upływu okresu realizacji umowy i przedawnienia roszczeń z umowy. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane ma prawo dostępu do danych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz prawo do przenoszenia danych osobowych, z zastrzeżeniem, że prawo do przenoszenia danych osobowych dotyczy wyłącznie danych przetwarzanych w sposób wyłącznie zautomatyzowany. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane na podstawie zgody, ma prawo do jej odwołania w każdym czasie, bez uszczerbku dla przetwarzania danych osobowych przed odwołaniem zgody. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane ma prawo wniesienia skargi do właściwego organu nadzorczego. Podanie danych osobowych jest dobrowolne, jednak brak ich podania spowoduje niemożność realizacji umowy, podjęcia czynności przed zawarciem umowy, przedstawienia oferty handlowej, odpowiedzi na pytania lub wątpliwości.
Polecane artykuły
Wakacje z dziećmi