Mierzeja Wiślana z dzieckiem
Mierzeja Wiślana - między zalewem a morską zatoką
Matka natura wie co robi i robi to najlepiej, bez niczyjej pomocy, bez obcej ingerencji. Nikt jej wcześniej nie uczył jak usypać piasek na pustyni, jak sprawić aby wybuchł wulkanu czy zatrzęsła się ziemia. Od milionów lat tworzy cuda natury i domy dla wielu gatunków roślin i zwierząt. Wymaga czasu, uczy pokory i daje nam ludziom wiele w zamian.
Niezwykłych miejsc rzeźbionych jej ręką możemy szukać na drugim końcu świata, ale i u siebie. Wystarczy tylko dobrze rozejrzeć się, a na pewno odkryjemy jakiś zadziwiający kawałek lądu wart odwiedzenia.
Czasami natrafiamy na takie miejsca, będąc gdzieś przejazdem, czasami jedziemy tam z rozmysłem.
Polska jest bogata i cudownie różnorodna pod tym względem. Od szczytów Wysokich Tatr na południu, po wielkie połacie piachu na północy w postaci wydm w Słowińskim Parku Narodowym.
Mamy też takie cuda natury, gdzie morze postanowiło usypać niewielki pas lądu, rozdzielając akwen wodny na pół. Od morskiej strony pozostawiło szerokie, piaszczyste plaże. Z drugiej strony wyrósł las i szuwary, które stały się oazą dla ryb i ptactwa wodnego.
Z czasem stał się domem dla wielu gatunków zwierząt i ryb słodkowodnych. Jakby dla kaprysu morze zostawiło sobie niedomkniętą furtkę w postaci wąskiej cieśniny, w której spotykają się wody zatoki morskiej i słodkowodnego zalewu.
Tym piaszczystym pasem jest oczywiście Mierzeja Wiślana.
Na Mierzeję Wiślaną z maluszkiem
Gdy robimy coś po raz pierwszy, zazwyczaj pamiętamy to bardziej, niż gdybyśmy robili to po raz drugi, trzeci czy dziesiąty. Tak jest z pierwszą wycieczką za granicę, pierwszą podróżą samolotem, pierwszym wyjazdem z malutkim dzieckiem na ramionach.
No właśnie, a gdy przybywa kolejne dziecko w rodzinie, to robi się z tego nowe podróżnicze wyzwanie. Niejeden rodzic wie, że wycieczka samochodowa na łąkę za miasto może być większym logistycznym przedsięwzięciem, niż samotna podróż z plecakiem po Azji Południowo- Wschodniej . Zanim rzucimy się na Azję, możemy równie przyjemnie przetestować nasze możliwości i zbadać granice rodzicielskiej wytrzymałości o wiele bliżej, u siebie w kraju.
Jesteśmy szczęściarzami, bo miejsc zjawiskowych w Polsce jest pod dostatkiem. Jest z czego wybierać i nie wiadomo od czego zacząć! Na pierwszą podróż w poszerzonym, czteroosobowym składzie wybieramy Krynicę Morską i Mierzeję Wiślaną. Po sezonie, licząc na większy spokój, ciszę i mniejsze tłumy…
Krynica Morska... po sezonie?
Szybko okazuje się, że „sezon” jest pojęciem względnym. W drugiej połowie września turystów tu całkiem sporo, zwłaszcza weekendowych. Na szczęście nie aż tyle, żeby przeciskać się z dwoma wózkami po wąskich chodnikach.
A co oferuje sama Krynica Morska (oprócz wyjącej w nocy syreny z budynku ochotniczej straży pożarnej - uważajcie gdzie rezerwujecie nocleg… )?
Atrakcji ma całkiem sporo, zwłaszcza tych typowo turystycznych, które wysysają skutecznie kolejne złotówki z portfela rodziców
Natomiast atrakcją nad atrakcjami jest oczywiście morze, plaża, piasek i malownicze zachody słońca .
Krynica Morska oblewana jest wodami z dwóch stron, więc jeśli znudzi nam się plażowanie i budowanie z dziećmi zamków z piasku, zawsze można szybko przemieścić się nad zalew, na molo lub promenadę.
Po zalewie kursują statki wycieczkowe i regularne linie, które zabiorą nas na drugą stronę zalewu, np. do malowniczo położonego na Wysoczyźnie Elbląskiej Fromborka.
We Fromborku warte uwagi są wzgórze katedralne z bazyliką, w której złożono szczątki Mikołaja Kopernika, muzeum ku jego pamięci oraz planetarium.
Jeśli jednak nie zdecydujemy się przeprawić na drugą stronę zalewu, to w Krynicy czeka na nas sporo ścieżek na długie spacery, rowerowe przejażdżki, a nawet konne wędrówki.
Panoramę całej Krynicy, ale również wspaniały widok na Zatokę Gdańską, Zalew Wiślany i Frombork obejrzymy z latarni morskiej, pod warunkiem, że pokonamy ponad 100 krętych schodków (jej całkowita wysokość to 27 m).
Dzieci od czwartego roku życia mogą wspiąć się na szczyt latarni, oczywiście pod okiem opiekuna. Kolejnym punktem widokowym, tym razem naturalnym, jest Wielbłądzi Garb, położony nieco za miastem. Stąd również roztacza się przepiękny widok, a w gratisie mamy spacer po lesie.
Przyroda Mierzei Wiślanej
Natura na mierzei to również rezerwaty przyrody: Buki Mierzei Wiślanej w Krynicy Morskiej, Rezerwat Kormoranów w Kątach Rybackich oraz Mewia Łacha nieopodal Mikoszewa przy ujściu Wisły. Gratka dla miłośników natury, a w szczególności podglądaczy ptactwa wodnego. Ale znajdą się też sarny, lisy i zające.
A w samej Krynicy możemy stanąć oko w oko z dzikiem i jego rodziną, która akurat wyszła z lasu na żer. Dzików jest tu sporo i niestety są chętnie dokarmiane przez turystów. Stały się swoistą atrakcją i symbolem Krynicy. Zobaczycie je na pocztówkach i magnesach na lodówkę Jednak z dzikami lepiej nie zadzierać. Niesprowokowane przez człowieka, na pewno odejdą spokojnie w swoją stronę.
Po Zalewie Wiślanym kursują regularne linie i rejsy wycieczkowe
Piaski - cisza i spokój na "końcu świata"
W poszukiwaniu ciszy i spokoju ruszamy z Krynicy na wschód, czyli na… koniec Polski.
Docieramy do ostatniej miejscowości po tej stronie słupków granicznych. Piaski to niewielka wieś tuż przy granicy z Rosją.
Piaski nie mają swojego przejścia granicznego. Gdy będziemy spacerować po plaży w stronę obwodu Kaliningradzkiego, zatrzyma nas „tylko” druciana siatka, która informuje o granicy z Federacją Rosyjską.
W Piaskach jest o wiele ciszej i spokojniej niż w turystycznej i głośnej Krynicy Morskiej. Turystów tu jak na lekarstwo, tłoku w restauracjach brak. Chodzić też niespecjalnie jest gdzie, więc najlepiej po prostu rozłożyć się na plaży i łapać wrześniowe promienie słońca.
Jeśli lubicie takie miejsca, gdzie czas zwalnia albo nawet zawraca, to ta miejscowość na końcu świata, a na pewno Polski, przypadnie wam do gustu.
Jest to miejsce idealne, żeby się wyciszyć, odstresować, poleniuchować i zrobić się offline. Bo w Piaskach nie ma do czego się spieszyć . A ciszę i spokój można kontemplować tu wszędzie, a najlepiej w jednej z niewielu czynnych o tej porze roku kawiarni o wdzięcznej nazwie „Koniec świata”.
Muzeum Zalewu Wiślanego w Kątach Rybackich
Jeśli znudzi Was leżenie na plaży lub pogoda przestanie dopisywać, to na Mierzei Wiślanej znajdziecie też parę opcji muzealnych. Oprócz słońca złapać można też trochę kultury.
Lekko i przyjemnie zaczniemy muzealne podboje od zwiedzenia Muzeum Zalewu Wiślanego w Kątach Rybackich. Poznać w nim można historię osadnictwa w okolicy, rolę zalewu w życiu mieszkańców.
Dowiemy się również jak konstruowano dawniej łodzie rybackie, poznamy warsztat pracy szkutnika, obejrzymy wiele ciekawych eksponatów, m.in.: modeli statków, żaglowców, łodzi, również takich w skali 1:1, narzędzi szkutnika.
Dla odwiedzających zupełnie nieobeznanych z żeglugą, czyli tzw. szczurów lądowych, będzie to ciekawe uzupełnienie nadmorskiego urlopu. Dzieci z pewnością docenią różnorodność ekspozycji, która tak bardzo kusi małe rączki…
Muzeum Bursztynu w Stegnie
Drugą propozycją jest Muzeum Bursztynu „Bursztynowa Komnata” w Stegnie.
Bursztyn nad Bałtykiem występuje dość powszechnie. Najlepiej zbierać go na plaży w miesiącach zimowych. Wtedy morze nawiedzają silne sztormy i wyrzucają go sporo na brzeg. Tak wygląda zbieranie bursztynu na własny użytek.
A jak wygląda na skalę przemysłową? Tego dowiecie się w muzeum podczas prezentacji filmu nt. wydobycia bursztynu na Pomorzu i Żuławach Wiślanych. A praca to trudna, brudna i mozolna. Wymagająca ciężkiego sprzętu i brodzenia po kolana w błocie.
Muzeum - choć niewielkie - kryje w sobie wiele bursztynowych cacek, przywiezionych z najodleglejszych zakątków ziemi i pochodzących z różnych epok geologicznych.
Zdecydowanie najciekawsze są te, w których na wieczność został złapany jakiś owad. Dowiecie się też, do jakich celów od czasów najdawniejszych wykorzystuje się tą prehistoryczną skamieniałą żywicę. Bo bursztyn to nie tylko biżuteria i ozdoby. Posiada on zaklętą w sobie uzdrawiającą moc.
A po zwiedzaniu, w sklepiku obok, można kupić bursztynowe pamiątki.
Muzeum Stutthof w Sztutowie
Trzecie muzeum w pasie Mierzei Wiślanej to Muzeum Stutthof w Sztutowie. Tutaj lepiej wybrać się z trochę starszymi dziećmi, które zrozumieją istotę tego miejsca.
Muzeum powstało, aby ocalić od zapomnienia zbrodnie niemieckich nazistów, które dokonały się na ludności pochodzącej z tych terenów.
Podczas II wojny światowej obóz był miejscem przymusowej pracy dla wielu więźniów, ich ostatnim miejscem na ziemi.
Podczas zwiedzania możemy obejrzeć film na temat życia w obozie, zobaczyć stare fotografie, dokumenty, eksponaty. Wiele z nich bardzo mocno przemawia do wyobraźni, np. stos butów, który pozostał po osobach przywiezionych w transporcie wagonami do obozu. Najbardziej przejmujące są te małe, dziecięce buciki…
Jeśli już jesteśmy przy trudnych historiach, to wody Zalewu Wiślanego również skrywają pewne tajemnice. Pod koniec II wojny światowej nazistowskie Niemcy rozpoczęły ewakuację ludności cywilnej niemieckiego pochodzenia z terenów Prus Wschodnich. Dla wielu pruskich rodzin jedyną otwartą drogą ucieczki przed wkroczeniem Armii Czerwonej pozostały zamarznięte wody Zalewu Wiślanego.
Eksodus dla wielu skończył się w momencie ostrzeliwania przez czerwonoarmistów uciekinierów, którzy przeprawiali się po lodzie. Historycy szacują, że z 2,3 mln ludności pruskiej po zalewie na mierzeję dotarło kilkaset tysięcy osób. Ci, którym się nie udało, utonęli w czarnych wodach zalewu, spoczęli na jego dnie.
Głównie kobiety, dzieci, starcy, jeńcy wojenni…
Muzealnie kończymy naszą krótką przygodę z Mierzeją i Zalewem Wiślanym. Chociaż ten krótki pas ziemi ma całkowitą długość około 95 km i w porywach aż 2 km szerokości, ma też całkiem wiele do zaoferowania. Także poza sezonem turystycznym, gdy słońce już tak nie praży i większość budek z lodami jest już dawno zamknięta.
***
Czy warto wyruszyć z niemowlakiem i małym dzieckiem?
Pierwsza dłuższa podróż z niemowlęciem może być wyzwaniem. Jak maluszek zniesie drogę? Czy będzie mu wygodnie? Czy będzie spał? Czy będzie zadowolony, czy też marudny? Co zabrać ze sobą? Jak zaaranżować przestrzeń w aucie, żeby wszystko było pod ręką?
Im więcej pytań i wątpliwości, tym bardziej odechciewa się gdziekolwiek ruszyć. Gdy za towarzysza podróży przypadnie nam dodatkowo zbuntowany dwulatek, to katastrofa na pokładzie automobila murowana.
Nic z tych rzeczy! Podróże z malutkimi dziećmi wymagają innego przygotowania i planowania.
Zwiedzamy w rytmie bobasowej drzemki i pór karmienia, nie zapominając jednocześnie o potrzebie rozładowania energii naszego pierworodnego.
Gdy cały dzień ułoży się dobrze, to zdążymy jeszcze na kolejny zachód słońca. Dla nas to kolejny, jeden z wielu widzianych, a dla niektórych pierwszy w życiu . W takich chwilach i dla takich wspomnień cały ten „zachód” się opłaca.
Informacje praktyczne:
Po Zalewie Wiślanym kursują regularne linie oraz rejsy wycieczkowe. Z Krynicy Morskiej do Fromborka zabierzemy się na 2,5 h rejs już za 42 zł w dwie strony. Dzieci za darmo lub ulgowy, zależnie od wieku.
Internet: https://www.zegluga.pl/rejs-krynica-morska-frombork
W Krynicy uważajcie na dziki, można je dość często spotkać w miejscach mniej i bardziej publicznych. Wystrzegajcie się też noclegów w okolicach ochotniczej straży pożarnej. Syreny wyją niemiłosiernie o dowolnej porze dnia i nocy, bez wyraźnego powodu . Na szczyt latarni morskiej wdrapiecie się za jakieś 6 zł (bilet normalny). Za to wizyta na Wielbłądzim Garbie jest darmowa, a wymaga jedynie dwukilometrowego spaceru za miasto w stronę Piasków. Ze szczytu widać morze i zalew.
W Piaskach nie znajdziecie absolutnie nic, oprócz morza, ciszy i spokoju. Ale czy w końcu nie po to przyjeżdżamy nad morze, żeby uciec od miejskiego zgiełku? Jest parę knajpek i restauracji, gdzie można coś zjeść i przysiąść na kawie, jest też miły, mały, malowniczy porcik rybacki. I towarzyszące nam uczucie, że w zasadzie jest to taki koniec świata, a na pewno koniec Polski. Stanął tu czas. Nikomu nigdzie się nie spieszy…
Po muzealne atrakcje udajcie się koniecznie do Muzeum Bursztynu „Bursztynowa Komnata” w Stegnie. Bilet normalny kosztuje 4 zł, a wejście do sklepiku obok jest darmowe, za to możecie tu wydać więcej złotówek na bursztynowe pamiątki.
Internet: https://bursztynowakomnata.com/
W muzeum Zalewu Wiślanego w Kątach Rybackich zapłacicie za wejście za dorosłego aż 5 zł. Szkraby wchodzą za darmo. Natomiast radość dwulatka z oglądania rybackich łodzi, modeli statków i innych ciekawych eksponatów w skali 1:1 jest bezcenna.
Internet: https://www.nmm.pl/muzeum-zalewu-wislanego
Muzem Stutthoff w Sztutowie to miejsce, które skłania do refleksji i budzi silne emocje. Warto odwiedzić je ze starszymi dziećmi, natomiast maluszki i dwulatki lepiej zabrać na spacer po plaży. Zwiedzanie jest bezpłatne.
Internet: http://stutthof.org/
Rebeka von Jurgen
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl