To były najlepsze wakacje - Stegna z dzieckiem
To były najlepsze wakacje….
„To były najlepsze wakacje…” – stwierdził syn, gdy wspominaliśmy nasz wyjazd nad morze. Mieszkamy na Podkarpaciu, więc myśl o przejechaniu samochodem trasy z południa na północ nie napawa optymizmem. Dlatego, chcąc zmotywować naszego tatę – kierowcę – do wyjazdu, postanowiliśmy namówić rodzinkę, by wyruszyć dwoma samochodami, wówczas będzie jakoś tak raźniej.
Po przedstawieniu innych jeszcze plusów naszemu, o których będzie trochę później, udało się przekonać szefa rodziny na tą wyprawę. Wybranie miejsca docelowego naszego pobytu, nie było jakoś specjalnie trudne. Zaangażowali się w to młodsi członkowie naszej ekipy – „specjaliści od Internetu”, a szczególnie od youtuba. Jak się później dowiedzieliśmy, chcieli sprawdzić miejscowość, która stała się bardzo popularna w sieci, dzięki nakręconym przeróżnym filmikom i odwiedzinach znanych tam osób. Mowa oczywiście o Stegnie.
Początek morskich przygód
Palcem po googolowskiej mapie prześledziliśmy ciekawe punkty, a przede wszystkim naszą bazę noclegową. Przed rezerwacją noclegu zwracamy uwagę, by przez te kilka dni zadomowić się w jakimś klimatycznym miejscu. Nie zajęło nam to dużo czasu, gdyż szybko natrafiliśmy na właściwe lokum. Komentarze mówiły same za siebie, a zdjęcia zamieszczonych pokoi utwierdziły nas w przekonaniu, że to właśnie tam.
Pozostała tylko kwestia wolnego terminu. Kiedy właścicielka Villa Baltica poinformowała nas o wolnych pokojach, bez namysłu zabukowaliśmy je na kilka dni. Jak się okazało na miejscu pensjonat spełniał nasze oczekiwania, od samego wejścia roznosił się w powietrzu aromatyczny zapach, wszędzie było czyściutko i schludnie, a pani właścicielka miała serce na dłoni i wyjątkowy talent aranżacji wnętrz wykorzystując nadmorskie dekoracje, dzięki czemu jeszcze bardziej mogliśmy się wczuć w nadmorskie klimaty. Lokalizacja również nam się spodobała, na miejscu było wiele ciekawych punktów.
Co prawda do plaży mieliśmy kawałek, ale turystyka Stegny i okolic zadbała o to, by i to nie było problemem. Wszędzie można było zauważyć poruszające się „meleksy”, które na zasadzie „taxi” telefonicznie zamawiało się na określoną godzinę i dowozili w każdą część miejscowości. Dlatego spokojnie można było zapakować wszystkie potrzebne rzeczy, by miło i przyjemnie spędzić czas na plaży.
Napis na piasku
Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie, jak trasę nad morze pokonamy w nocy przy małym natężeniu ruchu. Z tego względu, że uwielbiamy podróżować, a szczególnie po Polsce, pakowanie nikomu nie sprawiło problemu. Chłopcy zabrali najpotrzebniejsze rzeczy, plusem wyjazdu na wakacje jest to, że bagaże nie są przeładowane, najważniejsze są kąpielówki i gadżety na plażę.
Największy problem miała jak zwykle mama, która chciałaby zabrać ze sobą całą garderobę, bo niewiadomo, co się może przydać, ale logistyka wzięła jednak górę i jej też udało się sprawnie ogarnąć swoją walizkę, więc podekscytowani, wyruszyliśmy w trasę. Pogoda nam dopisała, humory też, dlatego ośmiogodzinna podróż z małymi przerwami przebiegła nam nad wyraz dobrze i wschód słońca mogliśmy podziwiać już na plaży.
Kawa z widokiem
To było niesamowite uczucie: „morza szum, ptaków śpiew…” i muskanie pierwszymi promykami słońca. Młodzieżówka od razu wskoczyła stopami do wody, by poczuć „smak” morza.
Plaża Stegna
Starsi rzucili się na plażę, by nieco odpocząć po nocnej jeździe.
Z racji tej, że nie mogliśmy jeszcze się zameldować, po relaksie na plaży, postanowiliśmy spenetrować okolice. Udaliśmy się najpierw do Kąt Rybackich,
Pamiątkowe zdjęcie
a następnie na Mierzeję Wiślaną, której przekop do tej pory widzieliśmy tylko okiem telewizji, a zobaczyć coś na żywo, to zupełnie inna kwestia.
Spacerując...
Spacer od mostu południowego do północnego zrobił na nas ogromne wrażenie i wzbogaceni o pamiątkowe fotki i nową wiedzę i doświadczenie, wróciliśmy do Stegny. Wpływ morskiego klimatu sprawił, że pierwszy obiad smakował wszystkim wyśmienicie. Najedzeni, wypoczęci i w końcu zadomowieni, mogliśmy pierwszy raz skorzystać z usług „meleksa” i wyruszyć na plażę, by tym razem w pełni przygotowani udać się na plażowanie.
„Gorąca gotowana kukurydza, wata cukrowa, naciosy dwa sosy, pyszne i zdrowe sałatki owocowe…” – z każdej strony zachęcały do zakupu. Nie dało się oprzeć tym smakowitościom i chłopcy musieli coś skosztować. Pogoda cały czas rozpieszczała, więc plażowaliśmy, ile siędało.
Wycieczka do Gdańska i Sopotu
Następnego dnia front pogodowy zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni, od rana naciągnęły chmury, dlatego postanowiliśmy odwiedzić pierwszy punkt naszego planu, czyli Gdańsk i zobaczyć słynne Westerplatte.
Pod pomnikiem Westerplatte
Dla dzieci okazała się świetna lekcja historii, która jeszcze podczas wyjazdu wzbogaci się o kolejne ważne wydarzenia. Nie ma jak łączyć przyjemne z pożytecznym i żeby nie zapomnieć, że jesteśmy na wakacjach nie obyło się bez przetestowania nowych smaków przepysznych lodów, by nabrać sił i przemieścić się do Sopotu, gdzie czekała na wszystkich ciekawa przygoda.
Zostaliśmy porwani na statek piracki i wycieczkę po morzu.
Uwaga pirat!
Piraci byli jednak dla nas łaskawi i na szczęście wróciliśmy z powrotem na sopockie molo.
Zdjęcie z piratem
Plażowanie i zwiedzanie
Kolejny dzień przyniósł znów piękną pogodę, więc bez zastanowienia spędziliśmy go na „plażingu”. Chłopcy mieli okazję na zbudowanie swojego plażowego przekopu wiślanego,
Budujemy przekop
a starsi, jak wieloryby, rzucili się na kocyk i zasłonięci parawanem oddawali się opalaniu, „książkowaniu” i żywym dyskusjom.
Z racji niedzieli oddaliśmy się zwiedzaniu miejsc sakralnych i ważnych historycznie. Niezmiernie urzekł nas drewniany barokowy kościółek Najświętszego Serca Pana Jezusa w Stegnie z XVII wieku
Zabytkowy kościół
z pięknymi organami, ściennymi malowidłami i akcentem nadmorskim, czyli dużym statkiem zawieszonym pod sklepieniem.
Wnętrze kościoła
Ogromne wrażenie zrobiło na nas zwiedzanie obozu koncentracyjnego Stutthof w Sztutowie.
Historyczne miejsce
Doświadczyliśmy przykrej, historycznej rzeczywistości, która rozegrała się na Pomorzu.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Niestety takie lekcje również są potrzebne i niezmiernie ważne. Kolejnym punktem na niedzielnej mapie była latarnia morska w Krynicy-Zdroju
Wejście do latarni
oraz spacer po tamtejszym molo i okolicy.
Rynek w Krynicy
Dzień zakończyliśmy na plaży w Stegnie, delektując się widokami pięknie zachodzącego słońca.
Zachód w Stegnie
Sesji zdjęciowej nie było końca, by utrwalić ten spektakularny moment, którego nie mamy na co dzień.
Pamiątka z plaży w Stegnie
Dzień pełen wrażeń
Kolejne dni przyniosły nie lada emocje. Z naszego wyjazdu chcieliśmy „wycisnąć” jak najwięcej, a że część naszej ekipy to młodzi, żądni przygód, wycieczkowicze, daliśmy się namówić na rejs szybką motorówką po Morzu Bałtyckim do zatoki fok i ptaków.
Wycieczka szybką motorówką
Takiej dawki adrenaliny to chyba jeszcze nie mieliśmy. Z jednej strony zachwyt wyłaniających się tu i ówdzie foczek, a z drugiej strach w oczach czy kogoś nie zgubimy z nadmiaru prędkości i driftów. Na szczęście wszyscy cali i zdrowi wrócili do portu, ale jednogłośnie stwierdziliśmy, że to była najbardziej emocjonująca atrakcja.
Niestety czas naszego pobytu w nadmorskich klimatach nieubłagalnie zbliżał się ku końcowi. Z samego ranka mieliśmy wyruszyć w drogę powrotną. Cóż to było za zaskoczenie, kiedy właścicielka willi oznajmiła, że nastała pomyłka i mamy opłacony jeszcze jeden nocleg.
Jakże młodzieżówka była szczęśliwa z kolejnej nocy spędzonej w Stegnie, a w rezultacie wyszło nam to tylko na dobre, ponieważ mogliśmy jeszcze jeden dzień poświęcić na coś ciekawego. I tak też było.
Powrót do Gdańska
Z racji tej, że podczas ostatniej wizyty w Gdańsku pogoda pokrzyżowała nam zwiedzenie starówki, teraz nadarzyła się ku temu świetna okazja i pewnie, gdyby okazało się inaczej, bardzo byśmy tego żałowali. Zakochaliśmy się w tym mieście, a szczególnie mama, która biegała po starówce jak szalona. W naszym zwiedzaniu nie zabrakło oczywiście selfi z posągiem Neptuna,
Fontanna Neptuna
jednak najbardziej emocjonujące było wejście na wieżę Kościoła Mariackiego.
Wchodzimy na szczyt
Pokonując kolejne schody, czuliśmy się jak w drodze do nieba i faktycznie widoki, które zobaczyliśmy na szczycie, były iście niebiańskie.
Widok na Gdańsk i morze
Gdańsk oglądany z najwyższej wieży był niesamowity, aż chciało się pozostać na dłużej i dłużej. Chłopcom tak spodobało się w centrum, że aż nie spodziewali się, że tak szybko tam powrócą. Otóż, jedząc przepyszny obiad, starszy syn tak się rozmarzył, że zostawił tam swoją kaszkietówkę, a że była to jego ulubiona, wyprosił tatę, by wrócić po nią. O dziwo, czekała na niego cierpliwie. Możemy śmiało powiedzieć, że Gdańsk spenetrowaliśmy wzdłuż i wszerz.
Utrudzeni wędrowaniem powróciliśmy na ostatni już nocleg w Stegnie. Rankiem, po części już wcześniej spakowani, mogliśmy spokojnie wrócić do domu. Co prawda w trakcie postanowiliśmy nieco zboczyć z trasy i wpaść na chwilę do Mrągowa, ale wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że już najwyższy czas kierować się na południe.
Wypoczęci, napełnieni jodem i witaminą D, wzbogaceni o nową wiedzę i doświadczenie, w promykach słońca wracaliśmy do domu. To był naprawdę udany wyjazd. Pozostaną z nami już tylko wspomnienia, ale jakże cudowne i ciepłe.
Koniec wypoczynku...
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl