Rodzinne wakacje w Zakopanem
Rodzinne wakacje w Zakopanem
Czy wakacje z dzieckiem to tylko i wyłącznie morza, plaża i piasek? U nas na pewno nie. Nie grozi nam nuda i brak pomysłów, bo my kochamy całą Polskę, a tą południową w szczególności. Kiedy byłam małym dzieckiem tata zabierał nas co roku w góry. Wyrobiło to w nas hart ducha, pozytywną energię i chęć do działania. Takich cech chcielibyśmy nauczyć nasze dzieci, aby zrozumiały, że wakacje to nie tylko lenistwo, ale i czas, by poznać nasz piękny kraj, Cel na ten rok - Zakopane.
Początek wyprawy
Od czego zaczęliśmy naszą przygodę? Od pakowania rzecz jasna.
Dzieciaki uwielbiają wybierać ulubione ubrania, zabawki, gry planszowe, pakować się, planować co będziemy robili i wyznaczać sobie cele do osiągnięcia. Dzieci mają mapę Polski, poznają drogę, cel podróży i z przewodnikiem po górach wybieramy gdzie chcemy się wybrać. Plan jest bardzo ważny, bo wyjazd krótki, czterodniowy.
Gdy już dojechaliśmy, to od czego zaczęliśmy pokazywanie Zakopanego? Od Krupówek rzecz jasna,
bo czy jest coś innego, co pierwsze nam się kojarzy z tym turystycznym i otwartym na gości miastem? A poza tym gdzie można smacznie zjeść, jednocześnie odpoczywając po podróży, a do tego posłuchać góralskiej muzyki na żywo, spotkać białego niedźwiedzia i zjeść pierwszego podczas pobytu oscypka? No jasne, że na Krupówkach.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Jeśli już o oscypkach mowa, to musieliśmy się oczywiście wybrać na targowisko pod Gubałówką, gdzie zakupimy wspaniałe pamiątki, takie jak drewniane szachy (mamy ich chyba z 3 rodzaje), skórzane rękawiczki, kapcie góralskie, kolorowe korale czy ubrania w stylistyce podhalańskiej. Najważniejsze to oczywiście zakup dla nas i dla całej rodziny oscypków,
bundzu, bryndzy, korbacze, czy uwielbiane przez dzieci malutkie redykolki.
Na szczyt Gubałówki
Skoro byliśmy już pod Gubałówką, to nie sposób było nie zrobić tam zdjęcia,
by uwiecznić tą wizytę i wybrać się rzecz jasna na wycieczkę z dziećmi kolejką linowo-terenową.
Dla dzieciaków to była wielka frajda, gdyż pierwszy raz jechały takim wagonikiem wprost na szczyt góry. A co było w tej wyprawie najwspanialsze? Widoki ze szczytu Gubałówki,
które zapierały dech w piersiach. Dzieci były pod ogromnym wrażeniem, gdy zobaczyły z takiej perspektywy Giewont, czyli Śpiącego rycerza. Na tarasie widokowym jest wspaniałe miejsce, by odpocząć i pokontemplować trochę przyrodę. Nie chcieliśmy się rozstawać z tym miejscem, dlatego spędziliśmy tam dużo czasu, by zapamiętać ten widok i wrażenia na dłużej.
Potem wybraliśmy się na spacer górą Gubałówki, by dotrzeć do Kolei Linowej Butorowy Wierch.
Dzieciaczki na początku się bały, ale gdy tylko usiadły, nie mogły nadziwić się, że wprost "latają" nad górami, drzewami i polanami. Wrażenia bezcenne, a i strach przy okazji przełamany.
A wieczorem na spacer!
Czy wieczorem mieliśmy jeszcze siłę i energię? Rodzice trochę, za to dzieci całe mnóstwo. Przeszukaliśmy zatem internet w poszukiwaniu placu zabaw w Zakopanem. Wiecie gdzie dotarliśmy? Do parku miejskiego im. Piłsudskiego,
który poza tym, że jest bardzo urokliwy i rozpościera się z niego piękny widok na góry, to posiada bardzo dużo fajnych atrakcji dla maluchów.
Z kolei dla rodziców daje możliwość odpoczynku lub skorzystania z siłowni w plenerze.
A w marzeniach Giewont...
Widok Giewontu tak nas zachwycił, że następnego dnia postanowiliśmy go zdobyć (chociaż część drogi na szczyt). Z uwagi na fakt, że były z nami maluch (4 lata i 7 lat) powinniśmy wybrać trasę najłatwiejszą (taka byłaby zapewne ze strony Kuźnic), jednak z uwagi na fakt, że mieszkaliśmy przy ulicy Strążyskiej, to wybraliśmy się Doliną Strążyską,
która choć trudna i dosyć długa,
to bardzo urokliwa i bogata w piękne widoki. Co i raz wynurzał się nam majestatyczny widok Giewontu
który powodował w nas chęć jak najszybszego jego zdobycia. W dzieciach wywołał chęć rywalizacji, a w nas rozbudził ciekawość. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy po drodze nie wstąpili nad wodospad Siklawica,
gdzie spadający w dół z wysokości 23 metrów wodospad robi ogromne wrażenie i daje możliwość zrobienia pięknych zdjęć. Dalsza droga na Giewont zaczęła być bardzo trudna dla dzieci, gdyż składała się z dużej ilości stromych schodów,
ale za to widoki po drodze rekompensowały nam cały trud w pełni.
Zostało nam już niewiele, by dotrzeć do łańcuchów, jednak pogoda szybko się popsuła i usieliśmy zawrócić z drogi. W górach sytuacja zmienia się z minuty na minutę i dzieciaczki mimo wielkich chęci musiały z nami zawrócić, bo muszą wiedzieć, że w górach bywa też niebezpiecznie i nie można wchodzić dalej, gdy pogoda się psuje i nie jest pewna.
Wieczorem zostało nam trochę czasu, więc wybraliśmy się na Wielką Krokiew.
Dzieci nie mogły uwierzyć, że z taki wysokiej skoczni mógł skakać kiedyś Adam Małysz i Kamil Stoch. Skocznia zdaniem dzieci była bardzo wysoka i na razie ten sport wydaje się im dosyć niebezpieczny, ale za to oglądać go z punktu widzenia telewidza i małego kibica w zupełności wystarczą, a póki co pozostaje nam zrobić sobie pamiątkową fotkę
i brać przykład z zapału i dyscypliny skoczków narciarskich.
Na sam koniec...
Kolejny, ostatni już dzień postanowiliśmy spędzić już o wiele spokojniej. Wybraliśmy zatem spacer Doliną Kościeliską,
by zobaczyć piękno górskich dolin. My z rodziną w dzieciństwie również uwielbialiśmy zwiedzać Doliny: Strążyską, Kościeliską, Chochołowską, Małej Łąki czy też najpiękniejszą moim zdaniem Dolinę Pięciu Stawów Polskich. Dolina Kościeliska ma ta przewagę, że jest bardzo łagodna, a przez to atrakcyjna dla turystów. Mijamy po drodze wody Kościelistego Potoku,
w których zmęczeni turyści chętnie schładzają swoje stopy. Możemy poodpoczywać na przydrożnych polanach lub się tam zwyczajnie powygłupiać i np. poudawać bociana.
Fauna i flora dookoła są przepiękne i aż szkoda nie zatrzymać się co i raz na krótki odpoczynek.
W połowie drogi znajduje się polana Wyżnia Kira Miętusia, na której prowadzony jest kulturowy wypas owiec (w bacówce można zakupić oscypki). Wiosną polana pokrywa się dywanem krokusów. Cały czas spacerujemy wzdłuż potoku, co daje możliwość zrobienia przepięknych zdjęć.
Powyżej polany trafiamy na rozwidlenie szlaków: w lewo przez mostek prowadzi czarny szlak do Jaskini Mroźnej. Czy myślicie, że można się oprzeć tej pokusie? Oczywiście, że nie.
Jest to w zasadzie jeden poziomy, miejscami bardzo wąski korytarz. Jaskinia jest czynna od 1 maja do 31 października w godzinach 9.00 – 17.00. Bilet wstępu do jaskini kosztuje 4 zł niezależnie od biletu wstępu do TPN (można go zakupić w kasie przy wejściu). Zwiedzanie jaskini trwa około 40 minut,
ale to 40 minut ogromnych wrażeń podczas przemieszczania się raz bokiem, raz na kolanach lub kuckach, a cały czas w obniżonej i nieco mrocznej scenerii. Trasa powrotna z Jaskini Mroźnej na dno Doliny Kościeliskiej wiedzie schodkami poprowadzonymi pomiędzy malowniczymi formami skalnymi (Uwaga! Po deszczu ślisko!).
Z tarasu przy wyjściu z jaskini i z kilku miejsc po drodze można podziwiać widok na przeciwległą stronę Doliny Kościeliskiej.
Zwieńczeniem naszej wycieczki była wizyta na Hali Ornak, gdzie znajduje się schronisko PTTK,
skąd rozpościerają się piękne widoki, gdzie można odpocząć leżąc na zielonej trawie oraz smacznie zjeść, by zregenerować siły na powrót. Cała Dolina jest bardzo malownicza i warta odwiedzenia. Idąc do Doliny Kościeliskiej obiecaliśmy dzieciom pokazać im wypas owieczek.
Całe szczęście, że wracając udało nam się zobaczyć jak wygląda ten tradycyjny wypas kulturowy, z którego słyną nasze Tatry.
W czasie kulturowego wypasu wszystko musi odbywać się jak dawniej. Muszą być zachowane dawne zwyczaje i obrzędy pasterskie. Pasterze, czyli juhasi powinni posługiwać się gwarą góralską i nosić tradycyjny strój góralski.
Do pilnowania stada używane są psy rasy owczarek podhalański. Dzieci zakochały się w małych owieczkach, a najbardziej podobały im się oczywiście te czarne, aż odśpiewały ochoczo piosenkę "Czarny baranie" i ruszyliśmy z powrotem.
Tak skończyła się nasza przygoda z górami w tym roku, ale obiecaliśmy sobie, że jeszcze tu wrócimy, bo tyle atrakcji przed nami (kolejne doliny, Kasprowy Wierch czy Muzeum tatrzańskie). Kto wie, być może od teraz także rodzinną tradycją naszej rodziny będzie odwiedzanie polskich gór rok w rok. a pewno dzieciom się podobało i wrażenia, a z nimi zdjęcia zostaną z nami na zawsze.
Anna Twarowska
autorka zdjęć i tekstu przysłanego na Konkurs
"Polska z dziećmi 2020"
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl