Dolina Rzeki Wałszy - Pieniężno - wycieczka z dziećmi
Wyprawa do Doliny Rzeki Wałszy
Prognozę pogody dla Pieniężna sprawdzałam przez cały tydzień. I codziennie prognoza była inna. Od deszczu, przez wichurę do nielicznych przejaśnień. Liczyłam na złotą polską jesień, szelest liści pod nogami i nasycanie zmysłów bogactwem przyrody. Dolina Rzeki Wałszy gwarantuje to wszystko, a nawet więcej.
Pieniężno to niewielkie miasteczko na Warmii, około 60 kilometrów na północny wschód od Elbląga. Dojechać tu można bez większych problemów (lokalne drogi nie są strasznie dziurawe). Z trasy krajowej S7 łączącej Gdańsk i Warszawę zjeżdżamy w Pasłęku (chcieliśmy zjechać w Elblągu, ale trochę się zagadaliśmy i przegapiliśmy zjazd). Malowniczymi warmińskimi wioskami i osadami kierujemy się do naszego celu.
Można tu odnieść wrażenie, że czas zatrzymał się kilkadziesiąt lat temu. Choć jest urokliwie, to jest też biednie. Mijamy folwarki i dwory popadające w totalną ruinę. Są tu miejsca – prawdziwe perełki architektury np. Sanktuarium w Chwalęcinie (zabytek ukryty w polach, aby wejść do środka, trzeba zapukać do domu naprzeciw głównego wejścia – sympatyczna gospodyni wpuszcza do środka i opowiada historię tego miejsca). Warto poszukać lokalnych ciekawostek i na samą podróż poświęcić trochę czasu. I tak, w słoneczne jesienne przedpołudnie docieramy do Pieniężna.
Rezerwat Przyrody Dolina Rzeki Wałszy
Aby dojechać do Rezerwatu wystarczy kierować się znakami ustawionymi w miasteczku. Trasę można rozpocząć w trzech miejscach. W centrum miasteczka, przy Misyjnym Seminarium Duchownym lub mniej więcej w połowie drogi między nimi. Wybraliśmy tą ostatnią opcję. Zjeżdżamy z drogi, kierując się znakami na leśniczówkę. Czeka na nas duży parking – bezpłatny, ale jesteśmy poza sezonem, więc nie wiem, jak to wygląda latem. Stoły, ławki, tablice informacyjne, toalety (toi-toi). Oglądamy mapę – ustalamy trasę, zapowiada się przyjemny spacer. O tym, że mapy wymagają aktualizacji, przekonamy się za jakieś 2 godziny .
Rzeka Wałsza jest niewielką rzeką, o nietypowym - jak na niziny - górskim charakterze. Rezerwat przyrody utworzony został już ponad 60 lat temu. Obecnie zajmuje się nim Nadleśnictwo Orneta. Ścieżka edukacyjna, na którą wchodzimy, nazywa się „Czarci Jar” i jest dość dobrze oznaczona.
Po wejściu do lasu okazuje się, że zdecydowana większość pięknych złotych liści już spadła. Na szczęście nie wszystkie. W promieniach jesiennego słońca spacerujemy, zanurzeni po kostki w liściach. Każdy krok to szelest pod stopami… Nie ma tu ani kawałka przestrzeni, która nie byłaby wysłana liściastym dywanem. Ścieżki są w większości utwardzone. Ułożono tu drewniane kładki, mostki, przejścia. Niestety, z powodu zalegających liści, deski są miejscami wilgotne i bywa ślisko.
Droga prowadzi wzdłuż południowego brzegu rzeki, jest kilka stromych podejść. Wtarganie wózka dziecięcego byłoby tu raczej sportem ekstremalnym, zatem jeśli wybieramy się z maluszkami, to tylko w nosidełku lub chuście.
Szumi rzeka, szumią liście, chwilami od tego „szu, szu, szu…” aż się kręci w głowie. Na szczęście nie jest monotonnie. Co chwila przyrodnicze ciekawostki. A to drzewo prawie całkowicie wycięte przez bobra, a to ukryte wśród liści zawilce (tak - te kwietniowe, które są zwiastunami wiosny!). Tu grzybek, strumyk, ciekawa roślina - większość opisana na licznych tablicach informacyjnych o życiu lasu i jego mieszkańców. Zawsze znajdzie się jakiś konar czy gałąź, na którą da się wspiąć i ćwiczyć równowagę. Można urządzić konkurs, kto zbierze więcej żołędzi (po kilku minutach mieliśmy ich pełne kieszenie), tarzać się w liściach, rzucać nimi, wybierać te najpiękniejsze…
Celem naszej wędrówki była Kaplica przy „cudownym źródle” wybudowana w 1826 r. Według legendy, od niepamiętnych czasów, woda wypływająca w tym miejscu miała cudowne właściwości lecznicze. Szczególnie odczuli to mieszkańcy okolicznych wiosek, którzy chronili się w lasach w czasach wojennej zawieruchy. W tym czasie wielu z nich było rannych i chorych. Po krótkim czasie okazało się, że dzięki piciu wody odzyskiwali utracone zdrowie.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
O szczegółach, dotyczących tej budowli, przeczytaliśmy, gdy dotarliśmy na miejsce. Pewnie gdybym zagłębiła się w poszukiwania tych informacji przed wycieczką, przeczytałabym również, że most znajdujący się tuż obok kapliczki jest całkowicie zniszczony. Na mapach, które drukowałam oraz tych, które stoją przy wejściu do lasu, niestety takiej informacji nie było. I tak po niemal 2 godzinach spaceru nasz cel jest przed nami, niestety za rzeką…
Wcale nam się nie uśmiechało wracać po swoich śladach, byliśmy zawiedzeni. Mąż próbował znaleźć inną kładkę, jakiś konar drzewa, cokolwiek. Ja próbowałam znaleźć informacje w Internecie (na szczęście zasięg jest dobry), co się stało z mostem. I tak, po kilkunastu minutach poszukiwań, ja wiedziałam już, że most jest zniszczony od kilku lat (!!!), a mój Mąż wiedział, jak dostać się na drugą stronę. Pogoda tego dnia była naprawdę piękna, świeciło słońce, w dolinie nie czuć było wiatru, idealne warunki do moczenia nóg… Ku wielkiej radości i zachwytom naszych dzieci, mąż przeniósł nas wszystkich (mnie też!) na plecach przez rzekę. Szeroka płycizna, trochę powyżej kapliczki jest w miarę dogodnym miejscem, aby dostać się na drugą stronę, mocząc się trochę powyżej kolan. Na koniec był śmiech, wiwaty i pełne zachwytu stwierdzenie, że „Tata jest lepszy niż Bear Grylls”.
Od kapliczki ścieżka prowadzi do punktu widokowego. To ostatni fragment trasy, z naprawdę stromymi podejściami, więc można się przez chwilę poczuć, jak w górach. Na szczycie wzniesienia znajduje się drewniana wieża widokowa, skąd podziwiamy widok na zalesioną dolinę.
Ścieżka po drugiej stronie rzeki wydaje się mniej urokliwa, a może to już kwestia naszego zmęczenia? Po ponad półgodzinnym szybkim marszu docieramy do nowego mostku. Tu ścieżka się rozdziela. Można iść dalej prosto do miasteczka lub - tak jak my - przejść na drugą stronę, w kierunku parkingu. W Dolinie Rzeki Wałszy spędziliśmy około 3,5 godziny. Bez pośpiechu, z przystankami, przygodami i piknikiem.
Muzeum Etnograficzne Księży Werbistów i most kolejowy
Jedną z niezaprzeczalnych atrakcji Pieniężna jest także Muzeum Etnograficzne Księży Werbistów – Misjonarzy, którzy w tej malowniczej okolicy mają swoje Seminarium Duchowne. Jak sami się reklamują, można poznać cały świat w ciągu godziny. Niestety, okazuje się na miejscu, że z powodu trwającego remontu muzeum jest nieczynne. Z tego, co się dowiedzieliśmy, remont może potrwać jeszcze 2 lata. Kilka lat temu byliśmy w tym muzeum i wspominamy wspaniałe eksponaty ze wszystkich kontynentów. Stroje, figurki, instrumenty muzyczne, a nawet „specjalistyczne” buty szamana. Wrócimy tu na pewno za jakiś czas, aby poznać muzeum w nowej odsłonie.
Ostatnim naszym punktem pobytu w Pieniężnie jest parking przy kościele parafialnym. Tu można zostawić auto i ruszyć na szlak w stronę kapliczki. My przyjeżdżamy tu, aby podziwiać zniszczone zębem czasu dzieło architektury technicznej – najwyższy czynny most kolejowy w Polsce, łączący Olsztyn z Braniewem. Mimo łuszczącej się farby, prezentuje się bardzo okazale. Widoki z okien pociągu muszą być równie zachwycające.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Tuż obok kościoła znajdują się ruiny zamku krzyżackiego Kapituły Warmińskiej. Budowla jest zamknięta i zniszczona. Przechodzący mieszkańcy wspominają, że pamiętają jeszcze czasy, gdy mieściła się tutaj szkoła. Niestety dziś tylko na fotografiach i tablicach pamiątkowych możemy podziwiać dawną świetność.
Wracamy do domu
Kierując się w stronę zachodzącego słońca, ruszamy do naszego żuławskiego domu, zostawiając na koniec to, co wszystkie dzieci lubią najbardziej – plac zabaw. W miasteczku Pasłęk (przy trasie S7) w samym centrum jest wspaniałe miejsce zabaw dla dzieci w każdym wieku. Od maluszków do starszaków (dużych starszaków). Z ławeczkami, z fontanną, z kawą i lodami. Doskonały postój w męczącej podróży. Dzieciaki wybiegane, zabawione i z uśmiechem od ucha do ucha, a w rodzinnych wycieczkach przecież o to właśnie chodzi.
Nasza jesienna, warmińska wycieczka zajęła nam ok. 7-8 godzin. Bez pośpiechu, z wieloma przystankami. Słoneczna pogoda pozwoliła nam poczuć piękno przyrody. W Rezerwacie byliśmy całkowicie sami.
Takie wyjazdy należą do moich ulubionych. Nic tak nie odstresowuje, jak cisza i kontakt z naturą. Myślę, że miejsce to jest zachwycające o każdej porze roku i gwarantuje wspaniały czas dla całej rodziny.
Autorka tekstu i zdjęć: Joanna Niezbecka
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl