Witamy jesień na Ślęży
Witamy jesień na Ślęży
Ślęża - masyw górski położony około 30km od Wrocławia, będący najwyższym wzniesieniem Przedgórza Sudeckiego - jest dla całej naszej rodziny miejscem szczególnym.
W trasie
Jest to miejsce, w które już nie raz wybraliśmy się całą trzypokoleniową rodziną: dziadkowie, rodzice i wnuk. Świetnie się sprawdza szczególnie na jednodniowe, gównie niedzielne wyjazdy. Kiedy czujemy, że bardzo chcemy się gdzieś wyrwać z domu, ale niestety jesteśmy ograniczeni czasowo – z reguły wybór pada właśnie na Masyw Ślęży. Tak było też kilka lat temu o czym pisałam już w tekście: Wszystkie drogi prowadzą na Ślężę.
W tym roku pojechaliśmy na Ślężę pierwszy raz w powiększonym składzie. Nasza najmłodsza pociecha – 3 latka miała sama dotrzeć na szczyt do obiecanego niedźwiadka.
Przygoda!
Starszak miał zadanie nazbierać pięknych liści do Zielnika na lekcje przyrody.
Starszy podróżnik
A rodzice i oczywiście nieodłączni dziadkowie – mieli odetchnąć czystym górskim powietrzem.
Nasza drużyna
I udało nam się to w 90%, bo małe nóżki nie bardzo chciały iść pod górkę i co chwila zmieniały ręce i szukały nowego „barana”, który zaniesie je na szczyt.
Rodzinna wędrówka
Jak zawsze wspinaczkę, a raczej spacer na szczyt zaczęliśmy z Przełęczy Tąpadła.
Już dojeżdżając do parkingu stwierdziliśmy, że zbyt wiele osób miało taki sam plan na niedzielę 1 października. Nie było gdzie zaparkować, a ludzi na szlaku było multum.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Ale to tylko utwierdziło nas w przekonaniu , że ta góra to miejsce osobliwe i ukochane przez wiele osób, nie tylko z okolic Wrocławia, ale także z odleglejszych części Polski.
Początek spaceru
Droga na szczyt nie jest trudna i pokonywaliśmy ją nie raz. Tym razem szło nam to dość opornie, bo okazało się, że nasza spacerówka nie podoła kamiennemu szlakowi. A Natalka niestety nie była zachwycona marszem pod górkę i musieliśmy kombinować, aby ja zachęcać do wspinaczki.
Kamienista droga na górę
Koniec końców Filip z Babcią Basią odłączyli się od wycieczki i poszli niebieskim szlakiem - nazywanym przez turystów „percią”. Tam naprawdę jest sporo skałek i zakamarków i wędrówka jest bardziej urozmaicona.
Szlak niebieski
Natomiast szlak żółty, którym szliśmy z naszą małą jest tak naprawdę drogą, którą autem można dojechać na szczyt. Oczywiście mam na myśli auto służb, ewentualnie miejscowego księdza, który w kościółku na Ślęży odprawia msze święte.
Szlak żółty
Odpoczynek na szczycie
Tak rozdzieleni po około 1,5 godzinie marszu spotkaliśmy się przy jednym z ognisk na szczycie.
Rodzinne chwile przy ognisku
To właśnie możliwość upieczenia kiełbaski przy prawdziwym ognisku jest główną atrakcją tego miejsca, oczywiście zaraz po widokach jakie rozpościerają się ze szczytu - widać stąd przepiękną panoramę. Już jakieś 200 metrów do szczytu zaczęliśmy zbierać dostępne na szlaku patyki i gałązki, które miały być naszym paliwem do ogniska.
Kiełbaski przyjechały z nami aż ze środkowej Polski, a w plecaku Dziadziusia Marka schowane były specjalne kije do pieczenia kiełbasek.
Kiełbaski po wędrówce
Mieliśmy też bułeczki i ciasteczka, a kawę i herbatę zakupiliśmy w znajdującym się na Ślęży Domu Turysty. Był to najprawdziwszy piknik pod chmurką. Było głośno, gwarno i przesympatycznie.
Rozmowy przy jedzeniu
Tym razem darowaliśmy sobie zwiedzanie Kościoła pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, bo właśnie trwała w nim msza.
Widok na kościół
Odpuściliśmy sobie także wchodzenie na pobliską wieżę widokową, bo jeśli Filip wszedłby na wieżę, to i Natalka by chciała, a schody są tam naprawdę niebezpieczne i zbyt strome jak dla takiego malucha.
Nie mogło natomiast zabraknąć pamiątkowego zdjęcia przy obiecanym niedźwiadku. Niestety Natalka inaczej wyobrażała sobie tego Misia i była rozczarowana, że to tylko stary ( oj bardzo bardzo stary) kawałek betonu.
Z Misiem
Koniec jesiennej wyprawy
W drodze powrotnej zmęczenie wzięło górę i najmłodsze dziecię usnęło na rękach. Na szczęście zejście jest tutaj równie łagodne jak wejście i można było bezpiecznie maszerować, choć patrzenie pod nogi było niemal niemożliwe.
Udało nam się także podczas zejścia nazbierać przepięknych klonowych i bukowych liści, które pięknie ozdobiły szkolny zielnik naszego szkolniaka.
Zbieramy liście do Zielnika
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze w naszych ulubionych Sulistrowiczkach i weszliśmy do Kaplicy Matki Bożej Dobrej Rady. Bardzo lubię górski charakter tego miejsca, jego ciszę i spokój.
Mały przystanek na zwiedzanie
Nasza jesienna spontaniczna wyprawa na Ślężę, jak zawsze okazała się strzałem w dziesiątkę. Każdy z nas wracał do domu pozytywnie zmęczony i bogatszy o kolejne wspomnienia.
Jesienna wyprawa z rodziną
Marzy nam się, aby następnym razem wejść na Ślężę wprost z Sobótki. Wtedy ta trasa jest o wiele dłuższa i bardziej wymagająca.
Ale ma za to więcej atrakcji jakimi są choćby te wszystkie pogańskie rzeźby i pomniki, z których ten Masyw słynie. Musimy jednak poczekać, aż nasza córcia podrośnie, bo na takim dystansie nie znajdzie ochotnika do niesienia „na barana”.
Autorka tekstu i zdjęć: Patrycja Pietryk
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl