Okolice Jeleniej Góry z dzieckiem - wieże, pałace i miejsca pełne tajemnic
Okolice Jeleniej Góry z dzieckiem – wieże, pałace i miejsca pełne tajemnic
Do niedawna okolice Jeleniej Góry były dla nas bazą wypadową do wycieczek w Karkonosze. Tym razem przyjechaliśmy tu z prawie 1,5 rocznym synem. Gór prawie nie było. Odwiedziliśmy za to zamki, pałace, średniowieczne budowle i… miasta, które niemal doszczętnie zniknęły z powierzchni ziemi.
W drodze nad wodospad Szklarki w Szklarskiej Porębie
Podróżujemy od zawsze. Zjeździliśmy kawał Polski motorem, busem przerobionym na campera, a potem maleńką przyczepą Niewiadów. Od czasu do czasu robiliśmy sobie weekendowe samolotowe wyprawy do różnych europejskich stolic. W maju 2021 roku pojawił się on - Leoś.
Czy coś się zmieniło w naszym podróżowaniu? Pewnie! Chociaż nadal wyjeżdżamy (za nami już 28 wyjazdów!), organizujemy to zupełnie inaczej. Hostele czy campingi zamieniliśmy na mieszkania, agroturystyki i hotele przyjazne dzieciom. Zwracamy uwagę na otoczenie, place zabaw i atrakcje dla najmłodszych.
Pierwszy camping Leosia na Mazowszu - lipiec 2021
Z racji tak wielu wyjazdów, już na samym początku zdecydowaliśmy, że Leoś będzie spał w domu w turystycznym łóżeczku. Oczywiście, dokupiliśmy do niego bardzo dobry materac. Dzięki takiemu rozwiązaniu, Mały gdziekolwiek jest, śpi w swoim łóżku - nigdy nie ma problemu z zasypianiem w nowym miejscu.
Leon jest bardzo ruchliwym i ciekawym świata dzieckiem. Uwielbia biegać po parkach, zaglądać w każdy kąt, a nawet rzucać się na sterty suchych liści. Długo w wózku nie wysiedzi.
Na początku października 2022 roku wybraliśmy się na tydzień w Karkonosze, a dokładniej w okolice Jeleniej Góry. Chodzenie po górach z wózkiem odpadało. Noszenie Młodego w nosidełku też nie wydawało nam się dobrym pomysłem (Leoś nie należy do lekkich dzieci, waży już 13 kg).
„Ugryźliśmy” więc ten wyjazd nieco inaczej. Postawiliśmy głównie na zwiedzanie niebanalnych miejsc, z których słynie Dolny Śląsk. To był strzał w dziesiątkę. Nie mogliśmy odmówić też sobie małej wycieczki „w góry”.
Zobaczcie kilka miejsc, które szczególnie polecamy.
Wieża książęca w Siedlęcinie – rycerze króla Artura i echo w piwnicy
Leoś na tle wieży książęcej w Siedlęcinie
Do wieży w Siedlęcinie z Jeleniej Góry jedzie się zaledwie kilkanaście minut samochodem. Droga wije się malowniczo pośród doliny rzeki Bóbr, lasów, wiosek i miasteczek. Kamienna wieża widoczna jest już z daleka. Chociaż takich dobrze zachowanych, średniowiecznych obiektów mieszkalnych jest w Polsce kilka, wieża w Siedlęcinie jest jedną z największych w Europie. Wybudowano ją w latach 1313-1315. Już przekraczając progi wieży, czujemy się jakbyśmy cofnęli się w czasie. Tu naprawdę czuć średniowiecze (mamy wrażenie że zaraz ukaże się rycerz w lśniącej zbroi, czy dama w pięknej sukni, trzymająca w ręku tamborek).
Wózek musimy zostawić przed wejściem, a Leoś dzielnie z pomocą Taty pokonuje schody na poszczególne piętra.
Naszym celem była Wielka Sala na II piętrze, której ściany zdobią jedyne na świecie średniowieczne malowidła przedstawiające legendę o sir Lancelocie z Jeziora – legendarnym rycerzu króla Artura. Tutaj Leoś biegał po niemal pustej sali, wskazując palcem na kolejne postacie – damy, konie, zamki.
Średniowieczne malowidła znajdziemy na drugim piętrze wieży w Siedlęcinie. Te najcenniejsze przedstawiają legendę o sir Lancelocie z Jeziora.
Detale zachwycają!
Nasz mały łucznik
Ostatnim punktem zwiedzania były piwnice – ciemne, wilgotne, mroczne. „Koniecznie musicie je pokazać dziecku” – powiedziała pani w kasie. I faktycznie, Leoś biegał i krzyczał radośnie, bo odpowiadało mu głośne echo. Tym akcentem był chyba najbardziej zafascynowany. W podziemiach znaleźliśmy też „kostium” łucznika – kapelusz z piórkiem i łuk. Nie omieszkaliśmy przebrać naszego Synka. Pamiętajcie, jeśli wybieracie się do Siedlęcina z dziećmi, nie odpuszczajcie wizyty w piwnicy!
Wodospad Szklarki w Szklarskiej Porębie – raj dla wózków i gofry w schronisku
Leoś z mamą nad wodospadem Szklarki
Szklarska Poręba to doskonała baza wypadowa do wycieczek w Karkonosze. My też postanowiliśmy „zaliczyć” chociaż jedną górską atrakcję. Nasz wybór padł na wodospad Szklarki – chociaż ma zaledwie 13 metrów, to drugi co do wielkości wodospad po polskiej stronie Karkonoszy.
Dojście z parkingu do wodospadu jest bajecznie proste i zajmuje zaledwie kilkanaście minut. Szlak jest dostosowany do dziecięcych wózków i ludzi poruszających się na wózkach inwalidzkich. Leoś był nieco zmęczony, więc do wodospadu pozwolił się wieźć (nawiasem mówiąc, drogę powrotną pokonał na własnych nóżkach). Idzie się wygodną, utwardzoną ścieżką wzdłuż górskiego potoku. Po drodze mijamy kilka ciekawych formacji skalnych i przekraczamy kilka mostków. Po przejściu ok. 300 metrów, naszym oczom ukazuje się… schronisko „Kochanówka”, położone po lewej stronie potoku, mieści się w zabytkowym, drewnianym budynku z 1868 roku.
Schronisko Kochanówka
Szumiący potok towarzyszył nam w drodze nad wodospad Szklarki
Leoś pierwszy raz w schronisku
Po obejrzeniu wodospadu (mina Młodego, na widok masy spadającej z hukiem wody była bezcenna), postanowiliśmy coś przekąsić. Znów wózek zostaje przed schroniskiem, a my wchodzimy do „Kochanówki”. Widzę uśmiech na twarzy mojego dziecka i wyciągnięty palec w kierunku gofrów. OK, Leoś dostaje suchego gofra, my zamawiamy herbatę z cytryną, siadamy na drewnianej ławie, a obok nas kładzie się miejscowy, rudy kot. Jeszcze tylko pamiątkowa pieczątka z wizyty w pierwszym w życiu Leosia schronisku i wracamy. Zdecydowanie polecam każdemu taki krótki spacerek. Zwłaszcza jesienią, gdy okoliczne lasy wyglądają obłędnie!
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Mysłakowice – szczęki wieloryba grenlandzkiego w parku
Brama ze szczęki wieloryba nad Stawem Wyspowym w Mysłakowicach
Jak już wspomniałam, Leoś bardzo lubi spacery (to on wybiera trasę, a my za nim biegamy). Na Dolnym Śląsku jest mnóstwo starych pałaców, a co za tym idzie… pałacowych parków. Jedne utrzymane są lepiej, inne gorzej. Jedne należą do hoteli, inne są ogólnodostępne. Nasz wybór padł na wieś Mysłakowice. Znajduje się tu pochodzący z XVIII wieku pałac, w którym dziś mieści się szkoła. Po drugiej stronie drogi jest olbrzymi park ze ścieżkami, ławeczkami i stawami. Leoś mógł więc biegać do woli i tarzać się w jesiennych liściach.
Leoś w parku w Mysłakowicach
Pałac w Mysłakowicach. Dziś mieści się tu szkoła
Naszą uwagę przyciągnęła pinezka w Google Maps z podpisem „Brama ze szczęki wieloryba”. Idziemy nad Staw Wyspowy i oto jest! Brama donikąd, stworzona z kości olbrzymiego wieloryba. Oglądamy dokładnie, pukamy i… okazuje się, że kości to zwykły plastik. Ale, ale...
Brama to dziś tylko kopia. Oryginał znajduje się w Gminnym Ośrodku Kultury w Mysłakowicach
Kiedyś faktycznie stała tu brama wykonana z sześciometrowych szczęk wieloryba grenlandzkiego. Od pewnej wrocławianki kupił je król pruski Wilhelm IV, który od 1840 roku był właścicielem dóbr w Mysłakowicach. Ponad 40 lat temu wandale zatopili bramę w stawie. Wyjęto ją dopiero w 2009 roku podczas czyszczenia zbiornika. Oryginalne, mocno zniszczone szczęki trafiły do Gminnego Ośrodka Kultury w Mysłakowicach. Wykonano kopię bramy – tym razem z tworzywa sztucznego. Mimo lekkiego rozczarowania, nadal jest to miejsce, które warto zobaczyć.
Miedzianka – konie, krzyż pokutny i miasto, którego nie ma
Leoś z Tatą w Miedziance
Do Miedzianki chcieliśmy przyjechać, odkąd przeczytaliśmy książkę Filipa Springera „Miedzianka. Historia znikania”. Kiedyś było to niewielkie, ale bardzo ładne miasteczko – z rynkiem, kamieniczkami, sklepami i znanym w Europie browarem. Zaledwie kilkadziesiąt lat temu miasto niemal doszczętnie zniknęło z powierzchni ziemi.
Miedzianka – tu jeszcze w latach 70. XX wieku był rynek
Nie wyburzono kościoła katolickiego w Miedziance
Pozostałości z gospody, która znajdowała się kiedyś na rynku w Miedziance
W 1972 roku ludność wysiedlono, a zabudowania zostały wyburzone (z rynku został tylko kościół i budynek gospody). Przyczyną były m.in. szkody górnicze. Miedzianka przypominała sito. Od setek lat szukano tu srebra oraz rud (w czasach powojennych funkcjonowały tu kopalnie uranu, który wysyłano do ZSRR). Oprócz ciekawej, nieco przerażającej historii, warto tu przyjechać dla… widoków. Z położonej niemal na szczycie wzgórza Miedzianki roztacza się bajeczny widok na Rudawy Janowickie.
Leoś z Tatą oglądają konie „odpoczywające” przed nowoczesną restauracją w Miedziance
Kilka lat temu otwarto tu także restaurację z browarem, który kultywuje piwowarskie tradycje Miedzianki. Restauracja położona jest tuż przy „końskim szlaku”, więc odpoczywające pod nowoczesnym budynkiem konie to tu widok powszedni. Ku swojej wielkiej radości, Leoś mógł oglądać, a nawet głaskać konie (pod czujnym okiem Taty). Potem krótki spacer polną miedzą do stojącego niedaleko kamiennego krzyża pokutnego z wyrytym napisem „Memento” (pol. Pamiętaj). Krzyży Pokutnych, stawianych w średniowieczu na miejscu zbrodni, jest na Dolnym Śląsku mnóstwo. Nie zawsze są one jednak tak na wyciągnięcie ręki.
To tylko kilka ciekawych miejsc, które odwiedziliśmy podczas jesiennej wyprawy na Dolny Śląsk. Chociaż byliśmy tu tydzień, mamy wrażenie, że zobaczyliśmy zaledwie ułamek okolicznych atrakcji. Zdecydowanie polecamy wyjazd w okolice Jeleniej Góry z dzieckiem. Wróciliśmy uśmiechnięci, wypoczęci, naładowani pozytywną energią i… gotowi do kolejnych wypraw!
"Polska z dziećmi 2022"
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl