Wycieczka z dziećmi na Babią Górę
Babia Góra
Na przełomie lipca i sierpnia wybraliśmy się na dłuższy weekend do rodzinnych stron mego męża, na południe Polski. Naszą bazą noclegowo-wypadową były Myślenice, a celem rodzinne wyjście na Babią Górę. Udało nam się zwerbować towarzystwo na wycieczkę i tak skompletowaliśmy ekipę w składzie: trójka dzieci (5,7,12lat) i czwórka dorosłych.
Z relacji znajomych, którzy zaliczyli wyjście na Diabloka tydzień przed nami, wiedzieliśmy że trzeba wyruszyć wcześnie, żeby mieć szansę na parking. Czekała nas godzina jazdy, więc planowaliśmy wyjechać po 6:00, ale finalnie ruszyliśmy koło 7:00. W Przełęczy Krowiarki, w okolicach wejścia na szlak byliśmy koło 8:00 i parking był już przepełniony, ale udało nam się jeszcze w miarę cywilizowanie zaparkować. Myślę, że w ostatniej chwili, wnioskując po tym, jak widzieliśmy pozostawione samochody po powrocie . Zanim się przepakowaliśmy, skorzystaliśmy z toalety i kupiliśmy bilety, było już po 8:30 i o tej porze mniej więcej zaczęło się nasze wchodzenie.
To była pierwsza sobota sierpnia, pogoda wspaniała. Szybko się przekonaliśmy, że nie byliśmy jedynymi, którzy mieli podobne plany weekendowe, z resztą po obłożeniu parkingów trzeba było mieć to na względzie. Nie mniej szlak był drożny i przemieszczaliśmy się sprawnie. Wchodziliśmy od strony Przełęczy Krowiarki czerwonym szlakiem, który od początku powitał nas stromymi schodami i nie było złudzeń, że będzie lekko . Wchodziliśmy pod konkretną górę . Szybka zmiana wysokości przekładała się na piękne widoki ze szlaku, które były bardzo mobilizujące i zapowiadały, że warto zobaczyć wszystko na najwyższego punktu .
Dzieci bardzo dzielnie parły do przodu, a mąż wprowadził system postojów co 100 metrów przewyższeń i nadało to nam pewnego rytmu.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Jak już wyszliśmy z lasu, zaczęło się łagodniejsze podchodzenie wśród kosodrzewin, zaczęło też wiać i im bliżej szczytu byliśmy, tym bardziej wiało.
Na samym szczycie było takie oblężenie, że trzeba było ustawić się w kolejce, żeby sfotografować się z obeliskiem. Nie dało się też usiedzieć tam dłużej, bo wiatr nie sprzyjał delektowaniu się sukcesem .
Żeby nie wracać tą samą drogą, schodziliśmy czerwonym szlakiem przez Przełęcz Borna, do schroniska Markowe Szczawiny. Ten odcinek wymagał uwagi, bo zejście momentami było naprawdę strome.
Odpoczęliśmy i zjedliśmy coś w schronisku. Dzieci dostały zasłużone medale . Mała rzecz a cieszy i inspiruje do kolejnych wypraw .
Zejście od schroniska niebieskim szlakiem przypominało już bardziej aleję parkową. Nie dziwił więc widok rodziców spacerujących z dziećmi w wózkach . Droga była tak spokojna i monotonna, że się trochę dłużyła, szczególnie młodszej części drużyny.
Podsumowując: Zaplanowaliśmy, przyjechaliśmy, zdobyliśmy najwyższy szczyt Beskidów. Wycieczka bardzo udana, pogoda trafiona, wszyscy uczestnicy wycieczki zadowoleni i dumni . Wiem ze dróg na Babią Górę jest kilka i niektóre są naprawdę ciężkie. Nasza była optymalna dla dzieci i dorosłych .
Justyna Kudas
autorka zdjęć i tekstu przysłanego na Konkurs
"Polska z dziećmi 2020"
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl