Pierwszy raz w góry na własnych nóżkach
Pierwszy raz w góry na własnych nóżkach
Od pierwszych dni życia naszego dzidziusia podróżujemy z nim po pięknych zakątkach naszego kraju. Wydawało nam się, że nie ogranicza ono nas tak bardzo, jak się tego można było spodziewać. Na początek w naszych wyprawach pomagała nam chusta, a potem nosidło.
Czasami trzeba było dziecko przebrać, nakarmić je czy czymś zabawić. Ale przecież takie same czynności również wykonywaliśmy, spędzając czas w domu. Dlatego postanowiliśmy, że z naszym bobasem będziemy zwiedzać różnorodne atrakcje Polski.
W ten właśnie sposób udało nam się przemierzyć sporą ilość górskich szlaków.
Wędrowaliśmy po Sudetach, Beskidach, a nawet po polskim wybrzeżu. Tosia akceptowała taką formę spędzania czasu, a my cieszyliśmy się, że dziecko nam nie zrewolucjonizowało życia i nadal możemy podróżować tak, jak przed jego narodzinami.
Małą rewolucję przeżyliśmy, jednak gdy nasza mała podróżniczka zaczęła tuptać na własnych nóżkach.
Początkowo były to niewielkie odcinki. Po kilkadziesiąt metrów na trawie, tylko tak, by rozprostowała kości. Kilka minut takiego rozbrykania się i znów lądowała w nosidle, by dalej ruszyć ku przygodzie.
Mijały kolejne dni i tygodnie, a Tosia na dwóch nóżkach radziła sobie coraz lepiej. Sprawiło to, że musieliśmy nieco zmienić formę naszego zwiedzania. Tosia zaczęła poznawać świat samodzielnie!
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Był koniec sierpnia, gdy wybraliśmy się na niewymagającą górę leżącą w Górach Orlickich - Wielką Destną.
Tosia nam się zbuntowała już na parkingu i postanowiła, że zdobędzie ją samodzielnie, na własnych nogach. Uznaliśmy, że trasa jest łatwa, a do tego krótka (zaledwie 3 km w jedną stronę), więc pozwoliliśmy sobie na taki eksperyment.
Oczywiście, awaryjnie wzięliśmy ze sobą nosidło. Tosia chętnie tuptała sobie na swoich dwóch nóżkach, pokonując kolejne metry na szlaku. Mogła sobie podejść do drzewa, podnieść liść albo obrócić w palcach kolejny kamyk. Takie zwiedzanie świata po dzidziusiowatemu!
Po prawie godzinie okazało się, że przeszliśmy zaledwie niecały kilometr. W tym czasie pewnie bylibyśmy już dawno na szczycie, a możliwe, że nawet byśmy już wracali. Tosia jednak sobie nic z tego nie robiła, bo była niezwykle zadowolona, że może sama przemierzać kolejne metry szlaku.
Takie zwiedzanie jednak dość mocno ją znużyło. Zaczęła ziewać, oczka robiły się coraz mniejsze, a nasza podróżniczka grzecznie wylądowała w nosidle, po czym słodko zasnęła. My ruszyliśmy w kierunku szczytu swoim normalnym tempem, a Tosia dopiero obudziła się, gdy powróciliśmy na parking.
Wycieczka ta okazała się dla nas zupełnie nowym doświadczeniem. Musieliśmy wędrować tempem naszego bobasa, który z tego faktu był bardzo zadowolony.
Maciej Birecki
"Polska z dziećmi 2021"
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl