Chłapowo z dzieckiem

Nadmorskie klimaty - Chłapowo

Do Chłapowa moi Rodzice przyjeżdżają już od wielu lat, ja jestem tu po raz drugi. Właściwie to trzeci, bo byłem tu również, gdy mieszkałem u mamy w brzuszku . I przyznam Wam szczerze, że bardzo mi się tu podoba!

Pokoje są bardzo przyjemne i czyściutkie. Jest maleńka sala zabaw, jednak mi najbardziej się podoba wspaniale urządzone podwórko, gdzie mały i duży znajdzie coś dla siebie. Ja najczęściej korzystałem z jeździków i samochodzików, a Tato z Mamą zachwyceni są basenem z podgrzewaną wodą oraz piłkarzykami. Wprawdzie, by dojść do plaży, trzeba kawałek się przespacerować, ale nam to nie przeszkadza. Jak nóżki mi się zmęczą, zawsze mogę wskoczyć do Mamy w nosidło.

Chłapowo - zabawa na placu zabaw

Ogród w pensjonacie

 

Trochę o Chłapowie

Niestety, do Chłapowa dotarliśmy bardzo późno i na spacer nad morze nie było już czasu. Byliśmy zmęczeni podróżą, więc szybko poszliśmy spać… Mama na dobranoc opowiadała mi o Chłapowie. Posłuchajcie…

Chłapowo jest pięknie położoną miejscowością, ponieważ leży na klifie z którego rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na morze. Kiedyś, gdy rodzice po raz pierwszy tu przyjechali, była to mała, rybacka wioseczka z niewielkim zapleczem turystycznym. Jednak ludzie tu mieszkający coraz częściej zajmują się turystyką, czyli wynajmują pokoje, sprzedają pamiątki czy prowadzą stołówki i bary.

Chłapowo staje się coraz bardziej popularnym i lubianym miejscem. Chociaż niektórych może odstraszyć główne zejście na plażę, gdyż są to schody, które mają ok. 250 stopni. Inni natomiast (tak jak ja i moi Rodzice) kochają to miejsce właśnie za te schody i widoki z klifu. Dziś zejście na plażę nr 14 jest bardzo szerokie, porządnie zrobione, ale jak mi opowiadała Mama, to kilka lat temu schody były bardzo wąskie, drewniane i dla dzieci raczej niebezpieczne… Na szczęście to się zmieniło.

Rodzice zawsze mówią, że Chłapowo albo się kocha, albo nienawidzi. Spacerując po Chłapowie, możemy jeszcze spotkać stare, rybackie chałupki, ale jest ich coraz mniej… Jednak miejscowość ta wciąż ma duży związek z rybołówstwem, gdyż na plaży znajduje się przystań morska dla rybaków. Są tam dwie łódeczki, które codziennie (w zależności od warunków pogodowych) rano i wieczorem wypływają w morze, by zarzucić sieci lub przywieźć złowione rybki. Te rybki można kupić rano u rybaków i mieć pyszny, świeży obiad.

Ciekawostką jest również, że w Chłapowie odkryto złoża bursztynu. Jak twierdzą naukowcy, jest to bardzo stare złoże. Jednak wydobycie tego bursztynu jest niemożliwe, gdyż znajduje się on prawie 100 metrów pod wodą. Ale może spacerując plażą po sztormie, znajdę jakieś grudki złota Bałtyku? Na pewno będę ich szukał!

Słuchając opowieści Mamy o Chłapowie, w końcu zasnąłem. Musiałem przecież nabrać sił na następny dzień! Ciekawe, co będziemy robić?


RADA MAMY

Kąpiel na wakacjach. Z małym dzieckiem może wydawać się to problematyczne, gdy nie chcemy, by złapało jakąś chorobę. Nasz Synek wyrósł już z wanienki turystycznej, dlatego postanowiliśmy kupić matę pod prysznic. Szukaliśmy takiej, która ma jak najmniej otworów. I to był strzał w 10. Wojtuś do domu wrócił zdrów jak ryba. 

RADA TATY

W Chłapowie są 4 zejścia na plażę. Główne ma nr 14, schodzimy tu szerokimi schodami. My zazwyczaj wybieramy to zejście, chociaż jest dość męczące. Zejście nr 13 również jest po schodach. Zejście nr 12 - wyłożone kosteczką, idealne dla wózków. I jeszcze zejście nr 15, o którym później… 

Rybacy stacjonują nieopodal wejścia nr 14. Warto wybrać się tam rano ok. godz. 6.00, gdy wracają z morza ze świeżo złowionymi rybami.

♦  ♦  ♦  ♦  ♦

Poszukujecie dobrych, sprawdzonych noclegów w Chłapowie? Znajdziecie je tutaj: >>Noclegi dla Rodzin w Chłapowie<<

♦  ♦  ♦  ♦  ♦

Wycieczka na Hel

Drugi dzień przywitał nas chmurkami. Jednak Mama miała ciekawy plan na wspólne spędzenie czasu. Szybko się ubraliśmy, zjedliśmy śniadanko i spakowaliśmy potrzebne rzeczy. Rodzice mieli dla mnie jeszcze małą niespodziankę. W pensjonacie, w którym mieszkaliśmy, była również moja koleżanka - Julcia z bratem i Rodzicami. Super! Miałem z kim łobuzować.

Pogoda dzisiejszego dnia nie pozwalała nam plażować, dlatego Mama zaproponowała wycieczkę na Hel, z której wszyscy się ucieszyliśmy. Całą ekipą wsiedliśmy w samochody i ruszyliśmy na podbój Półwyspu Helskiego. Na szczęście podróż minęła nam szybko i nie staliśmy w korkach. Ja bardzo nie lubię, gdy auto nie może jechać. Wtedy się bardzo denerwuję. Jednak, nim się obejrzałem, byliśmy już na Helu.

Mierzeja Helska, którą pokonaliśmy samochodem, jest najdłuższym polskim półwyspem. Ma on aż 34 km i w najwęższym miejscu jego szerokość wynosi niecałe 200 m. Jadąc drogą między Chałupami a Kuźnicą, możemy podziwiać z jednej strony Zatokę Pucką, a z drugiej - Morze Bałtyckie. Widok ten robi niesamowite wrażenie. Mama mi opowiedziała, że czasami bywa tak, iż w czasie dużego sztormu woda w tym miejscu przedziera się przez ląd i część półwyspu, na czele z Helem, staje się wtedy wyspą. Pewnie wygląda to bardzo ciekawie.

RADA TATY

Planując wycieczkę na Hel, warto wstać wcześnie rano. Gdy pogoda nie zachęca do plażowania, wczasowicze bardzo często szukają alternatywnych form wypoczynku i udają się właśnie na Półwysep Helski. Dlatego też często tworzą się tam korki. By ich uniknąć, warto wyjechać wcześnie rano - ok. godz. 8.00.

W miejscowości Hel byliśmy bardzo wcześnie - budził się on dopiero ze snu. Przespacerowaliśmy się bulwarem nadmorskim, podziwiając Zatokę Pucką. Tato opowiadał nam o niszczycielskim okręcie ORP Wicher, który był pierwszym nowoczesnym okrętem w ówczesnej Polsce. Dzielnie bronił naszego kraju, jednak na początku wojny został zatopiony przez niemieckie samoloty.

Podobną historię miał drugi polski okręt nazwany ORP Gryf. Był on największym bojowym okrętem Marynarki Wojennej, którego zadaniem było zostawianie min. Dziś resztki tych dwóch statków spoczywają na dnie Zatoki Gdańskiej, niedaleko portu Helskiego. Jeśli ktoś umie nurkować, może podziwiać to, co z nich zostało. Zasłuchani w opowieść o wojennych okrętach, dotarliśmy do helskiego Fokarium.

Fokarium miało być największą niespodzianką dzisiejszego dnia. Aby wejść na jego teren, musieliśmy postać w niewielkiej kolejce. O godzinie 11.00 miało się odbyć pierwsze karmienie fok. Byliśmy trochę wcześniej, więc udało nam się zająć bardzo dobre miejsce. Dobrze widzieliśmy, jak foki pływają w basenie. Są one bardzo śmieszne. Wyglądają jak taki otyły kotek, który nie ma sierści, a zamiast łapek ma płetwy. Foki mają długie wąsy, piękne oczy i są grube, ale bardzo zwinne.

Niestety, ja na pokaz sztuczek fok nie doczekałem. Chciałem poprzytulać się do mamusi i napić się mleczka… Ale Tato dokładnie obejrzał cały pokaz. Foki skakały, grały w piłkę i robiły inne sztuczki, a za wszystko dostawały przysmaki, czyli rybki. Teraz trochę żałuję, że nie chciało mi się czekać na artystyczny pokaz fok, ale może Rodzice jeszcze kiedyś mnie tam zabiorą. Mam taką cichą nadzieję .

Hel - wycieczka z dzieckiem do fokarium
Te foki przypominają otyłe kotki

 

Pożegnaliśmy się z fokami i przeszliśmy się po pobliskim porcie helskim. Podziwialiśmy statki, jakie tam cumowały. Były to głównie statki turystyczne oraz rybackie. Można stąd popłynąć np. do Trójmiasta. Ciekawostką jest to, iż port helski bardzo dawno temu był drewniany. W ogóle Hel jest bardzo starą miejscowością. Warto przejść się również ulicą Wiejską. Jest to chyba najpiękniejsza ulica w Helu. Znajdują się na niej przedwojenne budynki, czyli bardzo stare chałupki rybackie. W większości tych domków znajdują się sklepiki z pamiątkami lub restauracyjki.

Jak opowiadała mi Mama - Hel to Początek Polski. Dlatego koniecznie musieliśmy się wybrać na helską plażę i zobaczyć, gdzie zaczyna się, bądź kończy ląd naszego kraju. Droga prowadziła nas przez las. Był to przyjemny spacerek. W końcu ukazała nam się plaża i morze, które w tym roku zobaczyłem po raz pierwszy. Początek Polski to bardzo urokliwe miejsce, zadziwiające, inne niż wszystkie. Stojąc na cyplu, możemy z trzech stron podziwiać morze. To tu wody Bałtyku mieszają się z wodami Zatoki Gdańskiej. To wszystko tworzy niesamowity widok.

RADA MAMY

Na początku, czy jak kto woli – na końcu Polski znajduje się piękna, chyba dość długa promenada, którą niestety nie mieliśmy czasu się przejść, ale piszę o niej dlatego, że jest to świetne miejsce na spacer z wózkiem.

 

Chłapowska plaża

Pewnie zostalibyśmy na plaży dłużej, ale byłem już zmęczony i chciało mi się spać, więc rodzice zadecydowali, że wracamy do Chłapowa. Podróż powrotną przespałem. Gdy się obudziłem, słoneczko na dobre rozgościło się na niebie.

Rodzice, stęsknieni za chłapowską plażą, spakowali torbę, wzięli parawan oraz namiocik i ruszyliśmy w stronę Bałtyku. Po drodze wstąpiliśmy na pyszny, domowy obiadek, a właściciel stołówki serdecznie się z nami przywitał.

RADA MAMY

Torba na plażę musi być pakowna, jeśli idziemy z dzieckiem. W naszej znajdziemy: koc piknikowy (jest cieplejszy i zabieramy go, gdy jest chłodniej na dworze) lub koc polarowy (zajmuje mniej miejsca - zabieramy go, gdy jest bardzo ciepło); 3 szt. ręczników z mikrofibry (zajmują mało miejsca); kilka foremek, łopatka i grabki; oczywiście pampersy (zwykłe i te do kąpieli), mokre chusteczki i ubranko na przebranie (na pogodę i niepogodę, plus bawełniana czapeczka, gdyby na plaży mocno wiało); otulacz; woda i przekąski; aparat (ja mam dużą lustrzankę, więc trochę miejsca zajmuje); pieniądze, a dodatkowo jeszcze parawan (ale tylko wtedy gdy jest silny wiatr) i namiot plażowy (ochrona przed słońcem, deszczem, wiatrem, i miejsce na drzemkę Wojtusia). Po drodze zawsze zatrzymujemy się w sklepie z pieczywem na ul. Zielonej by kupić pyszne drożdżówki i ukochaną przez Wojtka bułę.

RADA TATY

Jeżeli szukacie w Chłapowie pysznych domowych obiadów, które codziennie są świeżo gotowane, polecamy Wam stołówkę „Magnolia” na ul. Zielonej. Przemili właściciele, smaczne zdrowe jedzonko i plac zabaw, na którym mogą pobawić się dzieci. Wprawdzie nie mamy tu bardzo rozbudowanej karty obiadowej - zazwyczaj są to 2-3 dania do wyboru, ale jest naprawdę smacznie, a porcje są duże. Gorąco Wam polecam to miejsce!

Szliśmy ulicą Zieloną, a później deptakiem do wejścia na plażę nr 14. Mijaliśmy restauracyjki, kramy z pamiątkami i różne atrakcje dla dzieci. Mama mi tłumaczyła, że z tych atrakcji będę mógł dopiero skorzystać na koniec wyjazdu. Teraz mogę sobie oglądać i myśleć, czym bym chciał się pobawić. Widziałem ciuchcię jeżdżącą po torach, koniki, helikopter i samochód! I wiele, wiele innych rzeczy! I koparka też tam była! Ale wiedziałem też, że Rodzice teraz mi nie pozwolą się tym bawić. A jak będę marudzić, to nigdy tym się nie pobawię. Dlatego grzecznie oglądałem wszystkie te atrakcje, a w nagrodę dostałem lody! Jak ja uwielbiam lody! A nad morzem są one przepyszne!

RADA MAMY

Zawsze staram się tłumaczyć Wojtusiowi, dlaczego nie może akurat teraz dostać tego, co chce. Na szczęście jest on dobrym dzieckiem i rozumie. My postanowiliśmy, że atrakcje, z których będzie chciał skorzystać Wojtuś, będą ostatniego dnia. Cały wyjazd minął bezboleśnie, gdyż Wojtuś wiedział, że pojeździć samochodem, czy posiedzieć na koparce będzie mógł ostatniego dnia.

Jest jeszcze inny system - umawiamy się z dzieckiem na jedną atrakcję dziennie. To już od Was zależy. Na pewno ważna jest w tym działaniu konsekwencja, żebyśmy nie zbankrutowali lub „zagadanie” dziecka czy zainteresowanie go czym innym. Życzę Wam dużo cierpliwości i konsekwencji w działaniu - to jest bardzo trudne…

W końcu weszliśmy na klif. Ukazał nam się niesamowity widok na nasze polskie morze. Podeszliśmy bliżej, do barierek, by podziwiać rozpościerający się z góry krajobraz. Widziałem bezkresne morze, pływające po nim statki i przylądek Rozewie z latarnią morską. Ten widok jest piękny!

Ale ja już chciałem pobawić się w piasku. By dostać się na plażę, schodziliśmy ukrytymi pośród drzew schodami. Ja oczywiście byłem w nosidle u mamy. Był to przyjemny spacerek, chociaż schodów jest bardzo dużo… W końcu nam się ukazała - chłapowska plaża! I mój ukochany Bałtyk! Rodzice zdjęli buciki i bosymi stopami szli dalej po piachu. Ja swoje też zdjąłem, chociaż byłem w nosidle. Szliśmy brzegiem morza i szukaliśmy dogodnego miejsca, jak najbliżej Bałtyku.

Pośród parawanów znaleźliśmy wolne miejsce. Mama rozłożyła kocyk i mogłem wyjść z nosidła. Wiecie co? Trochę się przestraszyłem tego piasku. U mnie w piaskownicy jest on jakiś inny. Trochę się bałem chodzić po nim, ale szybko się przekonałem, że jest to fajna zabawa. Całe popołudnie minęło nam na zabawach w piasku, robieniu babek, ganianiu fal i łobuzowaniu z Julką. Pamiętajcie, nie jedzcie piachu! On jest niedobry! Uwierzcie mi - próbowałem.

Podziwiamy widok ze szczytu klifu

Na szczycie klifu


♦  ♦  ♦  ♦  ♦

Czytasz artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom

NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: 
>>KLIKNIJ TU<<

♦  ♦  ♦  ♦  ♦

 

RADA MAMY

Zazwyczaj podróżujemy sami. Nigdy nie możemy zgrać urlopów ze znajomymi. W tym roku udało nam się wyjechać z zaprzyjaźnioną rodziną. By nie zwariować i uniknąć nieporozumień, na początku wyjazdu umówiliśmy się, że nie musimy każdej chwili spędzać w swoim towarzystwie.

Jeżeli my mamy ochotę na spacer, a oni wolą poplażować - rozdzielamy się i nikt na nikogo się nie gniewa. Myślę, że jest to najrozsądniejsze wyjście, gdy wyjeżdża się w większym gronie.

Czas do wieczora minął nam bardzo szybko. Słońce już zachodziło i znów zrobiło się jakoś pochmurno, dlatego prędko wróciliśmy do pokoju. Zmęczeni atrakcjami dzisiejszego dnia, poszliśmy spać.

Kolejny dzień przywitał nas pięknym słońcem. Tata sprawdził prognozę pogody - przez najbliższy tydzień miała być idealna na plażowanie. Dlatego po śniadanku szybko wyszykowaliśmy się na plażę. Julka ze swoimi Rodzicami też szła z nami. Zapowiadała się wspaniała zabawa. Gdy doszliśmy do tych wszystkich świecących i grających zabawek, mama mi przypomniała, że na koniec pobytu z tego będę mógł skorzystać. Rozumiałem to i nie marudziłem, no może troszeczkę… Ale gdy zobaczyłem morze, już o nich zapomniałem.

Tego dnia na plaży było bardzo dużo ludzi. Pewnie dlatego, że dawno nie było tu tak ładnej, słonecznej pogody. Jedynym minusem był dość silny wiatr, ale mieliśmy parawan i namiot. By znaleźć dogodne miejsce, czyli jak najbliżej morza, musieliśmy odejść od schodów dość spory kawałek w stronę latarni morskiej. Rozstawiliśmy parawan, namiocik i rozłożyliśmy kocyk. Piasek był przyjemnie ciepły, więc można było się bawić - kopać dołki, robić babki i je rozdeptywać, ganiać fale … i łobuzować z Julką.

Gdy byłem już zmęczony, przytuliłem się do Mamusi i zasnąłem w namiociku. Fale cudownie szumiały, jak najpiękniejsza kołysanka. Gdy się obudziłem, rodzice już pakowali plażowe rzeczy. To dobrze, bo burczało mi w brzuszku. Wskoczyłem do Mamy w nosidło i poszliśmy na pyszny obiadek do Magnolii. Bardzo lubię tam chodzić, bo nie dość że mają pyszne jedzenie, to jest tam też fajny plac zabaw.

Popołudnie spędziliśmy na podwórku przy naszych kwaterach. Tata rozmawiał z Wujkiem, Mama z Ciocią moczyły nogi w podgrzewanym basenie, Brat Julci pływał w tym basenie, a ja z Julcią łobuzowałem - robiliśmy wyścigi samochodzikami, chowaliśmy się w domku, skakaliśmy na trampolinie. Było bardzo wesoło. Wieczór przyszedł zdecydowanie za szybko…

Odpoczywamy na plaży

Beztroskie zabawy na plaży

 

Kolejne dni mijały nam leniwie na plażowaniu. Pogodę mieliśmy fantastyczną, morze robiło się coraz cieplejsze. Tata mówił, że chyba teraz przepływa jakiś ciepły prąd morski akurat w pobliżu Chłapowa. Powiedział też, że to może wróżyć, że rozkwitną sinice. A gdy te sinice są w wodzie, to nie można się kąpać! I się nie mylił, gdy wróciliśmy już na Podlasie, w wiadomościach przestrzegali przed sinicami. Ale nam się udało trafić na wspaniałą pogodę i ciepłą wodę w morzu.

RADA TATY

W Chłapowie plaża strzeżona jest tylko przy wejściu nr 12. Dlatego, jeżeli Wasze dzieci wchodzą dość głęboko do wody, pływają w morzu, ze względu na bezpieczeństwo warto wybrać strzeżoną plażę.

W tym roku, co mnie bardzo zaskoczyło, ratownicy również chodzili wzdłuż plaży i przypominali kąpiącym się o bezpieczeństwie. Myślę, że to dobrze. Tylko szkoda, że ludzie często nie stosują się do zasad przekazywanych przez ratowników.

 

Władysławowo

Jednak, moja mama zapalona podróżniczka, nie byłaby sobą, gdyby nie zapewniła nam jakichś dodatkowych atrakcji.
Pewnego dnia, gdy po południu pogoda trochę się popsuła, tzn. słonko zakryło się chmurkami, mama zaproponowała spacer do portu we Władysławowie. Z tego względu, że Julka nie ma nosidła, a to dość długi spacer, zdecydowaliśmy się iść drogą, a nie plażą. Ja się cieszyłem, bo przechodziliśmy obok Tarzan Parku (to taki park linowy dla starszych dzieci), przy którym znajdują się pyszne lody, które mają niespotykane smaki np. anyżowy czy wiśnie z twarożkiem. Mmm pycha! Jedząc tak dobre lody, można było kontynuować spacer do portu.

Po drodze zajrzeliśmy do Cetniewa, czyli Ośrodka Przygotowań Olimpijskich. Spacerując po tym ośrodku, widzieliśmy m. in.: różne boiska, hale sportowe, korty tenisowe, stadion, basen. Czasami można tu spotkać słynnych sportowców, ale w okresie letnim raczej oni się tu nie pokazują. Ciekawym i spokojnym miejscem jest fontanna przedstawiająca sportowców lekkoatletycznych.

RADA MAMY

Chociaż zabraliśmy ze sobą wózek, to podczas całego pobytu nad morzem tylko raz z niego skorzystaliśmy. Ja oraz Wojtuś pokochaliśmy nosidło ergonomiczne (pamiętajcie, nie kupujcie tzw. „wisiadeł” - zachęcam do poczytania na ten temat przed zakupem nosidła).

Korzystając z nosidła, wejdziemy wszędzie. Plaża to dla nas nie problem. A ja uwielbiam spacery brzegiem morza, gdy idę boso po plaży, a woda przyjemnie obmywa stopy… Z wózkiem nie byłoby to możliwe. Jednak większość rodzin korzysta z wózków. W większych nadmorskich miejscowościach na plaży są porobione specjalne deptaki, by wygodnie było spacerować z wózkiem. Taki deptak jest we Władysławowie. Rozpoczyna się on od wejścia nr 9 i ciągnie się w stronę portu do wejścia nr 1.

Wychodząc z cetniewskiego parku, skierowaliśmy kroki na plażę. I podziwiając krajobraz władysławowskiej plaży, szliśmy w stronę portu. Po drodze obserwowaliśmy spacerujące po piasku mewy. Nim się obejrzeliśmy, byliśmy już w porcie.

Port we Władysławowie jest dużo większy niż port w Helu. Tata opowiadał, że jest jednym z największych portów rybackich nad Morzem Bałtyckim. Przeszliśmy się falochronem, czyli takim betonowym molo na morzu, które chroni port przed dużymi falami. Wypatrywaliśmy statków wpływających do portu. Podziwialiśmy kutry rybackie.

Oczywiście, będąc w porcie, trzeba koniecznie przepłynąć się statkiem. My wybraliśmy maleńki statek, który nazywał się Sztorm V. Dostarczył on nam niesamowitych wrażeń, bo na mniejszych statkach bardziej buja. Na szczęście, nikt z nas nie nabawił się choroby morskiej. Rejs był bardzo przyjemny. Płynęliśmy wzdłuż wybrzeża w stronę Chłapowa. Podziwialiśmy bezkresne morze i pięknie prezentujące się od strony wody klify.

Rejs statkiem po Bałtyku z dzieckiem

Kapitan Wojtek na statku

RADA MAMY

We Władysławowie możemy popłynąć kilkoma statkami. Są duże statki i takie malutkie. My zazwyczaj wybieramy te mniejsze. Można wtedy porozmawiać z kapitanem, a nawet posterować statkiem. Na tych malutkich statkach fajnie buja, ale gdy jest większa fala, możemy zakończyć rejs z mokrym ubraniem. Planując rejs statkiem, warto zabrać ze sobą cieplejsze ubrania, bo zazwyczaj na „pełnym morzu” dość silnie wieje. Kapitanowie bardzo chętnie zabierają rodziny z dziećmi, a i miejsce na wózek też się znajdzie.

 

Plaża w Ostrowie

Niestety wyjazd Julki do domu zbliżał się nieuchronnie. Moja kochana Mama, by uatrakcyjnić ostatni dzień pobytu naszych przyjaciół nad morzem, wpadła na pomysł, by zwiedzić inną plażę. I tak wybraliśmy się na plażę do Ostrowa. Musieliśmy się tam dostać samochodem. Jadąc minęliśmy Rozewie i Jastrzębią Górę. Plaża w Ostrowie jest bardzo piękna - ma fantastyczny jasny, miękki piasek. I co ważne, nie jest tak zatłoczona, jak w innych nadmorskich miejscowościach. Prowadzi do niej ścieżka przez niewielki lasek. Aby wejść na plażę, nie musimy pokonywać wielu schodków.


Pogoda nam dopisywała - świeciło piękne słońce, ale wiał też dość silny wiatr. Tego dnia wspólnie zbudowaliśmy ogromny zamek! Każdy chciał się wykazać zdolnościami budowniczymi. Ale było przy tym zabawy i śmiechu! Oczywiście ja tradycyjnie, gdy się zmęczyłem, uciąłem sobie drzemkę w namiociku, a później wróciliśmy do Chłapowa na pyszny domowy obiadek w Magnolii. Julka z Rodzicami i Bratem po południu pakowała walizki, a my spędziliśmy miły wieczór na placu zabaw.

Budujemy z dzieckiem zamek z piasku

Teraz będę królem tego zamku

RADA TATY

W Ostrowie zazwyczaj zatrzymujemy się przy wejściu na plażę między 28 a 38 numerem. Plaża w tym miejscu nie jest zatłoczona, a samochód parkujemy przy drodze.

Leniuchowanie na plaży

Kolejne dni mijały nam już na spokojnym plażowaniu. Pogoda zachęcała do kąpieli morskich, lecz dla mnie woda była zbyt zimna. Wolałem moczyć tylko stopy i uciekać od fal. Ale rodzice w pełni korzystali z dobrodziejstw morza. A wiecie, co mi się podobało najbardziej? Bieganie po piasku i wywracanie się. Bo jak upadnie się na plażowym piasku, to nic nie boli. Fajnie też było, jak rodzice wykopali mi basenik, do którego fale naniosły dużo wody i mogłem się pluskać.

RADA MAMY

Na plaży zazwyczaj dziecko samo znajdzie sobie zajęcia, ale ja zachęcam do rodzinnego odpoczynku. Fantastyczną sprawą jest wspólne budowanie ogromnego zamku z piasku. Takie maluchy, jak nasz synek mają też dużą radość z wykopanego dołka, do którego mogą wlewać wodę z morza.

Ważne jest również zapewnienie bezpieczeństwa na plaży. Dziecka nie możemy spuszczać z oka - przecież to jest nasz najcenniejszy skarb! Warto również zainwestować w opaskę na rękę, na której wpisujemy imię dziecka oraz numer telefonu do rodziców.

 

Magdalena Pajor

 

Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom

POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: 
>>KLIKNIJ TU<<



Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:

WAKACJE Z DZIEĆMI

 
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI

 NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM

Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej.

 

 

Chronione przez Copyscape


WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

Portal DziecioChatki.pl


Podziel się ze znajomymi
Wyszukiwarka noclegów przyjaznych dzieciom
Gdzie chcesz spędzić wakacje z dzieckiem?
Sprawdziliśmy dla Was
Ostatnio dodane miejsca przyjazne dzieciom
Dodaj komentarz
Administratorem Państwa danych osobowych zebranych w trakcie korespondencji z wykorzystaniem formularza kontaktowego jest CREONET Hanna Wróbel z siedzibą w Ostrowie Wielkopolskim, przy ul. Wysockiej 1, 63-400, e-mail: dzieciochatki@op.pl. Dane osobowe mogą być przetwarzane w celach: realizacji czynności przed zawarciem umowy lub realizacji umowy, przedstawienia oferty handlowej, odpowiedzi na Państwa pytania – w zależności od treści Państwa wiadomości. Podstawą przetwarzania danych osobowych jest artykuł 6 ust. 1 lit. b Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych (RODO), tj. realizacja umowy lub podjęcie czynności przed zawarciem umowy, artykuł 6 ust. 1 lit. a RODO, tj. Państwa zgoda, artykuł 6 ust. 1 lit. f, tj. prawnie uzasadniony interes administratora – chęć odpowiedzi na Państwa pytania i wątpliwości. Dane osobowe będą przetwarzane przez okres niezbędny do realizacji celu przetwarzania, tj. do zawarcia umowy, przedstawienia oferty handlowej, udzielenia odpowiedzi na Państwa pytania lub wątpliwości i mogą być przechowywane do upływu okresu realizacji umowy i przedawnienia roszczeń z umowy. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane ma prawo dostępu do danych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz prawo do przenoszenia danych osobowych, z zastrzeżeniem, że prawo do przenoszenia danych osobowych dotyczy wyłącznie danych przetwarzanych w sposób wyłącznie zautomatyzowany. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane na podstawie zgody, ma prawo do jej odwołania w każdym czasie, bez uszczerbku dla przetwarzania danych osobowych przed odwołaniem zgody. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane ma prawo wniesienia skargi do właściwego organu nadzorczego. Podanie danych osobowych jest dobrowolne, jednak brak ich podania spowoduje niemożność realizacji umowy, podjęcia czynności przed zawarciem umowy, przedstawienia oferty handlowej, odpowiedzi na pytania lub wątpliwości.
Polecane artykuły
Wakacje z dziećmi