Najbliżej domu - Mazowsze
Najbliżej domu - Mazowsze
Rzeczywiście, bardzo prawdziwe jest powiedzenie „cudze chwalicie, swojego nie znacie”. Aż zarumieniłam się ze wstydu, gdy sobie to uświadomiłam. Tyle lat mieszkania na Mazowszu, a poza Żelazową Wolą, Pałacem w Otwocku Wielkim czy Czerskiem - niewiele miejsc odwiedziliśmy. Pędziliśmy zawsze dalej - w świat, w Polskę...
Nigdy nie było okazji i nie wystarczało czasu, by z większym rozmachem penetrować mazowiecką okolicę.
Po dłuższym zastanowieniu się i odświeżeniu pamięci, kilka miejsc, oprócz wymienionych, dodałabym jeszcze do spisu odwiedzonych, jednak niektóre okazały się zupełnie nowe. I może dobrze, bo mam o czym pisać (rehabilitując się za ignorowanie lokalnych dóbr ). Choć miejsca te „dotknęliśmy” jedynie przelotem - wiemy już dokąd wracać i zwiedzanie czego pogłębiać.
Po pierwsze - Radziejowice
Ta wioska w powiecie żyrardowskim, leżąca nad rzeką o śmiesznie brzmiącej nazwie - Pisią Gągoliną, sprawuje pieczę nad całkiem poważnymiartystycznymi dziełami. Obrazami, które wyszły spod pędzla wielkiego malarza polskiego - Józefa Chełmońskiego. Może nie dostrzeżecie tam tych najbardziej znanych płócien, ponieważ obrazy pochodzą głównie z kolekcji prywatnych, jednak prace są jak najbardziej godne obejrzenia.
Oprowadzała nas pani przewodnik, która i poważnie, i dowcipnie potrafiła przybliżyć historię, życiorys artysty i znaczenie oglądanych dzieł. Zdjęć w środku robić nie można. Pokażę na fotografiach jedynie zewnętrza, licząc, że już tym nawet zachęcę do odwiedzenia Domu Pracy Twórczej - Pałacu w Radziejowicach. Tam właśnie wiszą dzieła mistrza.
Sam pałac okazał się, do spółki z otaczającymi wodami w parku, również obiektem godnym zawieszenia wzroku na dłużej. Mając trochę czasu do rozpoczęcia zwiedzania (przewodnik wprowadza grupę o pełnych godzinach) - spacerowaliśmy z zachwytem. Błogo, sielsko i dostojnie zarazem.
To, czego nam brakowało w najbliższym sąsiedztwie, to lody - pogoda aż prosiła się o poszukanie zamrożonego smakołyku...
Mieliśmy nadzieję znaleźć je w pobliskim Żyrardowie. Tam jednak zabrakło nam nie tyle lodów, co czasu - okazało się, że również jest co zobaczyć.
Po drugie - Żyrardów
Nie mieliśmy pojęcia, że aż tyle. Industrialne miasto zwiedziliśmy głównie z okien auta - czerwone ceglane wielkie budynki, wille... Jeśli chodzi o odwiedziny osobiste - los padł na Muzeum Lniarstwa (choć mieliśmy chrapkę też na Muzeum Mazowsza Zachodniego).
Urządzone zostało w jednej z hal dawnego Bielnika żyrardowskiej fabryki lniarskiej.
Muzeum wygląda tak, jakby czas się zatrzymał i za chwilę miała przyjść do pracy w fabryce druga zmiana. Maszyny, urządzenia, niektóre umożliwiające prezentację „na żywo” (pani z obsługi włączyła urządzenie, dzięki któremu pokazała nam tkanie żakardów, cierpliwie tłumacząc która nitka skąd wychodzi...).
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Opisy, tablice, materiały, nici, fotografie... Tak, to naprawdę było bardzo ciekawe! Uświadomiliśmy sobie, że wszak żyrardowskie wyroby lniarskie znane były całemu światu. Dobrze, że i my, okoliczni mieszkańcy, zdołaliśmy dowiedzieć się o tych przemysłowych czasach funkcjonowania miasta...
Następnym razem wybierzemy się na spacer, by poczuć klimat czerwonych cegieł, wyglądających na opuszczone (niektórych) budynków i zaklętych w nich wspomnień o dawnych przemysłowych czasach i świetności miasta.
A nazwa miasta pochodzi od nazwiska wynalazcy przemysłowego Filipa de Girarda. I rozpościera się nad tą samą rzeką, co Radziejowice - Pisią Gągoliną (w końcu to niedaleko).
Po trzecie - Pomiechówek
Pewnie zacząć powinnam od tego, nad jaką rzeką leży. Już nie Pisią (tym razem to znacznie dalej), a Wkrą. Zdarzało nam się już płynąć tą malowniczą trasą kajakami, biesiadować nad brzegiem, kąpać w ciepłych wodach... Biesiadowanie nad brzegiem odbywało się albo na własnych kocach, albo w uroczym nadbrzeżnym barze „Koza” w Śniadówku (po drugiej stronie rzeki).
Ale nie zdarzyło nam się wcześniej odwiedzić miejsca, o którym czytaliśmy - Parku Dolina Wkry.
Położony dość blisko centrum miejscowości (na piechotę doszliśmy od kolei) - przyciąga wieloma atrakcjami. Po pierwsze to teren zielony, na którym można wypocząć, zrelaksować się i nabrać powietrza w płuca.
Po drugie - służy on również edukacji, można poczytać, dowiedzieć się, poeksperymentować... I po trzecie - można spędzić czas na sportowo (park linowy, ścianka wspinaczkowa, tyrolka).
Na tych spragnionych wiedzy czekają wiaty umiejscowione na ścieżce edukacyjnej - przygotowane specjalnie dla dzieci, wraz z opisami widnieją tam ilustracje (chociażby pochodzące z książki „Rok w lesie”), zagadki...
Podobnym celom służy też wieża widokowa, dodatkowo dostarczając widoków na okolicę. Jest też „ścieżka w koronach drzew” - zawieszone między drzewami mostki, przejścia (to płatny element parku).
Plac zabaw, gigantyczne owady, wiklinowe rzeźby zwierząt... Wymieniłam bardzo dużo, choć wcale nie wszystko.
Wiele jeszcze pewnie odkryjemy na Mazowszu. Niech tylko nastanie kolejna wiosna - ruszymy w niedalekie nieznane...
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl