Muzeum Neonów w Warszawie - opinia Taty
Warszawa z dzieckiem, czyli kilka nietuzinkowych propozycji na spędzenie czasu w stolicy. Cz. III
Muzeum Neonów – reklamy świetlne z dawnych lat
Przed wejściem...
Podczas naszej krótkiej, zimowej wyprawy do stolicy, chcieliśmy zobaczyć nieco inną Warszawę i odwiedzić miejsca mniej oczywiste - takie, które zainteresują w równym stopniu naszego dziedzica, jak i nas. Strzałem w dziesiątkę okazało się Muzeum Neonów, mieszczące się na warszawskiej Pradze przy ul. Mińskiej 25, w niepozornej hali, która znana jest na całym świecie. Serio! Nie ma w tym żadnej przesady. Dlatego z tym większą radością polecam Wam wybrać się w podróż kilkadziesiąt lat wstecz do neonowego świata PRL-u.
Oczywiście, nim zdecydowaliśmy się zawitać w jego progi, odwiedziliśmy je wirtualnie. Niby wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać, niemniej jednak efekt zaskoczenia był spory. Bo zobaczyć w sieci to jedno, a na własne oczy - drugie. I muszę Wam powiedzieć, że na żywo Muzeum prezentuje się znacznie lepiej .
Już samo jego umiejscowienie zapowiada, że za drzwiami czeka na nas coś nietuzinkowego, bowiem Muzeum Neonów znajduje się na terenie Soho Factory i sąsiaduje z innymi budynkami poświęconymi działalności artystycznej, takimi jak pracownie artystyczne, teatr czy restauracje.
Muzeum nie sposób przeoczyć, a to za sprawą znajdujących się tuż przed jego wejściem (dopiero co uratowanych przed niechybnym zniszczeniem) ogromnych rozmiarów eksponatów. Jest to swego rodzaju zapowiedź tego, co czeka nas za drzwiami .
Zanim jednak przekroczymy progi muzeum, krótka informacja o tym, czym jest NEON i dlaczego w oczach wielu stracił on na swej „atrakcyjności”?
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Co to właściwie jest neon?
Otóż NEON, to nic innego jak rurka, w której znajduje się gaz. Kolor pomalowanej rurki decyduje, jakiej barwy będzie jej światło. Neonu nie podłącza się do gniazdka, ale jego działanie uzależnione jest od specjalnego transformatora wysokiego napięcia.
Ilość użytych transformatorów uzależniona jest natomiast od wielkości neonu. Może się zdarzyć tak, że duży i skomplikowany neon będzie potrzebować aż sześciu transformatorów. Dlatego też ich utrzymanie było bardzo drogie i nieopłacalne. Niestety, ale to właśnie z tych względów wyparły je nowe, tańsze i nie wymagające tak częstej konserwacji technologie, typu LED czy diody.
Pierwsze chwile w Muzeum Neonów
Od razu widać, że Muzeum Neonów w niczym nie przypomina muzeów, do których zostaliśmy przyzwyczajeni (a przynajmniej my, dorośli). To jest niezwykle barwne i kolorowe, wręcz krzykliwe. Po wejściu do starego ceglanego budynku, możemy najpierw zapoznać się z krótką historią neonów (zarówno w języku polskim, jak i angielskim) oraz kupić w mini sklepiku gadżety charakterystyczne dla minionej epoki.
Stała kolekcja muzeum liczy sobie około stu starych neonów oraz innych instalacji reklamowych. I choć znaczna jej część to neony pochodzące ze stolicy, znaleźć tu można również te, które cieszyły oko w innych miastach. Ich autorami byli wybitni plastycy, graficy i architekci, zaliczani do znanej i cenionej na całym świecie Polskiej Szkoły Plakatu. To właśnie ze względu na ich ogromną wartość artystyczną zdecydowano się na ich ochronę.
Jaki kolor i dlaczego?
Pierwsze, co się rzuca w oczy, to kolory, kolory i jeszcze raz kolory. To właśnie one rządzą neonem. Kto by pomyślał, że o kolorze danego neonu decydował jego kształt, produkt czy też miejsce, które reklamowały. I tak np. neony o fikuśnych kształtach miały kolory: czerwony, zielony i żółty.
Neony o prostych i nieskomplikowanych kształtach królowały w kolorach niebieskich i fioletowych, których to z kolei nie można było używać dla neonów usytuowanych na dachach, z tego względu, że były mało widoczne na tle nieba. Ale to chyba nie powinno nikogo specjalnie dziwić.
Co ciekawe, wyróżniano również tzw. kolory „konsumpcyjne”. Dla sklepów z mięsem i wędlinami używano koloru czerwonego. Dla sklepów z owocami i warzywami - zielonego, (ale to chyba jasne ), a dla asortymentu drogeryjnego - koloru fioletowego. Dla piekarni oraz sklepów spożywczych dedykowany były kolor żółty, natomiast sprzedawcy farb, chyba jako jedyni, mogli liczyć na pełną dowolność w tej kwestii.
Podobne zasady, co przy kolorystyce, obowiązywały przy wyborze wielkości i stylu czcionki. Dobra czytelność to główna zasada dotycząca liternictwa. Reklamy, które zdobiły elewacje budynków były bardziej fantazyjne. Ich autorzy mogli puścić wodze fantazji, o czym świadczą chociażby poniższe neony:
Fascynująca historia neonów
A jak już zmęczycie się zwiedzaniem, możecie rozsiąść się w oryginalnych starych fotelach kinowych i obejrzeć film o historii neonów. Film jest dwujęzyczny - w języku polskim i angielskim.
Najważniejszym celem Muzeum Neonów jest dokumentacja, jak również ochrona dawnych reklam świetlnych. Jest pierwszą w Polsce placówką, zaangażowaną między innymi w badanie i odnawianie zapomnianych już neonów. Z wielkim powodzeniem działa już od niemal 15 lat i w tym czasie nie tylko stało się wizytówką samej Warszawy, głównie dla zagranicznych turystów, ale również króluje w zestawieniu „must see”.
A jeśli pokochaliście stare neony miłością bezgraniczną, to sięgnijcie po jedną z trzech książek autorstwa Ilony Karwińskiej (wraz z Davidem Hillem prowadzi muzeum), poświęconym właśnie warszawskim neonom i szyldom z czasów „zimnej wojny”. Co ciekawe, dwie z nich zostały wydane w języku angielskim, co bez wątpienia świadczy o fenomenie tego miejsca. Po książki warto również sięgnąć z prozaicznych powodów, chociażby takich, jak przepiękne fotografie.
Na szczególna uwagę zasługuje fakt, że muzeum jest instytucją prywatną. A co za tym idzie, jej działalność i realizacja postawionej sobie misji, jak również projektów związanych z odnawianiem neonów, są finansowane przez odwiedzających muzeum gości i jej sympatyków.
Jeśli zastanawiacie się, dlaczego jest tu tyle „nieczynnych” neonów, to musicie wiedzieć, że przywrócenie im dawnej świetności jest procesem bardzo czasochłonnym i kosztownym, dlatego są one odnawiane stopniowo. Do muzeum neony trafiają w różnym stanie. Jedne prezentują się szałowo, jeszcze inne trafiają w stanie agonalnym. Jedno jest pewne: w jakim by nie były stanie, w miarę możliwości pracownicy muzeum zawsze starają się je uruchomić. Czasem szwankuje tylko transformator, innym razem konieczny jest jego generalny remont.
PODSUMOWUJĄC:
Jeśli do Muzeum Neonów planujecie wybrać się z małymi dziećmi, to musicie wiedzieć (i to widać na zdjęciach), że neony są na wyciągnięcie ręki, także tej małej. Działające instalacje niemiłosiernie rażą w oczy i ciężko przeczytać, co jest napisane na tych masywniejszych. Ale to jest zrozumiane, bo w normalnych warunkach oglądałoby się je ze znacznej odległości. My odwiedziliśmy muzeum z ośmiolatkiem i było to dla niego ciekawe doświadczenie, ale jak będą czuły się w nim znacznie młodsze dzieci - nie wiem. Zdecydujcie sami.
Kilka neonów znajduje się na budynkach kompleksu Soho Factory, więc jeśli macie taką możliwość, warto tu przyjechać o zmroku, by je odnaleźć i podziwiać. Są to m.in. „Kino PRAHA”, „Jubiler”, „Emilia”, a neon „Warszawa Wschodnia” reklamuje nic innego, jak restaurację stylizowaną na dworzec. W jej obrębie natknąć się zatem możecie na tory i ciuchcię.
Do Muzeum zawitaliśmy zimą. Początkowo zwiedzaliśmy je w kurtkach. Trochę wiało od drzwi wejściowych, a to dlatego, że obiekt jest na tyle mały, że nie ma tu tzw. przedsionka i jego zwiedzanie zaczyna się niemalże od samego jego progu. Na próżno też szukać szatni. Jeden wieszak znajduje się tuż przy drzwiach wejściowych - tych samych, przez które wlatuje zimne powietrze.
Jeśli chodzi o toalety, to są, ale skromne, wciśnięte gdzieś w korytarzu, bez zbędnych luksusów, takich jak oddzielne pomieszczenia dla mężczyzn i kobiet, przestrzeń, lustra, nie mówiąc o suszarkach do rąk czy miejscu do przewinięcia dziecka. Ale umówmy się, Muzeum Neonów to nie jest miejsce, gdzie spędzicie dłuuuuuuugie godziny.
Jeśli poruszacie się autem, to czeka na Was duży bezpłatny parking. Jeśli akurat nie macie własnego auta, to do muzeum dojedziecie również tramwajem z metra Stadion Narodowy.
Do muzeum możecie wejść z czworonożnym przyjacielem .
Cennik i godziny otwarcia muzeum:
Bilet normalny – 13 zł.
Ulgowy – 10 zł.
Jest możliwość zorganizowania zwiedzania muzeum z przewodnikiem. Wówczas grupa musi liczyć min. 10 osób. Oprowadzanie zajmuje ok. 45 minut. Koszt oprowadzania w języku polskim to 120 zł., natomiast w j. angielskim – 150 zł.
Muzeum czynne jest:
Poniedziałek – godz. 12:00 - 17:00
Wtorek – godz. 12:00 - 17:00
ŚRODA – NIECZYNNE, w okresie letnim czynne w godz. 12:00 - 17:00
Czwartek – Piątek – godz. 12:00 - 17:00
Sobota – godz. 12:00 - 17:00
Niedziela – godz. 12:00 - 17:00
Super, że na mapie Warszawy znalazło się miejsce, gdzie wszyscy, bez względu na wiek, mają możliwość przyjrzeniu się neonom z bliska, a także podziwianiu kunsztu rzemieślników oraz twórców tej zapomnianej już formy sztuki. Warszawskie neony, synonim luksusu i wielkiego świata, można było podziwiać też w Londynie, Luksemburgu czy Amsterdamie.
Choć nie ma tu nie wiadomo jakich powierzchni do zwiedzania, a sama wystawa jest raczej kameralna, to nikt nie zaprzeczy, że jest ona ukłonem w kierunku osób dbających o tę część naszej historii, jaką jest reklama świetlna. Skrycie marzę o tym, aby te neonowe dzieła sztuki z czasem wróciły na ulice, w miejsce szkaradnych i tandetnych banerów. Choć na ulicach dzisiejszej Warszawy znaleźć można jeszcze działające neony - wystarczy tylko nieco zadrzeć głowę i trochę się rozejrzeć - to wciąż jest ich zdecydowania za mało. Czy to się zmieni? Życie pokaże.
Życzę miłego i udanego zwiedzania
Tomek
Autor tekstu i zdjęć: Tomasz Zaleski
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl