Ferie na krańcu Polski - skitouring z dziećmi w Bieszczadach
Ostatnimi laty synonimem ferii w naszej rodzinie stały się Bieszczady.
I to z kilku powodów:
I. Tam jest śnieg.
II. Znaleźliśmy tam nasz „DOM” w Bieszczadach.
III. Można połączyć pasję rodziców z potrzebami dzieci.
W Polsce śnieg zimą przestał być oczywisty. Stąd szukamy miejsc – pewników, gdzie go znajdziemy.
Bieszczady są takim regionem, gdzie śnieg jest i utrzymuje się długo. Nieważne, czy ferie mamy w połowie stycznia, czy pod koniec lutego – tam możemy na niego liczyć.
Jak pogodzić plany na ferie 5-osobowej rodziny (mama, tata, Mikołaj 10 lat, Franek 8 lat, Emil 3 lata)?
I znów Bieszczady stały się naszym wspólnym mianownikiem. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Przyjazd w Bieszczady był związany z organizowanym już od 33 lat Pucharem Połonin w narciarstwie wysokogórskim.
Pierwszy raz w obecnym składzie przyjechaliśmy tam 3 lata temu, nie wiedząc jeszcze, że będzie to sposób na spędzanie ferii w kolejnych latach.
Razem z mężem uprawiamy narciarstwo wysokogórskie. Jest to wędrówka na nartach w terenie górskim, połączona ze zjazdami.
Potrzebne są:
- narty wraz ze specjalnymi wiązaniami, umożliwiającymi podchodzenie oraz przepięcie na zjazd,
- buty, które do podchodzenia są miękkie, a do zjazdu sztywne
- foki, czyli specjalne pasy naklejane na narty w trakcie podejścia. Narta przesuwa się wtedy tylko do góry, a na czas zjazdu ściąga się foki, przepina buty i wiązania na zjazd.
Dla jednych jest to sposób na turystykę zimową, ponieważ mogą bez trudu zdobywać górskie szczyty, odwiedzać schroniska. Turysta bez nart będzie się zapadał po pas w śniegu, czas marszu wydłuży się co najmniej dwukrotnie. A skiturowiec bez większego wysiłku zrealizuje zaplanowaną wycieczkę (turę).
Dla innych jest to sport: trenują, gromadzą najlżejszy sprzęt, podchodzą bardzo szybko, zjeżdżają w bardzo trudnym terenie i startują w zawodach.
Obecnie w Polsce odbywa się parę edycji zawodów w narciarstwie wysokogórskim: w Beskidach Zachodnich, Tatrach oraz Bieszczadach.
Jestem turystką skiturową, mąż Olek amatorsko startuje w zawodach. Dlatego głównym powodem wyjazdu były zawody.
Puchar Połonin jest imprezą łączącą ludzi o podobnych zainteresowaniach: od młodzików do nestorów po 70-ce.
W ostatnich latach „sercem” Pucharu Połonin jest Schronisko Pod Wysoką Połoniną w Wetlinie – miejsce magiczne, jak same Bieszczady. Prowadzi je rodzina Ostrowskich, od pokoleń związana z turystyką w Bieszczadach.
Tam nocowaliśmy także w tym roku. Przyjechaliśmy tydzień przed zawodami - zaraz po Pucharze Pilska, zawodach, które sędziowałam.
Tydzień czasu dla siebie – tak potrzebny, by nie gonić, jak co dzień, by odetchnąć od codziennych obowiązków: przedszkole/szkoła/praca-gotowanie-sprzątanie-zakupy-zajęcia ...
By móc nacieszyć się sobą, robić razem fajne rzeczy, także leniuchować.
Codziennie chodziliśmy na biegówki – tak, ten sport wybrały nasze dzieci rok temu właśnie tutaj.
Przy schronisku wyznaczone są trasy biegówkowe oraz wypożyczalnia sprzętu (także dla dzieci).
Po zeszłej zimie, kiedy to chłopaki połknęły bakcyla, kupiliśmy własny sprzęt. Mikołaj z Frankiem sami wymyślali sobie trasy z niezłymi jak na biegówki zjazdami (no i wywrotkami też ).
Po biegówkach przerwa na obiad w schronisku i z powrotem na śnieg. Tym razem były to zjazdy na sankach, tuż przy schronisku. Chłopcy robili sobie wyścigi, kto dalej dojedzie lub nocne zjazdy przy świetle czołówek i księżyca w pełni.
A co na to 3,5 - letni Emil? Oczywiście naśladował braci. Też chciał chodzić i (o zgrozo! ), zjeżdżać na nartach. Ma swój pierwszy drewniany zestaw skiturowy: nartki z krótkimi foczkami.
W czasie, gdy dzieci bawiły się wokół schroniska, my także biegaliśmy na nartach lub chodziliśmy na wycieczki skiturowe. Jedno z nas zostawało z dziećmi, drugie szło w góry.
Jeden dzień przeznaczyliśmy na wspólną wycieczkę do schroniska pod Małą Rawką.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Mikołaj i Franek na biegówkach, ja z Olkiem na skiturach, Emil… w przyczepce!
Tak, parę lat temu przerobiliśmy naszą przyczepkę rowerową na narciarską: koła zamieniliśmy na stare narty z krótkimi fokami, sztywnym mocowaniem do pasa biodrowego:
Pozwoliło nam to na wspólne zimowe wycieczki z Emilem.
Mimo krótkiego podejścia z Przełęczy Wyżniańskiej, dla dzieci była to nie lada atrakcja, szczególnie powrotne zjazdy.
Po dojściu do schroniska, wraz z dziećmi poszliśmy na zasłużony obiad, Olek natomiast na Małą Rawkę.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
W schronisku, oprócz dobrego jedzenia, jest też osobliwy mieszkaniec, zwany przez naszą rodzinę „koto-rysiem”. Jest to kot rasy maine coon, który naprawdę przypomina rysia! Siedział sobie dostojnie przed schroniskiem, a my zastanawialiśmy się, czy to kot, czy może jednak ryś.
Jednak najbardziej zaskakująca sytuacja wydarzyła się przed samymi zawodami.
Przyjechaliśmy w Bieszczady z powodu startu Olka w zawodach. Jednak niewyleczona infekcja dała o sobie znać i nie mógł wystartować.
Dwa dni przed zawodami okazało się, że organizatorzy wytyczyli także trasę turystyczną, bardzo amatorską.
Stąd zamiast Olka, ja wystartowałam w zawodach (pierwszy raz) na krótkiej trasie, zajmując pierwsze miejsce!
Powiecie: "Co z dziećmi w czasie zawodów? Nudzą się pewnie".
Otóż niekoniecznie. Mają wielką frajdę, że mogą kibicować startującym rodzicom. Poza tym nie są sami. Są tam także dzieci innych startujących rodziców, z którymi można się fajnie bawić na śniegu w oczekiwaniu na przybycie mamy czy taty na metę.
Lubię długie zimowe wieczory. Zwłaszcza w ferie, kiedy mamy czas dla siebie. Lubię kiedy dzieci przychodzą do mnie i mówią: „mamo, nudzimisię”.
Wyciągamy wtedy ulubione planszówki i gramy. Czytamy wspólnie książki lub każdy sobie. W schronisku korzystamy także z jadalni z dobrze zaopatrzoną biblioteczką dla dorosłych i grami dla dzieci.
Polecamy Bieszczady na zimę i lato. Zimą spokojniej, bez tłumów. Ale też bez napięcia, że trzeba coś zdobyć za wszelką cenę, bo nawet krótka wycieczka, spacer po okolicy może być ciekawy.
Ważne, że jesteśmy razem. Ważne, że aktywnie, na łonie przyrody pokazujemy dzieciom Polskę.
Bieszczady zimą jakby śpią...
Odpoczywają po sezonie letnim, zbierając siły na następny. Szczególnie w pochmurne, mgliste dni, gdy króluje biel i szarość, słychać ciszę.
Tak, za rzadko możemy ją usłyszeć. Nawet takie nieatrakcyjne turystycznie dni mogą być wartościowe.
Autorka zdjęć i tekstu
Ilona Bratek
Praca przysłana na Konkurs: "Moje ferie z dzieckiem w Polsce"
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl