Sprawdziliśmy dla Was Schronisko Przysłop pod Baranią Górą

PRZYSŁOP POD BARANIĄ GÓRĄ, CZYLI NAJBARDZIEJ PRZYJAZNE DZIECIOM SCHRONISKO W POLSCE?

O Schronisku PTTK Przysłop usłyszałam po raz pierwszy dawno temu. Kojarzyło mi się z postkomunistyczną bryłą i górą betonu w środku zieleni - kontrast co najmniej dziwny. Jakiś czas temu przeczytałam o nim ponownie, tym razem na blogu lubianej przeze mnie mamy, Agnieszki Ptaszyńskiej, znanej jako Zależna w Podróży. To, co przeczytałam, wprawiło mnie w osłupienie (pozytywne) i wiedziałam już, że przy najbliższej okazji sama muszę sprawdzić, czy schronisko jest tak ładne, zadbane i przyjazne rodzinom, jak to opisywała autorka artykułu.

Dotarcie do schroniska zajęło mi prawie rok. Znalazłam się tu nie ze swoją dwójką dzieci (to zdecydowanie przed nami), ale… z piętnastoma nastolatkami, z którymi na co dzień pracuję w jednej z zabrzańskich szkół. Nasza wizyta była zaskakująca, przyjemna, ładna wizualnie, smaczna i interesująca. Czego chcieć więcej? Dzieciaki zachwycone, rodzice zadowoleni, wychowawcy zmotywowani do kolejnych tego typu działań. Czas na szczegóły!

GDZIE?

Schronisko znajduje się w Wiśle, na polanie Przysłop, tuż pod Baranią Górą. Nie da się do niego dojechać własnym środkiem transportu, można albo wejść pieszo (co wybiera większość turystów indywidualnych i grup), albo umówić się z pracownikiem schroniska na płatny transport (co trzeba zrobić z wyprzedzeniem).

Do schroniska prowadzi kilka szlaków. Najprostszy (w dodatku taki, gdzie znajdziecie parking, na którym możecie zostawić samochód) wiedzie prawie w całości asfaltem i niektórzy uważają go za nudny. Dla bezpieczeństwa i mając baczenie na duże plecaki, które nosiły „moje” dzieci, wybrałam właśnie tę drogę. Okazała się przyjemna, bo w całości wiedzie wzdłuż rzeki. Dodatkowo po drodze znajdują się ciekawe tablice edukacyjne, a nawet ze dwie wiaty. My po drodze spotkaliśmy też żmije zygzakowate, co było nie lada atrakcją dla całej grupy.

Z małymi dziećmi lub plecakami spakowanymi na kilka dni czarny szlak to dobry wybór! Tą drogą dadzą też radę wejść rodzice z wózkiem, ale należy pamiętać, że jest to teren górski, więc droga cały czas lekko pnie się pod górę .

Wejście zajęło nam ok. 3 godzin, z kilkoma przerwami po drodze na odpoczynek, zabawę i przekąski. Zejście trwało dwa razy krócej i moje dwunastolatki nie potrzebowały ani jednej przerwy!

JAK WYGLĄDA I CO TU ZNAJDZIECIE?

Schronisko jest pięknie położone i mimo tego, że z zewnątrz prezentuje się dość nijako, wewnątrz bije w nim ciepłe, nowoczesne serce.
Młodzi dzierżawcy (a równocześnie rodzice dwójki dzieci – czteroletniej Hani i dwuletniego Michała), Agnieszka i Szymon, wcześniej obieżyświaty, aktywne dusze, imające się sportów i aktywności mniej i bardziej ekstremalnych, w Polsce i w odległych zakątkach świata, mieli od początku bardzo sprecyzowaną wizję swojego miejsca na ziemi. Mimo przeciwności losu, uparcie walczyli, żeby zrealizować wszystkie swoje plany, a ostateczny efekt wprawia w zdumienie.

Chcieli, żeby schronisko nawiązywało do górskiego otoczenia, ale było nowoczesne i wygodne – zarówno dla tych, którzy zdecydują się tu nocować, jak i dla tych, którzy zatrzymują się tu w drodze, ale też dla lokalnych mieszkańców, którzy chcieliby wejść do góry i spędzić tu godzinę lub dwie na obiedzie i kawie.

W schronisku znajdziecie nowoczesne pokoje (od dwu- i trzyosobowych z łazienkami, po wieloosobowe bez łazienek), które zamiast numerów mają… nazwy krajów lub pasm górskich. I tak na pierwszym piętrze są m.in. Maroko, Patagonia, USA i Islandia, a na drugim np. Alpy Włoskie, Alpy Julijskie czy Tatry Wschodnie.

Wystrój pokoju nawiązuje do nazwy. Wszystkie pokoje są urządzone w minimalistycznym, ale ciepłym, wygodnym i praktycznym stylu. Wyposażenie jest nietuzinkowe (zwisające z sufitu półki, skrzynie do siedzenia i na dobytek, obrazy w pięknych drewnianych ramach ze zdjęciami z danego kraju czy pasma górskiego), przy każdym łóżku znajduje się półka na drobiazgi, część pokojów jest z przestronnymi balkonami.

Sanitariaty na korytarzu są wyremontowane, czyste i nowoczesne. Moje dzieci cieszyły się, że kabiny prysznicowe są duże i mają coś w rodzaju przedsionka na odwieszenie rzeczy. Tu nie królują ceratowe zasłonki, a kąpiący się zachowują prywatność.

Na półpiętrach znajdują się strefy odpoczynku - znajdziecie tu kanapy z palet i wygodne fotele, gry planszowe i książki, a także czajnik do dyspozycji gości.

W schronisku jest też tzw. jogownia, czyli sala gdzie odbywają się różnego rodzaju zajęcia, szczególnie podczas deszczu. Znajdziecie tu też małą ściankę wspinaczkową.

Do tego dochodzi pachnąca kawą i świeżym ciastem dusza schroniska, czyli sala restauracyjna - duża, przestronna, nowoczesna i minimalistyczna, jak reszta wystroju. To tu zamówicie i zjecie przepyszne posiłki (w tym wegańskie i wegetariańskie), cudowne domowe ciasta i drożdżówki, napijecie się świetnej kawy, równocześnie wsłuchując się w dźwięki łagodnej muzyki płynącej z głośników.

Przy ładnej pogodzie bezpośrednio z restauracji warto wyjść na duży taras, gdzie w słońcu można posiedzieć, zjeść, porozmawiać, czy po prostu zrelaksować się.

Dodatkowo na zewnątrz znajduje się wydzielona strefa ogniskowa oraz miejsce na namioty.

CO DLA DZIECI?

Zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz schroniska znajdziecie atrakcje i udogodnienia dla dzieci.

Dla maluszków w mniejszej sali jadalnej (tej, z której w czasie zorganizowanych eventów i pobytów korzystają grupy zorganizowane, w tym rodzinne) znajduje się kącik z matami podłogowymi, książeczkami i zabawkami. Są tu też krzesełka do karmienia. Dla dzieci są też dostępne plastikowe naczynia.

W schronisku znajdziecie również przewijak, a nawet specjalne krzesełko z pasami, w którym możecie posadzić i przypiąć malucha, podczas gdy sami korzystacie z toalety. My wcześniej nie widzieliśmy takiego rozwiązania (krzesełko znajduje się oczywiście w jednej z kabin toaletowych).

We wspólnych łazienkach znajdują się również podesty dla dzieci (żeby dosięgały do zlewu) i nakładki na toaletę. Istnieje też możliwość wypożyczenia łóżeczka turystycznego, z czym w żadnym schronisku do tej pory się nie spotkaliśmy, a także indywidualnej rezerwacji na nocnik czy nakładkę na toaletę. Oczywiście trzeba o takiej potrzebie uprzedzić wcześniej obsługę obiektu.

W środku znajduje się też stół do piłkarzyków i tenisa stołowego, które przy ładnej pogodzie są w zasadzie zbędne - tyle naturalnych atrakcji znajduje się dookoła schroniska.

W strefach relaksu znajdują się gry i książki dla małych i dużych. Warto zajrzeć do nich w wolnej chwili.

Na zewnątrz (nie tylko dla dzieci) znajdziecie hamaki i huśtawki, małą piaskownicę i zaczątek kuchni błotnej, która zapewne stanie się wkrótce schroniskowym hitem. Natomiast zarówno maluszki, jak i starszaki, a nawet nastolatki najchętniej wyszaleją w przyschroniskowym lesie, nad rzeką lub na dużej górce za schroniskiem. Tak przynajmniej było w przypadku mojej grupy .

CO DLA RODZICÓW?

Rodzice mogą skorzystać ze strefy chilloutowej na zewnątrz (hamaki, stoliki w cieniu), napić się pysznej kawy lub piwa (w tym różnych piw rzemieślniczych), gdyż bar jest tu dość dobrze wyposażony. Podczas rodzinnych wydarzeń można ruszyć ze schroniska na szlak, np. na Baranią Górę lub nad rzekę z dziećmi.

Rodzice, tak jak i dzieci, mogą skorzystać z gier planszowych, jeśli nocują w schronisku.

Podczas eventów takich jak Leśna Odyseja i Poszła w Las Nauka, kiedy dzieci są mądrze „zagospodarowane”, rodzice mogą udać się na spacer, pointegrować się z innymi lub po prostu odpocząć przy kawie, na leżaku, albo na pobliskiej górskiej łące.

CO DLA GRUP?

Przysłop jest idealnym miejscem dla grup! Mogą to być grupy szkolne, albo paczka znajomych z dziećmi czy grupy dorosłych znajomych. Pracownicy Przysłopu albo dadzą Wam wolną rękę i doradzą w miarę potrzeby, albo - jeśli macie ochotę - pomogą zorganizować Wasz pobyt
tutaj czy wręcz przygotują konkretną ofertę dla Waszej grupy.

Ja wybrałam się tu z piętnastką nastolatków w wieku 12 i 13 lat i miałam bardzo konkretne oczekiwania i potrzeby. Pracownicy Przysłopu zorganizowali nasz pobyt tak, że dzieciaki nie miały chwili na nudę, potrzeby korzystania z telefonów ani czasu na ewentualne marudzenie. Miały za to czas i okazję do zabawy w plenerze (kto by pomyślał, że szóstoklasiści mogą zatracić się zupełnie w zwykłej zabawie w chowanego?), zdobyły Baranią Górę i pochodziły po okolicznych górskich szlakach, spędziły miły wieczór przy ognisku, wzięły udział w dzikich, leśnych warsztato-podchodach, które były jednym z hitów wyjazdu, miały czas na relaks w hamakach oraz żeby po prostu pobyć ze sobą w sposób nieskrępowany i na tyle, na ile jest to możliwe na wycieczce szkolnej - niekontrolowany.

Ustalając nasz plan pobytu zaproponowałam menu (które wcześniej przegadałam z dziećmi) i zostało ono w 100% wzięte pod uwagę oraz dostosowane dla trójki grupowych wegetarian, powiedziałam, że zależy mi na całodniowym wyjściu w góry z przewodnikiem (drugiego dnia naszego pobytu czekał na nas świetny przewodnik, pan Mariusz, i tak poprowadził grupę, że wszyscy mamy z wędrówki świetne wspomnienia), a także poprosiłam o organizację warsztatów terenowych z elementem poszukiwań i współpracy (o takie prosiła klasa), które poprowadziła dla nas cudowna pani Magda z firmy Animatu (która współpracuje ze schroniskiem i specjalizuje się w „dzikich” terenowych zabawach).

Dodatkowo grupy mają do dyspozycji osobną jadalnię, gdzie poza posiłkami można w razie potrzeby posiedzieć, pograć w gry czy zorganizować jakieś zajęcia. Nam pogoda dopisała na tyle, że jadalnia była tylko jadalnią. Dzieci po okresie społecznej izolacji z radością spędzały czas na dworze do późnych godzin wieczornych.

Pod okiem opiekunów, grupy mogą tez korzystać z jogowni, w tym ścianki wspinaczkowej.

Noclegi, wyżywienie i atrakcje dla naszej grupy zostały wycenione indywidualnie. Dostałam też do wyboru 2 opcje cenowe z minimalnie różniącym się menu, tak aby móc wybrać lepszą dla swojej grupy. Przez cały okres dogrywania szczegółów mogłam liczyć na wsparcie nieocenionej pani Asi, recepcjonistki (choć tak naprawdę bardziej człowieka orkiestry), a w kwestiach trudniejszych pani Agnieszki, która zarządza schroniskiem.

Kilka dni po mojej wycieczce, w moje ślady poszła koleżanka z grupą 8 latków, które wróciły równie zachwycone jak moje nastolatki.

JEDZENIE

Jedzenie w schronisku jest tak pyszne, że nawet moje klasowe niejadki prosiły o dokładki. Wszystko jest świeże i smaczne. Buchty rozpływają się w ustach, a polewa do nich to było mistrzostwo kulinarne i dzieci wypijały ją po obiedzie z waz, „żeby się nie zmarnowała”. Gulasz mięsny zachwycił mięsożerców, ale gulasz warzywny wyglądał (i smakował) tak apetycznie, że część dzieci jedzących mięso, zamiast o mięsny poprosiła również o warzywny. Kotlety warzywne, to nie jakieś gotowce z popularnych sklepów, ale przygotowane na świeżo, według przepisu schroniskowego kucharza, smakołyki. Spaghetti w dwóch wersjach (mięsnej i wege) również wzbudziło zachwyt. Śniadania i kolacje były różnorodne, podane „na bogato”.

Jedzenia było tyle, że dzieci nie dawały rady zjeść wszystkiego, co potwierdziło słowa pani Agnieszki, zarządcy, z etapu rezerwowania wycieczki, mianowicie, że w Przysłopie nikt nie chodzi głodny .

Na ognisko przygotowano dla nas kiełbaski w wersjach mięsnej i wege. Diety uwzględniono też w prowiancie na wycieczkę.

Tutaj ograniczenia żywieniowe (wege, vegan, bezglutenowa, bezmleczna itp.), nie stanowią problemu, choć domyślamy się, że dla kucharzy mogą być czasem wyzwaniem. Goście czują się zaopiekowani, zadowoleni i przede wszystkim mają świadomość, że ich nawyki lub potrzeby żywieniowe będą tu uwzględnione, a wszystko będzie smaczne, świeże i przygotowane „od a do z” na miejscu.

Menu w schroniskowej restauracji odzwierciedla ten sam trend. Znajdziecie w nim kilka dań bezmięsnych. Z mojej obserwacji wynika, że serwowane dania pięknie się prezentują i szybko znikają z talerzy. Możecie tu zamówić śniadania, obiady i kolacje, a także… wypieki deserowe.
Ciasta wypiekane na miejscu zasługują na osobny akapit! Sernik i szarlotka to niebo w gębie, a schroniskowe drożdżówki z serem to hit, z którym mało co można porównać - miękkie, słodkie w sam raz, z przepysznym kremowym białym serkiem. Minus taki, że czasem wieczorem ich już brakuje, więc nie warto odkładać zakupu na później.

W kwestii restauracji warto dodać jeszcze informację, że menu nie jest typowo schroniskowe (kiełbasa, grochówka, bigos). Pani Agnieszka wprowadziła w życie swój zamysł, żeby do kulinarnej wizyty w schronisku (np. na weekendowy obiad) zmotywować również lokalnych mieszkańców. Stąd dania są zróżnicowane i dobrze przemyślane. Jeśli dodać do tego pyszną kawę i wypieki, naprawdę nie warto zbyt długo się zastanawiać i skorzystać ze schroniskowej oferty gastronomicznej.

ATRAKCJE I EVENTY

Przed pandemią w Przysłopie organizowane były koncerty, spotkania autorskie, spotkania jogowe, warsztaty, konferencje. Pandemia zamknęła możliwość przeprowadzania wielu ciekawych inicjatyw, ale zarządcy nie poddali się sytuacji.

Od wizji do realizacji, powstały dwa cykliczne eventy dla rodzin z dziećmi: Leśna Odyseja i Poszła w Las Nauka. Oba dedykowane dla rodzin z dziećmi. Leśna Odyseja trwa dłużej (w ciągu roku szkolnego 4 dni, w wakacje 6 dni), a Poszła w Las Nauka to weekendowe spotkania skupione wokół konkretnego tematu (np. zioła) – łączy je to, że dzieci uczą się i działają głównie poprzez zabawę w terenie.

Uczestnicy wiedzą, że muszą wyposażyć się w wygodne ubrania, w tym przeciwdeszczowe, żeby móc w pełni skorzystać z oferowanych atrakcji, takich jak wycieczki w góry, wyjścia do lasu czy nad rzekę, czy inne zabawy na świeżym powietrzu. A pomysłowość animatorów, którzy współpracują ze schroniskiem jest nieograniczona!

Propozycją, która również wyróżniała Przysłop od innych schronisk w czasie pandemii było tzw. Mountain School and Office, czyli rodzinne turnusy w schronisku, podczas których rodzice pracowali zdalnie, a dzieci albo uczyły się online albo brały udział w zorganizowanych przez pracowników schroniska zajęciach edukacyjnych, zabawach i grach. Dzieci były zajęte i pod opieką do godziny 16, a rodzice mogli w spokoju pracować. Po pracy rodziny korzystały z górskiego powietrza, spacerów i wolności, czego brakowało w tym samym czasie w miastach.

CO Z CZWORONOGAMI?

Przysłop jest miejscem przyjaznym czworonogom. Psiaki muszą oczywiście być na smyczy, ale mają wstęp do schroniska. Mogą również nocować w pokojach z właścicielami, przy czym w przypadku sal wieloosobowych, pozostali „mieszkańcy” muszą wyrazić zgodę na psie towarzystwo.

PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ

Duże . W wielkim skrócie: powstanie kuchni błotnych i innej naturalnej infrastruktury do zabawy (takiej, która mądrze wykorzysta naturalne ukształtowanie terenu), powstanie jurt – namiotów, w których m.in. można będzie organizować zajęcia podczas deszczu, organizacja obozów surwiwalowych dla rodzin oraz obozów sportowych dla biegaczy i kolarzy.

Wciąż zmienia się też wnętrze schroniska. Choć już wydaje się być wizualnie dopracowane, pani Agnieszka wciąż wzbogaca je o coś co sama nazywa „smaczkami” - a to naturalna roślinność, żeby do środka wnieść też trochę natury, a to piękne stoły, z blatami z żywicy. Być może gdyby nie gaszenie COVID-owych pożarów, te smaczki byśmy już poznali. Natomiast miło słyszeć, że coś, co jest już na wysokim poziomie, będzie na jeszcze wyższym, ze komuś na tym zależy, że ktoś chce Przysłop stale rozwijać i upiększać.

Pomysłów pani Agnieszka ma dużo, czasem na przeszkodzie w ich realizacji staje czas, czasem finanse czy absurdy urzędnicze wiązane z COVID. Jedno jest pewne – Przysłop zmienia się nieustannie i jesteśmy pewni, że młodzi dzierżawcy zrealizują wszystkie swoje mniej i bardziej szalone plany! Podejrzewam, że nawet w tym momencie materializują się tam jakieś nowe pomysły .

MINUSY

Znalazłam dwa. Rozmawiałam o nich z panią Agą, żeby zobaczyć, czy ktoś już też zwracał na nie uwagę.

Tym, który mnie osobiście przeszkadzał mniej, ale wiem, że przeszkadzałby małym dzieciom, są prysznice - przyciski w ścianie (takie, jakie często są na basenach), i dysza zamontowana również w ścianie, co sprawia, że woda „atakuje” i pryska na ciało, oczy, włosy.
Podobno to PTTK bardzo zależało, żeby prysznice właśnie takie były (żeby były niezniszczalne), jest jednak przyszłościowy plan wymiany aparatury na bardziej przyjazną.

Druga rzecz, dla mnie bardzo duży problem, jest być może dość nietypowa… Chodzi o brak jakichkolwiek rolet i zasłon w oknach. Ja należę do osób, które budzi byle lampka, światło księżyca, o wschodzącym słońcu nie wspominając. Potrafię spać tylko w zaciemnionych pomieszczeniach. Tu poradziłam sobie zakrywając całe okna kocem. Natomiast rolet zdecydowanie mi brakowało.

Pani Agnieszka (choć jej samej do spokojnego snu zupełnie nie jest potrzebna całkowita ciemność) przyznała, że byli już goście, którzy zwracali uwagę na brak zasłon czy rolet. Rozwiązanie? Jest wstępny plan doposażenia pokoi w tym aspekcie, więc może przy następnym pobycie nie będę już skakać z kocami .

PRAKTYCZNE KWESTIE

• Dla gości z zewnątrz schronisko jest otwarte od 8 do 20,
• W schronisku można spać w swoich śpiworach lub wypożyczyć pościel,
• Nocujący w schronisku mogą opuszczać je w zasadzie o dowolnej porze specjalnymi, tylnymi drzwiami, a dzięki znajomości kodu mogą wrócić w dowolnym momencie,
• W schroniskowej jadalni znajduje się minisklepik z pamiątkami - kupicie tu kubki, koszulki, czapki, magnesy itp.
• Do strefy noclegowej nie wchodzi się w butach, warto więc pamiętać o zabraniu obuwia zmiennego czy klapek,
• Przewijak znajduje się przy recepcji, a nie przy restauracji – mogą z niego korzystać wszyscy goście z dziećmi, również ci, którzy nie nocują w schronisku,
• Jakiekolwiek problemy najlepiej zgłaszać od razu obsłudze - tutaj prawie wszystko udaje się wyjaśnić czy naprawić „od ręki” .

PODSUMOWANIE

Przysłop jest przyjazny wszelkim gościom, a wręcz stworzony dla rodzin. Oprócz odpowiedniej infrastruktury, znajdziecie tu zgraną, chętną do pomocy ekipę, dzierżawców z mądrą i ciekawą wizją rozwoju miejsca, którzy uważnie słuchają swoich klientów, piękną naturę i ciekawe propozycje pobytów dla rodzin i grup. Do tego pyszna kuchnia, przyjemny wystrój, czystość i pomysłowość w aranżacji przestrzeni - nam wystarczyło. A Wam polecamy przekonać się o tym na własnej skórze!

Autorka tekstu i zdjęć: Aleksandra Horzela-Chrost


Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej warsztatach w ramach projektu Poszła w Las nauka w Schronisku Przysłop, zajrzyjcie tutaj:

Poszła w Las Nauka - warsztaty przyrodnicze w górach

Strona www Schroniska Przysłop Pod Baranią Górą: https://przyslop.pl/

WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

Portal DziecioChatki.pl