AGROTURYSTYKA PRZY POTOKU

Miejscowość: Tylicz
Województwo: małopolskie
Region: Beskid Sądecki (góry, Beskidy)
Rodzaj obiektu: Agroturystyka
Galeria zdjęć AGROTURYSTYKA PRZY POTOKU
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Wakacje z dziećmi w Tyliczu
Zimowe ferie z dziećmi w Tyliczu
Zimowe ferie z dziećmi w Tyliczu
Zimowe ferie z dziećmi w Tyliczu
Zimowe ferie z dziećmi w Tyliczu
Zimowe ferie z dziećmi w Tyliczu
Zimowe ferie z dziećmi w Tyliczu
Oceń obiekt
02.02.2022

Miejsce prawdziwie rodzinne. Od początku widać zaangażowanie właścicielki, aby poznać gości, zintegrować i dzieci, i dorosłych. Jedzenie... jak u babci :) domowe, ekologiczne, zdrowe, świeże, a porcje takie,że absolutnie się przejedliśmy ma tym wyjeździe.

W zimowej aurze podziwialiśmy piękny teren z widokiem na góry. Górka na posesji, z której dzieciaki mogły korzystać, atrakcje codziennie dla dzieci i dla dorosłych zgodnie z planem pobytu. Karmienie zwierząt codziennie rano razem z gospodarzem było ogromną atrakcją dla dzieci. Plac zabaw na posesji. Bardzo blisko stoku MasterSki. Pokoje ok, nasza piątka zmieściła się w przytulnym i czystym pokoju z łazienką.

Polecam, przemiłe miejsce. Rodziny z dziećmi będą zachwycone.

Dorota Z Bydgoszczy (dzieci w wieku 4, 7, 9 lat; termin pobytu: 22 - 29.01.2022)
17.07.2021

Super, dla dzieci raj na ziemi, polecam z czystym sumieniem. Dzieci nie nudzą się, właściciele bardzo sympatyczni, pokoje bardzo czyste i duże ,a jedzenie superowe i nie do przejedzenia. Polecam serdecznie, byłam tam już parę razy i córka nadal chce tam wracać.

Monika z Mysłowic (dziecko w wieku 11 lat; termin pobytu: lipiec 2020)
06.03.2021

Super obiekt dla rodzin. Atrakcyjny bezpieczny, aktywny pobyt z wyżywieniem i atrakcjami typu ognisko, kulig, narty, ferma zwierząt. Najlepsza agroturystyka, jaką znam, a znam wiele.

Aleksander T. z Warszawy (dziecko w wieku 3,5 roku)
09.10.2020

Obiekt spełnia wszystkie obietnice podane na stronie! Pokoje czyste, zadbane. Posiłki pyszne. Ośrodek idealny do spędzenia kilku dni wraz z dziećmi. Zwierzaki na posesji stanowią idealną atrakcje dla najmłodszych. Bardzo polecam!

Aleksandra R. z warszawy (dziecko w wieku 5 lat; termin pobytu: 15-21.10.2019)
05.10.2020

W Willi przy potoku byliśmy po raz kolejny. Gospodarstwo z każdym rokiem jest co raz piękniejsze. Nowe zwierzęta, nowe atrakcje oraz pięknie zagospodarowany teren za domem zachęcają do spędzania czasu na świeżym powietrzu - dzieci mają co robić :) Gospodarze fantastyczni - ciepli, empatyczni i zawsze pomocni. Pyszne domowe jedzenie. Wspaniałe śniadania - każdy znajdzie coś smacznego dla siebie. Z obiadów nie raz wychodziliśmy przejedzeni. Wieczorami można było relaksować się przy strzelającym ogniu z ogniska i popróbować regionalnych wyrobów, pysznych podpłomyków oraz moskoli robionych własnoręcznie przez właścicielkę Panią Asię. Willę przy Potoku polecam każdemu, kto chce odpocząć wśród natury od codziennych spraw!

Magda W. z Krakowa (dzieci w wieku: 1, 5, 7 i 10 lat; termin pobytu: 22-29.08.2020)
08.09.2020

Willa Przy Potoku to idealne miejsce dla rodzin z małymi dziećmi. Atrakcji dookoła mnóstwo - plac zabaw, piaskownice i zjeżdżalnie. Największą atrakcją dla maluchów było mini zoo - możliwość karmienia zwierząt to super lekcja dla dzieci (zwierzęta bardzo spokojne). Pokoje w dobrym standardzie. Jedzenie - rewelacja. Śniadania i obiady były duże i smaczne - prawdziwe domowe jedzenie. Dodatkowo właściciele gospodarstwa zaprosili nas na dodatkowe "wieczorne smakołyki" - oscypki z grilla z żurawiną czy pieczone podpłomyki. Spędziliśmy kilka dni w Willi Przy Potoku (szkoda, że urlop tak krótko trwa), ale za rok wybieramy się na pewno znów do Tylicza! Polecamy bardzo gorąco!

Piotr S. z Bieszczad (dziecko w wieku 3 lata termin pobytu: wrzesień 2020)
07.08.2020

Po przybyciu na miejsce przez 2 dni zastanawialiśmy się nad wyjazdem, ale ponieważ to były nasze pierwsze wspólne wakacje z 4-letnim wnukiem, któremu podobały się zabawy z dziećmi na świeżym powietrzu, zdecydowaliśmy się zostać.
Nie wierząc w to, że wybrałam takie miejsce, weszłam na stronę Willi Przy Potoku i jeszcze raz przeczytałam ofertę wakacyjną oraz - jak dla mnie - zdumiewające opinie.
Przede wszystkim pokój nie był przestronny i nie był czysty:
- poplamiona wykładzina
- pajęczyny w łazience
- uszkodzona lampka
- uszkodzona deska klozetowa (na przylepce), klapa sedesowa nieprzymocowana (mimo interwencji, nie została wymieniona)
- brudna szczotka do wc
- zaniedbany prysznic
- nasza sąsiadka znalazła w pokoju 2 karaluchy
Na plus: wygodny materac, czysta pościel i ręczniki, lodówka.
Nie było niedzielnego obiadu w altanie.
Nie było wycieczki do bacówki.
Nie jest prawdą aby codziennie (gdy jest sprzyjająca pogoda i dzieci dobrze się bawią) rozpalano ognisko i pieczono chlebek.
Nie było basenu.
Nie było możliwości jazdy na kucyku lub większym koniku. Jedyna obecna w gospodarstwie klacz była w ciąży.
Drewniany plac zabaw nie był bezpieczny (zużyty sprzęt, niedokręcone deski, uszkodzone leżaki – jedna z wczasowiczek siadając mocno skaleczyła nogę). W pobliżu placu zabaw przy „mini zoo” ogólnie dostępna były: siekiera i duży nóż.
Teren ośrodka był tylko częściowo ogrodzony, można go było bez problemu opuścić i wyjść na ulicę przez rzeczkę (woda sięga w miejscu przejścia do kostek). Sam teren był ładny i duży i przy odpowiednim zabezpieczeniu mógłby być naprawdę fajnym i przyjaznym miejscem dla dzieci.
Pies gospodarzy Kajtek ugryzł naszego wnuka do krwi (ale nie bardzo mocno), gdy ten próbował go pogłaskać i pochylił się nad nim. Z tego co wiem, Kajtek lekko ugryzł jeszcze dwoje dzieci.
Mnie i mojemu wnukowi bardzo nie smakowały obiadokolacje i z nich zrezygnowaliśmy. Stołowaliśmy się w restauracji.
Najsmutniejszy jest jednak los zwierząt z mini zoo. Osiem królików (wcześniej było dziewięć ale jeden maluch „zniknął”) umieszczonych jest w 6 ciasnych klatkach. W czasie naszego pobytu klatki królików i ptaków nie były sprzątane. Pomimo upału, zdarzało się, że króliki nie miały wody albo miały gorącą (pogoda była piękna i słońce świeciło na klatki). Wspólnie z pewną dziewczynką dwa razy dziennie dawałyśmy im świeżą wodę. Plastikowe poidełka były w środku brudne i śliskie. Gospodarz poinformował mnie, że króliki nigdy nie opuszczają klatek. Na plus było to, że zwierzęta dobrze karmiono.
Mając „mini zoo” (stanowiące atrakcję i przyciągające turystów ) i tak duży teren, przy dobrych chęciach i odrobinie empatii można by zapewnić zwierzętom lepsze warunki.
Dopóki nie zmieni się podejście właścicieli do wczasowiczów i zwierząt, nie polecam „Willi Przy Potoku”.

Barbara Cz. z Boruszowic (dziecko w wieku 4 lata; termin pobytu: 25.07.- 1.08.2020)


Odpowiedź Właścicielki Willi Przy Potoku:


Nie wiem, kiedy autorka tej opinii była szczera – pisząc opinię czy zachwycając się niemalże wszystkim w dniu przyjazdu, gdy była oprowadzana przeze mnie po gospodarstwie.

Przez cały czas przebywałam na terenie naszego gospodarstwa, gdzie pracuję i mieszkam, a więc nie było problemu aby podejść i zgłosić ewentualne zastrzeżenia. Została mi zgłoszona usterka deski sedesowej (w sobotę wieczorem przez męża autorki opinii). W poniedziałek mój mąż pojechał do sklepu ale nie było desek odpowiadających rozmiarem tej uszkodzonej. Mimo zamówienia złożonego w poniedziałek została dostarczona do sklepu dopiero w piątek.

Pokój, jaki Państwo otrzymali (dwie osoby dorosłe i dziecko), to pokój 3 osobowy z łóżkiem małżeńskim i łóżkiem pojedynczym i oczywiście z łazienką, o łącznym metrażu 20 metrów kw. Pokój ma również balkon. Nie mamy w ofercie apartamentów ani salonów. Wszystkie pokoje widoczne są na zdjęciach, które są zamieszczonych na stronie. Wykładzina w tym pokoju została zniszczona środkiem wybielającym (podczas trwania sezonu turystycznego) i najprawdopodobniej konieczna będzie jej wymiana, a tego nikt nie jest w stanie zrobić w jeden dzień. Pokój i łazienka były sprzątane w dniu Państwa przyjazdu. Nie wiem jak mogły zostać ominięte pajęczyny (Nie mogę się do tego ustosunkować, gdyż nie zostały mi pokazane. Nie widziałam ich a wiem jak wykonują swoją pracę Panie, które sprzątają u nas pokoje i mam do nich pełne zaufanie). Jeśli była jakakolwiek pajęczyna należało najlepiej zgłosić to do mnie. Lampka nie była uszkodzona a jedynie należało wymienić żarówkę. Szczotki do wc są wymieniane (jeśli jest taka potrzeba) a przy sprzątaniu są dezynfekowane. Nie wiem co miała na myśli autorka pisząc „zaniedbany prysznic”. Kabiny prysznicowe były wymieniane w ubiegłym roku (są szklane, myte profesjonalnymi środkami i polerowane). Nic nie wiem na temat karaluchów, jakie miała znaleźć w pokoju „sąsiadka”. Gdybym ja znalazła takich „mieszkańców” w wynajmowanym pokoju pokazałabym je właścicielom. Ja o niczym takim nie wiem ani od autorki ani jej sąsiadki. Jedna z Pani sąsiadek była u nas już po raz trzeci (z trzema małymi dziewczynkami, najmłodsza córeczka nie miała roku). Nasze mieszkanie usytuowane jest na parterze budynku. Gdyby były w nim karaluchy to z pewnością miałabym je w mieszkaniu i z pewnością zauważyliby je inni Goście naszego gospodarstwa.

Aktualna oferta wakacyjna została przeze mnie przesłana drogą emailową, w której wyszczególniłam cały program atrakcji. W roku bieżącym nie robiliśmy obiadów w altanie (nie mamy możliwości dostawienia stołów do altany, tak aby zachować odstępy między siedzącymi). Wycieczki do bacówki nie było ponieważ w czerwcu dowiedzieliśmy się, że bacówki w tym sezonie nie będzie. Basenu nie rozstawialiśmy z uwagi na istniejące sytuację zagrożenie epidemiczne. To my ponosimy odpowiedzialność za wszystkie osoby przebywające w naszym gospodarstwie i nie chcieliśmy narażać naszych Gości (nadmienię, iż syn i mąż są w grupie dużego ryzyka). Nie posiadamy profesjonalnego basenu a jedynie duży basen ogrodowy. Pompa owszem filtruje wodę ale nie oczyszcza jej w 100% ze wszystkich wirusów. Musze przyznać, że niewiele osób z naszych Gości decydowało się na korzystanie z basenów w okolicy (autorka opinii wiem, że kilka razy jeździła z mężem i wnukiem do pobliskiej Muszyny gdzie znajduje się kompleks basenowy. Nawet wnuk nie mógł uczestniczyć w zabawach w Indian w innymi dziećmi, ponieważ został zabrany na basen). Zdecydowana większość Gości przebywała na naszym terenie i korzystała z potoku, który przepływa przez naszą nieruchomość. Decydując się na przyjmowanie Turystów w tym wyjątkowym sezonie chcieliśmy zachować środki ostrożności, które zresztą były wymagane od nas. Dlatego też zrezygnowaliśmy z basenu (o przyczynie zresztą informowałam podczas oprowadzania po terenie – co robię ze wszystkimi osobami, które przyjeżdżają wypoczywać w naszym gospodarstwie). Gdyby wszyscy podchodzili odpowiedzialnie i zachowywali środki ostrożności nie znaleźlibyśmy się w „czerwonej strefie”.

Nie było wieczornego pieczenia chlebka dla dzieci. Pragnę zaznaczyć, że autorka opinii nie była nawet przy ognisku, kiedy pieczona była kiełbasa. Spędziła ten wieczór w altanie nad potokiem a upieczoną kiełbasę zaniósł Pani jej mąż. Praktycznie przez wszystkie wieczory pani spędzała czas w tej altanie ( znajdującej się nad potokiem a przy placu zabaw).

Faktem jest, iż nasza klacz Julietta jest źrebna. Mąż decydując się na jej zaźrebienie nie wiedział, że będzie ona agresywna i nietolerancyjna względem dosiadania jej (okazało się to przed rozpoczęciem sezonu turystycznego, kiedy zrzuciła naszą córkę). Nikt z nas nie pozwoliłby aby cos takiego stało się któremuś z dzieci. Dopiero wtedy miałaby Pani o czym pisać. Napisała Pani o ugryzieniu wnuka przez naszego psa Kajtka. Proponuję zobaczyć jak wygląda rana gryziona. Pani wnuk pokazał mi tę „ranę”. Było to zadrapanie. Pies to zwierzę, które troszeczkę inaczej może odbierać intencje dzieci a te nie zawsze są względem zwierząt delikatne. Inaczej zachowuje się zwierzę, które ma przy sobie tylko jedno dziecko a inaczej kiedy przy nim jest kilkoro krzyczących dzieci. Nie słyszałam o innych przypadkach „pogryzienia” czy „ugryzienia”. Dziwne że wszyscy, zamiast zgłaszać wszelkie nieprawidłowości do właścicieli , zgłaszali je do Pani.

Prosiłam aby wszelkie zastrzeżenia zgłaszać (mówiłam o tym przy niedzielnym śniadaniu, kiedy przedstawiałam tygodniowy program atrakcji). W dodatku napisaliśmy również o tym w „regulaminie” naszej agroturystyki. Regulamin który znajduje się w każdym pokoju.

Musze przyznać, że odkąd prowadzimy z mężem gospodarstwo agroturystyczne Pani była pierwszą osobą, która nie jadła u nas obiadów (przepraszam Pani i Wnuk). Szkoda, że nie napisała Pani, że jej mąż jadł te niesmaczne obiady a codziennie woził żonę i wnuka do restauracji. Oprócz Państwa było u nas 20 innych osób. Wszyscy korzystali z wyżywienia (gdyż oferujemy wyłącznie pakiety z wyżywieniem). Rozmawiałam z mężem autorki opinii w poniedziałek, przy rozliczaniu się za pobyt. Pan pytał czy jeśli żona nie będzie jadła zup wpłynie to na cenę za pobyt. Następnego dnia, przy obiedzie, Pan powiedział, że żona i wnuk nie będą jedli obiadów gdyż wnukowi nie smakują. Zapytałam czy wnuk ma ulubione dania (podczas wcześniejszego turnusu smażyłyśmy codziennie kotlecika dla jednego z naszych małych Gości, a inny przez dwa tygodnie pobytu codziennie jadł rosołek) Pan powiedział, że właściwie to nie wie co mały lubi. Nie będę cytować co usłyszałam jaki obiad zjadło dziecko w restauracji, tak polecanej przez Panią (reklama tego lokalu na naszej stronie i wizytówce nie została z nami ustalona). Zdarza się, że dzieci mają swoje ulubione potrawy albo jedzą tylko rosołek czy pomidorówkę. Jeśli widzę, że dzieci nie jedzą rozmawiam z ich rodzicami czy opiekunami i tak też było w tym przypadku. Pytałam zresztą Pana czy może żona nie je zup zabielanych (do czego używamy śmietany domowej) a nie jest problemem pozostawienie zupy bez śmietany. Myślę, że należało jedynie mieć trochę odwagi, przyjść, porozmawiać. Dla mnie to tylko tyle a dla innych może aż tyle. Oczywiście lepiej potem opisać omijając pewne fakty.

Napisała Pani, że teren nie jest całkowicie zabezpieczony, ogrodzony. W związku z tym, iż nie rozstawialiśmy basenu, została zdjęta brama wjazdowa od strony potoku. Zrobiliśmy to ze względu na dzieci, które wychodząc do wody mogłyby przymknąć sobie rączki czy palce. Te nieruchomości (działki), które należą do nas są ogrodzone. Nie mamy możliwości ogrodzenia potoku czy zagrodzenia drogi (droga jest ppożarowa i stanowi dojazd do rzeki od drogi krajowej). To, że mieszkamy na wsi nie znaczy, że nie obowiązują nas przepisy prawa.

„Drewniany plac zabaw nie był bezpieczny – zużyty sprzęt, niedokręcone deski”. Przykro mi ale placu zabaw nie wymienia się co sezon, korzysta z niego przeciętnie 10 dzieci tygodniowo, nie każde potrafi bawić się spokojnie i w sposób właściwy. Szkoda, że nie reagowała Pani jak chłopcy wyrzucili wszystko co znajdowało się w drewnianym domku i kopali w środku piłkę, która odbijała się od ściany (właśnie w ten sposób uszkadza się wyposażenie placu zabaw a śruby samoistnie odkręcają się).

Najsmutniejszy dla Pani był los zwierząt z naszego „mini zoo”. Proszę sobie przypomnieć jak tłumaczyłam Pani, że w jednej klatce znajduje się dorosła samica i jej czworo maleństw, które mogłyby być już oddzielone ale ponieważ są niewidome nie poradzą sobie samotnie w dużej klatce (nie trafią do miski z jedzeniem czy poidła). Pojemniki są myte. Nie wiem czy zdaje sobie Pani sprawę z tego, że dając królikom zimną wodę z rzeki, podczas upałów robiła im Pani dużą krzywdę (zimne napoje podczas upałów szkodliwe są także dla ludzi). Może to Pani troska „pomogła zniknąć” jednemu z małych królików. Dziewczynka, z którą Pani dawała wodę, przyjeżdża do nas od 5 lat, dwa razy w roku (latem najczęściej na dwa tygodnie z Babcią i na tygodniowy pobyt zimowy z Rodzicami). Jej Mama śmieje się, że najszczęśliwsza by była gdyby spała w namiocie rozstawionym przy klatkach królików. Często też, klaczy, dawała zerwaną trawę. Umknęło uwadze autorki opinii, że w potoku są śliskie kamienie, na których to pośliznęła się wspomniana dziewczynka i uszczerbiła sobie zęba. Nie wiem też nic o uszkodzonych leżakach, które kaleczyły osoby korzystające z nich. Nikt nie zgłosił do nas takiego faktu a ja też, u żadnej z Pań, nie zauważyłam strasznej rany na nogach.

Wracając do „strasznego losu zwierząt” w naszej agroturystyce pragnę Pani powiedzieć, że króliki nie są zwierzętami, które zwyczajnie wypuszcza się poza klatki. Trzymane są oddzielnie, ponieważ gdy w klatce dużej trzymaliśmy po kilka królików potrafiły się gryźć i okaleczać nawzajem. Co wtedy, jaka wtedy byłaby reakcja tej Pani? Zapewniam Państwa, że klatki są odpowiedniej wielkości.

Reasumując myślę, że to autorka opinii winna zmienić odrobinę podejście do innych ludzi (mam wrażenie, że szczególnie do tych co nie mieszkają w dużych miastach). To nie ja stroniłam od towarzystwa Gości. Mimo pracy od wczesnych godzin rannych i nie rzadko zmęczenia, nie chowałam się przed Gośćmi. Starałam się rozmawiać, choć przez chwilkę zamienić kilka słów. Cały czas zastanawiam się nad szczerością autorki opinii. Najczęściej widywałyśmy się rano, po śniadaniu – zawsze uśmiechnięta, ale czy szczera?

Joanna Pawliszak
14.07.2019

Bardzo dobrze dostosowany obiekt i otoczenie na wakacje z dziećmi. Świetna agroturystyka, super miejsce, bardzo mili gospodarze. Fajnie zagospodarowane otoczenie. Jest tam naprawdę co robić. Karmienie zwierzątek, plac zabaw, basen, trampolina i dużo zabawek. Przepyszne, duże porcje i cudowne ciasta! Co ważne - możliwość zjedzenia zupki z dzieckiem wcześniej. Dużo atrakcji i zabaw dla dzieci. Pokoje ładne i czyste. Własny dostęp do rzeki. Ogromne zaangażowanie właścicieli. Dobre miejsce i dojazd, niedaleko centrum. Po prostu gospodarze, jedzonko, atrakcje, zabawy - wszystko dostosowane i nastawione na rodzinę z dzieckiem. Jeszcze raz dziękujemy, jesteśmy bardzo zadowoleni, a przede wszystkim Kasia ;)

My gorąco polecamy! Naprawdę warto przyjechać i spędzić fantastyczne wakacje z dzieckiem/dziećmi :)

Anna G. z Chorzowa (dziecko w wieku 3 lata; termin pobytu: 06-13.07.2019)
15.07.2018

Polecamy gorąco. Miejsce urokliwe, gospodarze przemili, pokoje ładne i czyste. Łazienka duża i z ręcznikami. Możliwość wypożyczenia łóżeczka turystycznego dla malucha. Jedzenie pyszne, my mieliśmy specjalny zestaw dla wegetarian i nie byliśmy głodni :). Co dzień desery, co zwłaszcza cieszyło dzieci. Miejsce pełne zakamarków do odkrywania przez dzieciaki, lasek, mostek, potok, zwierzaki, które karmiliśmy co rano z Panem Piotrem. Plac zabaw spełniał marzenia naszej córki, basen w gorące dni chłodził cudownie.... Lence podobało się wszystko :), czyli króliki, potok i brodzenie w nim, plac zabaw, basen, trampolina, warsztaty, jazda na koniu, mały lasek obok... pies Kajtek też był ulubieńcem :)... Generalnie to wszystko było dla niej super.I Pani Joasia troskliwa, traktowała każdego, jak najlepszego przyjaciela... Dziękujemy raz jeszcze za ten czas i polecamy to miejsce z całego serca.
Marzena W. (Córki w wieku: 5 lat i 4 miesiące; termin pobytu: 30.06.- 12.07.2018)

Marzena W. (Córki w wieku: 5 lat i 4 miesiące; termin pobytu: 30.06.- 12.07.2018)
13.04.2018

Super miejsce dla dzieci. Polecam! Dużo przestrzeni, kontakt ze zwierzętami (nasze dzieci codziennie karmiły zwierzątka z Panem Piotrem).
Jeśli chodzi o warunki zakwaterowania to jestem bardzo zadowolona. Pokoje bardzo ładne, czyściutkie ze wszystkimi niezbędnymi sprzętami. Bardzo wygodne łóżka. Jedzenie pyszne, świeże i domowe - dzieci jadły, aż miło było patrzeć. Tak naprawdę podobało nam się wszystko. Bardzo dużo terenu gdzie dzieci po powrocie z nart mogły się bezpiecznie bawić. Mini zoo z możliwością głaskania i karmienia zwierząt, super górka za rzeką do zjeżdżana na sankach lub pontonach. Raj dla dzieci i dla rodziców.
My wracamy znowu latem :)
Magda W. z Krakowa (dzieci w wieku 5 i 8 lat, termin pobytu: 10-17.02.2018)

06.09.2016

Piękne miejsce. Wspaniale położone, z cudownymi widokami na góry. Dla dzieci mnóstwo zielonej przestrzeni do wybiegania. Bezpieczny plac zabaw, częściowo słoneczny, częściowo zacieniony, z uroczymi zakątkami do odpoczynku dla rodziców. Hamaki, indiańskie tipi (Gospodyni - Pani Joanna urządza z dziećmi zabawy indiańskie!), huśtawki, domek, trampolina, zjeżdżalnia, basenik do ochłodzenia dla dzieci. Zejście do szumiącego potoku, w którym dzieciaki brodzą (potrzebne tenisówki!) i budują tamy. Lasek, w którym pod koniec lata można znaleźć mnóstwo rydzów, z cienistą ścieżką, którą można spacerować z wózkiem, aż maluszek uśnie ukołysany szumem potoku. A największa atrakcja to zwierzątka - piękne daniele, które można karmić z ręki, króliczki, które można głaskać, przemiłe spokojne kucyki i cała ptasia rodzinka. Dzieci szaleją :)
Gospodyni przyrządza doskonałe obiadki i piecze pyszne ciasta, gospodarz częstuje własnej roboty wędlinami i miodem ze swojej pasieki. Można skosztować mleka prosto od krowy i robionego na miejscu masła i twarogu, własnych przetworów z owoców i warzyw. W jadalni kolorowa zastawa dla maluchów, foteliki do karmienia, spory kącik do zabawy dla dzieci - można spokojnie zjeść posiłek ;)
Pokoje czyste i wygodne, chociaż skromne. Jest wszystko, co niezbędne.
Gospodarze gościnni i serdeczni, sami mają dzieci - córkę w wieku 9 lat i syna w wieku 6 lat, więc rozumieją potrzeby rodzin z dziećmi. Chętnie usiądą, porozmawiają. Czujesz się jak na wakacjach u rodziny na wsi.
Gorąco polecam,
Hanna W. z Ostrowa Wlkp. (dzieci w wieku 2, 6 i 9 lat) - portal DziecioChatki.pl

Kontakt
AGROTURYSTYKA PRZY POTOKU
Konfederatów Barskich 14a
33-3683 Tylicz
małopolskie
Telefony:
18 471 11 60 xxx xxx xxx Pokaż
696 417 997 xxx xxx xxx Pokaż
691 670 234 xxx xxx xxx Pokaż
Przy rezerwacji powołaj się na Dzieciochatki.pl