Wisła - weekend z dzieckiem
Tam, gdzie Wisła bierze swój początek
W tym roku na majówkę postanowiliśmy zaszaleć i pojechać gdzieś, gdzie jeszcze nas nie było. Po wielu debatach zdecydowaliśmy się na weekendowy wypad do Wisły. Zadecydowała miłość do gór i Małysza, a także namowy naszych rodzimych harcerzy – Babci Basi i Dziadziusia Marka, którzy Wisłę znają jak własną kieszeń i którzy postanowili wybrać się z nami.
I tak w powiększonym 5-osobowym składzie – my z mężem i naszym 6-letnim Filipem oraz Babcią i Dziadkiem, wyruszyliśmy w piątkowy ranek w kilkugodzinną trasę na podbój Beskidu Śląskiego.
Wisła przywitała nas deszczem i choć było szaro, buro i ponuro nie przeszkodziło to nam już po przyjeździe pomaszerować „na miasto”.
Jaki tam jest klimat, jakie powietrze, jakie widoki... Nie da się tego opisać. Wisła, choć niewielka, jest urokliwa jak Karpacz. Szczególnie urzekła nas piękna zamknięta dla ruchu aleja z kolorowymi klombami, ze straganami z pamiątkami i restauracjami z pysznym jedzeniem. Dwa kroki stąd jest piękna skocznia, a w samym centrum Muzeum Adama Małysza. Pomimo pogody, wszędzie było gwarno, co świadczy o tym, że turystyczne życie w Wiśle toczy się cały czas.
Także dla naszego małego turysty wyjazd był nie lada atrakcją. Wybraliśmy się na Dworzec Kolejowy. Odwiedziliśmy piękny park, pełen rzeźb i rękodzieła. Filip był zachwycony, zwłaszcza kiedy udało mu się ograć Dziadziusia w cymbergaja. Czy to morze, czy góry, dzieci zawsze znajdą dla siebie jakieś atrakcje.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Ponieważ uwielbiamy góry, nie moglibyśmy swojego wyjazdu ograniczyć tylko do miejskiego łazikowania. Z Wisły bliziutko jest do Bielsko-Białej, a tam znajduje się wyciąg na Szyndzielnię. Tam nas jeszcze nie było i to był nasz cel!!
Samochodem podjechaliśmy do Bielska. Samochód zostawiliśmy na parkingu, z którego był już rzut beretem do wyciągu.
Akurat w tym dniu pogoda, jak na życzenie, nam dopisała. Nie było nie wiadomo jak ciepło, ale było sucho i czasami nawet słonecznie. W sam raz na taką rodzinną wyprawę. Każdy z nas chłonął wrażenia całym sobą - począwszy od wjazdu na górę wagonikiem kolejki, gdzie Filip od razu zauważył, że takie same wagoniki były w Świeradowie podczas wjazdu na Stóg Izerski (byliśmy tam w styczniu).
Potem był już marsz do schroniska i podziwianie górskich krajobrazów, a także rozmowy i przepychanki na szlaku. Ile to wierszyków można wymyślić po drodze, żeby dziecku łatwiej się szło, ile stworzyć teorii - jak się obronić przed niedźwiedziem .
Szyndzielnia zdobyta! Teraz pora na kawusię i kanapeczkę w schronisku i zebranie sił przed zdobyciem Klimczoka. A jakże – dwa szczyty w jeden dzień. Tego jeszcze nasz Filipowski nie dokonał (my zresztą też).
Muszę dodać, że Szyndzielnia to także piękne trasy rowerowe dla uprawiających wyczynowo ten sport - kolarzy. Poubierani w specjalne ochraniacze i kaski, z rowerami za kilka tysięcy, cięli powietrze, aż nam dech zapierało. Już jadąc kolejką, widzieliśmy jak w dole całkiem młodzi chłopcy zasuwają w dół. Nie muszę dodawać, że Filip był zachwycony. Na szczęście mamy za daleko, aby mógł taki sport uprawiać i całe szczęście, bo mama by zawału dostała!
Trasa na Klimczok była już trochę bardziej wymagająca, ale bardzo przyjemna, a widok na Skrzyczne i na Tatry na horyzoncie zaparł nam dech w piersiach. Góry są niesamowite.
Dla nas to szczególny czas - oderwania od pracy i stresów dnia codziennego. Możliwość spędzenia czasu razem, nie tylko w trójeczkę, ale i z dziadkami, co nieczęsto się zdarza w naszym zagonionym życiu.
Jakie to ważne dla dziecka, by zaszczepić w nim miłość do podróży, do gór. Pokazać jak się obcuje z przyrodą, jak się zachowuje na szlaku, co wolno, a czego nie. Idąc, szukamy ptaków, nazywamy drzewa, wsłuchujemy się w przyrodę. Pokazujemy jak piękna jest nasza Polska.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Skąd taki maluch ma wiedzieć, jak funkcjonuje schronisko górskie? Skąd miałby wiedzieć, co to szlakowskaz? Oczywiście, że może tą wiedzę zgłębić w internecie czy książkach, ale czy nie lepiej z własnego doświadczenia?
To było cudowne popołudnie. Zjedliśmy pyszną grochówkę w schronisku. Odpoczęliśmy. I wyruszyliśmy w drogę powrotną, bogatsi o piękne wspomnienia. Z Klimczoka zeszliśmy z powrotem do wyciągu na Szyndzielni i zjeżdżając wagonikiem na dół, mogliśmy podziwiać piękną panoramę Bielska-Białej.
Jadąc z Bielska, nie mogliśmy przejechać obojętnie obok naszej wspaniałej, każdemu znanej Skoczni im. Adama Małysza w Wiśle Malince. Pech chciał, ze wyciąg na skocznię akurat był konserwowany, ale i z dołu skocznia robi ogromne wrażenie.
Następny dzień w Wiśle przywitał nas deszczem i choć mieliśmy ambitne plany wjazdu na Czantorię, musieliśmy odłożyć to na kolejny wyjazd. Pogoda już nas nie rozpieszczała. W potokach górskiego deszczu pożegnaliśmy urokliwe miasteczko. Ale to nie był koniec atrakcji.
A jakże! Jak szaleć, to szaleć... Postanowiliśmy, że skoro jednego dnia byliśmy „na górze”, następnego możemy zjechać „na dół”. I tym tokiem myślenia idąc, zatrzymaliśmy się w Tarnowskich Górach w Kopalni Srebra. To był strzał w dziesiątkę. Każdemu polecam to miejsce. W kaskach zjechaliśmy 40 metrów pod ziemię. Oglądaliśmy kopalnię, idąc coraz to niższymi korytarzami. Filip miał najlepiej. Nie musiał iść w kucki i chichrał się w niebogłosy, kiedy któreś z nas uderzało kaskiem w „sufit”. Na koniec płynęliśmy Sztolnią Białego Pstrąga klimatycznymi łódkami, które bujały i delikatnie odbijały się od ścian. Wspaniałe przeżycia.
Jeden weekend, a tyle wrażeń. Polecam każdemu wyjazd do Wisły, polecam podziwianie piękna Beskidu Żywieckiego. To był dla nas piękny czas, a wyjazd wspominamy z dużym sentymentem.
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl