Wakacje z małym dzieckiem w Chłapowie
BAŁTYK W NIEPOGODĘ
Ahoj, Moi Przyjaciele! Znów nastało lato. A jak lato, to podróż nad morze! Uwielbiam nasz Bałtyk. Chociaż zazwyczaj jest zimny, to i tak ma coś w sobie… Może dlatego, że jest nasz - polski…
Chciałbym Wam opowiedzieć o moich kolejnych już przygodach nad morzem, o tym co widziałem, podziwiałem i czego się dowiedziałem. Zapraszam do lektury.
Wojtuś - mały podróżnik
W podróż nad morze wyruszyliśmy bardzo wcześnie rano, jeszcze było ciemno… Pamiętam tylko, że mama mnie ubrała i włożyła do samochodowego fotelika, a ja ukołysany jazdą, zaraz znów zasnąłem. Obudziłem się, jak już słońce było wysoko na niebie, więc zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu przy stacji paliw, by zjeść śniadanie i trochę rozprostować kości. Pogoda była piękna. Świeciło słoneczko i było bardzo ciepło, więc szybko ruszyliśmy w stronę morza. Na szczęście w tym roku nie trafiliśmy na korki i szybko dotarliśmy nad mój ukochany Bałtyk.
Podróż nie była nudna ani męcząca - moja mama już o to zadbała. Gdy znudziło mi się podziwianie krajobrazów zza okna, to szukaliśmy samochodów w określonym kolorze - oczywiście ja byłem w tym najlepszy, później czytaliśmy i oglądaliśmy książeczki, słuchaliśmy słuchowisk, śpiewaliśmy wakacyjne piosenki. Nawet mama nauczyła mnie nowej piosenki, o bursztynku. A gdy to wszystko już mnie znudziło, to dostałem od mamy nowy traktorek (bo ja uwielbiam traktorki) i bawiłem się nim, aż dotarliśmy do celu.
RADA TATY
Gdy planujemy długą podróż samochodem, zawsze wolę wyjechać wczesnym rankiem, by dla naszego Synka Wojtka jazda samochodem nie była zbyt męcząca. Początek podróży zazwyczaj przesypia, co jest dla nas dużym ułatwieniem. To czas tylko dla mnie i dla Żony, w trakcie którego możemy spokojnie porozmawiać o czekających nas przygodach.
RADA MAMY
Pewnie każdy z Rodziców zastanawia się, jak przetrwać daleką podróż samochodem. Jest to zazwyczaj bardzo stresujące. Dla mnie również. Jednak myślę, że już wypracowaliśmy z naszym trzylatkiem jakiś system, by jazda samochodem nie zamieniła się w piekło. Tak, jak już mój Mąż wspomniał, jeżeli jedziemy w daleką podróż, to wyjeżdżamy bardzo wcześnie rano, by chociaż część pokonywanych przez nas kilometrów Wojtek przespał. Na pewno ważne są przystanki na siku i „rozprostowanie kości”. My je robimy co ok. 2-3 godziny. Jeśli podróż się przedłuża, nasz synek staje się nie do wytrzymania… Dlatego, gdy widzę, że już go nic nie interesuje, to robimy pauzę. Trochę pobiegamy, pogimnastykujemy się, powygłupiamy i ruszamy dalej. 10 do 15 min. spokojnie wystarczy. Wojtek uwielbia obserwować otoczenie, wyszukiwać różne rzeczy.
Często bawię się z nim „A kto pierwszy zobaczy… np. czerwony samochód albo most czy zielone drzewko itd.”. Zabieramy ze sobą kilka ciekawych, czasem nowych książeczek, słuchowiska dla dzieci i zestaw płyt z dziecięcymi przebojami. Wszystko według zainteresowań naszego synka. Jest on już w takim wieku, że wspólnie śpiewamy i poznajemy nowe piosenki.
Fajnie też sprawdzają się ulubione przekąski, które mogą na długo zająć małego podróżnika. Jednak smakołyki typu słodkie napoje, czekolady i inne łakocie z dużą ilością cukru mogą później skutkować niespożytą energią dziecka, co może powodować, iż nasza podróż stanie się koszmarem. Gdy podróż zaczyna nudzić naszego Synka, zawsze mam w torebce jakiś fajny, nowy gadżet, który wiem, że na pewno spodoba się naszemu dziecku. Tym razem był to nowy mały traktorek, którym Wojtek bawił się prawie 2h - dzięki temu spokojnie dotarliśmy do celu. Z urządzeń typu tablety czy smartfony staramy się nie korzystać. Bajeczki włączamy tylko wtedy, gdy nasz syn jest już naprawdę zmęczony podróżą, marudny, a my nie możemy się zatrzymać . To jest nasz taki as w rękawie, który zawsze działa.
Naszym celem była mała, nadmorska miejscowość - Chłapowo. Już Wam kiedyś o niej opowiadałem. Dlatego zachęcam do przeczytania moich podróżniczych opowieści „NADMORSKIE KLIMATY”.
Przywitaliśmy się z gospodarzami naszych kwater, o wdzięczniej nazwie „Maraga”, szybko rozpakowaliśmy się w naszym pokoju - naszym, bo dostajemy go co roku, i wyruszyliśmy na plażę, ponieważ w prognozie zapowiadali, że jest to jeden z ostatnich ciepłych dni. Później miało nastąpić ochłodzenie i załamanie pogody… niestety…
Na plażę schodzi się schodami z dużą ilością stopni. Na szczęście mama kupiła większe nosidło i nie musiałem ich pokonywać na nóżkach. Bo wiecie… moje nóżki szybko się męczą, a u mamy czy u taty w nosidle jest tak wygodnie. I mogę się do nich przytulać do woli!
Widok z Klifu - Chłapowo
W końcu pokonaliśmy klif i ukazało się nam bezkresne, piękne, spokojne morze - moje ukochane morze. Szybko znaleźliśmy miejsce blisko wody i mogliśmy się oddać błogiemu relaksowi. Mama wsłuchiwała się w szum morza, a ja z tatą wykopaliśmy ogromny dół. Dobrze, że mama spakowała dwie łopatki - jedna dla mnie, druga dla taty. Niestety dzień szybko się kończył, a my byliśmy zmęczeni po podróży, więc udaliśmy się do naszego pokoju, by odpocząć i nabrać energii na następny dzień.
RADA MAMY
Wszystkim rodzicom, wybierającym się nad morze, z całego serca polecam, by kupili bądź wypożyczyli nosidło ergonomiczne. Żal mi jest ludzi, którzy męczą się ciągając wózki po plaży. Dzięki wykorzystaniu nosidła, nie są nam straszne schody, plażowy piasek czy wąskie przejścia. Zajmuje dużo mniej miejsca niż wózek i jest naprawdę świetną alternatywą. Nasz syn uwielbia być noszony w nosidle. Dlatego w tym roku zainwestowaliśmy w większe, gdyż z poprzedniego już wyrósł. Uważam, że były to dobrze wydane pieniądze. A wózek?... wózek został w domu .
Pierwszy dzień na plaży
Władysławowo - ciekawe atrakcje dla dzieci
Tak jak zapowiadali w prognozie, niestety kolejne dni były z dużo niższą temperaturą… Jednak mama wiedziała, jakie nam atrakcje zapewnić w te chłodne dni. Na szczęście nie padało zbyt często, więc codziennie spacerowaliśmy plażą i podziwialiśmy nadmorskie krajobrazy.
Zawsze, będąc w Chłapowie, odwiedzamy pobliskie Władysławowo, do którego idziemy pieszo. Jest to bardzo miły spacer, bo brzegiem morza. Władysławowo jest miejscowością, o której słyszał chyba każdy Polak - bardzo turystyczne i dość głośne miejsce. My odwiedziliśmy Aleję Gwiazd, gdzie na pamiątkowych tablicach w kształcie gwiazd, wbudowanych w chodnik są wypisane imiona sławnych sportowców. Aleja z roku na rok powiększa o kolejne gwiazdy. Warto odwiedzić to miejsce. Szczególnie spodoba się ono osobom, które interesują się sportem. Niedaleko Alei Gwiazd znajduje się Centralny Ośrodek Przygotowań Olimpijskich „Cetniewo”. Można tam spotkać sławnych sportowców. Jest tam wiele różnych boisk i sal treningowych, kryty basen, i - co mnie ucieszyło - ciekawa fontanna, obok której jest niewielki plac zabaw, ale panuje tu cisza i spokój. Rodzice bardzo lubią to miejsce.
Aleja Gwiazd Sportu
Będąc we Władysławowie, koniecznie trzeba się wybrać do Portu Rybackiego. Oczywiście i mnie tam rodzice zabrali. Podziwiałem piękne kutry rybackie, a tata trochę mi opowiadał o tym, jak to rybacy wypływają w morze i zarzucają sieci, by złapać ryby. Będąc w Porcie, koniecznie trzeba wybrać się w rejs statkiem. Oczywiście my też pływaliśmy.
Tego dnia na morzu były bardzo duże fale i pływał tylko jeden, największy statek turystyczny Athena. Mama kupiła bilety i już byliśmy na jego pokładzie. Athena jest duńskim statkiem wycieczkowym, na którym możemy zobaczyć eksponaty postaci z filmu „Piraci z Karaibów”. Ale ja nie znam tego filmu, chyba jestem jeszcze na niego za mały… Niestety, nie byłem zadowolony z tego rejsu, bo bardzo bujało i bałem się, że wpadniemy do wody. Chyba więcej już nie wejdę na żaden statek… Chociaż, jak wracaliśmy, to już tak nie bujało… ale i tak mi się nie podobało! Już wiem, że nigdy nie będę chciał być kapitanem ani majtkiem na statku.
Statek Athena we Władysławowie
RADA TATY
Wybierając się w rejs statkiem, warto jest zabrać ze sobą cieplejsze ubrania, gdyż na pełnym morzu zazwyczaj wiatr dość mocno wieje i jest dużo chłodniej niż np. na plaży, szczególnie w dni, gdy pogoda nie jest zachęcająca do plażowania. Warto jest mieć również ze sobą coś do przebrania, szczególnie dla dzieci, gdyż wysokie fale rozbijające się o dziób statku często zalewają również pokład, a tym samym turystów uczestniczących w rejsie.
RADA MAMY
Na terenie Portu znajduje się mały sklepik, w którym możemy zaopatrzyć się w świeżą rybę.
We Władysławowie jest jeszcze jedno miejsce - o dziwo mało znane, ale bardzo ciekawe - a mianowicie jest to wystawa multimedialna „Praca rybaka: jak, gdzie, czym?”. Całe szczęście, że się tam wybraliśmy, bo już miałem dość pływania statkiem…
Wystawa multimedialna „Praca rybaka: jak, gdzie, czym?” jest jednym z ciekawszych miejsc w okolicach Władysławowa. Podziwiając wystawę, poznałem kaszubskie, tradycyjne zawody związane z rybołówstwem. Dzięki interaktywnym tablicom dowiedziałem się, jaka jest metoda budowania kutrów i łodzi rybackich, poznałem pracę rybaka oraz dowiedziałem się, w jaki sposób rozładowuje się i przetwarza ryby w porcie. Bardzo mi się podobało sterowanie kutrem rybackim. Mogłem kręcić prawdziwym kołem sterowym i poczuć się jak kapitan. Takim statkiem to ja mogę pływać - nic nie bujało .
Wystawa multimedialna „Praca rybaka: jak, gdzie, czym?” (MERK)
RADA MAMY
Wystawa multimedialna „Praca rybaka: jak, gdzie, czym?” znajduje się w budynku MERK, między Portem a Lunaparkiem Sowiński. Niestety wystawa jest szybko zamykana, dlatego warto się tam wybrać raczej w godzinach porannych. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to miejsce naprawdę warte zobaczenia. I przede wszystkim wartościowe - w ciekawy sposób uczące nasze dzieci, czym jest praca rybaka. A i my możemy się z niej wiele dowiedzieć. Dziwi mnie fakt, że jest to miejsce raczej pomijane przez turystów i praktycznie nikt go nie odwiedza. Gdy my zwiedzaliśmy wystawę, była jeszcze tylko jedna rodzina z dziećmi… Szkoda, bo to jedno z ciekawszych miejsc we Władysławowie. My na pewno tam wrócimy, gdy nasz Syn podrośnie. Trzylatek jest raczej jeszcze za mały na tego typu wystawy. Chociaż był ciekawy różnych rzeczy i zadawał mnóstwo pytań, do czego służą poszczególne przedmioty. Niemniej jednak, my się czegoś nowego dowiedzieliśmy, a Wojtek miał niesamowitą frajdę, kręcąc kołem sterowym.
Lunapark W. Sowiński
Kolejnym punktem na mapie Władysławowa, który warto odwiedzić, jest Lunapark W. Sowiński. Rozrywek w nim nie brakuje! Umówiłem się z rodzicami, że będę mógł skorzystać z trzech atrakcji. Najpierw obeszliśmy całe wesołe miasteczko. Rodzice chcieli się przejechać Autodromem, czyli takimi samochodzikami, a później ja miałem do wyboru trzy atrakcje. Podobała mi się ciuchcia, strzelanie kulkami i jeszcze takie samochody, co jeździły po torach. To było dla mnie nowe doświadczenie, ale bardzo mi się podobało! Niestety robiło się już bardzo późno, więc musieliśmy wracać do pokoju. Na następny dzień też zapowiadało się z wiele atrakcji!
Lunapark W. Sowiński
Spacer powrotny był bardzo przyjemny. Szliśmy brzegiem morza. Podziwialiśmy piękny zachód słońca i spokojnie zmierzaliśmy w stronę wejścia nr 14, z którego było najbliżej do naszych kwater.
RADA MAMY
Lunapark W. Sowiński - czyli wesołe miasteczko z mnóstwem karuzeli i innych atrakcji. Każdy znajdzie tu coś dla siebie - i mały i duży. Ja osobiście nie przepadam za takimi miejscami, ale dzieci je uwielbiają, dlatego też zabraliśmy tam naszego synka. Jednak zawsze wcześniej umawiamy się na liczbę atrakcji, z których Wojtek będzie mógł skorzystać. Wypracowaliśmy to przez długie miesiące. Nie obyło się bez krzyku i płaczu, ale teraz Wojtek wie, że jak trzy atrakcje, to trzy i ani jednej więcej. Wymaga to od rodziców wiele cierpliwości i konsekwencji.
Niestety, miejscowości turystyczne kuszą różnego typu pojazdami na monetę, automatami z gadżetami itp. Jest to zmora rodziców i zjadacz pieniędzy… Nasz trzylatek już wie, czego chce i ciężko go zagadać czy przekierować uwagę na coś innego. Dużo z nim rozmawiamy, ale czasami kończy się to płaczem. Trudno - ja wolę zainwestować te pieniądze w pyszne lody czy droższą pamiątkę. Jednak gdy zbliżamy się do miejsca, gdzie jest dużo różnych automatów i pojazdów na monetę, uprzedzam Wojtka, że zrobimy taki dzień, gdy będzie mógł pojeździć na czym zechce, a teraz może popatrzeć. I dotrzymujemy obietnicy, ewentualnie umawiamy się na jedną atrakcję wieczorem, przed powrotem do pokoju.
RADA TATY
W Chłapowie mamy cztery zejścia na plażę. Główne to nr 14, przy którym znajdują się liczne kawiarenki i sklepiki z pamiątkami. Jest to nasze ulubione zejście, ponieważ znajduje się przy nim piękny punkt widokowy z klifu na morze. Jednak, aby dostać się na plażę musimy pokonać chyba ze 300 stopni…
Wejście numer 15 prowadzi przez bardzo malowniczy Wąwóz Chłapowski. My najczęściej korzystamy z niego, gdy wybieramy się w stronę Rozewia.
Zejście nr 13 znajduje się między ośrodkami wypoczynkowymi. Aby dostać się na plażę, również musimy pokonać schody, jednak w mniejszej ilości jak przy zejściu nr 14.
Jest jeszcze dość popularne zejście nr 12, przy którym również znajdują się stoiska z pamiątkami i kawiarenki. By dostać się na plażę, nie musimy pokonywać wielu stopni czy niedoskonałości terenu. Jest to jedno z najwygodniejszych zejść, gdyż schodzimy w dół po chodniku wyłożonym kostką - idealne zejście dla wózkowiczów. Przy tym zejściu znajduje się również strzeżona plaża.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Lemur Park w Rumi
Następnego dnia pojechaliśmy do Rumi, gdzie znajduje się jeden z niewielu w Polsce, Lemur Park. Jest w nim wiele atrakcji. W wejściu witają nas pradawni ludzie i zwierzęta. Tuż za nimi znajduje się wioska rycerska, gdzie możemy się wcielić w rolę króla lub władać mieczem jak prawdziwi rycerze. Możemy również zbudować ogromne budowle z wielkich klocków lego czy sprawdzić się w mini golfie albo poszaleć na dmuchanych zjeżdżalniach. Ale największą atrakcją Lemur Parku w Rumi jest Mini ZOO, tzw. Interaktywne ZOO. Możemy w nim zobaczyć malutkie małpki, węża, kameleona i inne gady, ale najfajniejsze są lemury! O określonych godzinach można wejść z opiekunem lemurów do ich klatki! Jest to niesamowite przeżycie. Na początku się ich bałem, ale gdy jeden z nich usiadł na ramieniu taty, to pogłaskałem go. On jest taki mięciutki. A wiecie, że lemury to są takie małpki z Madagaskaru, które uwielbiają jeść jabłuszka, maja świetny węch, ale słabo widzą. I mają fajne łapki, którymi chwytają się drzew i długi biało - czarny ogon. Są cudowne. Mamo, Tato dziękuję, że mnie tam zabraliście!
Lemur Park w Rumi
Niestety, musieliśmy opuścić lemury i Lemur Park, ponieważ zaczynało padać. Jednak to nie był koniec atrakcji. Niedaleko Rumi, w Redzie jest jeszcze jedno ciekawe miejsce - ogromny Aquapark Reda, czyli centrum rodzinnej rozrywki. Niestety, aby kupić bilet, musieliśmy stać w ogromnej kolejce… Ale nie nudziliśmy się, na dole znajduje się ogromne akwarium z rekinami. Gdy podziwialiśmy rekiny, czas bardzo szybko nam zleciał.
Aquapark w Redzie jest ogromny. Ja z mamą udałem się do strefy malucha, a tato na zjeżdżalnię pontonową. Bardzo długo go nie było, ale mi to nie przeszkadzało, ja świetnie się bawiłem na pirackim statku ☺. W końcu, gdy tato przyszedł, poszliśmy na wodną ścieżkę, którą płynęliśmy na specjalnych pontonach. I niestety nasz czas na wodne przygody się kończył. Weszliśmy jeszcze na chwilę do jacuzzi, gdzie połaskotały mnie bąbelki i musieliśmy już opuszczać basenowy raj. Zresztą, dzień był wyczerpujący. Marzyłem już, by znaleźć się w pokoju i zasnąć, śniąc o kolejnych nadbałtyckich przygodach.
Aquapark Reda
RADA MAMY
W Lemur Parku można spędzić cały dzień - jest tam wiele atrakcji dla dzieci, szczególnie w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Nam popsuła się pogoda, może i dobrze, bo w planach mieliśmy jeszcze odwiedzenie Aquaparku w Redzie.
Aquapark w Redzie - zadziwił nas ogrom tego miejsca! Niestety, by kupić bilet, musieliśmy czekać ok. 1,5 h w kolejce (na szczęście bilety kupuje się zgodnie z wcześniej otrzymanym numerkiem). Dlatego też mieliśmy czas na obejrzenie innych atrakcji znajdujących się w budynku. Jest tu m.in. Papugarnia (jednak w czasie naszego czekania papugi miały sjestę) i ogromne akwarium, w którym możemy podziwiać rekiny (bezpłatnie). Gdy weszliśmy na teren basenowy Aquaparku, byliśmy zachwyceni i jednocześnie przerażeni jego wielkością! Można się w nim łatwo zgubić. Ja z Wojtkiem poszłam do strefy malucha, gdzie znajdował się statek piracki z niewielkimi zjeżdżalniami, natomiast mój Mąż chciał skorzystać ze zjeżdżalni… i bardzo długo nie wracał. Myślałam, że się dobrze bawi. Niestety kolejki do zjeżdżalni były ogromne i w ciągu pół godziny skorzystał tylko z jednej zjeżdżalni, a bilety mieliśmy wykupione tylko na godzinę - to był nasz błąd. Warto tu się wybrać co najmniej na 3 godziny lub na cały dzień. Zdążyliśmy jeszcze popływać na pontonach taką specjalną rzeczką i na chwilę weszliśmy do jacuzzi, po czym musieliśmy opuścić baseny. Jednak była to fajna przygoda.
Na pewno jest to miejsce warte odwiedzenia, jednak na dłużej niż 1h, a bilety następnym razem kupimy przez Internet.
Muzeum „Kocham Bałtyk” w Swarzewie
Pogoda nad Bałtykiem nas nie rozpieszczała. Mamie chyba kończyły się pomysły na ciekawe atrakcje, bo pół dnia przesiedzieliśmy w pokoju, zastanawiając się, co robić, a za oknem padał deszcz. Na szczęście po pysznym obiadku w Magnolii pojechaliśmy na przejażdżkę. Zatrzymaliśmy się przy Muzeum „Kocham Bałtyk” w Swarzewie. Byłem przerażony, bo ja niekoniecznie lubię chodzić po muzeach… nudzą mnie one… Jednak to nie jest zwyczajne muzeum. Można w nim pooglądać różne konstrukcje z klocków lego lub samemu zbudować coś ciekawego. Ale mnie zainteresowało coś innego… jakieś dziwne malowidła na ścianach i podłodze… Jak wyjaśniła mi mama, gdy stanie się w odpowiednim miejscu, zobaczy się obraz w 3D, czyli taki przestrzenny. To takie złudzenie optyczne. Zrobiliśmy kilka ciekawych zdjęć na pamiątkę, pobawiłem się klockami i obejrzeliśmy wystawę morską, a później ruszyliśmy dalej zwiedzać okolicę. Mama chciała coś mi i tacie jeszcze pokazać.
Muzeum „Kocham Bałtyk” w Swarzewie - obrazy 3D
Rezerwat Słone Łąki
Na szczęście przestało padać. Zatrzymaliśmy się przy jakimś skwerze, gdzie był fajny plac zabaw, ale ja nie mogłem z niego korzystać, bo sprzęty były mokre… Jednak tata zabrał dla mnie hulajnogę i mogłem sobie pojeździć chociaż na hulajnodze. Jak wytłumaczyła nam mama, znajdowaliśmy się na Skwerze Szotland, skąd udaliśmy się specjalnie wybudowaną kładką w głąb zatoki. Znajdowaliśmy się w Rezerwacie Słone Łąki. Wzdłuż kładki rozstawione są tablice z informacjami dotyczącymi roślinności i zwierząt występujących w rezerwacie. Kładka jest bardzo długa i fajnie mi się po niej jechało hulajnogą. Niestety nie zobaczyliśmy żadnych zwierzątek opisanych na tablicach informacyjnych, ale i tak dobrze się bawiłem.
Rezerwat „Słone Łąki”
RADA MAMY
Rezerwat „Słone Łąki” jest ciekawym miejscem. Skwer Szotland oferuje dość dobrze wyposażony plac zabaw dla dzieci, a sama kładka stanowi przyjemne miejsce do spacerów. Myślę, że będąc we Władysławowie, warto tu zajrzeć.
Wycieczka do Rozewia
Na następne dni zapowiadali poprawę pogody. Dlatego też wyruszyliśmy z rodzicami w stronę Przylądka Rozewie, który jeszcze do niedawna był uważany za najdalej wysunięty na północ obszar Polski, jednak dziś wiemy, że takie miejsce znajduje się w Jastrzębiej Górze.
Swoją pieszą wycieczkę do Rozewia rozpoczęliśmy od Wąwozu Chłapowskiego czy jak kto woli - Doliny Chłapowskiej, w którym możemy podziwiać roślinność charakterystyczną dla klimatu nadmorskiego. Jednak największą frajdę sprawił mi tunel pod jezdnią, gdzie fajnie odbijało się echo.
Dolina Chłapowska
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Następnie szliśmy plażą, podziwiając nadmorskie klify, aż w końcu doszliśmy do wejścia prowadzącego do Rozewia, gdzie znajdowała się Latarnia Morska. Jednak by zobaczyć latarnię, musieliśmy pokonać niezłe wzniesienie. Aż w końcu ją ujrzałem - Latarnię Morską na Rozewiu. Lubię to miejsce. Wiem również, z poprzednich moich podróży nad morze, że Latania Morska w nocy swym światłem ostrzega kapitanów statków przed zbliżającym się lądem. Chciałbym kiedyś zobaczyć z bliska Latarnię Morską w nocy, gdy wysyła sygnał świetlny w dalekie morze…
Następnie udaliśmy się do malowniczego Wąwozu Lisi Jar. Tam można poczuć się jak w górach! Im byliśmy bliżej morza, tym wyraźniej je słyszałem. Uwielbiam takie spacery z rodzicami.
Dzień się kończył, więc wróciliśmy do Chłapowa. Następnego dnia miała być piękna, słoneczna pogoda! Zasnąłem, marząc o zabawach na plaży…
RADA TATY
Spacer plażą z Chłapowa do Latarni Morskiej w Rozewiu i dalej do Wąwozu Lisi Jar jest obowiązkowym spacerem, odkąd z Żoną przyjeżdżamy nad morze (czyli chyba od 12 lat!). Wybrzeże klifowe często się zmienia, a Latarnia Morska pozwala nam na chwilę zatrzymać się i zastanowić nad drogą naszego życia… Natomiast Wąwóz Lisi Jar wiecznie nas zachwyca. Oczywiście można tu z Chłapowa przyjechać autobusem czy busem, ale nam największą radość sprawia właśnie spacer brzegiem morza .
Relaks na plaży w Chłapowie
Następny dzień przywitał nas pięknym słońcem i dość wysoką temperaturą. W końcu mogliśmy się oddać błogiemu plażowaniu. Mama spakowała potrzebne rzeczy na plażę i ruszyliśmy relaksować się nad brzegiem Bałtyku. Kopałem dołki i przynosiłem do nich morską wodę, skakałem przez fale. Ale największą frajdę miałem wieczorem, gdy biegałem sobie po takich kałużach zrobionych przez fale morskie na plaży! A z tatą puszczaliśmy latawce! Ach, po tych wszystkich dniach niepogody i wielu atrakcjach. Takie błogie lenistwo było cudowne…
Zabawy na plaży
Za rok znów tu wrócimy…
Rodzinnie
OD RODZICÓW
Wyjazd na urlop musimy zawsze zaplanować z dużym wyprzedzeniem. Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy coraz więcej ludzi, a szczególnie rodzin z dziećmi wyjeżdża i poznaje nasz uroczy kraj. Jednak pogody niestety nigdy nie możemy zaplanować… Ale jak widać z opowieści naszego Synka, nawet gdy nad naszym polskim morzem jest zimno, to możemy znaleźć wiele atrakcji i możliwości spędzenia wolnego czasu.
Zachęcamy Was, Drodzy Rodzice - czy macie małe dzieci, czy już starsze - podróżujcie, zwiedzajcie, szczególnie nasz piękny ojczysty kraj. Podróże zacieśniają więzi rodzinne, a wspólnie spędzony czas na pewno w przyszłości zaprocentuje!
Pozdrawiamy MMW
Autorka tekstu i zdjęć: Magdalena Pajor
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl