Weekend w Tarnowskich Górach
Jesienny weekend w Tarnowskich Górach
Kiedy szachowa kariera Twojego dziecka rzuca Cię w najróżniejsze krańce Polski, możesz bezczynnie siedzieć i czekać na wyniki kolejnych partii albo zamienić taki wyjazd w fantastyczną rodzinną wycieczkę. My zdecydowanie wolimy to drugie rozwiązanie i każdy Szachowy Turniej naszego Filipa traktujemy jako okazję do poznania i zwiedzenia kolejnego kawałka naszego kraju.
Czasami fajnie, jak perspektywa wyjazdu sama się nasuwa i nie trzeba się zastanawiać, czy warto, czy nas stać, czy na pewno o tej porze roku - tylko po prostu się jedzie i korzysta z atrakcji danego regionu. W taki też sposób trafiliśmy do Tarnowskich Gór. Październik w tym roku rozpieszczał nas pogodą, więc nie mieliśmy wątpliwości, że to będzie ciekawy rodzinny wypad.

Kilka lat temu, wracając z Wisły, zatrzymaliśmy się w Tarnowskich Górach i zupełnie nieplanowanie zwiedziliśmy tamtejszą Kopalnię Srebra. Dla naszego - wtedy kilkulatka -było to ogromne przeżycie, a i my wyjechaliśmy spod ziemi oszołomieni i pełni wrażeń. Nie było nam wtedy dane zwiedzić miasta i dlatego nawet nie zgłębialiśmy jakoś bardziej w jego historię.
Aż do teraz, kiedy czekał nas cały weekend w tym śląskim miasteczku, które choć w nazwie ma góry, nie leży na żadnym szczycie. Jak się okazało, po śląsku "gory" to po prostu kopalnie.
Do Tarnowskich Gór dotarliśmy w piątek koło południa. Droga z południowej Wielkopolski zajęła nam 3 godziny i trzeba przyznać, że jechało się sprawnie i komfortowo.
Miasto położone jest na Górnym Śląsku i jest ogromnym węzłem kolejowym, łączącym Śląsk z resztą Polski.
Mogliśmy się o tym przekonać, bo wynajęte przez nas mieszkanko usytuowane było tuż obok dworca kolejowego i autobusowego. I przez cały weekend mogliśmy słuchać stukotu kolejowych kół i trąbienia dojeżdżających do stacji lokomotyw. Naprzeciwko dworca, na skrzyżowaniu ulic postawiono nawet zabytkowe parowe lokomotywy, z którymi (jako wnuki i dzieci kolejarza z krwi i kości) musieliśmy zrobić sobie zdjęcie.


Kopalnia Srebra
Główną atrakcją miasta wpisaną nawet na listę UNESCO jest niewątpliwie wspomniana wcześniej i zwiedzana przez nas kilka lat temu Kopalnia Srebra.


W tym roku, z uwagi na obecność naszej najmłodszej, niespełna 2-letniej córeczki, postanowiliśmy nie zwiedzać kopalni ponownie. Poczekamy aż Natalka będzie miała skończone 4 latka i będziemy mogli całą rodziną jeszcze raz przejść podziemną trasę.
Korzystając jednak z uroków naszej złotej polskiej jesieni, odwiedziliśmy Skansen Maszyn Parowych. Mieści się on w sąsiedztwie kopalni i skupia naprawdę pięknie odrestaurowane parowozy i inne maszyny parowe.




Są one zebrane akurat w tym miejscu, ponieważ dzięki wprowadzeniu maszyn parowych w XVIII wieku doszło do dynamicznego rozkwitu górnictwa na tych terenach. W sezonie letnim po terenie Skansenu jeździ też kolejka skansenowa, która wozi turystów na trasie prawie 500 metrów.

Po spacerze udało nam się jeszcze załapać na tradycyjny śląski obiad serwowany w restauracji mieszczącej się w murach kopalni. Poprzednim razem to także tutaj pokrzepialiśmy się modrą kapustką, po wyjściu z zimnych kopalnianych podziemi.
Serdecznie polecamy to miejsce.

Sztolnia Czarnego Pstrąga
Sztolnia Czarnego Pstrąga to obowiązkowy punkt na naszej mapie wycieczkowej Tarnowskich Gór.
Odpuściliśmy wycieczkę do Kopalni, ale zwiedzanie sztolni to było coś, na co czekaliśmy z wielką ciekawością. Najpierw trzeba było wytłumaczyć dziecku, co to takiego ta sztolnia. Najprościej powiedzieć, że jest to podziemny korytarz, który miał na celu odprowadzenie wody - w tym wypadku z kopalni, którą już zwiedzaliśmy. Tak powstała podziemna „rzeka”, którą teraz można zwiedzać, płynąc łódkami.


Oczywiście stopień zaawansowania tłumaczenia tego słowa zależy od wieku najmłodszych uczestników wycieczki. Naszemu szkolniakowi w zupełności on wystarczył .
Z parkingu przy ul. Repeckiej trzeba kierować się do Szybu Ewa. Prowadzi do niego specjalnie oznakowany szlak.

Zejście odbywa się krętymi schodami, na końcu których 30 metrów pod ziemią znajduje się jedyna taka w Polsce podziemna trasa. Cena biletu ulgowego wynosi 45 zł, a dorosły zapłaci dziesięć złotych więcej.


Siedząc w ciasnych łódeczkach, płynie się korytarzem, który oświetlają malutkie lampeczki. Pan przewodnik opowiada historię tego miejsca i związanej z nim pracy kopalni i górników – gwarków. Woda w sztolni jest niemal krystalicznie czysta i żyją w niej pstrągi. I wcale nie są one czarne. Pan przewodnik wyjaśnił, że kiedy pstrągi płyną wzdłuż łodzi, to w ciemnym tunelu ich cienie wydają się czarne. Ot i cała zagadka.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Wyprawa do sztolni była naprawdę fajną atrakcją. Z reguły, aby coś zobaczyć, musieliśmy się naprawdę nachodzić. A tutaj czekało na nas zupełnie inne przeżycie. Było ciemno, zimnawo i wilgotno. Było też klimatycznie i tajemniczo.
Dowiedzieliśmy się ciekawych rzeczy na temat początków górnictwa. Jednak przede wszystkim mogliśmy podziwiać zabytek, którego wartość doceniono nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

Spacer do Rynku i szukanie Gwarków
Nie można być w Tarnowskich Górach i nie przespacerować się po tamtejszym rynku. Nie na darmo mówi się, że jest to jeden z ładniejszych rynków na całym Śląsku. Klimatyczny i nie za wielki, aż kusi aby usiąść w którejś z restauracji i podziwiać jego uroki.
Ogromne wrażenie robi przepiękny neorenesansowy ratusz z XIX w., a także mieszczący się po przeciwnej stronie majestatyczny Kościół Ewangelicki.


Plac na bazie trapezu, oprócz ławeczek, zdobi także zabytkowa studnia – pozostałość po szybach górniczych.

To właśnie w pobliżu tej studni możemy dostrzec Rzeźbę Gwarka - dawnego górnika. Smutny, czarny, zgarbiony mężczyzna z ogarkiem - wydaje się, że to nic ciekawego, a stał się on swoistym symbolem tego miasta.

I tak, jak we Wrocławiu jakiś czas temu szukaliśmy krasnali, tak w Tarnowskich Górach przyszło nam szukać Gwarków. Była to kolejna okazja do poznania historii tych niezwykłych ludzi, którzy tracili i życie i zdrowie, pracując przy wydobyciu kruszców.


Co ciekawe, co roku, począwszy od 2013, w okolicach święta górników - Barbórki (4 grudnia) w mieście przybywa nowy gwarek. Niestety nie udało nam się odszukać wszystkich górników, ale te przez nas spotkane wzbudziły w nas refleksję, jak ciężką pracę wykonywali Ci ludzie i jak przyczynili się do rozwoju nie tylko górnictwa, ale i innych dziedzin gospodarki.

Pałacyk w Rybnej
Będąc w Tarnowskich Górach, warto podjechać do dzielnicy (miejscowości) Rybna. Mieści się tam przepiękny neoklasycystyczny Pałac wybudowany w XVIII w., a obecnie przekształcony na hotel i restaurację.

W pałacyku odbywają się regularnie koncerty muzyki klasycznej, a także spotkania z twórcami i znamienitymi osobami. Nie sposób wyliczyć, ile znanych nam osób gościły te mury - choćby Anna Dymna, Marek Grechuta, Marian Opania... i można tak wymieniać i wymieniać.
To właśnie tam rozgrywa się także coroczny Turniej Szachowy nazwany Memoriałem im. Henryka Karnówki, w którym w tym roku brał udział nasz Filip. Mieliśmy to szczęście przebywać w tym wyjątkowym wnętrzu i podziwiać jego starodawny klimat.

Dookoła Pałacu rozpościera się przepiękny ogromny park, z zachowanym od początku istnienia szpalerem 19 dębów (mają one 200 lat) i różnorodnym drzewostanem. Zwłaszcza jesienią park robi na turystach wrażenie, kiedy mieni się kolorami pożółkłych i czerwonawych liści. Wzdłuż pałacu wystawiono tablice informacyjne z najważniejszymi zabytkami tego regionu. To naprawdę świetne miejsce na spacer dla całej rodziny. I w końcu nasza dwulatka mogła biegać do woli, bo taki park to najbezpieczniejsze miejsce dla malucha.


Park Wodny
W naszym rodzimym mieście nie mamy krytej pływalni. Chcąc sprawić radość dzieciakom, ale i sobie, nie raz jeździliśmy na basen do pobliskich miast. Mając więc okazję skorzystania z wodnego szaleństwa w jednym z większych Aquaparków w Polsce, nie mogliśmy z niej nie skorzystać.

Już na wstępie zostaliśmy mile zaskoczeni. Jak na tak duży obiekt, ceny są naprawdę przystępne, a co najciekawsze - nasza Natalka, jako dzieciak do 3 roku życia, nie płaciła wcale. Cóż to za miła odmiana, kiedy na każdym mniejszym basenie płaciliśmy za nią tyle co za Filipa, a i tak to ona najmniej korzysta z tej wody, bo cały czas jest na naszych rękach. Więc już na wstępie wielki PLUS .
Kolejny plus należy się za wszechstronność i ogromną ilość atrakcji. Chyba nie policzyłam, ile było basenów, natrysków, biczów i innych urządzeń. U nas podział był dość jasny: Filip z tatą okupowali zjeżdżalnie z oponami, a my z malutką dałyśmy się ponieść prądowi rwącej rzeki. Niewątpliwie największą atrakcją była tzw. bałtycka fala. Dzieciaki szalały na potęgę i naprawdę niejeden malec dał się tej fali porwać. Jeśli komuś udało się dosiąść deskę albo dmuchanego rekina, od razu z nich spadał.


Nasz Filip miał też możliwość pierwszy raz wypłynąć od razu na zewnętrzny basen, gdzie nie dość, że było już ciemno, to aż para z ust leciała.
Pobyt w Parku Wodnym wyssał z nas wszelką energię. A że był już wieczór, to przynajmniej nikt z nas nie miał problemów z zaśnięciem (a i takie się na wyjeździe czasem zdarzają).

Tarnowskie Góry okazały się dla nas dużym i pozytywnym zaskoczeniem.
Spędziliśmy w tym mieście intensywny weekend połączony z odpoczynkiem i zwiedzaniem. Oczywiście najważniejsze dla nas były szachowe potyczki naszego synka, ale jak tylko odchodził od szachownicy, staraliśmy się do maksimum wykorzystać dany nam czas. Zwiedziliśmy, ile się da - czujemy spełnienie i zadowolenie.

Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl