Szklarska Poręba przed zimowym sezonem
Narty przed sezonem w Szklarskiej Porębie
Pomysłów na ten weekend było mnóstwo - od błogiego lenistwa w hotelowym basenie po górskie wspinaczki. Pogoda jednak rozwiała nasze dylematy… Zapowiadają śnieg w górach. Długo się nie zastanawialiśmy. Trzeba wykorzystać tę okazję i ruszyć na narty i sanki, jeszcze przed szczytem sezonu.
Szybko wybraliśmy wspólnie cel podróży, kierując się hasłem „tam nas jeszcze nie było”. Sama nie wiem, dlaczego, ale w te okolice z dziewczynkami jeszcze nie dotarliśmy. Następnie szybkie pakowanie i ruszamy do Szklarskiej Poręby.
Szklarska Poręba to bardzo malownicza miejscowość położona na pograniczu Gór Izerskich i Karkonoszy, przyciągająca o każdej porze roku miłośników różnych aktywności. Nie sposób się tutaj nudzić, o czym przekonaliśmy się również my. Trzy dni to zdecydowanie za mało, by nacieszyć się urokami tych okolic, ale to odpowiedni czas, by przekonać się, że chce się zobaczyć więcej i tutaj wrócić.
Początek przygody i wieczorny relaks
W piątek, już zapakowani podjechaliśmy po dziewczynki pod szkołę (na szczęście w piątki kończą o tej samej godzinie i to dość wcześnie ) i ruszyliśmy w kierunku Karkonoszy. Drogę umilaliśmy sobie audiobookami i rozmowami. To miał być tylko weekendowy wypad, ale tak bardzo się na niego cieszyliśmy, że nawet długaśna droga minęła nam bardzo szybko.
W hotelu szybkie rozpakowanie, rozeznanie i udaliśmy się na spacer w kierunku… restauracji . Byliśmy bardzo głodni, więc szybko przemierzyliśmy już wieczorną Szklarską Porębę w poszukiwaniu idealnego miejsca na późny obiad. Już najedzeni wróciliśmy prosto do hotelu, by zaplanować dwa kolejne dni pobytu
. Planowanie jednak trzeba było przełożyć na później, bo córki domagały się basenu, więc zbierając resztki sił, ruszyliśmy ku spełnieniu marzeń, czyli na basen
.
Na basenie dzieciaki szalały na całego, a my próbowaliśmy dotrzymać im kroku, oczywiście z marnym skutkiem . Byliśmy tylko we czwórkę, więc nikomu nie uprzykrzyliśmy pobytu. Po powrocie do pokoju mieliśmy siłę już tylko na wspólny film, więc dziewczyny pakują się nam do łóżka i oglądamy
. Tego było mi potrzeba – wspólny czas, bez pośpiechu i „nic nie trzeba”. Jeszcze przed snem ustaliliśmy, co robimy jutro i zmęczeni zasnęliśmy.
Magiczny wodospad
Rano to oczywiście dziewczynki wstają pierwsze. Słonko pięknie świeci, śnieg aż razi w oczy, więc szybkie śniadanie w hotelowej restauracji (uwielbiam takie opcje ) i jesteśmy gotowi na nowe wrażenia.
Spakowaliśmy termosy z ciepłą herbatą, czekoladą i ruszyliśmy w kierunku Wodospadu Kamieńczyka, czyli najwyższego wodospadu w polskich Karkonoszach, który spada kaskadowo do malowniczego Wąwozu Kamieńczyka.
Zaparkowaliśmy samochód na płatnym parkingu bezpośrednio przy Szosie Czeskiej i łącznikiem pośród zimowego lasu doszliśmy do szlaku czerwonego. I tak znaleźliśmy się w śnieżnej krainie – las pokryty śnieżnym puchem, słonko, które nam pięknie przygrzewa i my w tym wszystkim. Zimowy spacer, szalejące dziewczyny w śniegu, piękne widoki i gorąca herbata w szałasie. Taką zimę to ja uwielbiam .
By zobaczyć wodospad od dołu, trzeba wejść do Wąwozu, a żeby wejść do Wąwozu, trzeba kupić bilety w kasie jeszcze na górze, założyć kaski na głowę i ostrożnie, metalowymi schodami zejść na samo dno Wąwozu. I tutaj poczuliśmy się jak w baśni, a dokładnie w baśni „Opowieści z Narnii: Książę Kaspian”, bo to tutaj zostały nakręcone niektóre sceny do tego filmu. Weronika, zaczytana w kolejnych tomach serii, była zachwycona.
I my również, i wcale nie zdziwił nas wybór reżysera, by tutaj nakręcić sceny do filmu. Jest tutaj bardzo malowniczo. Bardzo polecamy zobaczyć to miejsce! Zimą wygląda imponująco i robi wielki wrażenie – zamrożone sople, kaskady wody… cudnie .
Metalowymi schodami wróciliśmy na górę i kontynuowaliśmy nasz spacer w kierunku szałasu, gdzie można coś przekąsić i napić się czegoś ciepłego. Można również spojrzeć na wodospad z góry, kupić pamiątki, a nawet pozjeżdżać na sankach.
Szusowanie na stoku
Dziewczynki domagają się nart, więc posileni wróciliśmy w kierunku parkingu i udaliśmy się na stok Wesoła Górka w centrum. Ponieważ jesteśmy przed sezonem narciarskim, nie wszystkie wyciągi są już otwarte. Wszystko się szykuje dopiero, ale Wesoła Górka jest idealna na początek sezonu. Pusto, nie za duża górka, a zaraz obok tor do zjazdów na sankach i pontonach.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Na miejscu jest również wypożyczalnia nart. W tym sezonie były to pierwsze narty dziewczyn, więc zdecydowaliśmy się na lekcje przypominającą z instruktorem. I tutaj trafiliśmy w 10! Instruktorem dziewczyn okazał się pewien pan, znany w tamtejszych okolicach, do tego bardzo sympatyczny pan. Dziewczyny zostały bardzo zmotywowane, a ich umiejętności pochwalone. A my ucięliśmy sobie krótką pogawędkę o nartach i… pracy.
Kiedy dziewczyny śmigały na nartach, my miło pogawędziliśmy sobie z panem z wypożyczalni, który z powodu małego obłożenia miał na to czas. Od niego dowiadujemy się o ciekawej historii Karkonoszy i to tej całkiem niedawnej.
Buźki czerwone, więc to był czas, by udać się na późny obiad. Jutro znów tutaj będziemy . Dziewczyny nie popuszczą zjazdów.
Po obiedzie udaliśmy się do hotelu, gdzie mimo tego, że było już ciemno, rzucaliśmy się jeszcze śnieżkami i po krótkim odpoczynku w pokoju poszliśmy jeszcze na basen. To był dzień pełen pozytywnych wrażeń i takiego fajnego zmęczenia. Chwilę tylko rozmawialiśmy już w łóżkach i nawet nie wiemy, kiedy zasnęliśmy.
Dzień pełen pięknych widoków
Kolejnego dnia znów zjedliśmy pyszne śniadanie, spakowaliśmy już walizki do samochodu i ruszyliśmy - tym razem w kierunku Złotego Widoku - punktu widokowego, gdzie możemy podziwiać piękną i rozległą panoramę Karkonoszy. Jest tutaj drewniana platforma widokowa, gdzie można również usiąść i zapatrzyć się przez siebie.
Pogoda znów nam sprzyjała, było bardzo słonecznie i lekki mrozik. Idealnie na zimowy spacer.
Parkujemy na małym parkingu, dziewczyny biorą sanki i idziemy w kierunku Złotego Widoku. Po drodze spotkała nas wielka niespodzianka… spacerujące alpaki. Lenka była zachwycona. To miłośniczka tych milusich zwierząt.
Dotarliśmy na miejsce i nie mogliśmy przestać się zachwycać tym co widzimy przed sobą. Było wspaniale. Przejrzystość idealna. Chodziliśmy po platformie i chwilkę siedliśmy na jednej z ławek a nasze zachwyty nie miały końca. Patrząc na malownicze góry planowaliśmy, gdzie udamy się następnym razem – Śnieżka!
Kolejny wodospad na koniec wyjazdu
Kierując się do samochodu, dziewczyny zaliczyły jeszcze kilka zjazdów na sankach, zanim ruszyliśmy w kierunku Wodospadu Szklarki. Po zaparkowaniu, najpierw ruszyliśmy w kierunku straganów pełnych „pamiątek”, bo jak tak wrócić do domu z pustymi rękami .
Dziewczyny usatysfakcjonowane zakupami, więc możemy iść dalej. Kupiliśmy bilety i znów zimowym lasem udaliśmy się w kierunku wodospadu. Spacer był krótki i przyjemny, choć trzeba było uważać, bo było bardzo ślisko. Zrobiło się też ciemniej już i chłodniej, więc obejrzeliśmy wodospad z góry i weszliśmy na ciepłą herbatę do schroniska Kochanówka. Dziewczynki przybiły jeszcze pamiątkowe pieczątki w książeczkach i nadszedł czas, by wracać do domu.
Do domu wróciliśmy pełni nowych wrażeń, pięknych wspomnień i widoków w głowie oraz kolejnych pomysłów na kolejne wycieczki w Karkonosze.
Spędziliśmy tutaj tylko weekend, a troszkę udało nam się zobaczyć. Jesteśmy pewni, że wrócimy tutaj wkrótce!
Autorka tekstu i zdjęć: Magdalena Dyszy
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl