Słupsk i okolice z dziećmi
Średniowiecze, Witkacy i mrówki,
czyli czego szukać na Pomorzu
Średniowieczne mury, Słupsk
Zabytki, murale i Witkacy - Słupsk
Może to i nie jest powód do dumy, ale przyznam się, że niewiele wiedziałam o Słupsku. Jakoś nigdy nie był nam po drodze... Może po drodze to i z grubsza był, ale pędząc nad morze - nie myśleliśmy o niczym innym - cel wydawał się być tylko jeden: znaleźć się jak najszybciej na ciepłym piasku w otulinie szumiących fal. Tym razem pojechaliśmy do Słupska specjalnie i przyznam, że był to ... prawdziwy chillout wśród starych murów, przedwojennej sztuki i barwnych, choć współczesnych, naściennych malunków! Jednym słowem: historycznie, kulturalnie i artystycznie. A na dodatek smacznie (ale o tym później)...
Murale, Slb łupsk
Po raz drugi muszę obnażyć się ze swoją ignorancją - o ile sylwetkę tego wielkiego rodaka - awangardzisty i skandalisty bez trudu skojarzyłabym z Zakopanem, też Krakowem, Lwowem czy Warszawą to nigdy nie wpadłabym na to, by połączyć ją ze Słupskiem. W sumie - właściwie jestem trochę usprawiedliwiona, bo rzeczony Stanisław Ignacy Witkiewicz nigdy tu, w Słupsku, nie był... Schronienie w mieście tym znalazły natomiast jego dzieła, które do dziś cieszą oko, pobudzają do uczuć duszę i pokazują potęgę talentu Witkacego. 253 prace artysty zdobią wnętrza muzeum - w postaci największej kolekcji - w słupskim Białym Spichlerzu. To mieszkający w Lęborku przyjaciel artysty Michał Białynicki - Birula odsprzedał muzeum zgromadzone dzieła, zostały one też wzbogacone przez kolejne artystyczne rarytasy, które docierały tu z kolekcji następnych posiadaczy, między innymi Włodzimierza Nawrockiego - dentysty Witkacego, któremu portrecista swoją pracą płacił za zębowe usługi.
U Witkacego, Słupsk
Taka to historia dzieł Witkiewicza w Słupsku. Muzeum koniecznie zwiedzić trzeba - zaglądając w oczy kolejnym postaciom z portretów, wczytując się w witkacowskie teksty i... zatrzymując w czasie, w artystycznej błogości.
To nie jedyne muzeum w mieście. Muzeum Pomorza Środkowego obejmuje również, poza Spichlerzem Białym ze spuścizną Witkacego, inne budynki, między innymi Zamek Książąt Pomorskich z licznie zgromadzonymi rzeźbami, obrazami, numizmatami, elementami uzbrojenia, meblami oraz ... sztućcami i zastawami stołowymi. Przyznam, że ta część wystawy stałej („Przy wspólnym stole, czyli sztućce i akcesoria kulinarne od XVII do XXI wieku”) przykuła na dłużej naszą uwagę - nie mieliśmy wcześniej pojęcia ile widelczyków, widelców, łyżeczek, nożyczek, szczypczyków i innych „specjalistycznych sprzętów” trzeba było niegdyś używać - każdy do czegoś innego: a to do winogron, a to innych specjałów. Hmm, współcześnie jest jakoś prościej...
W Zamku Książąt Pomorskich, Słupsk
To nie wszystko - jeszcze czekała na nas gratka w postaci sukien ślubnych i odświętnych, dodatków do pięknej XIX i XX - wiecznej garderoby okraszona niezwykle wciągającą opowieścią kuratorek wystawy, która to (owa opowieść) przykuła uwagę wszystkich zwiedzających (wystawa czasowa „Na balu i z wizytą. Moda damska w XIX wieku”). A na deser - Młyn Zamkowy z częścią etnograficzną. Już się poprawiam: na deser to właściwie kolejny budynek - Spichlerz Richtera z uroczą herbaciarnią... Pyszne! I napoje, i desery!
W Zamku Książąt Pomorskich, Słupsk
Takich miejsc, w których chciałoby się posiedzieć, patrząc na ceglane budowle, jest w Słupsku więcej. Brama Młyńska, ratusz (niestety, nie zdołaliśmy zajrzeć do środka), Baszta Czarownic, kościoły, mury obronne...
Średniowieczne mury, Słupsk
Stare połączone z nowszym, może nie zawsze najładniejszym, jednak zyskującym dzięki wspomnianym barwnym malunkom - muralom. Wędrówka szlakiem murali wciągnęła nas na całego!
W otoczeniu murali, Słupsk
Nie wszystkie odnaleźliśmy, jednak zaglądanie w śródmiejskie bramy, przejścia w poszukiwaniu pomalowanych ścian - okazała się intrygująca i zachwycająca, gdy tylko na jakiś barwny zaułek się natknęliśmy. Bajkowe, muzyczne, historyczne, miejskie i wiele innych - ponoć kilkadziesiąt murali w sumie! Najokazalszy - zdobi budynki w pobliżu skweru im. Pierwszych Słupczan. Robi wrażenie!
W otoczeniu murali, Słupsk
Przyznam też (to już trzecie moje wynurzenie zdradzające, że i o tym nie wiedziałam...), że Słupsk niespecjalnie kojarzył mi się z ... niedźwiedziami. Tymczasem okazuje się, że ten symbol miasta pojawia się na jego ulicach w różnych „przebraniach” - a to prezentuje się po kaszubsku, a to po witkacowsku. Niedźwiadki szczęścia - pomalowane figury, śladem których można podążać spacerując po Słupsku (w informacji turystycznej warto uzyskać mapkę). Ich obecność na tych ziemiach jest zakotwiczona w historii i sięga czasów odnalezionego w XIX wieku amuletu - bursztynowego niedźwiadka.
Na ławeczce Jerzego Waldorffa, Słupsk
Spacerując zieloną częścią miasta - plantami - trafiliśmy na ławeczkę Jerzego Waldorffa, który wspierał niegdyś słupski Festiwal Pianistyki Polskiej. Dzieci, które nie zdołały poznać tego znanego, nam - rodzicom, krytyka - z przyjemnością się z jego rzeźbą sfotografowały, zasiadając tuż obok.
Rzeźby, pomniki - byłoby jeszcze o czym opowiadać. Już wiem, że warto przyjechać tu ponownie, by zajrzeć w nieodkryte jeszcze zaułki, posiedzieć na parkowych ławeczkach i odetchnąć średniowiecznym powietrzem.
Stary Słupsk
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Rycersko, błogo i sportowo - Podewils, Krąg
Póki co - czekała na nas jeszcze inna średniowieczna ciekawostka - rycerski zamek Podewils w miejscowości Krąg koło Polanowa (ok. 50 km drogi). Niegdyś zdewastowany, popadł w ruinę, by znów obudzić się do życia po remoncie. Urocze miejsce! Przytulony do brzegów jeziora, malowniczo usytuowany - kusi obietnicą odpoczynku.
Nad „rycerskim” jeziorem, Podewils, Krąg
Pięknie! Zaprasza tu i historyczna zabudowa, i hotel, i możliwość „wodnego spaceru” łódką lub rowerem wodnym. Ja ulegam pokusie objechania dookoła jeziora na rowerze. Miła jednośladowa wyprawa - króciutka, ale przyjemna.
Cieszę się, bo choć wcześniej nie było nam tu po drodze - tym razem doświadczyliśmy przyjemności zawitania w te „rycerskie strony”.
U Książąt Pomorskich, Świętej Gertrudy i na falochronie - w Darłowie
Skoro strony pomorskie to i nad morze trzeba! Wybór pada na Darłowo- przecież „kręcimy się” po średniowiecznych tematach, nie możemy opuścić i kolejnego Zamku Książąt Pomorskich, we wspomnianym Darłowie właśnie.
Zamek Książąt Pomorskich, Darłowo
Stare mury zapraszają do środka na podziwianie wnętrz z historycznymi eksponatami. Można sobie wybrać trasę. O ile jest się miłośnikiem historii miasta - nie należy pomijać wystawy - „Dirlov-Rügenwalde-Darłowo". Na chętnych czekają też „Izba tortur czarownic” i „Miecze Europy”. My wybraliśmy trasę pewnie najbardziej typową: komnaty zamkowe wraz z dziedzińcem, na którym odpoczęliśmy i zrobiliśmy stos fotek. Na wieżę już nie mieliśmy siły. W końcu to lato a latem człowiek ma prawo do pewnego odpuszczenia, żeby nie rzec - po prostu lenistwa.
Zamek Książąt Pomorskich, Darłowo
Jeszcze czekał na nas przyjemny Rynek (z lodami, a jakże!), Brama Kamienna, Pomnik Rybaka i darłowskie kościoły, spośród których zauroczył nas najbardziej kościół św. Gertrudy - przykład niespotykanego w naszym kraju skandynawskiego gotyku. Nie dość, że oryginalny to jeszcze cały nasiąknięty historią - trafiliśmy na wycieczkę prowadzoną przez niezwykle ciekawie opowiadającą przewodniczkę - przysłuchiwaliśmy się opowieści o Eryku Pomorskim, aż nie chciało się wychodzić.
Kościół Św. Gertrudy, Darłowo
Jednak być w Darłowie a nie dotrzeć nad morze - to się nie godzi! Nadmorska część miasta - Darłówko, z interesującym (jedynym w Polsce) rozsuwanym mostem, latarnią morską (kolejne, po wieży zamkowej, wspinanie też nas, niestety, ominęło), promenadą, falochronem...
Na falochronie, Darłowo
Wycieczka bardzo udana! Nie ustępuje wizycie w Słupsku. Samo morze i wylegiwanie się na plaży tym razem sobie darowaliśmy.
W leśnych ostępach, z gigantycznymi kopcami - Aleja Mrówki Ćmawej w Kościernicy
Darowaliśmy sobie, bo pociągnęły nas bowiem... mrówki. Co mają wspólnego z tymi terenami? Też wcześniej nie wiedziałam, ale teraz dumnie mogę się pochwalić znajomością tematu: Aleja Mrówki Ćmawej w Kościernicy (gmina Polanów) to ciekawostka nad ciekawostki.
Aleja Mrówki Ćmawej, Kościernica
Co prawda, aby tam dotrzeć musieliśmy zagłębić się kilka kilometrów w leśne ostępy a gdy już dotarliśmy - okazało się, że czasu mamy naprawdę mało :( Nie daliśmy rady krążyć po 50 hektarach (bo na takim areale można spotkać mrowiska) i liczyć kolejne kopce (by uwierzyć, że jest ich faktycznie około 600), ale kilka wielkich mrowisk udało się ujrzeć. Ponoć największe mrowisko ma prawie 2 metry a na pewno ponad półtora metra! Trudne do uwierzenia! Unikatowa przyrodnicza ścieżka z wielotysięcznymi pracowitymi owadami.
Aleja Mrówki Ćmawej, Kościernica
Międzyzdroje mają swoją Aleję Gwiazd, Władysławowo - Aleję Gwiazd Sportu a Kościernica - Aleję Mrówki Ćmawej! To dopiero gratka!
A my mamy wspomnienia.
Anna Kossowska - Lubowicka
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl