Ruiny Zamku i Park w Ogrodzieńcu - rodzinna wycieczka
Nazywam się Edyta i jestem żoną Marka i mamą pełnego energii, niespełna 5-letniego Dawida. Miejscem, które wywarło na nas ogromne wrażenie były ruiny zamku w Ogrodzieńcu oraz atrakcje Parku Ogrodzieniec, znajdującego się tuż przed nim. Już sama podróż w to miejsce była zachwycająca dzięki przepięknym widokom.
Miejsca parkingowe można bez problemu znaleźć na prywatnych posesjach mieszkańców, którzy za całodniowy postój pobierali 10 zł od samochodu. Bilety do zwiedzania ruin zamku zakupiliśmy online, dzięki czemu uniknęliśmy ogromnej kolejki do kasy. Cena biletu ulgowego wyniosła 10 zł, a normalnego – 17 zł. Godziny otwarcia były różne, w zależności od terminu. W czasie tzw. Gorącego sezonu tj. od maja do sierpnia zwiedzanie jest możliwe w godzinach od 9.00 do 20.00. Można było wykupić również bilet wstępu do Grodu na Górze Birów w cenie 5 zł za bilet ulgowy i 7 zł za normalny (w zestawie wychodziło ciut taniej).
Ruiny Zamku w Ogrodzieńcu są jednymi z najpiękniejszych, jakie w życiu widziałam. Tuż za bramą wjazdową i kasami biletowymi znajdowały się sklepy, gdzie można było zakupić coś do jedzenia, picia czy chociażby ubikacje. Było również sporo wolnego miejsca, gdzie można było rozłożyć koc czy usiąść na ławeczkach i odpocząć, czy też pozwolić dzieciom się wyszaleć. Przyuważyliśmy również scenę plenerową, na której w sezonie letnim odbywały się występy dla dzieci.
Aby wejść do zamku trzeba było pokonać kawałek drogi pod górkę po głównym trakcie wyłożonym śliskimi kamieniami, co dla mnie – kobiety w 7-miesiącu ciąży, było wyzwaniem. Na szczęście można było przejść również po trawniku, dzięki czemu szło się dużo lepiej. Nie polecam zakładania obuwia na obcasie. Lepiej jest zabrać ze sobą wygodne, sportowe buty.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Przed wejściem do zamku po drewnianej kładce nad fosą spacerował mężczyzna przebrany za potwora. Synek nieźle się wystraszył! Jego mina była bezcenna, ale nie zraził się, ominął go szerokim łukiem i maszerował dalej. Odważny!
Zwiedzanie ruin zamku zajęło nam ok. 1,5 godziny, nie licząc czasu na krótkie postoje, żeby napić się wody czy po prostu odpocząć. Ruch jest tam jednostronny, przez co w niektórych miejscach utworzyły się kolejki. Było mnóstwo chodzenia po kładkach na wysokościach, dlatego szczerze odradzam to miejsce osobom, które mają lęk wysokości. Po 8 latach związku dopiero tam dowiedziałam się, że mój mąż też go ma...
Widoki podczas zwiedzania były obłędne, szczególnie te z wieży widokowej. Mieliśmy szczęście, trafiliśmy na idealną pogodę, dzięki czemu nie spieszyliśmy się i mogliśmy długo cieszyć oczy. Część ekspozycji znajdowała się wewnątrz ruin, w komnatach. Do niektórych miejsc wejście było utrudnione ze względu na wąskie przejścia m.in. w wieżyczce po stromych schodach (zejście z tzw. Kurzej Stopy na Dziedziniec Gospodarczy).
Na Dziedzińcu Gospodarczym można było zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie w średniowiecznych dybach. Zgadnijcie, kogo w nich uwięziłam .
Początkowo obawiałam się, że syn będzie znudzony takim zwiedzaniem (zwykle takie wycieczki go nudziły), tymczasem świetnie się bawił i wykazywał zainteresowanie każdym miejscem. Sam pytał o to, gdzie teraz idziemy i stwierdził, że to wspaniała przygoda. Po wyjściu z ruin zamku można obejrzeć salę tortur znajdującą się po prawej stronie na górze (oczywiście ten fragment zwiedzania warto oszczędzić dzieciom ze względu na drastyczne ilustracje zawarte w opisach poszczególnych narzędzi tortur).
Po wyjściu poza bramę Zamku udaliśmy się do Parku Ogrodzieniec. W jego skład wchodził: Mini Park Linowy, Tor Saneczkowy, Park Rozrywki, Park Doświadczeń Fizycznych, Park Miniatur oraz Dom Legend i Strachów. Bilety zakupiłam poprzez aplikację GROUPON i obejmowały nie tylko wejście do 3 parków (Rozrywki, Miniatur i Doświadczeń Fizycznych), ale również 3 zjazdy na torze saneczkowym. Zapłaciliśmy łącznie 123 zł, więc cena była dużo bardziej korzystniejsza, niż bilety zakupione przez oficjalną stronę parku lub przy kasie. Przy wejściu do każdego parku obsługa przybijała zwiedzającym pieczątki.
Nasz synek był zachwycony Parkiem Rozrywki! Spędziliśmy tam około 3 godzin. Dzień był upalny, dlatego uruchomiono zraszacze, dzięki którym śmiało można było się schłodzić. Mąż i syn kilkukrotnie jeździli na autodromach i karuzeli. Dawidkowi bardzo spodobały się dmuchane zamki oraz duże metalowe zjeżdżalnie. Bał się jedynie Parku Linowego. Dzięki temu odkryliśmy, że syn również ma lęk wysokości (po tatusiu, niestety).
Mi zaś najbardziej do gustu przypadł Park Doświadczeń Fizycznych. W szczególności - symulacja dachowania Smartem, do którego namówiłam męża. Minimalny wzrost do skorzystania z tej atrakcji to 140 cm, dlatego syn się nie ,,załapał”. Mąż jest bardzo wysoki, dlatego wyglądał w nim komicznie. Nie wiem tylko, kto się bardziej turlał: mąż w Smarcie podczas symulacji dachowania, czy Dawidek ze śmiechu. W Parku Doświadczeń Fizycznych można znaleźć zabawy i doświadczenia, które można rozwiązywać razem z dzieckiem. Syn wykazał duże zainteresowanie atrakcjami, szczególnie tymi, które wydawały różne dźwięki. Nie tylko dzieciom atrakcje podobały się najbardziej. Swoje ulubione ,,perełki” mogli też odnaleźć dorośli
Wycieczkę zakończyliśmy w Parku Miniatur, gdzie można było znaleźć nie tylko miniaturowe budowle, które wyglądały bardzo realistycznie, ale również ogromny czołg, co było ,,wisienką na torcie”. Parki miniatur zwykle nie są interesujące dla dzieci, a czołg był czymś ekstra, szczególnie że można było wejść do środka. Byliśmy zachwyceni! Syn pytał nas, czy może się nim przejechać i jak można go odpalić.
Po drodze do samochodu w przydrożnych budkach, których były dziesiątki do wyboru, zakupiliśmy pamiątki (m.in. hełm rycerski, o który prosił Dawid). Zjedliśmy też przepyszne lody Amerykańskie i gofry z bitą śmietaną i polewą. Pycha! Przy niektórych budkach z jedzeniem były atrakcje dla dzieci (piaskownica, drewniany konik na biegunach i inne zabawki), więc podczas czekania na posiłek dzieci śmiało mogły zająć czas czymś interesującym. To był duży plus! Szczególnie, że Dawid jest dzieckiem, które nie potrafi usiedzieć 5 minut w miejscu.
Do domu wróciliśmy zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi!
Edyta Konsek
autorka zdjęć i tekstu przysłanego na Konkurs
"Polska z dziećmi 2020"
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl