Wakacje na fali

Wakacje na fali

Jak co roku gdy zbliża się lato i ogarnia nas euforia nadchodzących wakacji, zadajemy sobie pytanie o cel naszej podróży. Cała nasza czwórka przeszukuje Internet w poszukiwaniu miejsca wartego zobaczenia, którego jeszcze nie było nam dane zobaczyć, ale zazwyczaj lądujemy nad naszym ulubionym Bałtykiem.

To obowiązkowe miejsce corocznego odpoczynku od codzienności. No bo jak można odmówić pięciolatce zabawy w ogromnej piaskownicy a trzynastolatkowi kąpieli w morzu. No i po cichu Wam powiem, że też mam sentyment do morza, z którym celebrujemy naszą przygodę już od dwunastu lat. Za każdym razem staramy się bywać w innej części wybrzeża, ale zaglądamy też na „stare śmieci”.

Tegoroczne wakacje, inne niż wszystkie z wiadomych względów panujących w naszym kraju, zaplanowaliśmy w kilku miejscach. Z racji, że nie jesteśmy rodzinką leniuchującą na piasku np. cały tydzień, ale lubimy zwiedzać, zmęczyć się nawet, ale i zatrzymać się na chwilę i zakosztować relaksu.

Nasz niezawodny samochodzik zawiózł nas z pogranicza Mazowsza i Mazur na przygodę wpierw do Gdyni. Pogoda dopisywała mniej, niż nasze humory, ale to nie popsuło nam wycieczki na Skwer Kościuszki, gdzie mogliśmy podziwiać Okręt Błyskawica i żaglowiec Dar Pomorza.

Przy okazji młodsza latorośl skorzystała z możliwości popuszczania baniek i zabawy na pobliskim placu zabaw. I choć to popularna rozrywka na co dzień, to na wakacyjnym wyjeździe również chętnie wykorzystywana.

♦  ♦  ♦  ♦  ♦

♦  ♦  ♦  ♦  ♦

Obowiązkowo spacer molem południowym przy zachodzie słońca i wypatrywanie łabędzi oraz mew

Ale to nie jedyne miejsce warte zobaczenia w tym mieście. W jego centrum znajduje się wzgórze Kamienna Góra, na której szczyt prowadzą schody lub darmowa kolejka. A stąd rozciąga się malowniczy widok na port.

Z racji, że Gdynia nie po raz pierwszy była miejscem naszych wojaży, tym razem po noclegu u znajomego ruszyliśmy na podbój niedaleko położonej Rewy. To tam możemy wejść w głąb morza i poczuć to nieziemskie uczucie, że chodzimy po wodzie. Przeżycia nie do opisania, ale mała podpowiedź w kwestii ubioru, aby nogi były w miarę odkryte, jeśli nie mamy nic na przebranie. Nasza córcia spacerowała niestety w majteczkach.

Kolejny punkt wakacyjnego relaksu to ukochany Gdańsk. a zwłaszcza klimatyczne Stare Miasto. Tym razem mieliśmy to szczęście trafić na rozpoczęcie corocznego święta, czyli Jarmarku Dominikańskiego. Nie bylibyśmy sobą, żeby ominąć te wszystkie cudeńka i smakołyki reklamowane przez sprzedających. Zarówno dzieciaki, jak i my mieliśmy spory ubaw z barwnych postaci przechadzających się po rynku, a zwłaszcza z Karmazynowego koguta.

Były oczywiście ulubione lody, bo pogoda nas rozpieszczała i kolejny punkt programu koło widokowe AmberSky. Piętnastominutowa przygoda, gdzie podziwialiśmy widoki na Motławę, słynny Żuraw i gdzie sięgał wzrok na panoramę miasta.

A gdy mamy dość wrażeń z góry, możemy odpocząć zaraz obok na drewnianych ławkach i leżakach przy napisie GDAŃSK. Oczywiście wycieczka po gdańskich uliczkach nie mogła obyć się bez odwiedzenia fontanny Neptuna.

Zwiedzanie zwiedzaniem, ale odpoczynek również musi być stąd kolejne miejsce na naszej mapie wakacyjnej to urokliwa wioska nadmorska Dąbki, gdzie czekała na nas pracująca tam sezonowo rodzinka. Niestety czas na plaży spędziliśmy bez nich, ale wieczorem nadrobiliśmy zaległości. A na plaży, jak to zwykle bywa, dużo radości zarówno młodszej córci jak i prawie już kawalera. Bo kto nie lubi morskich fal i ciepłego piasku pod stopami, a słonka nad nami.

Z Dąbek podążamy dalej szlakiem nadmorskim, by zakotwiczyć się w pięknej i urokliwej Ustce. Tam na deptaku wygrzewa się w promieniach słońca piękna syrenka, o której legenda głosi, że gdy potrze się jej lewa pierś to spełni nasze półtora marzenia. A dlaczego półtora... bo to w połowie ryba, która w popularnej bajce spełniała trzy życzenia, a w połowie człowiek. Na pamiątkę tejże chwili oto taka fotografia.

Miasto to jest małe, ale bardzo urokliwe. Podzielone na dwie części, które łączy ruchomy most. Niestety nie starczyło czasu na zwiedzenie zabytku historycznego, jakim są Bunkry Bluechera. Dlatego pozostaje nam powrócić ponownie w to miejsce być może już za rok.

Jak to bywa nie tylko w bajkach dobre rzeczy i przyjemności kiedyś mają swój koniec. Tak również dobiega końca nasza morska przygoda. Ale żeby nie było smutno, to wisienką na torcie będzie jeszcze podróż na piaski pustyni w słynnej Łebie. Nasz czterodniowy pobyt już troszkę nas zmęczył tymi atrakcjami, a przed nami zapowiadał się pięciokilometrowy spacer (w dwie strony to dziesięć kilometrów przez piękny las). Ale na końcu tej wędrówki ukazał się nam iście niesamowity widok. Zmęczenie uszło jak powietrze z balonika i po chwili wygłupialiśmy się na wydmach jak dzieci, tzn. my rodzice bo dzieci to już w ogóle miały frajdę. Tych widoków nie da się opisać słowami tylko po prostu tam być. Zdjęcia oddają tylko część piękna tego urokliwego miejsca w Polsce.

Ostatnia fotka i wracamy do domku Kochani.

O Wybrzeżu dużo by pisać, a jeszcze więcej pokazywać i oglądać. Zachęcam gorąco do trochę może intensywnego wypoczynku, ale z rodzinką, którą się kocha da się radę. A my nie mówimy ostatniego słowa i za rok znów odwiedzimy nasz kochany Bałtyk. Może i Wy dacie się skusić?

Agata Rakowska

autorka zdjęć i tekstu przysłanego na Konkurs

"Polska z dziećmi 2020"

Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom

POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<

WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

Portal DziecioChatki.pl