Pałuki - w odwiedzinach u Piastów
Pałuki – w odwiedziny u Piastów – rowerem, koleją, autem i pieszo
W tym roku wszyscy z wyjątkowym z utęsknieniem wypatrywali wakacji – zarówno my, rodzice, jak i dzieci czekały na koniec zdalnej szkoły.
Nareszcie wolność bez ekranów, ciągłego logowania się i nerwów z powodu przeciążonego Internetu. Te wakacje były dla naszej rodziny również o tyle wyjątkowe i stanowiły nie lada wyzwanie, że nie podróżowaliśmy już we czwórkę, ale w piątkę... Do naszego grona dołączył kolejny turysta rowerzysta - Jaś. Posiadając już dwójkę szkolniaków i mając na plecach już jakiś bagaż doświadczeń wyjazdowych, nie widzieliśmy żadnych przeszkód, by wyruszyć w Polskę z 6-miesięczniakiem, 9-latkiem i 12-latkiem.
Gdy przyszło do wyboru miejsca na 7-dniowy urlop, to pomysłów jak zawsze było sporo. Można było oczywiście zdać się na los i palcem na oślep wyznaczyć na mapie destynację. Ale… chcieliśmy świadomie poszukać miejsca, które spełniałoby nasze tegoroczne kryteria: miejsce blisko przyrody/kojącego lasu, z dobrym powietrzem, czystym jeziorem, z dala od zgiełku, ale z zapleczem dla dzieci, ciekawymi atrakcjami historycznymi i trasami rowerowymi. Coś związane z kolejnictwem, zapewniające detoks mediowy, coś wpisujące się w tzw. slow life. I mając na myśli to wszystko, wymyśliliśmy Pałuki (i częściowo Kujawy) – region położony na styku województwa wielkopolskiego i kujawsko-pomorskiego. Region znany głównie z Biskupina, Gniezna i Kruszwicy.
Gdzie nocować:
Jako bazę noclegową obraliśmy Ośrodek Wypoczynkowy Gród Piasta (www.grodpiasta.pl) w Chomiąży Szlacheckiej, położony nad malowniczym jeziorem Chomiąskim, w samym środku lasu.
Ośrodek Wypoczynkowy Gród Piasta
W Grodzie istnieje możliwość wynajęcia pokoi w hotelu lub domków letniskowych o różnych wielkościach i standardzie. Warto wcześniej zapoznać się z mapką rozmieszczenia domków dostępną na stronie internetowej lub poradzić się w recepcji ośrodka, jeśli np. ma się ochotę pić kawę na słonecznym tarasie, witać z rana daniele i kozy lub obserwować dzieci grające w koszykówkę. Również polecamy dopytać, czy podczas pobytu planowana jest jakaś większa impreza, np. wesele – wówczas może być trochę głośniej w ośrodku i restauracja nie będzie dostępna.
Nasz domek nr 13 (standardowy domek letniskowy) był z widokiem na jezioro i boiska (do kosza i siatkówki/badmintona). Atutem był tarasik na którym swobodnie mogliśmy zaparkować nasze rowery, oraz ogrzewanie, które przydawało się w dość chłodne wieczory. Dwupokojowy domek z salonem wyposażony jest w podstawowe sprzęty kuchenne (jest min. mikrofala), dlatego łatwo można przygotowywać posiłki samodzielnie. Na terenie ośrodka działa również restauracja i zewnętrzny bar, gdzie codziennie można kupić obiady na wagę (duży wybór dań, cena za 100 g).
Restauracja w Grodzie Piasta
Największym zaskoczeniem był dla nas… słaby zasięg (najlepszy był na jeziorze) i brak TV w domkach, ale dzięki temu mieliśmy dużo więcej czasu dla siebie nawzajem, planszówki, a dzieciaki doceniły audycje radiowe oraz cudowne echo w lesie i na jeziorze… (aż musiałam zrobić wykład o ciszy ).
To miejsce ma już swoją historię i nie jest dla wybrednych. Co ciekawe, stanowiło plener filmowy dla „Starej Baśni” Andrzeja Wajdy, o czym dają znać plansze z kadrami filmowymi. Na terenie znajduje się mini zoo, piastowskie rzeźby-ule, ale również grota solna, wypożyczalnia rowerów wodnych i sale na imprezy okolicznościowe. Jest idealne dla rodzin z dziećmi – z uwagi na plac zabaw, dmuchańce rozstawiane w pogodne dni na plaży, darmowe piłkarzyki i cymbergaja, kąpielisko z pomostem (kąpielisko jest dość płytkie, a woda czysta).
Zabawy nad jeziorem
Polecam również dla wędkarzy – można łowić wprost z pomostu lub wynająć łódkę (chłopaki ginęli na całe wieczory, ucząc się od kolegów wędkowania) oraz grzybiarzy (my mieliśmy pecha, bo akurat grzybów jeszcze nie było). Gród Piasta jest bardzo dobrą bazą wypadową, jeśli planuje się codzienne wycieczki.
Gdzie jeszcze nocować na Pałukach:
Na Pałukach jest sporo ciekawych miejsc o różnym standardzie i cenie – poniżej te, które mijaliśmy na trasie z zaciekawieniem lub w nich jedliśmy:
- ośrodki wypoczynkowe: Gród Piasta, Zatoka Zabłockich
- hotele: Herbarium Hotel & Spa, Hotel Cukrownia Żnin
- domki nad Jeziorem Małe Żnińskie w Żninie przy ul. Szkolnej
Urlop na rowerze z dziećmi
Pierwszy dzień naszego urlopu spędziliśmy w Ośrodku Gród Piasta i w jego okolicach (poznajemy las i jezioro), natomiast drugiego dnia siadamy na nasze stalowe rumaki (rowery) i jedziemy do Biskupina. Najmłodszego mąż ciągnie w przyczepce z bardzo dobrą amortyzacją i specjalną wkładką dla dzieci niesiedzących. Starszych synów woziliśmy na krzesełkach rowerowych, ale dopiero gdy dobrze siedzieli. Przy trzecim bąblu chcieliśmy jeździć całą rodziną jak najszybciej, przy czym jest to kwestia indywidualna i warto skonsultować swoją decyzję z fachowcami. My radziliśmy się ortopedów i fizjoterapeutów.
Na Pałukach nie ma ścieżek rowerowych (są oznakowane szlaki) i zazwyczaj jeździ się po drogach razem z samochodami (byliśmy mile zaskoczeni, jak uprzejmi są lokalni kierowcy). Dlatego jeśli chcielibyście się wybrać na rodzinnie na rowery, warto wcześniej poćwiczyć sposób jazdy (samodzielnie, w ustronnych miejscach albo na rajdach rowerowych pod okiem przodowników turystyki rowerowej PTTK). Jedziemy gęsiego i trzymamy się prawej strony jezdni. Dzieci muszą rozumieć, dlaczego nie mogą się ścigać, wyprzedzać, ani jechać za blisko krawędzi jezdni oraz jaki sygnał oznacza, że wszyscy się zatrzymujemy lub skręcamy. My robimy tak, że dzieci jadą w środku pomiędzy rodzicami. Każdy skręt sygnalizujemy ręką. Warto też zadbać o odblaskowe/jasne ubrania i kaski.
Rodzinna wycieczka rowerowa
Aby dzieci nie zniechęcić do wspólnych wycieczek, zaczynamy od krótszych tras – takie do 15 km, koniecznie z jakimiś atrakcjami typu plac zabaw, lody, ciekawe miejsce. Polecamy też pokazywać na mapie, gdzie będziecie jechać. Standardowego pytania: „Daleko jeszcze?” nie unikniecie .
Wycieczki i atrakcje:
Jedziemy na wycieczkę rowerową z Chomiąży Szlacheckiej, przez Łysinin, Gąsawę do Biskupina (tu zwiedzamy Muzeum Archeologiczne), wokół jeziora Biskupińskiego (stąd jest bardzo dobry widok na osadę w Biskupinie), obok Muzeum Kolei Wąskotorowej i przez Wenecję wracamy do Chomiąży. Trasa około 25 km. Trasa asfaltowa – drogi średnio ruchliwe.
Muzeum Archeologiczne w Biskupinie (www.biskupin.pl)
Muzeum Archeologiczne w Biskupinie
Bilety kupujemy w kasie (nie musieliśmy ich rezerwować wcześniej). Co nas ucieszyło - to są zniżki na Kartę Dużej Rodziny. Rowery zostawiamy za kasami, tuż przed samym wejściem na teren Muzeum (za torami kolejki wąskotorowej). Przy Muzeum jest też duży parking samochodowy.
Naszą przyczepkę używamy jako wózka dziecięcego – można z nim wjechać prawie wszędzie, również do pawilonów muzealnych (na samym początku trasy zwiedzania jest zrobiona specjalna kładka nad torami – gdzie się nie da z wózkiem, ale trzeba poprosić strażnika i otworzy specjalne przejście).
Biskupin
Zwiedzanie trwa około 2 h – można oczywiście dłużej. Warto na samym wstępie uruchomić sobie w telefonie aplikację, w której wirtualny przewodnik opowiada o wybranych domach/eksponatach (trzeba tylko wybierać odpowiednie numery i zaopatrzyć się w dobrze naładowany telefon). Nas szczególnie zaciekawiła historia o tym, jak lokalny nauczyciel odnalazł gród w Biskupinie. Dodatkowo, od maja do września na terenie Muzeum można spotkać twórców rękodzieła. Nam najbardziej spodobał się „producent fujarek” oraz pan, który konstruował tabakiery z rogów zwierzęcych.
Gród w Biskupinie
Z każdą z tych osób można porozmawiać, zapytać o wytwarzane rzeczy oraz nabyć je jako pamiątkę.
Jeśli chodzi o posiłek, to na terenie Muzeum jest mały, ale przyjemny bar na powietrzu, oferujący kawę, świeżo wyciskane soki oraz gofry i lody. Większy obiad zjemy poza terenem muzeum np. w Karczmie Biskupińskiej znajdującej się po przeciwnej stronie drogi prowadzącej do Muzeum (uwaga tu jest jedzenie na wagę – ceny za 100 g – uwaga z nakładaniem, bo nam wychodziło około 20 zł za posiłek od osoby). Dobrym rozwiązaniem są też własne przekąski, gdyż w alejkach Muzeum są postawione ławki, na których można przysiąść.
Muzeum jest bardzo ciekawe i daje obraz, jak wyglądało życie w dawnych czasach. Niemniej, aby zainteresować dzieci, trzeba im samemu sporo opowiadać. Starsze dzieci samodzielnie mogą czytać plansze z informacjami. W pawilonach postawiono na bardziej interaktywne środki przekazu.
Jeżeli nie chcecie wchodzić do Muzeum, a chcecie zobaczyć słynną bramę z Biskupina, to możecie udać się z Biskupina w stronę Wenecji drogą asfaltową (gród widać pomiędzy drzewami z drogi).
Trzeciego dnia ruszamy na przejazd kolejką wąskotorową (z rowerami) z Gąsawy do Żnina. Ze Żnina jedziemy na kołach bocznymi drogami przez Sarbienice do Wenecji, by zwiedzić Muzeum Kolei Wąskotorowej (ścigamy się z kolejką i jedziemy jej szlakiem). Z Muzeum Kolei w Wenecji wracamy do Grodu Piasta w Chomiąży Szlacheckiej. Trasa około 31 km. Droga asfaltowa lub gruntowa, wzdłuż pól i jezior.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Kolejka wąskotorowa z Gąsawy do Żnina (www.muzeumznin.pl)
Jeśli macie w swojej rodzinie fanów kolejnictwa to przejażdżka kolejką wąskotorową na Pałukach będzie dla Was obowiązkowa! Ale sprawdźcie wcześniej rozkład jazdy, ponieważ kolejka nie jeździ we wszystkie dni tygodnia (jeździła od środy do piątku). Dodatkowo, jeżeli tak jak my zaplanujecie jechać kolejką z Gąsawy do Żnina, a ze Żnina z powrotem na rowerach, to zgodnie z sugestią maszynisty, warto w Gąsawie pojawić się na pierwszy kurs. Wtedy spokojnie wniesiecie rowery do wagonika. Przyczepka też się zmieściła, ale musieliśmy ją wnieść przestrzenią okienną .
Warto też być wcześniej na stacji, bo na spokojnie można zwiedzić lokomotywę i pobawić się w maszynistę.
Kolej wąskotorowa
Liczyłam, że zanim ruszymy w podróż, pozyskam nowe materiały w informacji turystycznej na stacji w Gąsawie, ale niestety była nieczynna.
Kolejka jedzie dość wolno i zatrzymuje się np. na stacjach: Biskupin, Wenecja. Danego dnia w ramach tego samego biletu można wysiąść np. w Biskupinie, zwiedzić muzeum i jechać dalej kolejnym pociągiem.
Przejażdżka kolejką wąskotorową
Na stacji krańcowej w Żninie znajduje się bardzo przyjemna kawiarnia. Polecamy kawę i bardzo miłą obsługę.
Kawiarnia w Żninie
Ze stacji na rowerach ruszamy do centrum Żnina.
Żnin
Stolica Pałuk to bardzo ładne miasteczko, położone pomiędzy jeziorami Żnińskim Dużym i Żnińskim Małym. Jego historia sięga nawet paleolitu, a znaki szczególne różnych okresów historycznych zachowały się do dziś. Jedziemy na rowerach bezpośrednio na rynek, gdzie można podziwiać średniowieczny układ urbanistyczny. W rynku najbardziej charakterystyczną budowlą jest pozostała po ratuszu, prawie oryginalna, gotycka baszta.
Gotycka baszta w Żninie
W wieży oraz pobliskim „magistracie” mieści się obecnie Muzeum Ziemi Pałuckiej. Muzealną ciekawostką jest pochodząca z okresu międzywojennego kolekcja maszyn drukarskich z koncernu rodziny Krzyckich. Właśnie w Żninie miało swój początek czasopismo dla kobiet „Przyjaciółka”, o czym przypomina mural na ścianie „magistratu”.
Muzeum Ziemi Pałuckiej
Dla bardziej żywiołowych rodzin polecamy Molo, Promenadę i Plażę miejską nad Jeziorem Małym. W przyjemnych okolicznościach przyrody można pobawić się na placu zabaw lub poćwiczyć na siłowni. Do wypożyczenia są również łódki i rowerki wodne. My niestety jesteśmy na Pałukach już na koniec sezonu, więc kąpiele zostawiamy innym śmiałkom.
Na naszych rowerach kierujemy się wzdłuż jeziora do Wenecji. Droga powrotna jest przyjemnie płaska i nie sprawia większej trudności dzieciom. Jedziemy wśród pól buraczanych – ten region głównie słynie z rolnictwa.
Wenecja i Zamek Diabła Weneckiego
Na Muzeum Kolei Żnińskiej w Wenecji musieliśmy przeznaczyć osobny dzień. Muzeum niewiele się zmieniło, w porównaniu do czasów naszego dzieciństwa, ale nadal sprawia dużą radość i budzi ciekawość tych młodszych i starszych.
Muzeum Kolei Żnińskiej w Wenecji
Muzeum jest pod „chmurką” i można niemal do każdego wagonika wsiąść, wszystkiego dotknąć. Chłopcy obeszli muzeum dwa razy, odgrywając scenki jak z dworca. Na terenie znajduje się też plac zabaw dla młodszych dzieci. W Poczekalni można kupić symboliczne pamiątki. Całości smaku dodaje jeszcze fakt, że za płotem muzeum znajduje się stacja kolejki wąskotorowej Wenecja i w trakcje zwiedzania można podejść do ogrodzenia i podziwiać jeżdżące składy.
Eksponaty w Muzeum w Wenecji
Gdy już uda Wam się wyjść z Muzeum, to w ramach tego samego biletu należy udać się na drugą stronę torów, by obejrzeć ruiny Zamku Diabła Weneckiego. Zamek został zbudowany pod koniec XVI w. przez szlachcica Mikołaja Nałęcza z Chomiąży. Używany tylko przez 100 lat, został rozebrany w celu pozyskania budulca potrzebnego w Żninie na inne cele. Obecnie, z uwagi na zły stan ruin, można je tylko obejrzeć z zewnątrz (szkoda), ale na terenie obok zamku znajduje się wystawa dawnych maszyn oblężniczych.
Wystawa dawnych maszyn oblężniczych
Największą atrakcją okazały się jednak drewniane kusze i dawne gry planszowe. Za kaucją 10 zł dostawało się wiaderko z piłeczkami i można było strzelać do woli do celu albo pograć w wilka i owce .
Wenecja
Ponieważ mamy trochę więcej siły, jedziemy odwiedzić księcia kujawskiego z dynastii Piastów – Leszka Białego (a właściwie zobaczyć jego pomnik)
Pomnik Leszka Białego w Marcinkowie
Tuż za Gąsawą, na lekkim wzniesieniu znajduję się pomnik. To tutaj 24 listopada 1227 zginął w zamachu książę Leszek Biały. Miało to miejsce w czasie zjazdu ówczesnych władców: Leszka Białego, Władysława Laskonogiego, Henryka Brodatego i Konrada Mazowieckiego. Doszło wówczas do najazdu Świętopełka Pomorskiego na łaźnię, w której przebywali. Wydarzenie zostało nazwane Zbrodnią Gąsawską i na wiele lat pozostawiło ziemie polskie skłócone. Na pamiątkę tego wydarzenia postawiono pomnik przedstawiający Leszka Białego w trakcie ucieczki. Co ciekawe, nie umarł on od zadanych ran (co sugerowałby pomnik) lecz prawdopodobnie na skutek zawału serca.
Pod pomnik można podjechać rowerem lub autem. Znajduje się tu tablica informacyjna, z której można się dowiedzieć wielu historycznych szczegółów. Miejsce na postój na 15 min (chyba że ekipa właśnie zgłodnieje).
Pomnik w Marcinkowie
Gąsawa
Dzieci zazwyczaj nie lubią zwiedzać kościołów, ale moim próbuję zawsze coś pokazać ze sztuki sakralnej i architektury. To, co cenię w kościołach, to że udaje się zachować w nich oryginalne style architektoniczne, sposoby malowania, zdobienia. Kościół w Gąsawie p.w. św. Mikołaja jest jednym z tych, które zapierają dech. Z zewnątrz prosta bryła, czarny, drewniany (modrzewiowy).
Kościół w Gąsawie
W środku niesamowite malowidła ścienne pochodzące z XVII w., odkryte całkiem niedawno. Zachowane w bardzo dobrym stanie, opowiadające sceny historyczne, biblijne. Naprzeciwko kościoła jest mały park z ławeczkami i huśtawkami – miejsce spotkań mieszkańców i ich dzieci.
Kolejnego dnia żegnamy się z dziadkami, którzy nas odwiedzili w Chomiąży i jedziemy już tylko naszą piątką do Lubostronia. Trasa wiedzie leśnymi, ubitymi drogami z pięknymi widokami na jeziora.
Rowerami do Lubostronia
Trasa 40 km prowadziła przez Folusz, Pniewy, Chomiąż Książecą, Jadowniki Rycerskie i Bielskie, Młodocin, Pturek. Odcinek Młodocin-Pturek trzeba pokonać drogą wojewódzką (około 1 km) – tu dzieci wiedzą, że jedziemy zwartą grupą i uważamy szczególnie. Co ważne dla dzisiejszej wycieczki, po drodze zbieramy owoce z dziko rosnącej jabłonki.
Pałac w Lubostroniu
Pałac, położony w pięknym parku, wita nas słońcem. Akurat trafiliśmy na dzień otwarty i zwiedzanie jest gratis (informację o wydarzeniach w tym miejscu można znaleźć na https://www.facebook.com/PalacLubostron/).
Parkujemy rowery i przyczepkę przy ławce, zaraz obok pałacu hrabiego Fryderyka Skórzewskiego. Budynek i park wyglądają imponująco.
Lubostroń - pałac
W środku wita nas miła Pani z kasy/informacji, która w odpowiednim dla dzieci skrócie opowiada historię pałacu w Lubostroniu i informuje, na co warto zwrócić uwagę. Przebiegamy przez salę rotundową z zabytkową posadzką (którą zakryto z uwagi na wesele, które za kilka godzin ma się odbyć w pałacu – widać tylko kawałki) oraz oglądamy płaskorzeźby przedstawiające historyczne wydarzenia tych ziem.
Sala rotundowa w pałacu w Lubostroniu
Zaglądamy na piętro, gdzie znajdują się pokoje hotelowe i schodzimy do piwnic. Tam, w labiryntach korytarzy odkrywamy kaplicę, oryginalną wannę w której kąpała się hrabina Skórzewska, piwniczki na wino, tunel, z którym związana jest lokalna legenda i najciekawsze… wyjście do jednej z sal… przez lustro (o tym powiedzieli nam znajomi).
Wanna hrabiny Skórzewskiej
Pałac w Lubostroniu
Pałac posiada przygotowany ciekawy Quest, głównie prowadzący po parku (można się o nim dowiedzieć w kasie), ale powstał on kilka sezonów wcześniej, więc w miejscu gdzie powinien się kończyć, nikt o nim nic nie wie (całe szczęście spieszymy się trochę i nie było rozpaczy).
Ponieważ trochę zgłodnieliśmy, a kanapki nam się skończyły, żegnamy pałac i kierujemy się w stronę „centrum” Lubostronia w poszukiwaniu sklepu. Oczywiście w Pałacu jest też restauracja, ale w szortach rowerowych i z naszą małą bandą nie ryzykujemy. Szukamy czegoś na szybko. Nie zajechaliśmy daleko, ponieważ zaraz po opuszczeniu bramy pałacu (skręt w lewo) i zjeździe z niewielkiej górki, odkrywamy po prawej stronie, wzdłuż głównej drogi „mini zoo”. Właściwie jest to duży wybieg dla saren, danieli i króliczków. Mieszkańcy Lubostronia przychodzą karmić zwierzaki. I nam właśnie przypomniało się o dzikich jabłkach, które zebraliśmy po drodze.
Lubostroń - mini zoo
Daniele zjadły wszystkie papierówki i za to dały się pogłaskać. 100 metrów dalej, po lewej stronie jest malutki sklepik, a po prawej plac zabaw. Ponieważ czas szybko mija, a na bazę zostało nam 20 km, ruszamy w drogę powrotną. Krótki postój na schodach przy pałacu w Młodocinach.
Wycieczki i atrakcje dalsze (autem):
Gniezno
Przedostatni dzień na Pałukach to wizyta w stolicy dawnej Polski. Tym razem jedziemy autem. Naszym głównym celem jest wzgórze Lecha i królowa polskich katedr - sanktuarium św. Wojciecha. Parkujemy na parkingu katedralnym.
Jest niedziela i niestety nie zwiedzimy muzeum katedralnego, skarbca i podziemi (w niedziele są zamknięte). Za to po mszy można obejrzeć drzwi gnieźnieńskie – unikatowy zabytek sztuki romańskiej przedstawiający życie św. Wojciecha oraz wejść na taras widokowy. Nie lada gratką jest też próba koncertu organowego – mamy wśród nas pasjonata tego instrumentu.
Po wizycie w przepięknej katedrze wędrujemy ulicą Tumską przez Rynek i ul. Chrobrego. W Starym Ratuszu (ul. Chrobrego 40/41) mieści się Powiatowe Centrum Informacji Turystycznej. W tym miejscu można się zapatrzyć w wiele darmowych materiałów, mapek i przewodników po Gnieźnie i okolicach. Panie w okienku przyjaźnie i profesjonalnie informują o atrakcjach dostępnych tego dnia w Gnieźnie.
Niestety jesteśmy bardzo, bardzo głodni i zaspokojenie tej potrzeby wygrywa z możliwością zwiedzenia Parowozowni z jedną z największych w Europie halą wachlarzową z obrotnicą. Znalezienie miejsca na obiad dla naszej rodziny nie jest takie łatwe . Mimo końcówki sezonu, restauracje są obłożone. Nasz wybór padł na PYRĘ przy ul. Tumskiej 2. Z wózkiem największy problem to zejście po schodkach w dół, później już całkiem swobodnie. Karta menu też bardzo przyjemna i smaczna . Niestety czas oczekiwania tego dnia ponad 40 min… Tym razem obeszliśmy się smakiem i szukamy gdzie indziej.
W końcu tata znajduje miejsce w jakimś barze, a my poświęcamy ten czas na fotografię z królem Bolesławem Chrobrym i zapoznanie się z mapkami proponowanych ścieżek spacerowych po mieście. Okazuje się, że w Gnieźnie, poza królami, poukrywały się króliki . Sympatyczne rzeźby zwierzątek (podobnych do wrocławskich krasnali) mają zachęcać turystów do odwiedzenia Traktu Królewskiego.
Króliki w Gnieźnie
Po obiedzie decydujemy się zobaczyć Muzeum Początków Państwa Polskiego (muzeumgniezno.pl) – w niedzielę wstęp do muzeum jest bezpłatny. Obiekt znajduje się 1 km od bazyliki (12 min pieszo).
Wystawa w Muzeum Początków Państwa Polskiego
Muzeum jest nowocześnie urządzone i interaktywne. Ma dużą przestrzeń i swobodnie poruszamy się po nim z naszą wózko-przyczepką. Każdy znajdzie w nim coś ciekawego. Chłopaki z zachwytem oglądali historyczne eksponaty, filmy. Dla dzieci są też przygotowane komiksy ścienne, gry interaktywne i planszowe.
Muzeum Początków Państwa Polskiego
Po wyjściu z Muzeum wracamy jeszcze na Trakt Królewski poszukać coś na deser i przy okazji poszukać króliczków. Idziemy ul. Tumską, Chrobrego, skręcamy w lewo w Łubieńskiego i tu witamy się z królem Bolesławem Śmiałym. Dalej ul. Dąbrówki i Grzybowo, by zasiąść na kolanach Mieszka II.
Na kolanach Mieszka II
Spotykamy po drodze kilka królików. Pełni nowych doświadczeń, wracamy do auta i do Chomiąży Szlacheckiej.
Nadszedł nasz ostatni dzień wakacji. W miarę sprawnie pakujemy się, by w drodze powrotnej odwiedzić jeszcze dawną posiadłość Kazimierza Wielkiego – lepiej znanej jako Mysia Wieża z legendy o królu Popielu.
Legenda o Popielu
Kruszwica
Korzystamy z parkingu przy zamku nad jeziorem Gopło. Tu już czeka na nas niespodzianka ornitologiczna, bo na przeciwległy brzeg jeziora przyfrunęła czapla i spokojnie można ją obserwować.
Przy Mysiej Wieży jest przystań, gdzie można wykupić około godzinny rejs po jeziorze Gopło. My tym razem rezygnujemy i kierujemy się wprost na wieżę. Jeszcze tylko kasa i już biegniemy po schodach na górę – punkt widokowy. Będąc na terenie dawnego zamku, warto zajrzeć do piwnic, które znajdują się naprzeciw kasy. Wyświetlany jest tam interesujący film, pokazujący legendę związaną z Kruszwicą oraz ważniejsze fakty związane z miastem.
Kruszwica
Niestety nie udało nam się zobaczyć kruszwickiej kolegiaty św. Piotra i Pawła – jednego z najlepiej zachowanych zabytków romańskich w Polsce. Za to dzięki spotkanemu przewodnikowi PTTK zjedliśmy przepyszny obiad w pięknym miejscu: Gościniec na Gopłem (jedzenie rewelacja – widok dzieci zachwycających się makaronem ze szpinakiem – cudowny!)
Nasz urlop dobiegł końca. Pałuki opuszczaliśmy w słońcu, do domu docieramy w strugach deszczu. Nie udało nam się zobaczyć wszystkiego, ale wiele się udało. Był spokój, rowery, historia i pełno pięknych miejsc. Jedźcie sami zobaczyć!
Agnieszka Murawska
"Polska z dziećmi 2021"
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl