Muzeum Zabawek i Muzeum Nikifora w Krynicy Zdroju
Krynica Zdrój muzealnie: Muzeum Zabawek i Muzeum Nikifora z dziećmi
Podczas każdych wakacji trafia się jakiś deszczowy dzień. Albo taki, gdzie trzeba zrobić przerwę od kąpania się, biegania po górach czy jeżdżenia na rowerze. Jeśli właśnie zdarzył się Wam taki dzień i akurat jesteście w okolicy Krynicy Zdroju, macie niebywałe szczęście.
Znajdują się tam dwa fantastyczne muzea, które pozwalają upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: spędzić miło czas i zapoznać dzieci (i nas samych) z kawałkiem historii.
Zbiory klocków LEGO w Muzeum Zabawek w Krynicy Zdroju
Dwa muzea, o których mówię, to Muzeum Zabawek i Muzeum Nikifora. Znajdują się w niedużej odległości od siebie, można więc w czasie tego samego spaceru odwiedzić oba. Można też z powodzeniem zostawić je sobie na dwie osobne wizyty w tej fantastycznej miejscowości.
My akurat wybraliśmy Krynicę Zdrój jako nasz cel na deszczowy dzień, jedyny w czasie dwutygodniowego urlopu. W nogach mieliśmy tydzień chodzenia na górach, więc mamę-historyczkę sztuki zaczęło ciągnąć do odrobiny kultury.
Kolekcja koparek LEGO, Muzeum Zabawek w Krynicy Zdroju
LEGO, pociągi i samochodziki – Muzeum Zabawek w Krynicy Zdroju
Na pierwszy ogień wzięliśmy Muzeum Zabawek. To świetne miejsce nie tylko dla dzieci, ale także dla rodziców. Pozwala przenieść się w czasie i powspominać beztroskie dzieciństwo. Powstało w 2010 roku jako filia Muzeum Zabawek w Kudowie Zdroju. Zgromadzono tu ponad trzy tysiące eksponatów, pochodzących z różnych epok i krajów: od starożytności, aż po lata 80te XX wieku.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Są tu piękne stare lalki, teatrzyki, klocki LEGO, samochodziki, pociągi, zabawki z Jajek Niespodzianek, militaria, a także zwykłe szmacianki, które każdy z nas kiedyś miał (a których, co ciekawe, nie posiada w tej chwili zbyt wiele dzieci). Kolekcja jest żywa i nieustannie się powiększa, więc Muzeum Zabawek można zwiedzić więcej niż raz, zawsze odkrywając coś nowego.
Aby dobrze oddać wrażenia ze zwiedzania tego miejsca, opowiem osobno o reakcjach dzieci (lat 7 i 2) oraz reakcjach dorosłych (mąż i ja, wychowani w latach 80tych). Najpierw o dzieciach: były zachwycone. Kolekcja LEGO zrobiła na nich niesamowite wrażenie, spodobały im się samochodziki, ołowiane żołnierzyki i jeżdżąca kolejka.
Chcieli grać w Super Mario Bros, patrzeć na Jabę z Gwiezdnych Wojen i zrozumieć, jak działa zabawkowe wesołe miasteczko z wielkim diabelskim młynem. Nie chcieli wychodzić. Na szczęście nikt ich stamtąd nie wyciągał, bo wraz z mężem byliśmy pochłonięci tym miejscem bez reszty.
Powrót do przeszłości
Teraz o nas. Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz udało mi się tak namacalnie wrócić do własnej przeszłości, jak właśnie w Muzeum Zabawek. Oczywiście, byłam zachwycona eksponatami obiektywnie ciekawymi, jak na przykład delikatnymi porcelanowymi lalkami w pięknych sukienkach, czy zabawkami pochodzącymi z XV czy XVI wieku.
Zaskoczyły mnie całe zestawy teatrzyków, piękne domki dla lalek, które zawsze chciałam mieć, ale nigdy się nie dorobiłam. Z zachwytem patrzałam na kolekcję pluszowych misiów oraz mocno podniszczoną laleczkę z XIX wieku. Obiekty te zrobiły na mnie duże wrażenie i zaciekawiły mnie. Chciałam dowiedzieć się o nich więcej.
Jednak to niesamowite uczucie, jakiego doświadczyłam w Krynicy, nie miało związku z moim zacięciem do staroci. To był po prostu powrót do mojego dzieciństwa! W gablotkach za szkłem zobaczyłam na przykład małpkę Monchichi, moją ukochaną, z palcem, który można było jej włożyć do buzi. Miałam identyczną i nie mam pojęcia, co się z nią stało.
Serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłam Elementarz Falskiego oraz słynne elektroniczne „gierki”, o których istnieniu właściwie zapomniałam. Byłam pochłonięta słodkimi wspomnieniami i chciałam, by moje dzieci zrozumiały choć trochę, jak inne było moje dzieciństwo od tego, którego doświadczają one. Jakim wydarzeniem była wyprawa do Pewexu i zajrzenie do działu z zabawkami, mimo iż dobrze się wiedziało, że żadnej z nich się nie dostanie.
Jednak to, co przeżyłam ja, było niczym w porównaniu do tego, co działo się z moim mężem. Już przy gablotkach z LEGO ciężko było z nim rozmawiać, ale prawdziwe przyklejenie do szyby nastąpiło, kiedy zobaczył dział z samochodzikami, a konkretnie brytyjskimi Matchboxami.
Po ponad 10 latach małżeństwa dowiedziałam się, że uwielbiał Matchboxy i je kolekcjonował. Okazy z lat 70tych i 80tych były dla niego największym obiektem pożądania. Do tej pory pamięta, jakie modele dostał w jakich okolicznościach i z których miał najwięcej radości. Stał tam i stał, wypatrując samochodzików, które sam posiadał i opowiadając dzieciakom o tym, jak się nimi bawił.
Kiedy wreszcie udało się nam stamtąd odejść, natrafiliśmy na figurki He-Mana i okazało się, że oboje mieliśmy takie same. To z kolei spowodowało, że mój starszy synek zaczął mocno dopytywać o samego bohatera i jego kościstego przeciwnika, i w chwili obecnej jest to jedna z jego ulubionych postaci.
Piękno sztuki naiwnej – Muzeum Nikifora
Wizyta w Muzeum Zabawek w Krynicy Zdroju była więc pełna emocji i niezwykle wzruszająca. Po raz kolejny przekonałam się, jak wielką moc posiadają przedmioty, ile myśli mogą przywołać, jak mogą wpłynąć na nastrój. Po takiej dawce przygód trzeba się było posilić, co w Krynicy wcale nie jest trudne – jest tu wiele bardzo miłych restauracji i kawiarenek. Potem czekało nas zgoła inne wyzwanie – Muzeum Nikifora.
Już z zewnątrz Muzeum Nikifora wygląda bajkowo. Znajduje się w zabytkowej drewnianej willi Romanówka, pochodzącej z XIX wieku. Początkowo stała ona w innym miejscu, jednak po konserwacji została zrekonstruowana w samym centrum miasta. W środku, w bardzo nowoczesny i przystępny sposób, zostały pokazane prace Nikifora Krynickiego, nieodłącznie związanego z Krynicą.
Łemko, którego prace objechały świat
Nikifor to postać, która może pobudzić wyobraźnię, także tych najmłodszych. Tak naprawdę nazywał się Epifaniusz Drowniak, był Łemkiem i malarzem prymitywistą. Całe życie spędził w Krynicy i to z tym miastem i jego okolicami związana jest jego twórczość.
Żył samotnie i w absolutnej nędzy. Mówił niewyraźnie i bełkotliwie. Ludzie wokół niego uważali, że był niepełnosprawny intelektualnie. Chodził po Krynicy ze swoją skrzyneczką pełną materiałów artystycznych, niejednokrotnie wyśmiewany przez okoliczne dzieci. Prace Nikifora można było kupić za grosze – nabywali je ci, którym żal było biedaka i chcieli mu choć trochę pomóc.
To, że jego obrazy są warte uwagi, pierwszy zauważył Roman Turyn, ukraiński malarz, który przez pewien czas mieszkał w Krynicy i miał przyjemność poznać twórczość Nikifora. Sam zakupił wiele z jego prac, wspierał go finansowo, a także zorganizował pierwszą wystawę obrazów malarza we Lwowie. Wzbudziły zachwyt innych artystów, jednak zupełnie nie wpłynęło to na standard życia Nikifora ani na chęć kupowania jego dzieł przez potencjalnych klientów. Artysta nadal żył bardzo skromnie.
Z ciekawych anegdot związanych z jego życiem warto przytoczyć tą o reakcji Nikifora na wysiedlenia przeprowadzane w ramach akcji Wisła. Jako Łemko, artysta został wysiedlony z Krynicy aż trzy razy. Miał przenieść się na Ziemie Odzyskane i, jak wielu innych Łemków, tam rozpocząć swoje życie. Jednak Krynica działała na niego jak magnez. Wracał z wysiedlenia na własnych nogach trzy razy. Za ostatnim pozwolono mu zostać tu na stałe.
Dzięki staraniom krakowskich historyków sztuki, a konkretnie małżeństwa Banachów, Nikifor doczekał się wielu wystaw, tak w Polsce, jak i za granicą. Jego kunszt został w końcu doceniony, jednak malarz nie zmienił swego trybu życia.
Nadal mieszkał samotnie w Krynicy, nadal malował w charakterystyczny dla siebie sposób. Po śmierci doczekał się uznania, o jakim wcześniej nawet nie marzył. Powstało parę książek na temat jego życia i twórczości, nakręcono film, jego prace stały się poszukiwane i zaczęły osiągać wysokie ceny.
Naiwne prace pełne ciepła
W Muzeum Nikifora można obejrzeć obrazy pochodzące z wszystkich okresów jego twórczości. Znajdują się tu akwarele, gwasze, rysunki: pejzaże, wnętrza, portrety, dworce. Nie brakuje także pamiątek po artyście, na przykład jego słynnej skrzyneczki z przyrządami artystycznymi, a także publikacji poświęconych malarzowi.
Moje dzieci były szczerze zaciekawione tak oryginalnymi pracami. Estetyka Nikifora bliska jest estetyce dziecięcej, cechuje ją podobna naiwność i intuicyjność. Może dlatego jego obrazy wzbudziły duże zainteresowanie moich synków. Do tego opowieść o malarzu, który nie chodził do żadnej formalnej szkoły, mieszkał sam w Krynicy, a teraz znany jest na całym świecie, naprawdę podziałała na ich wyobraźnię.
Skutki deszczowego dnia w Krynicy
Po wyjściu z Muzeum Nikifora natrafiliśmy jeszcze na pomnik malarza, który przedstawia go siedzącego na ławce wraz ze swoim wiernym psem. Pod ławką stoją skrzyneczki, w których trzymał całe swoje plenerowe studio artystyczne.
Dzięki Krynicy, dzień deszczowy okazał się dniem zwycięskim. Po powrocie do domu mąż wrócił do kolekcjonowania samochodzików, ja odnalazłam mojego starego misia i położyłam go na półce w domu, a moi chłopcy zawiesili pocztówkę z obrazem Nikifora na ścianie w pokoju. Od razu widać, które miejsce na kim zrobiło większe wrażenie!
Autorka tekstu i części zdjęć: Dagmara Budzbon-Szymańska
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl