Koszarawa i okolice - atrakcje i szlaki
Beskidzkie szlaki z popielatym towarzystwem,
czyli ku Jeleśni, Koszarawie, Sopotni i nie tylko - chociaż na dni kilka
Sąsiedztwo
Dobrze, że gospodarze uprzedzili nas o obecności współmieszkańców, zaznaczając jednocześnie, że to zupełnie niekłopotliwi sąsiedzi. Owszem, lubią się poczęstować czymś pozostawionym na wierzchu, czasem pohałasować między belkami, ale żadnej krzywdy na pewno nie zrobią. Im też zależy na miłej współpracy i zgodnym sąsiedztwie.
Pomimo zapowiedzi gospodarzy, przyznam, że początkowo do tych współmieszkańców - małych popielatych istotek z ogonami jak wiewiórki, a pyszczkami jak myszki - podchodziłam jak przysłowiowy pies do jeża. Zupełnie inaczej niż moje dzieci - te zachwyciły się od razu, licytując, kto pierwszy zobaczy popielatego sąsiada. Z czasem nabrałam zaufania, z przyjemnością podpatrując harce na szafkach, ścianach i karniszach.
Harce popielic, o których, przyznam, że nie za wiele wcześniej wiedziałam.
Popielate sąsiedztwo, Koszarawa
A poza domem harcowały sarny, jelenie i zające. Na każdym ze spacerów spotykaliśmy jakiegoś leśnego sąsiada, niektóre podchodziły całkiem blisko pod dom. W zasadzie nic dziwnego - w końcu zamieszkaliśmy na przysiółku, na obrzeżach lasu. Z dala od innych domostw...
Ech, przyjemnie pooglądać sobie! Koszarawa
Opowiadam o tym, bo po raz pierwszy zamieszkaliśmy z popielicami w kuchni! Przyznam, że stałam się niekwestionowaną fanką chat schowanych w lesie, w oddaleniu od ludzi, z rozpościerającym się na piękne góry widokiem. W tym roku wynajęliśmy taką w Beskidzie Żywieckim. Można było się sprzed niej nie ruszać, a tylko leżeć w hamaku, palić ognisko i bujać na huśtawce, podziwiając to, co wokół, czując błogość i uniesienie. Nie byłabym jednak sobą, gdybym poprzestała na takim odpoczynku. W końcu Beskidu Żywieckiego nie mam na co dzień!
Zatem...
Błogość i uniesienie, Koszarawa
Wyprawy
Koszarawa - to miejscowość najbliższa naszemu lokum. Pamiętam jak lata temu dotarłam tu z plecakiem z Markowych Szczawin pod Babią Górą. Tego szlaku moim bliskim nie zaproponuję, czasu mało, a i nie są tak mocno „nakręceni” na łazęgę, jak ja niegdyś. Jednak lokalnych szczytów nie odpuszczę! Na Lachów Groń (Pasmo Przedbabiogórskie, 1045 m n.p.m., z rozległą beskidzką panoramą) górujący na wprost od naszego przysiółka - wstyd byłoby nie wejść. Wszystkiego trzy godziny.
Panorama jak marzenie, Lachów Groń
Ruszamy spod Zygmuntówki. Znajdujemy informację, że powinno na Zygmuntówce być prywatne schronisko. Jest - co prawda zamknięte, ale pan przez okienko oferuje herbatę lub kawę. Podziękowaliśmy. Niedawno piliśmy, a raczej chodziło nam o pewien schroniskowy klimat na trasie. Zatem komu w drogę...
Pod górę, ale warto, Lachów Groń
Dotarliśmy! Lachów Groń! Trochę musiało być pod górę, w końcu to Beskid, może nie ten najwyższy, ale jednak. Widok z góry zacny, cały w promieniach słońca. Ruszać się nie chce, żałuję tylko, że początek lipca to jeszcze nie jagodowy sezon w górach... Ani jednego człowieka na trasie!
Ni jednej duszy... Lachów Groń
Nikogo! Ciekawe, czy to pandemia ograniczyła ilość turystów, czy większość idzie na szlaki bardziej znane?! Jutro się przekonamy, bo opracowałam już kolejny cel wyprawy, kombinując tak, aby i wilk był syty, i owca cała (trochę wędrówki, a trochę podjazdu, by nie zniechęcać najmniej wytrwałych). Wilk to ja, a owce - moje dzieci. Mąż wybrał opcję hamakową.
Zamiast własnych nóg, kolej krzesełkowa Szczawiny
Wyczytałam, że z Korbielowa w soboty i niedziele latem można wjechać wyciągiem krzesełkowym w pobliże Hali Miziowej. Chodzi o Kolej Krzesełkową Szczawiny (Polana Strugi - Hala Szczawiny).
Wiemy już, że słowo pobliże bywa różnie definiowane. Czytając wcześniej - znajdowałam opisy, na podstawie których wyobraziłam sobie, że to przysłowiowy „rzut beretem”. Teraz, z autopsji wiem, że potrzeba najmniej 45 minut, by wspiąć się - drogą szeroką, bezpieczną, ale... wcale nie płaską, jak sobie niektórzy (ja) wyobrażali.
Dotarliśmy! Tym bardziej zasługując na sernik i szarlotkę w schronisku. Powyżej kusi Pilsko. Pół godziny pod górę. Ech, walczę - i iść się chce, i błogo pod schroniskiem... Odpuszczamy, ciemne chmurzyska pomogły w podjęciu decyzji - skłębiły się nad halą groźnie, namawiając do odwrotu. A i rozsądkiem stała się próba zdążenia na ostatni kurs krzesełkami w dół, tym bardziej, że bilety już w plecaku. A na krzesełkach - znów ani żywego ducha... Gdzie ci ludzie? Wszak pod schroniskiem było całkiem sporo - widać tylko my przyjęliśmy wersję minimalistyczną, a pozostali na piechotę dokądś dalej...
„Cyś ty chłopie osaloł...”, karczma w Jeleśni
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Jadło
Kwestia nie mniej ważna niż samo chodzenie.
Nie szaleliśmy tak codziennie, ale obecność w odległości kilku kilometrów słynnej karczmy w Jeleśni zobowiązała. „Cyś ty chłopie osaloł, cy ty ni mos rozumu, karcma stoi u drogi, a ty idzies do domu” - lepszej reklamy dla tego obiektu trudno szukać. Wypisane na drzwiach „napomnienie” zawstydzi każdego i usadzi go przy jednym z drewnianych stołów.
Malowane wnętrza, karczma w Jeleśni
Najstarsza karczma, serwująca tradycyjne specjały - tania nie jest, no ale coś za coś. Kwaśnica albo żurek, okraszone pierogi - każdy znajdzie dla siebie jakieś tradycyjne jadło, choć wyboru ogromnego nie ma. I jak wszędzie (w dobie pandemii) - spożywających zbyt wielu też nie...
Jeden z największych, Sopotnia Wielka
Skoro Jeleśnia to i Sopotnia Wielka z wodospadem, przeczytałam, że jednym z największych w Beskidach. Jakiś ogromny to on nie jest, ale popatrzeć można, skoro już tu jesteśmy.
I sielsko, i miejsko
Być w Beskidzie Żywieckim a nie odwiedzić Żywca - byłoby to jawne nadużycie! Tym bardziej, że ta stolica regionu - znana z napojów - tych dla dorosłych (piwa) i dla wszystkich (woda) - faktycznie jest ciekawa.
Parkowe zaułki, Żywiec
Byłam w tym miejscu po kilkakroć, jednak za każdym razem spiesząc się. Rynek, lody, krótki spacer po parku i dalej! Tym razem w Żywcu spędziliśmy cały dzień. Wiadomo, park piękny! Niegdyś cieszący oczy Habsburgów - współcześnie świetnie nadający się na wytchnienie dla całych rodzin (choć mały nie jest i przemierzanie kolejnych hektarów może nieco zmęczyć). Stary Zamek, Pałac Habsburgów, Domek Chiński z VIII wieku - i zieleń, i woda, i zabytki. A nawet - niespodzianka!
Parkowa zwierzyna, Żywiec
Od kilku lat mieszkają tu zwierzęta - w mini Zoo, do którego, jestem przekonana, że zaglądają wszystkie spacerujące dzieci. Tak jak my, następnie zaglądając do Muzeum Miejskiego w Żywcu - Starego Zamku otwierającego swe podwoje dla zaciekawionych tradycją, etnografią, archeologią, sztuką sakralną i innymi obszarami.
Żywieckie muzealne kolędowanie, Żywiec
Niestrudzeni usiłowaliśmy też zajrzeć do rozstawionego obok Parku Miniatur. Niestety, okazał się zamknięty. Ech, i sielsko, i miejsko w tym Żywcu!
Aby dotrzeć do wszystkich głównych „punktów programu” - nie pominęliśmy i browaru. Choć atrakcja wydaje się być dedykowana dla rodziców, zabraliśmy i dzieci, wierząc, że z pobytu w Muzeum Browaru Żywiec wyniosą nie tyle zamiłowanie do chmielowego trunku, ale przede wszystkim wiedzę, tym bardziej, że podaną w sposób nowoczesny i multimedialny. I tak się stało!
Multimedialna nauka, Żywiec, Muzeum Browaru
Czas wracać do popielatych sąsiadów. Z przyjemnością zagłębić w hamakowe wnętrza i trwać w nich, uzyskując błogie wytchnienie, zasiąść przy ognisku i przywitać kolejny dzień widokiem na okoliczne wzniesienia - nie ważne, czy zamglone, czy w promieniach słońca... Z nadzieją, że wkrótce znów przywitają nas beskidzkie szlaki.
Anna Kossowska - Lubowicka
"Polska z dziećmi 2021"
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl