Jantar z dziećmi
Jantar i okolice – wypad nad morze z maluchami
Do Jantaru zawitaliśmy ponownie. Byliśmy tu w zeszłym roku, dokładnie w tym samym czasie.
Mierzeja Wiślana zachwyciła nas spokojem, pięknem przyrody i wspaniałą pogodą - podobno to jedno z najsłoneczniejszych miejsc w Polsce. Wypoczywający tu wczasowicze nie mogą narzekać ani na brak słońca, ani rozrywki. Wprawdzie obecna trudna sytuacja związana z pandemią Covid-19 popsuła nam nieco plany, lecz i tak jesteśmy bardzo zadowoleni z wyjazdu. Nasze maluchy również! Jak spędziliśmy wakacje i co uznaliśmy za godne polecenia? Zobaczcie sami!
Jantar wita
Mierzeja Wiślana to piaszczysty prawie 100-kilometrowy wał rozciągający się od Gdańska aż do położonego już w obwodzie kaliningradzkim Lochstedt. Wyruszając z tego miejsca palcem po mapie i kierując się na zachód, mija się kolejne polskie wsie: Nową Karczmę, Krynicę Morską, Kąty Rybackie, Sztutowo, Stegnę, Junoszyno, a w końcu także Jantar, który znany jest z bogactwa bursztynu, choć nie tylko. Historia Jantaru sięga XV wieku. Przez ten czas niewielka osada rybacka, z dwiema słynnymi wówczas karczmami, przemieniła się w dobrze rozwiniętą miejscowość turystyczną, z dwiema przepysznymi restauracjami wyraźnie wyróżniającymi się spośród licznych punktów gastronomicznych.
Pierwszym miejscem, które bezsprzecznie możemy polecić jest Restauracja Rejs, prowadzona w prawdziwie włoskim stylu. Dostaniecie tu wspaniałą pizzę neapolitańską, pyszne makarony i dobre wino. W karcie Rejs Caffe znajdziecie intensywną włoską kawę, domowe ciasta, gofry z najrozmaitszymi dodatkami oraz wyjątkowe lody Fresh Gelato. Tutaj, tak jak we wszystkich restauracjach w Italii, dzieci są mile widziane - najmłodszych można bezpiecznie posadzić w krzesełkach niemowlęcych, a starszym zaproponować rundkę w Cymbergaja.
Podobnie jest w drugiej restauracji, którą nam kiedyś polecono i którą my polecamy dalej. Smacznym miejscem na gastronomicznej mapie Jantaru jest “G30” - rodzinna restauracja typu bistro, gdzie do wyboru jest raptem kilka dań. Nie jest to zwykłe bistro, ponieważ zamówienia nie dostaje się od razu, a jakość potraw przechodzi wszelkie oczekiwania. W G30 jest pysznie “jak u mamy”. Dzieciom na pewno posmakuje, więc wszyscy wyjdziecie stąd zdrowo najedzeni.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Jantar może pochwalić się ponadto dobrze rozwiniętą bazą noclegową, krytą pływalnią, stadniną ze szkółką jeździecką, bardzo przyjemnym MINI ZOO, mniej ciekawym Parkiem Owadów. Ku uciesze najmłodszych jest tu również miejski plac zabaw oraz wesołe miasteczko. Spędzając wakacje w Jantarze warto przejechać się kolejką wąskotorową, która zatrzymuje się w Stegnie, Sztutowie i Nowym Dworze Gdańskim, a w przeciwnym kierunku jedzie aż do Ujścia Wisły - w tym roku stawialiśmy raczej na wycieczki rowerowe, dlatego odpuściliśmy sobie przejazd, choć możecie nam wierzyć, że taka przejażdżka to nie lada gratka. W Jantarze można bardzo przyjemnie spędzić rodzinne wakacje, tym bardziej, że są tu przepiękne plaże i wciąż dzikie, nienaruszone przez człowieka, zakątki. Zresztą chlubą całej Mierzei Wiślanej są najpiękniejsze plaże w Polsce.
Obiad w restauracji rejs
Karuzela w wesołym miasteczku
Wejście na plaże nr 84
Wejście na plaże
Plaże w Jantarze są piękne, szerokie, czyste i niezbyt oblegane. To ogromny atut tego miejsca, zwłaszcza, gdy podróżuje się z dziećmi. Wchodząc wejściem nr 84, można mieć pewność, że będzie gdzie rozłożyć koc, a hulające po piasku maluchy nie znikną nagle z oczu w gąszczu parawanów. Jantar jest idealny dla amatorów spokojnego wypoczynku na łonie przyrody, lecz również dla niepoprawnych mieszczuchów, którzy nie wyobrażają sobie plażowania bez barów i innych form rozrywki. Tym ostatnim polecamy wejście główne numer 80, tzw. Port Rybacki.
Tym wejściem wchodzi się na piękną plażę ze stojącymi na piasku łajbami i zapleczem gastronomicznym. Stąd blisko także do licznych restauracji, smażalni i lodziarni położonych w centrum Jantaru. Ponieważ spędzaliśmy wakacje z małymi dziećmi, wybieraliśmy bardziej ustronne miejsca, wolne od zgiełku i tłumów, gdzie można słuchać, niezmąconego niczym poza dziecięcym śmiechem, szumu fal i puszczać latawiec bez obaw, że znów ktoś zaplącze się w linkę.
Latawiec
Puszczanie latawca
MINI ZOO i torebka marchewek
Mini ZOO w Jantarze (Farmę Jantar) postanowiliśmy odwiedzić już pierwszego dnia. Było słonecznie, lecz chłodno, a takie warunki są idealne na spacer po ogrodzie zoologicznym. Musicie wiedzieć, że tutejsze Mini ZOO wcale nie jest takie “mini”. To fajnie zaprojektowany, dość rozległy teren, dostosowany do potrzeb zwiedzających, zarówno tych małych, jak i dużych. Mieszkające tu zwierzęta - część z nich pochodzi z Ogrodu Zoologicznego w Gdańsku-Oliwie - żyją w dobrych warunkach bytowych, biegają po sporych i wygodnych wybiegach i mają nieograniczony dostęp do marchewki.
Wraz z zakupem biletu można dostać torebkę pokrojonej w plasterki marchwi do częstowania osiołków, lam, alpaków, króliczków. Zanim jednak wasze pociechy spotkają kangura i wielbłąda, najpierw poproszą o przejażdżkę na gokartach. My daliśmy się namówić od razu!
Gokart
Tor gokartowy
Po wyścigu na torze gokartowym przyszedł czas na zwiedzanie Mini ZOO. Podążając według planu Farmy Jantar, najpierw zatrzymaliśmy się w ptaszarni. Podziwialiśmy tu pawie szmaragdowe, przypominające strusia, nieloty nandu, a także same strusie afrykańskie. Siadaliśmy na ławeczkach, aby przyjrzeć się życiu bażantów, kaczek i gęsi, a także podziwiać fantastyczne opierzenie kur ozdobnych. Ścieżka wiodąca przez ptaszarnię prowadzi do stadniny i wybiegów szkółki jeździeckiej, a następnie serca Farmy.
Spędziliśmy tu trochę czasu, ale to było pewne, bo dzieci zupełnie pochłonęło częstowanie wszystkich zwierząt marchewką. W Mini ZOO można spędzić rodzinne popołudnie w bardzo przyjemny sposób, dlatego gorąco zachęcamy do odwiedzenia tego miejsca!
Lama
Strusie
Osiołki
Karmienie osiołków
Farma Jantar
Gdańsk w deszczowy dzień
Drugi dzień wakacji przywitał nas siąpiącym deszczem. Niebo całkowicie zasłonięte chmurami nie dawało szans na zmianę pogody przez kolejne 24 godziny. A ponieważ w Jantarze miało lać, natomiast w Trójmieście już nie, postanowiliśmy odwiedzić Gdynię. Głównym punktem wycieczki było Akwarium Gdyńskie. Na miejsce dojechaliśmy w porze lunchu, więc zaraz po tym, jak szczęśliwie udało nam się zaparkować, udaliśmy się na małe co nieco. Na Skwerze Kościuszki mieści się znana restauracja “Róża Wiatrów”.
W tym samym budynku znaleźliśmy fantastyczne miejsce dla rodzin z dziećmi, gdzie serwują wyśmienite pierogi. Dania zadowoliły nawet naszego małego, wybrednego konesera smaku, którego pozytywna opinia jest najlepszym dowodem na to, że w restauracji Ring jest smacznie. Do tego jest tu także wesoło bo oczekiwanie na posiłek wypełnia zabawa na placu zabaw i skakanie na dmuchańcu.
RING
Pierożki
Ze Skweru Kościuszki do mieszczącego się na końcu al. Jana Pawła II Akwarium Gdyńskiego jest zaledwie 100 metrów. Z restauracji do wodnego muzeum przeszliśmy więc pieszo, ale chodzenia było więcej, bo kolejka po bilety ciągnęła się w nieskończoność (nie skorzystaliśmy z możliwości zakupu biletów online).
Nie było wyboru - tata stanął na końcu ogonka, a mama z maluchami poszła się przejść - na szczęście nie padało! Przechadzka była bardzo udana. Dzieciaki zachwyciły się najsłynniejszym polskim żaglowcem - Darem Pomorza, zatrzymaliśmy się na dłużej przy Pomniku Morświna. Jedliśmy gofry, poganiliśmy mewy i zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć. Kolejka przesuwała się szybko, więc już po godzinie zwiedzaliśmy Akwarium.
Gdyńskie mewy
Pomnik morświna
Na stronie internetowej Akwarium Gdyńskiego widnieje informacja, że przeciętny czas zwiedzania wynosi 70 minut. Nam zajęło to troszkę dłużej. Było ciekawie i pouczająco. Akwarium Gdyńskie to jedno z większych tego typu obiektów w Polsce. Na trzech piętrach umieszczone są wystawy, które odkrywają niesamowite okazy wodnej fauny i flory Bałtyku, ale dalszych zakątków świata, jak Amazonia. Mieliśmy okazję zobaczyć rozmaite morskie żyjątka - uwielbiane przez wszystkich błazenki i koniki morskie, piękne niebieskie pokolce królewskie, zachwycające płaszczki, zupełnie niestrasznego rekina marmurkowego, strętwę, czyli węgorza elektrycznego, ale też krokodyla krótkopyskiego, anakondę zieloną i żółwia jaszczurowatego.
Każde piętro tego wodnego ZOO to przestrzeń pełna ciekawostek i atrakcji. Poza wpatrywaniem się w hipnotyzujące rybki o jaskrawych barwach, ogląda się makiety i tablice muzealne, a także uczy, wciskając przyciski na interaktywnych ekspozycjach (z powodu Covid-19 ta opcja była niedostępna).
W Sali Bałtyckiej widzieliśmy tragiczne skutki wpływu człowieka na środowisko. Na dzieciach ogromne wrażenie zrobiło zdjęcie mewy uwięzionej w plastikowym kagańcu i plaża-wysypisko śmieci. Odwiedzenie Akwarium w Gdyni to dobra lekcja ekologii dla całej rodziny - pokazująca, jak różnorodny, wspaniały jest nasz świat i jak łatwo możemy go zniszczyć.
Kochaj nasz Bałtyk
Akwarium Gdyńskie
Rafa
Naszą wizytę w Akwarium Gdyńskim postanowiliśmy zakończyć kawą, którą popijaliśmy na tarasie z widokiem na Zatokę Gdańską. Kiedy dzieci zajadały się zapiekankami, zrobiliśmy mały research, aby sprawdzić, co robić w Gdyni w pochmurny dzień z dwoma maluchami. Propozycji było mnóstwo, a każda bardzo ciekawa. Mogliśmy zwiedzić Dar Pomorza, popłynąć promem na Hel czy na przykład odwiedzić Centrum Nauki Experyment. Wybraliśmy tę ostatnią opcję, ale najpierw trzeba było przejść się jeszcze po gdyńskich bulwarach.
Niestety, niepogoda przed którą uciekaliśmy, w końcu nas dopadła i zaraz po wyjściu z Akwarium zaczęło siąpić, a potem lać. Mieliśmy kurtki, więc deszcz był nam niestraszny, lecz gdy rozpadało się na dobre, uciekliśmy do auta. Ruszyliśmy w stronę Experymentu. Nie przewidzieliśmy jednak tego, że miarowy dźwięk deszczu i odgłos silnika jest lepszy od najczulszej kołysanki. Maluchy zasnęły, a my powoli wracaliśmy do Jantaru. Bardzo powoli, w bardzo długim korku.
Pomnik Conrada
Fontanna w Gdyni
Chełbia modra i Mewia Łacha
Po dwóch dniach względnej niepogody, mimo której i tak świetnie się bawiliśmy, wróciło słońce. Bezchmurnym niebem i ciepłem wakacji cieszyliśmy się do końca naszego pobytu w Jantarze. Ponieważ wypoczywaliśmy w pobliżu pięknych plaż, a z powodu pandemii nie mogliśmy skorzystać z wielu atrakcji, sporą część urlopu spędziliśmy budując zamki z piasku i przeskakując przez morskie fale. Bursztynów niestety nie udało się znaleźć, lecz zebraliśmy sporo muszelek. Widzieliśmy też meduzy, których w tym roku duża populacja znalazła się u wybrzeży Morza Bałtyckiego, zwłaszcza jego zachodniej części. Jednego dnia, gdy tafla wody stała praktycznie nieporuszona, brodząc w wodzie, natknęliśmy się na chełbię modrą, a właściwie całą ich chmarę. Chełbia to nieparzący parzydełkowiec, jeden z najczęściej spotykanych w Bałtyku. Jest niegroźna w przeciwieństwie do bełtwy festonowej, która choć bardzo rzadko, niekiedy podpływa do brzegu.
Meduza
Chełbia modra
Plaża no. 84 spełniała wszystkie nasze oczekiwania - było swobodnie, czysto i pięknie. Jednak instynkt podróżniczy kazał ruszać dalej. Zwiedzając Mierzeję Wiślaną na rowerach, odwiedziliśmy między innymi port w Krynicy Morskiej, zatłoczoną, rozrywkową Stegnę i plażę w Mikoszewie, leżącą w rezerwacie przyrody “Mewia Łacha”.
Niestety do samego rezerwatu nie udało się dotrzeć - na rowerach i z małymi dziećmi to ciężka przeprawa, właściwie niemożliwa. Łatwiej jest od strony Wyspy Sobieszewskiej, my znajdowaliśmy się jednak po drugiej stronie, czyli przy prawym brzegu Wisły. Wyprawa ku spotkaniu fok i rybitw czubatych spełzła na panewce. Nie zamierzaliśmy się martwić - przypięliśmy rowery i miło spędziliśmy czas na mikoszewskiej plaży. Było gwarno, kolorowo, wesoło i… już nie tak czysto, jak w Jantarze.
Mewia łacha w oddali
Plaża w Mikoszewie
Zabawa
Plaża w Mikoszewie - rodzinne ujecie
Wyjeżdżaliśmy z Jantaru opaleni, z naładowanymi akumulatorami. Kontakt z przyrodą, słoneczna pogoda i spokój pozwoliły odpocząć od miejskiego życia i w pełni się zregenerować. To nasze drugie wakacje na wschodnim wybrzeżu, które zaliczamy do udanych - mimo ograniczeń związanych z pandemią.
Czy zawitamy tu ponownie?
Pewnie tak, choć kolejne lato planujemy spędzić zupełnie gdzie indziej. Mierzeję Wiślaną musimy jednak jeszcze odwiedzić - w końcu zostało wiele do zobaczenia: rezerwat Mewia Łacha, najwyższa stała wydma w Europie, czyli Wielbłądzi Grzbiet, a gdy dzieci podrosną dawny prawdopodobnie także dawny obóz koncentracyjny w Sztutowie. W tym roku nie udało się wyruszyć w rejs z Krynicy Morskiej do Fromborku ani wdrapać się na klif w Piaskach - liczymy, że w niedalekiej przyszłości uda się to nadrobić wszystkie zaległości i poznać tę część Pomorza, jak własną kieszeń. Żegnaj Mierzejo, do zobaczenia wkrótce!
W Jantarze jest super!
Autorka tekstu i zdjęć: Dorota Czernicka
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl