Gorce - co zobaczyć i zwiedzić z dziećmi
Solanka, gorczańska przyroda, schroniska, rezerwaty i filozofowie
Chociaż zamieszkaliśmy w samym sercu tego, nie należącego do szczególnie wysokich, beskidzkiego pasma, tym razem postawiliśmy bardziej na zwiedzanie, nie wdrapując się zbytnio gorczańskimi szlakami na szczyty ani postawione na nich wieże.
Co prawda jesień za oknem, choć zapowiadano, że będzie zimna i deszczowa - kusiła wciąż barwami, ale nasz plan na wspinaczkę obejmował jedynie wejście na Maciejową. Cóż, nie da się posmakować wszystkiego, jeśli wpada się wyłącznie na kilka dni i to w porze roku, która szybko sprowadza na świat ciemność...
Bacówka na Maciejowej
Wracając do wspinaczki. Do bacówki na Maciejowej prowadzi wiele szlaków. My poszliśmy na łatwiznę, usprawiedliwia nas jednak chęć pospacerowania po Rabce, po zdrojowym parku, w którym niegdyś dzieci hasały między sanatoryjnymi zabiegami... W Rabce działa teatr... oczywiście „Rabcio”, od kilku lat w nowej siedzibie. Swojego czasu obejrzeliśmy wszystkie możliwe spektakle, z radością poszlibyśmy znowu, nawet gdyby widownia była o ileś lat młodsza...
I znów - wracając do wspinaczki, tym razem dyscypliniując się i nie ulegając kolejnym wątkom . Nie mieliśmy zbyt dużo czasu, wybraliśmy trasę najkrótszą, podjeżdżając autem do Rabki Słone. Około godziny pod górę, to nie jakiś wyczyn. Rzucając w tył spojrzenia na rozpościerające się krajobrazy - z przyjemnością przystawaliśmy i podziwialiśmy, co trochę wydłużało wejście, w końcu wyłoniła się bacówka - nasz cel.

Ech, pojawi się jednak wątek wspomnieniowy... Pomyślałam, że szkoda, iż nie możemy piąć się dalej, przystając przy kolejnym schronisku - Stare Wierchy i podążać aż na Turbacz. Jak robiłam to niegdyś, mając naście lat - z namiotem, plecakiem, wizją śpiewania przy ognisku i gitarze prawie aż po świt... Tak było.
Zostawiając wspomnienia... Zadowoliliśmy się słodkimi specjałami schroniskowej kuchni, przez chwilę delektowaliśmy atmosferą (ta bacówka ma co trzeba, aby uznać ją za schronisko naprawdę klimatyczne). I droga w dół. Ta sama, bo pozostawienie gdzieś auta zazwyczaj narzuca marszrutę, nie dając zbyt dużego wyboru.

Kiedy tak schodziliśmy ku uzdrowiskowym rabczańskim wodom, rzucając okiem między innymi na wznoszący się w oddali Beskid Wyspowy - wymyśliliśmy kolejną wycieczkę.
Tam, gdzie zalegają śniegi - Śnieżnica, Beskid Wyspowy
Niewiele mieliśmy pojęcia o tym beskidzkim paśmie, na szczęście wiedząc więcej o jego mieszkance, która sportowymi zmaganiami rozsławiła, rzecz jasna, Polskę długą i szeroką, ale też swoją rodzimą miejscowość - położoną w Beskidzie Wyspowym właśnie. Hmm, brzmi jak zagadka?! Mowa o Kasinie Wielkiej a to oznacza, że ową mieszkanką jest, oczywiście nasza mistrzyni biegania na deskach - Justyna Kowalczyk.
Ta malownicza miejscowość ma też słynny dworzec kolejowy - „grał” on w wielu filmach . Zabytkowy budynek służył bowiem jako scenografia. A kolejka krzesełkowa (Kasina Ski&Bike Park) posłużyła nam, umożliwiając sprawne dostanie się na szczyt. Wzniesienie nazwane Śnieżnicą (z powodu najdłużej w okolicy zalegającego śniegu) wcale do najniższych nie należy, przeskoczyła o sześć metrów całe tysiąc - nad poziomem morza, oczywiście.

Z platformy - stacja górna Kasina Ski&Bike Park
Ocenę dotyczącą długości pozostawania masy śniegowej na Śnieżnicy pozostawimy meteorologom i narciarzom, my skupimy się na podziwianiu widoków z platformy widokowej, na którą udaliśmy się zaraz po zejściu z kolejki.
Pogoda utorowała nam zachwyty! Pięknie, można było stać i stać... Postanowiliśmy wyruszyć na krótką przechadzkę - w stronę położonego na południowym stoku Śnieżnicy Młodzieżowego Ośrodka Rekolekcyjno - Rekreacyjnego.

Bardzo przyjemne miejsce na polanie wśród okalającego je lasu. Wypiliśmy herbatę - październikowa pogoda, jak wspomniałam, okazała się bardzo łaskawa - odpoczynek przy gorącym napoju na powietrzu nasuwał do głowy same błogie myśli! Powrót, jak zwykle, gdy gdzieś zostawia się auto - tą samą drogą w dół czyli do kolejki. Tam czekały nas zachwyty przy zjeździe w dół.
Po drodze z Kasiny do Ochotnicy Górnej, miejsca, gdzie stacjonowaliśmy - mijaliśmy zjazd na Porębę Wielką. Tu będziemy jutro!

Solanka, stare drzewa i park hrabiów - Poręba Wielka
Miejsce to obnażyło naszą, dotyczącą Gorców, pewną ignorancję. Nie miałam pojęcia, choć w wielu termach byliśmy, że i tam, w niewielkiej miejscowości dostąpimy pławienia się w solankowych gorących wodach! Nie tak wielkie, nie tak zatłoczone, niosące ukojenie i miejmy nadzieje, że też zdrowie - wody w Termach Gorce w Porębie.
Prawdziwie balneologiczny dzień, tym bardziej, że wcześniej, przejeżdżając przez miejscowość Szczawa, wstąpiliśmy do małej pijalni, w której degustowaliśmy wody z trzech zdrojów: Dziedzilla, Hanna i Szczawa I. Wiadomo, jak to z wodami mineralnymi - skład bogaty a smak - różny. W końcu jednak chodzi o odpowiednie kationy i aniony wspomagające nasz organizm!

Jeśli chodzi zaś o Porębę to Termy Gorce nie są jedyną perełką w tym miejscu. Dosłownie tuż obok rozpościera się Park dworski hrabiów Wodzickich. Najstarsze drzewa pamiętają czasy sprzed 300 - 400 lat, niektóre z nich zostały uznane za pomniki przyrody.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Wiązy, jesiony, lipy - dendrologiczna uczta! Łąki, ptactwo, stawy - można tu spędzić nawet więcej niż 3 godziny, spacerując ścieżką edukacyjną, która nie tylko nauczy, ale i powiedzie na górę Chabówka, udostępni miejsca, z których przyjemnie pooglądać otaczający świat.
Jeśli ktoś, po termach, ma jednak za mało solanki - w parku czekają wiaty - tężnie. Warto powdychać sobie zdrowie, skoro jest taka okazja!

Po zadbaniu o kondycję organizmu - koniecznie w tym miejscu trzeba zadbać o procesy poznawcze, angażowanie wielu zmysłów i uzupełnienie wiedzy o tym regionie. Wystawa przyrodnicza Gorczańskiego Parku Narodowego (również w Parku Wodzickich) to multimedialna ekspozycja, którą należy odwiedzić, będąc w Porębie lub przyjeżdżając tu specjalnie.
Nie tak wielka, ale bardzo ciekawa - dioramy, interaktywne stanowiska, wydobywające się dźwięki, ciekawostki, które przydadzą się w czasie wędrówek po Gorcach i nie tylko wtedy. To taka interaktywna wędrówka właśnie - z doliny górskiego potoku na Turbacz. A co po drodze - zobaczcie sami .

Gdy posmakujecie tej miniaturowej edukacyjnej wędrówki w Porębie - na pewno z przyjemnością wyruszycie na nieco dłuższą w Waksmundzie.

Do Waksmundu, by wejść w Gorce... przez bramę
Brama w Gorce to działające od kilku miesięcy Centrum Edukacyjno - Przyrodnicze w Waksmundzie koło Nowego Targu. To taka ścieżka w koronach drzew, która bez trudu, delikatnie pnie się w górę.

Drewniana ścieżka umożliwia spacer umożliwiający kontakt z przyrodą, ale i poznanie na trasie przyrodniczych, związanych z miejscową tradycją ciekawostek, a także wielu innych atrakcji, chociażby wspomnieć o kawiarenkach, wieżach, niewielkim zwierzyńcu, placu zabaw, podziemnym tunelu, rzeźbach i tablicach z opisami na trasach.

Wystarczy?! A ja jeszcze chcę dodać do tego pawilon edukacyjny. Również w tym waksmundzkim, podobnie jak w Porębie - dobra, uruchamiająca różne zmysły zabawa, gwarantowana!

Warto, planując przyjazd, zadbać o to, by się nie spieszyć. Nam pogoda sprzyjała, z przyjemnością i chodziliśmy, i siedzieliśmy, popijając na powietrzu kawę... Oczywiście też fotografując się z zapałem!

Czasem musi padać deszcz - w Nowym Targu i rezerwatach wokół
I Waksmund, i atrakcje, o których opowiem za chwilę - wszystko to znajduje się w okolicach Nowego Targu. Ten zaplanowaliśmy odwiedzić kolejnego dnia. Cóż, deszcz też czasem na wyjeździe musi padać i to był właśnie ten dzień!
Co było robić, skoro odczekanie nie przyniosło zmiany... No, może trochę, prawdziwe oberwanie chmury przeszło w siąpienie - wyruszyliśmy zatem, może nie wszyscy ochoczo...

Lody w Nowym Targu na rynku, obowiązkowe, zawsze, gdy tu jesteśmy - przeniosły wszystkich ze stanu marudzenia w stan jako takiego zadowolenia. A pozwolenie na lodową dokładkę - dodały sił i mogliśmy wyruszyć dalej!
Z powodu deszczowego opóźnienia przy realizowaniu planu - zrezygnowaliśmy z wyprawy do schroniska - koliby na Łapsowej Polanie, pozostając wiernymi zamierzeniom dostania się do unikatowego rezerwatu...

Białka pod Krempachami - rezerwat
To Przełom Białki pod Krempachami - pomimo zaliczania błotnistych ścieżek, naprawdę nam się podobał. Krótki spacer, obok Jaskini Obłazowej, na zewnętrznych ścianach której podobno można zobaczyć licznych wspinaczy, doprowadził nas do przepięknego miejsca - przełomu właśnie.
Tym razem nikt się nie wspinał, wiadomo - pogoda nie na to. Chwilę odpoczęliśmy nad Białką, choć nikt nie zmęczył się przychodząc tutaj. Od parkingu to dosłownie kilka minut. Pewnie, przy lepszej pogodzie, zostalibyśmy chętnie dłużej.

Ale nie poddając się malkontenctwu - przemieściliśmy się do kolejnego rezerwatu, również w okolicach Nowego Targu, właściwie tuż na jego obrzeżach. Znów spacerowaliśmy po drewnianych kładkach, już nie na wysokości, jak w Waksmundzie, ale jak po chodnikach, chroniąc w ten sposób i przyrodę, i siebie - rezerwat Bór na Czerwonem to teren torfowiskowy. Przez sosnowy bór, niedługą edukacyjną ścieżką dotarliśmy do platformy widokowej.

Musieliśmy uwierzyć, że stąd pięknie widać Tatry. No, tym razem też nie będę narzekać, spod parasolki trochę udało się zobaczyć . Z przyjemnością wrócimy tu kiedyś - przy lepszej pogodzie.
Sokrates w Łopusznej
Zmierzając do kończenia tej okołogorczańskiej opowieści o kilku miejscach wartych odwiedzenia (bo tyle udało się zobaczyć w czasie niedługiego pobytu) - nie mogę nie wspomnieć o osobie, która przez całe swoje życie te górskie tereny i ich mieszkańców kochała, czerpała mądrość i inspirację do tworzenia, rozmyślania i spisywania, chociażby w znanej „Historii filozofii po góralsku”.
Mowa o księdzu profesorze - filozofie Józefie Tischnerze, który już od ponad 20 lat nie żyje a postać którego można sobie przybliżyć odwiedzając wystawę biograficzną w Tischnerówce - niewielkim muzeum znajdującym się w Łopusznej (tu ksiądz Tischner spędził swe chłopięce lata).

Słuchaliśmy (i czytaliśmy) o biografii tego niezwykłego człowieka z zapartym tchem, po czym udaliśmy się na piętro, na którym zaproszono nas na jeden z odcinków serialu opartego właśnie na wspomnianym dziele. Wybraliśmy część „Sokrates czyli Jędrek Kudasik” z Krzysztofem Globiszem w roli głównej. Pozostałe odcinki - obejrzymy w domu!
W Łopusznej znajdują się też inne atrakcje, chociażby Dwór Tetmajerów - filia Muzeum Tatrzańskiego. Nie udało nam się zajrzeć, za to wyruszyliśmy w stronę Polany Żubrowisko (tych masywnych zwierząt nie ma tam już od lat 50-tych, próbowano przez 3 lata je w Dolinie Łopusznej hodować, jednak padły wskutek epidemii).

Nie dochodząc do niej, odpoczęliśmy dłużej w okolicy Gajówki Mikołaja - mieści się tam wystawa edukacyjna Gorczańskiego Parku Narodowego. Wystaw przyrodniczych wcale nie mieliśmy dość, ale, niestety, ta była zamknięta.
Cóż, późniejszą jesienią trzeba godzić się z tym, że albo nie jest wszystko otwarte, bo po sezonie, albo krótki dzień nie pozwala na dotarcie tam, gdzie zdążyłoby się wstąpić latem, albo też deszczowa pogoda utrudni wcześniejsze założenia (choć braku tej ostatniej przeszkody nie gwarantuje żadna pora roku).
Na zakończenie - lody, tym razem w pensjonacie Sosnowa Ostoja w Łopusznej. Żadna pogoda ani pora roku nie uniemożliwi nam delektowania się zimną słodyczą mrożonego specjału.

Pod Gajówką Mikołaja
Następnym razem, mam nadzieję, że dojdziemy i na Turbacz, i odwiedzimy Łapsową Polanę, dotrzemy też do widokowych wież - czy to na Gorcu, na Lubaniu, czy Magurkach ( a może do wszystkich trzech?).
Już zacznę planować i marzyć!
Autorka tekstu i zdjęć: Anna Kossowska - Lubowicka
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl