To były długo oczekiwane wakacje

To były długo oczekiwane wakacje…

Zaplanowany wyjazd nad morze z powodu przedłużającej się pandemii Covid-19 niestety przekładaliśmy już dwukrotnie. Dzieci nie mogły się już doczekać i często snuły opowieści o tym, jak będzie ta wyprawa wyglądać. W swojej wyobraźni zbierali bursztyny i płynęli statkiem po morzu. Nigdy bowiem do tej pory nie byli na drugim końcu Polski.

Gdy w tym roku sytuacja "koronawirusowa" nieco się uspokoiła, nasze plany zaczęły nabierać kształtu. Zarezerwowaliśmy tygodniowy pobyt w przytulnym lokum we Władysławowie. Pakowanie potrzebnych rzeczy było niezwykłą przyjemnością. Z ogromnym podekscytowaniem ruszyliśmy w drogę. Ku naszemu zdziwieniu, ponad ośmiogodzinna nocna trasa przebiegła nad wyraz spokojnie i kiedy zrobiliśmy pierwszy na Pomorzu przystanek w Zatoce Puckiej, przywitał nas cudowny wschód słońca.

Rodzinne wakacje nad Bałtykiem

Zatoka Pucka - pierwszy przystanek

Zaczerpnęliśmy świeżego powietrza i delektowaliśmy się promykami słońca odbijającymi się w lazurze wody. Jednakże chęć zobaczenia prawdziwego morza była tak wielka, że nie mogliśmy czekać ani chwili dłużej, więc od razu udaliśmy się na plażę. Emocje sięgnęły zenitu, marzenia się spełniły: słońce, plaża, mewy, a przede wszystkim szum fal – nic dodać, nic ująć, po prostu cudownie – nareszcie jesteśmy nad morzem.

 

Hel 

Oczywiście nasz zamiar wyjazdu nad morze nie ograniczał się wyłącznie do spędzania wolnego czasu na plaży. Będąc tutaj, chcieliśmy zobaczyć ten, jak to mówiły dzieci, wysunięty w morze języczek, czyli przemierzyć drogę na Hel. Bardzo często w programach o tematyce historycznej oglądaliśmy, jak wyglądała podczas II wojny światowej obrona Helu. Dlatego też nie mogliśmy ominąć tak ważnych tutaj pod względem historycznym miejsc. Najpierw udaliśmy się do Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu. Tutaj dokładnie mogliśmy sobie wyobrazić czasy wojenne, gdyż w realiach leśnych co rusz napotykaliśmy na armaty, działa, samochody, a nawet huk strzał z pistoletów.

Atrakcje na Helu - dla rodzin z dziećmi

Zwiedzamy Muzeum Obrony Wybrzeża

Największą atrakcją dla chłopców była przejażdżka ciuchcią i drezyną po leśnych przestrzeniach.

Wczasy nad morzem - Hel

Frajda na drezynie

Nie mogliśmy również ominąć kuchni polowej, z której już z daleka unosiły się zapachy gotowanej grochówki i pieczonej na grillu kiełbaski.

Wycieczka na Hel z dziećmi

Kuchnia polowa

Na świeżym powietrzu takie jedzonko smakowało wybornie.

Urlop z rodziną nad polskim morzem

Obiad w kuchni polowej

Posileni pożywnym obiadkiem, nabraliśmy sił do dalszej wędrówki. Kiedy dotarliśmy przed Wieżę Sterowania Ogniem, oniemieliśmy z wrażenia. Solidna, betonowa konstrukcja z otworami okiennymi, postawiona pośrodku lasu, już z daleka rzucała się w oczy.

Hel - wypoczynek z dziećmi nad Bałtykiem

Zwiedzamy Wieżę Sterowania Ogniem

Bez wahania zakupiliśmy bilety, by wejść do środka i zobaczyć, poczuć i wyobrazić sobie, jak wyglądała sytuacja obronna Helu. Nasze wiadomości z książki i telewizji zostały poparte żywym doświadczeniem. To było niesamowite przeżycie. Aby trochę ochłonąć od tych wrażeń, udaliśmy się na plażę, by sprawdzić, czy nadmorski wiatr w Helu jest taki sam, jak na plaży we Władysławowie i czy lody mają tak dobre, jak na Podkarpaciu.

Odpoczywamy na plaży na Helu

Chłopcy zajadają się lodami na plaży w Helu

Oczywiście cały nadmorski klimat sprawił, że lody w Helu wygrały pod względem smaku. Chociaż nogi dawały się już nieco we znaki, nie mogliśmy odpuścić kolejnego miejsca na naszej mapie turystycznej Helu. Będąc tutaj i nie być w latarni morskiej, to byłby istny grzech, więc pokonaliśmy kolejne uliczki, by dotrzeć na miejsce.

Hel - wejście na latarnię morską

Latarnia morska w Helu

Nie mogło być inaczej, rozpościerający się widok ze szczytu wieży na Hel był niesamowity. Mimo odczuwanego już zmęczenia, nie żałowaliśmy przyjazdu w to miejsce. To była żywa lekcja historii i naprawdę udany dzień.

♦  ♦  ♦  ♦  ♦

Czytasz artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom

NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: 
>>KLIKNIJ TU<<

♦  ♦  ♦  ♦  ♦

 

Gdynia - rejs statkiem

Kolejny, nieco pochmurny dzionek, poświęciliśmy na wyjazd do Gdyni, by spełnić kolejne z naszych założeń, czyli rejs statkiem po morzu. Te małe stateczki widziane do tej pory z daleka, nagle okazały się pięknymi olbrzymami. Nie można było ich spokojnie ominąć, musieliśmy poświęcić czas na fotorelację, by przesłać zdjęcia rodzinie.

Gdynia - rodzinne zwiedzanie

Zwiedzamy Gdynię

Prawdziwa frajda była dopiero przed nami. Dzieci z niecierpliwością czekały, by wejść na pokład statku. Największe emocje pojawiły się, gdy statek odbił się od brzegu i ruszył po Zatoce Gdańskiej. Naszym oczom ukazywały się co rusz stare żaglowce, ciężkie sprzęty Stoczni Marynarki Wojennej czy kontenery, które czekały na załadunek. W milczeniu słuchaliśmy niesamowitej historii wydobywającej się z głośników. Nawet nie zdaliśmy sobie sprawy, że dobiliśmy już do portu i czas rejsu dobiegł końca.

Kolejna niesamowita przygoda była za nami. Jeszcze parę pamiątkowych zdjęć przy napisie Gdynia, posmakowanie nadmorskich fast-foodów, zakup pamiątkowych magnesów i powrót do naszego zastępczego domu. Po tak wyczerpującym dniu, sen przyszedł bardzo szybko.

Atrakcje nad morzem dla rodzin z dziećmi - Gdynia

W Gdyni

 

Władysławowo - plaża, Aleja Gwiazd Sportu, port

Ranek następnego dnia przywitał nas pięknym słoneczkiem. Decyzja zapadła natychmiast: „Idziemy na plażę!!!”. Bez dwóch zdań - spakowaliśmy potrzebne rzeczy, przymusowo "paraban", jak to zwykł mówić na parawan nasz syn i udaliśmy się do wejścia na plażę nr 4, gdzie już z oddali ukazywał się nam bezkres morza.

Władysławowo - rodzinnie na plaży

Wejście na plażę we Władysławowie

Rozbiliśmy się blisko wody, aby chłopców mieć na oku i by swobodnie bawili się na piasku. „Poszukiwacze bursztynów” co chwilę wyskakiwali z wody, rzucając na koc jakieś znalezisko, a zaczytana mama musiała sprawdzić, czy ów kamyczek to oryginalny bursztyn. Mimo że plaża była uboga w morskie pamiątki, udało się jednak uzbierać niezły zapas muszelek, kamyczków czy tak cennych bursztynów. Wypoczynek i skupienie podczas czytania co chwilę przerywali panowie, oferując sałatki owocowe pyszne i zdrowe, gorącą gotowaną kukurydzę, mrożoną kawę czy watę cukrową. Słysząc to po kilkanaście razy dziennie, trzeba było się w końcu skusić i popróbować tych przysmaków, a jednocześnie ulżyć plażowym sprzedawcom.

Wieczorkiem oczywiście spacer Aleją Gwiazd Sportu wprost do plaży, by podziwiać piękny zachód słońca i zajadać się watą cukrową.

Władysławowo - nad morzem z dziećmi

Piękny zachód słońca

Obserwowaliśmy, jak co poniektórzy próbują rozpalać papierowe lampiony i wznosić je do góry, inni spacerują brzegiem plaży, mocząc stopy, a przy mocniejszych falach - nogawki spodni. Inni przyszli z tortem świętować swoje urodziny, a pozostali - tak jak i my - podelektować się pięknem krajobrazu. Pewnie zostalibyśmy i do północy, ale zmęczone towarzystwo wolało udać się już do łóżek, toteż wolnym kroczkiem przemierzyliśmy kilka przecznic i w ten sposób dotarliśmy na miejsce. Szybki prysznic, by usunąć zalegający tu i ówdzie piasek i równie szybki skok do łóżka.

Będąc we Władysławowie, grzechem by było nie zwiedzić jego zakamarków. Co nieco wcześniej podpowiedział nam „Pan Google”, więc chcieliśmy na własne oczy przekonać się, czy mówi prawdę. Oczywiście projektant ulic w tym mieście chyba nie do końca miał fach w ręku, bo stwierdziliśmy, że by dojść do konkretnego miejsca, trzeba trochę się natrudzić. Poświęciliśmy jednak temu czas i przynajmniej plan miasta szybko mieliśmy w kieszeni.

Przed wyjazdem szlachetni internetowi dziennikarze, chcąc (skutecznie bądź nie) odsunąć turystów od zamiaru wyjazdu w polskie zakamarki, głosili tu i ówdzie, że ceny nad morzem i w innych kurortach są odstraszające. Chcieliśmy się przekonać i co jakiś czas zerkaliśmy w różne miejsca. Ku naszemu zdziwieniu, natrafiliśmy na restauracyjkę, może troszkę oddaloną od centrum, ale na drodze w kierunku portu. Z daleka widniał napis: „Danie dnia w cenie 20 zł”. Trochę z niedowierzaniem postanowiliśmy przetestować, co też można zjeść w tej cenie nad morzem. Restauracja nosiła nazwę „Gospoda u Chłopa”. Jak sama nazwa sugerowała, muszą tam serwować coś konkretnego. Danie dnia proponowało: barszcz ukraiński i schabowego z ziemniakami i surówką. Kiedy kelner przywitał nas z pierwszym daniem, nie zdziwiła nas już nazwa „Gospoda u Chłopa”. Czarka zupy była naprawdę pokaźna, a w dodatku bardzo smaczna. Oczywiście z drugim daniem było podobnie. Nic więc dziwnego, że wszystkie miejsca wewnątrz i na zewnątrz były zajęte. Po takim obiadku ciężko było ruszyć się z miejsca, ale trzeba było w końcu zwolnić dla tych oczekujących.

Wyruszyliśmy dalej… Zbliżaliśmy się już do portu, bo przywitał nas ostry zapach ryb. Widocznie w budynku, który mijaliśmy, miała miejsce jakaś przetwórnia. Nic dziwnego, bo w porcie zacumowanych było wiele kutrów rybackich. Im bliżej było do morza, tym mocniej ocierał się o nas wiatr. Po drodze miejscowi żeglarze zachęcali na rejs statkiem lub szybką motorówką. Jeden rejs po morzu nam już wystarczył, więc grzecznie dziękując, poszliśmy dalej, aż dotarliśmy do małej latarni u brzegu portu. Dopiero tam rozwiało się na dobre, a że nie wzięliśmy ze sobą żadnych narzutek, więc pamiątkowe zdjęcie na szybko i wracaliśmy z powrotem, mijając po drodze murale wymalowane na przybrzeżnym murku.

Spacer po porcie we Władysławowie

Murale w porcie we Władysławowie

Stamtąd oczywiście na plażę, by jak najdłużej cieszyć się nadmorskim klimatem. Chłopcy oczywiście prosto do wody, a ja do mojego ulubionego zajęcia, czyli nicnierobienie z książką. Cudnie, to aż mało powiedziane. Można byłoby tak dłużej. Szkoda tylko, że ten czas tak biegnie z zawrotną prędkością i nasz pobyt dobiega końca. Dlatego wykorzystujemy czas aż do bólu, bawiąc się w piasku, szukając muszelek, rzucając się na fale i czekając na przecudny zachód słońca. Dzieci zaszczepione tym widokiem, bez dwóch zdań, będą chciały wrócić tutaj za rok. Kto wie, być może powtórzymy wyprawę. Przecież plaża jest długa i szeroka, a miejsc do zwiedzenia bez liku.

Kiedy słońce coraz bardziej uciekało za wodę, chłopcy stwierdzili, że już na dziś wystarczy, więc pozbieraliśmy swoje „gratki”, żegnając się z morzem i mówiąc „Do zobaczenia”. Po drodze mijaliśmy się z turystami, którzy wybierali się dopiero na plażę, by rozkoszować się ostatnim blaskiem słońca. A nam pozostała ostatnia noc we Władysławowie i chociaż czuliśmy niedosyt wczasowania, to spakowaliśmy wspaniałe wspomnienia, które pozostaną w nas na zawsze. Rankiem jakoś ciężko było znosić rzeczy do samochodu, ale przed nami jeszcze był ostatni punkt naszego wyjazdu. I może tęsknota za naszym kotem Plastikiem, który został pod opieką babci, motywowała choć trochę do powrotu.

 

Zamek w Malborku

Dwa lata temu, kiedy pierwszy raz pomyśleliśmy o wyjeździe nad morze, będąc już na drugim końcu Polski, bez dwóch zdań chcieliśmy zobaczyć zamek w Malborku, a że przesiąknęliśmy historią na temat tej niezwykłej budowli, nie mogliśmy zaprzepaścić tej szansy. Od rana przywitało nas piękne słońce. Pożegnaliśmy się z Władysławowem i nadszedł czas wyjazdu. Ustawiliśmy na GPS-ie kierunek Malbork i udaliśmy się w tamtą stronę. Po prawie godzinnej jeździe oczom naszym ukazała się niezwykła budowla, do której prowadził długi most.

Malbork - wakacje z atrakcjami dla dzieci

W drodze na zamek w Malborku

Przyzamkowa, zewnętrzna karczma zachęcała roznoszącymi się zapachami, więc stwierdziliśmy, że musimy nabrać sił przed zwiedzaniem i zamówiliśmy sycące i jakże smaczne jedzonko. Towarzyszyły nam przy tym sowy i jastrzębie, które niestety, żeby nie odfrunęły, musiały być przymocowane na swoich stanowiskach, ale za to wprowadzały w niezwykły klimat zamkowych obrzeży. Posileni przysmakami i nieco ograniczeni trochę czasem, przekroczyliśmy zamkowe obwarowania, by dowiedzieć się, co kryje wnętrze budowli.

Zwiedzamy Zamek w Malborku z dziećmi

Zamek w Malborku

Zakupiliśmy bilety i czekaliśmy wraz z przewodnikiem na zbierającą się grupę. W porównaniu z „wejściówkami” do innych muzeum, tutaj zaskoczyła nas niska cena zwiedzania zamku. A zwiedzaniu nie było końca. Rozpoczęliśmy od ciekawej historii rozgrywającej się na zewnątrz, od spustoszeń zamku, a szczególnie wieży zamkowej podczas II wojny światowej. Potem przeszliśmy na dziedziniec, na którym zobaczyliśmy na mapie, gdzie najczęściej budowano zamki, by wędrowcom było łatwiej odbyć swoją podróż i zostać na nocleg. Przed wejściem do zamku można było sobie zrobić zdjęcie z „Krzyżakami”.

Malbork - wycieczka z dziećmi

Z Krzyżakami

Pamiątka niezwykła. Wnętrze budowli zaskakiwało ciekawymi rozwiązaniami technicznymi. Znajdowało się tam mnóstwo różnych zakamarków, pokoi, jadalni, sal. Wszystko tak subtelnie dopracowane w jednym miejscu. Poczuliśmy się naprawdę wyjątkowo, wiedząc że jest to jedna z większych budowli na świecie, a my odkrywamy ją w najdrobniejszych szczegółach. Przenieśliśmy się myślami do innej czasoprzestrzeni. Oderwani od współczesnej rzeczywistości, nagle poczuliśmy dreszczyk średniowiecznych potyczek i dwornych zwyczajów i obyczajów. Chciałoby się na chwilę chociaż przenieść w dawne czasy i poczuć się wolnym od technologicznych kajdanek, przynajmniej na chwilę. Niestety przewodnik wyrwał nas z amoku zwiedzania, komunikując że dotarliśmy do końca naszej wędrówki, bo coraz szybciej zbierały się nad nami jakieś burzowe chmury, więc trzeba było nieco przyspieszyć tempo zwiedzania. Czekały jeszcze na nas przyzamkowe stragany, a bez pamiątek jak tu wracać do domu.

Aura jednak była dla nas łaskawa. Dotarliśmy szczęśliwie do straganów. Był nie lada problem z wyborem magnesów, bo wszystkie były piękne, ale zbliżające się ciemne chmury przyspieszyły nasze decyzje. Chłopcy jeszcze w pośpiechu dorwali strzały do łuków, a ja malborskie krówki i już prawie w biegu przemierzyliśmy ostatnie metry. Naprawdę w ostatniej chwili dotarliśmy na parking, bo kiedy zamknęliśmy drzwi do samochodu i wyjechaliśmy na główną drogę, zbliżające chmury były już nad nami i dały popis na całego.

Wycieraczki chodziły w zawrotnym tempie i część trasy była bardzo wymagająca, a spragnieni po prawie dwugodzinnym zwiedzaniu, wypatrywaliśmy tylko jakiegoś „spożywczaka”, by kupić coś do picia. Początek trasy ze względu na oberwanie chmury przebiegał w ślimaczym tempie. Po kilkunastu kilometrach wypatrzyliśmy malutki sklepik, w których zaopatrzyliśmy się w „wodopój” i łakocie. Po jakimś czasie zaczęło się przejaśniać, więc przynajmniej dalsza część trasy przebiegała już spokojnie. Zmęczenie dawało się już we znaki, dlatego uparcie wypatrywaliśmy już najbliższych okolic. Byle już do domu i rzucić się do łóżka. Na szczęście nie było już żadnych niespodzianek i paręnaście minut po 24.00 dotarliśmy do domu. Na progu przywitał nas nasz kot Plastik. Wszyscy orzekliśmy, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Ta noc przyniosła błogi sen.

Nazajutrz chłopcy od razu pobiegli do dziadków, by podzielić się wrażeniami z podróży i wręczyć pamiątkowe magnesy. Jakoś trzeba było się wypakować i wrócić do rzeczywistości. Na szczęście wakacje jeszcze się nie kończą i czekamy na kolejne przygody.

 

Paulina Domaradzka

autorka zdjęć i tekstu przysłanego na Konkurs
"Polska z dziećmi 2021"
 

Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom

POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: 
>>KLIKNIJ TU<<



Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:

WAKACJE Z DZIEĆMI

 
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI

 NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM

Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej.

 

 

 

Chronione przez Copyscape


WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

Portal DziecioChatki.pl


Podziel się ze znajomymi
Wyszukiwarka noclegów przyjaznych dzieciom
Gdzie chcesz spędzić wakacje z dzieckiem?
Sprawdziliśmy dla Was
Ostatnio dodane miejsca przyjazne dzieciom
Dodaj komentarz
Administratorem Państwa danych osobowych zebranych w trakcie korespondencji z wykorzystaniem formularza kontaktowego jest CREONET Hanna Wróbel z siedzibą w Ostrowie Wielkopolskim, przy ul. Wysockiej 1, 63-400, e-mail: dzieciochatki@op.pl. Dane osobowe mogą być przetwarzane w celach: realizacji czynności przed zawarciem umowy lub realizacji umowy, przedstawienia oferty handlowej, odpowiedzi na Państwa pytania – w zależności od treści Państwa wiadomości. Podstawą przetwarzania danych osobowych jest artykuł 6 ust. 1 lit. b Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych (RODO), tj. realizacja umowy lub podjęcie czynności przed zawarciem umowy, artykuł 6 ust. 1 lit. a RODO, tj. Państwa zgoda, artykuł 6 ust. 1 lit. f, tj. prawnie uzasadniony interes administratora – chęć odpowiedzi na Państwa pytania i wątpliwości. Dane osobowe będą przetwarzane przez okres niezbędny do realizacji celu przetwarzania, tj. do zawarcia umowy, przedstawienia oferty handlowej, udzielenia odpowiedzi na Państwa pytania lub wątpliwości i mogą być przechowywane do upływu okresu realizacji umowy i przedawnienia roszczeń z umowy. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane ma prawo dostępu do danych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz prawo do przenoszenia danych osobowych, z zastrzeżeniem, że prawo do przenoszenia danych osobowych dotyczy wyłącznie danych przetwarzanych w sposób wyłącznie zautomatyzowany. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane na podstawie zgody, ma prawo do jej odwołania w każdym czasie, bez uszczerbku dla przetwarzania danych osobowych przed odwołaniem zgody. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane ma prawo wniesienia skargi do właściwego organu nadzorczego. Podanie danych osobowych jest dobrowolne, jednak brak ich podania spowoduje niemożność realizacji umowy, podjęcia czynności przed zawarciem umowy, przedstawienia oferty handlowej, odpowiedzi na pytania lub wątpliwości.
Polecane artykuły
Wakacje z dziećmi