Co robić w Giżycku zimą?
Nad wodami Niegocina, czyli na Mazury zimą też warto!
Wcale się nie dziwię, że może dziwić to innych. Świadczą o tym chociażby zapytania (z nieukrywaną nutą wątpliwości) dotyczące pomysłu wybrania się przez nas zimą na Mazury. Myślę, że to zależy kto jak lubi wypoczywać, również na czym komu w danej chwili zależy: czy na narciarskich eskapadach, gdy śniegowa aura na to pozwala (wtedy zima obowiązkowo w górach), czy na plażowaniu, żaglach lub kąpaniu się w jeziorach (wtedy koniecznie na Mazury latem). A nam (przynajmniej mi) zależało na braku tłumów, błogiej ciszy i świeżym powietrzu.
Mazurski łabędź
I wszystko to dostałam łącząc, trochę na opak, zimową wyprawę z kojarzącymi się z latem Mazurami. Nikogo namawiać nie chcę - świadoma, że nie każdy lubi wiatr wpadający za kołnierz lub zasnute niebo zamiast błękitu. Raczej chcę napisać, że zawsze można coś na Mazurach robić. Przekonaliśmy się o tym zresztą nie po raz pierwszy.
Kurs na Giżycko
Tym razem na cel naszej wyprawy wybraliśmy Giżycko. Stolica wodnych sportów w zimie zamienia się w miasteczko, które zdaje się odpoczywać i nabierać formy przed najazdem turystów. Zaplanowaliśmy zostać tu przez 3 dni i tyle wystarczyło, by zajrzeć w większość miejsc zajrzenia godnych bez pośpiechu.
Nad wodami Niegocina
Postanowiliśmy rozpocząć pobyt od spacerów, kierując się przypuszczeniem, że włóczęga po tej okolicy zawsze będzie udana! I sprawdziło się! Nieodłączną towarzyszką mazurskiej włóczęgi jest bowiem natura - rozległe wody, zarośla i nadbrzeżne drzewa chylące się ku tafli jeziora.
Kierunek: Wilkasy
Do ruszenia w stronę wioski położonej nieopodal Giżycka skłoniły nas dwie sprawy. Po pierwsze malownicza droga przy linii brzegowej jeziora Niegocin (kilka kilometrów pieszo).
Egzotyka w Wilkasach, Papugarnia Mazury
Po drugie - wyczytaliśmy, że w Wilkasach mieści się papugarnia i zoo (Papugarnia Mazury). Mimo że w papugarni byliśmy nie raz, nie dwa to uznaliśmy, że gościna u kolorowych egzotycznych ptaków jest zawsze dobrym pomysłem. Tym bardziej, że obietnica atrakcyjnego uwieńczenia trudów spaceru stała się dobrą motywacją do startu. Spacer, choć nie trwał nad wyraz długo (bo około 45 min) przebiegał, jak przystało na zimę bez śniegu, przez całkiem długie odcinki, po prostu w błocie.
Papugi, rozmaite ptactwo i wiewiórki
Papugi jak to papugi - zachwycały swoim ubarwieniem, upierzeniem, „gadatliwością” i wyjątkową gotowością do siadania gdzie się da (to znaczy na której części ciała i ubrania to możliwe).
Kolorowe „łobuzy”, Papugarnia Mazury
Nawet nie trzeba ich było kusić jedzeniem! Kiedy już nasyciliśmy się bezpośrednim kontaktem z kolorowymi upierzonymi - przyszedł czas na inne ptactwo, takie raczej do podziwiania niż noszenia na głowie czy ramieniu.
Kaczki w Mini Ogrodzie Zoologicznym w Wilkasach
W ptaszarni tuż obok zachwycały kaczki, bażanty, respekt budziły dumne indory...
Szybkie jak wiatr mieszkanki Wilkasów
Okazało się, że oprócz skrzydlatych i pierzastych mieszkają tam również wiewiórki, które przybyły z Ameryki. Sprytne, zwinne, szybkie jak wiatr z przyjemnością (mam nadzieję) goszczą u siebie śmiałków, którzy nie obawiają się bezpośredniego kontaktu z nimi - sympatycznymi gryzoniami. Można nas spokojnie do grona śmiałków zaliczyć! Kilkanaście minut spędzonych u wiewiórek okazało się olbrzymią frajdą.
W gościnie u wiewiórek, Wilkasy
Trzeba było tylko pilnować skarbów ukrytych w kieszeniach i w nie zamkniętych torebkach - ani się spostrzegłam a śliwka (z torebki) i chusteczka (z kieszeni) momentalnie znalazły się na podłodze w posiadaniu ogoniastych istot... Ponieważ ani jedna, ani druga nie służą zdrowiu wiewiórek - potrzebna okazała się interwencja pracownika „wiewiórkarni” polegająca na odebraniu zrabowanych skarbów. Konieczna była też ostrożność przy wchodzeniu i wychodzeniu z wiewiórkowego domu - szybkość przemieszczania się zwierzątek okazała się naprawdę imponująca!
Plac zabaw nad jeziorem, Wilkasy
Po wyjściu zafundowaliśmy sobie krótkie spojrzenie na jezioro poniżej zoo, udało się wykroić też chwilę na placu zabaw, po czym - w drogę powrotną!
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Po drodze - Wzgórze Świętego Brunona
Wracając do Giżycka mijaliśmy po drodze krzyż na niewielkim (naprawdę malutkim) wzgórzu. Oddalony, przesłonięty przez krzaki, chaszcze i odgrodzony przez kolejowe tory, a także tabliczki ostrzegające, że przejście wzbronione - całość dość wyraźnie wskazywała, że trzeba znaleźć inną drogę dojścia. I faktycznie - okazało się, że do uporządkowanego, zadbanego miejsca - Wzgórza Świętego Brunona - prowadzi droga z chodnikiem, którą w kilkanaście minut można się z Giżycka dostać. Źródła historyczne wskazują te tereny jako prawdopodobne miejsce śmierci wspomnianego męczennika z Kwerfurtu.
Wzgórze Świętego Brunona, Giżycko
W 900 rocznicę śmierci postawiono krzyż, obecnie jest to miejsce kontemplacji, pamięci, refleksji i podziwiania przepięknego widoku na wody jeziora Niegocin. Nie omieszkaliśmy wybrać się na wspomniany spacer - było pusto, ani jednego człowieka. Spojrzenie na jezioro podpowiedziało nam dokąd się jutro wybierzemy...
Wokół Świętego Brunona - tym razem hotelu
Zanim „zabierzemy się” za Niegocin z drugiej strony - słów kilka o całkiem okazałej budowli, której nie sposób nie zauważyć po drodze ze wspomnianego wzgórza.
Stare mury w nowej odsłonie, zamek (hotel), Giżycko
Mowa o hotelu St. Bruno, który wyrósł przed kilkunastoma laty na ruinach średniowiecznego zamku krzyżackiego. Odrestaurowany obiekt przykuwa uwagę i zdecydowanie godzien jest obejrzenia (też zamieszkania w nim, chociaż to wydatek wcale nie najmniejszy) - na pewno z zewnątrz (a może i zajrzenia do środka, choć się go wewnątrz nie zwiedza).
Średniowiecze we współczesności, Hotel St. Bruno, Giżycko
Rozpostarty nad Kanałem Łuczańskim, łączącym jezioro Niegocin z jeziorem Kisajno, zamek - nie sprawdzaliśmy, ale jest wielce prawdopodobne, że widnieje niemal na każdej widokówce miasta...
Kanał Łuczański, Giżycko
Tuż obok kolejna atrakcja - Obrotowy Most, który niestety w sezonie zimowym się nie obraca, bo i po co, skoro ruch wodny w tym czasie zamiera. Warto zajrzeć zatem w sezonie (począwszy od kwietnia) i zachwycić się tym XIX - wiecznym zabytkiem techniki, otwieranym o określonych godzinach, by umożliwić przedostanie się oczekującym na swą kolej jednostkom pływającym...
Marina w stylu eko
Owe jednostki pływające mają możliwość zacumowania w nowoczesnej, wybudowanej przed kilkunastu laty ekomarinie - porcie pasażerskim i jachtowym. Tu również dziś pusto. Jesteśmy jedynymi spacerowiczami, którzy z przyjemnością (choć też z wiatrem) weszli na molo, bo dość szybko z niego zejść z powodu zimnych, by nie rzec mroźnych, podmuchów. Tym razem rozmarzyliśmy się o lecie, cóż, trzeba iść dalej!
Giżyckie molo
Choć wiemy, że piętrząca się nieopodal (można przejść nad ulicą wygodnym przejściem nadziemnym łączącym ekomarinę z centrum miasta) wieża ciśnień zaprasza do swych wnętrz dopiero w sezonie (oferując nie tylko widoki, rzut na historię, ale i kawiarniane smaki) - udajemy się na krótki spacerek, by zadzierając głowę do góry chociaż trochę przyjrzeć się jej wznoszącej się ku niebu czerwoności.
Ceglany zabytek - wieża ciśnień, Giżycko
Pamiętając, że trochę więcej czasu należy zostawić na zwiedzenie znanej pewnie każdemu, przynajmniej ze słyszenia, Twierdzy Boyen (od nazwiska inicjatora budowy - generała von Boyen).
U wrót Twierdzy Boyen, Giżycko
Giżycka twierdza
XIX-wieczna fortyfikacja, do której można dostać się na piechotę w około 15 minut (droga jest odpowiednio oznakowana) udostępniona jest do zwiedzania. Brama, szlaban, bilecik i już można - samodzielnie, z mapką w ręku, wybierać oznakowane kolorami trasy (my pokusiliśmy się o przejście wszystkich, gdzieniegdzie szczególnie uważając na oblodzenia).
Na ścieżkach twierdzy, Giżycko
Warto rozpocząć podróż od pokaźnego obiektu - koszarowca, który skrywa w swych wnętrzach liczne pamiątki - militarne, związane z przeznaczeniem twierdzy, ale nie tylko. Można też obejrzeć tam, na przykład, makietę fortyfikacji. W twierdzy znajduje się też laboratorium prochowe (ekspozycja broni), stajnia z wozownią (tam nie byliśmy).
W pracowni zbrojmistrza, Twierdza Boyen
Zajrzeliśmy za to do Warsztatu Zbrojmistrza, gdzie można (przy nagraniach odtwarzających dźwięki kuźni) całkiem dobrze zorientować się jak wyglądała dawna pracownia sztuki kowalskiej.
Warto przeznaczyć sobie na tę wycieczkę około 2 godzin, by dotrzeć do najciekawszych zakamarków, obejrzeć bastiony, bramy i czerwone mury, pospacerować. Ot, tak,po prostu...
Spacerkiem po fortyfikacji, Twierdza Boyen
My już nie zdążyliśmy ani też nie mieliśmy wygodnej podwózki, ale gdyby ktoś chciał - czeka Kętrzyn, Wilczy Szaniec, Reszel, Ryn, Mikołajki i inne miejscowości na mazurskiej mapie atrakcji. Czeka też spacer nad brzegami kolejnego jeziora - Kisajno. Czy latem, czy zimą - jest co robić!
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl