Wakacje z dziećmi w Brennej
Nietoperze, kozy i zioła znad Brennicy czyli w Brennej wiele można!
Kiedy wybieraliśmy się do Brennej, położonej w Beskidzie Śląskim turystycznej wioski, ukrytej między Wisłą, Ustroniem i Szczyrkiem – martwiłam się, że przez dwa tygodnie, które zaplanowaliśmy tu spędzić obejrzymy wszystko i zaczniemy się nudzić. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że nawet gdybyśmy nie wypuszczali się poza obręb tej gminy - i tak nie udałoby się ze wszystkich atrakcji skorzystać. A że wyjeżdżaliśmy – wiedzeni również bogactwem turystycznym okolic - niektóre z brenneńskich tras musieliśmy zostawić na inny raz...
Beskidzka sielanka
CHIROPTEROLOGIA
Zanim (w naszym przypadku) stało się to możliwe, w celu znalezienia potrzebnego do owej „zabawy” miejsca, musieliśmy zaczepić okolicznego mieszkańca...
- „Przepraszam pana, którędy do szkoły?”
- „A której?”
- „Tej, w której można zobaczyć nietoperze”
– „Aaa, te ptoki! To dobrze pani idzie...”
Owe „ptoki” (czyli tak naprawdę ssaki) – duży z małym (dwa gatunki: nocek duży i podkowiec mały) – zadomowiły się w Brennej na strychu szkoły. Aby otoczyć je troską – powstał projekt „Ochrona nietoperzy w Gimnazjum w Brennej”, dzięki któremu można te wyjątkowe ssaki podglądać i podsłuchiwać. A wieczór, o zmroku warto wybrać się na „żywą” obserwację nietoperzy – pojawiają się na zewnątrz, budynku. Spokojnie, wcale nie wplątują się we włosy, jak zwykło się sądzić.
„Poznaj Zwierza Nietoperza!” - koniecznie! My poznaliśmy!
SŁOWIAŃSKI GAZDA
Poznajcie też, tak jak my, Utopca - Gazdę Brennicy (rzeki przepływającej przez te tereny) – wcale nie tak groźnego jak można sądzić, orientując się co nieco w słowiańskich wierzeniach. Raczej figlarnego, wesołego czerwonowłosego, zielonoskórego osobnika, żadnego tam demona (został oswojony, by towarzyszyć odwiedzającym Brenną dzieciakom). Siedzi (między innymi) w samym centrum, w Parku Turystycznym, w pobliżu amfiteatru, placu zabaw i boiska. Jeśli zapoznanie z Gazdą przebiegnie pozytywnie – może uda wam się też, wzdłuż potoku Hołcyna, podążać jego śladem, by na końcu trasy wpaść w objęcia innych legendarnych i baśniowych stworków wyrzeźbionych w drewnie (okolice Grabowej Chaty). Na to właśnie nam czasu zabrakło. Żałujemy bardzo.
W Brennej jak na Mazurach
KAJAKOWE WYZWANIA
Wiele w Brennej, pomimo tego, że nie należy do metropolii, można. Na przykład, można popływać na wodnym sprzęcie. Oczywiście rozumiem, że jesteście przyzwyczajeni, że na kajaki czy wodne rowery wybrać się należy w inne miejsce i może was to zaskoczy, jednak w Brennej są aż dwie przystanie wodne – Hołcyna (bliżej centrum – tylko 1,5 km drogi) i Leśnica (trochę dalej – około 3,5 km).
POWRÓT DO LAT DZIECIĘCYCH
Można też powrócić do lat dziecięcych, nawet jeśli już wyrosło się z krótkich spodenek – na rozłożonym nieopodal kościoła wesołym miasteczku...
ZWIERZYNA
Wracając do zwierząt (umówmy się raz na zawsze, że nietoperze to nie „ptoki” a ssaki) – jest ich do odwiedzenia też znacznie więcej. Idąc spacerkiem w górę wzdłuż ulicy Jatny dotarliśmy do koni – nie mogło obejść się bez lekcji jazdy w stadninie „Hucuł”.
KOZY I SERY
Odwiedziliśmy też kozy – radości było co niemiara, bo owe zwierzątka wykazały się gościnnością (i cierpliwością), pozwalając nie tylko na wejście do ich zagrody, ale też na wyszczotkowanie sierści.
Kozy zamieszkują (nomen omen) Kozią Zagrodę – miejsce, które zaproponowało nam tez inne atrakcje.
Na przykład warsztaty – my uczyliśmy się wyrabiać sery (oferta jest bogatsza)! A gospodarz – gawędził. Dzięki temu wiemy w jakiej temperaturze, co należy dodać, aby powstał pyszny nabiał... I jak smakuje, bo mogliśmy potem zjeść własnoręcznie wyciśnięte w specjalnej formie serki. Mniam, mniam... Bardzo Kozią Zagrodę wszystkim spragnionym folkloru polecamy!
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Miejsc, w których można się czegoś nauczyć jest też więcej. Po serowych zmaganiach postanowiliśmy zaczerpnąć wiedzy o ziołach.
ZIELARSKIE SEKRETY
I proszę, Beskidzki Dom Zielin – Przytulia okazał się nie tylko muzeum, w którym i na filmie, i na wystawie zioła były głównymi bohaterami (zioła w kulturze i życiu codziennym górali).
Skorzystaliśmy tam też z warsztatów robienia soli do kąpieli z ziół, racząc się brenneńską, serwowaną przez gospodarzy, herbatką (oczywiście z ziół). Idąc za intensywną wonią – dotarliśmy do niewielkiego herbarium, przy wejściu do Przytulii... A sole do kąpieli wykorzystaliśmy we własnej wannie po powrocie. Błogi relaks! Tu również oferta warsztatowa jest bardziej rozległa niż my na własnej skórze poznaliśmy.
ZAPACH CHLEBA
I kolejna edukacyjna chata – tym razem położona kilka kilometrów od Brennej. Pachnąca chlebem, własnoręcznie wyrabianymi podpłomykami, które pałaszowaliśmy ze smakiem z kawą (zbożową oczywiście). Chlebowa Chata w Górkach Wielkich to „żywy skansen” - wyroby ze zboża, meble, przyrządy codziennego użytku, maszyny rolnicze.
Historie o pszczołach, sprzętach gospodarstwa domowego, wyposażeniu stodoły – bardzo zaciekawiały. Choć kiedyś już tu byliśmy – z przyjemnością w Chlebowej Chacie ponownie zagościliśmy...
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
W STRONĘ LITERATURY
Oprócz akcentów folklorystyczno– przyrodniczych strony te okazały się dysponować również walorami literackimi. To tu (znowu w Górkach, ale tym razem Małych) mieszkała Zofia Kossak – Szatkowska (znana powszechnie jako Szczucka). Niewielki dom wyposażony w sprzęty sprzed lat, z których korzystała pisarka, służy teraz jako muzeum, niezwykle przytulne – jakby czas się zatrzymał a Pani Zofia siedziała w pokoju obok i pisała o kłopotach Kacperka - góreckiego skrzata.
Pamięć o Pani Zofii Kossak pielęgnuje też położone tuż obok Centrum Kultury i Sztuki „Dwór Kossaków”, a jeszcze dalej – odżywa pamięć o kolejnym pisarzu i harcerzu zarazem – Aleksandrze Kamińskim (Stanica Kamińskiego).
NA WŁASNYCH NOGACH
Wracając do turystyki pieszej (w końcu wybraliśmy się w góry) – udało nam się wyprawić w kilka miejsc. W Brennej wytyczono też inne, poza „utopcową” wędrówką Doliną Hołcyny, szlaki – te bardziej spacerowe i dla wprawionych - górskie.
W drodze na Błatnią
Dla lubiących umiarkowane wyzwania proponujemy właśnie „szlaki spacerowe”- szczególnie (oprócz opisanego wcześniej, choć nie zrealizowanego przez nas Bajkowego Szlaku Utopca) – Szlak Myśliwski (Brenna Spalona – Czupel – Błatnia). Trzeba wybrać się z zapasami pożywienia,bo dopiero w okolicach Błatniej można skorzystać ze schroniska, wcześniej korzystając z przepięknych widoków. Nam nawet udało się spotkać salamandrę!
Telesforówka – dobrze, że tu przyszliśmy!
Na potrzebujących wyzwań mniej spacerowych czekają szlaki turystyczne – nas nogi poniosły w stronę Trzech Kopców Wiślańskich (błogie leniuchowanie nieopodal schroniska Telesforówka – bezcenne!), Równicy i Przełęczy Karkoszczonka (gdzie pożywiliśmy się w malowniczo położonej „Chacie Wuja Toma” i nasycili beskidzkimi widokami, jak na dłoni)
Odpoczynek na szlaku
O czymś zapomniałam?! To napiszę następnym razem, bo do Brennej wybierzemy się jeszcze na pewno!
Gór nigdy dość
Autorka tekstu i zdjęć: Anna Kossowska-Lubowi
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl