Bieszczadzkie perełki
BIESZCZADZKIE PEREŁKI

Atrakcje w Bieszczadach
Połoniny, buczyny, serpentyny... Rozległe panoramy, górskie strumyki i wielkie zbiorniki. Wioski "na końcu świata" i cerkwie pośród pól. Smolnicy, stromizny i sery owcze. O takiej krainie, czytając, marzyliśmy i taką ją zastaliśmy. Nie tak dziką i "nieosiągalną" jak dawniej, jednak nadal czarującą, tajemniczą, nostalgiczną i spokojną (choć nie wiemy jak jest w pełni sezonu).

Bieszczadzki krajobraz
Za bazę obieramy Ustrzyki Górne (pod nr 12) i zostajemy tam 5 nocy, a na następne 2 noce naszym schronieniem staje się Zagroda Chryszczata w Smolniku. Pomiędzy pierwszym a ostatnim dniem różne miejsca zwiedzamy, odwiedzamy i zdobywamy:
SZCZYTY
Wielka i Mała Rawka, a pomiędzy Krzemieniec, Połonina Caryńska z najwyższym punktem - Kruhly Wierch (1297 m n.p.m.) i wisienka na torcie - Tarnica, Krzemień oraz Szeroki Wierch.
Jednego dnia zdobywamy popularne Rawki, które można "podejść" na kilka sposobów. My wybieramy drogę dość długą (ponad 20 km), lecz bardzo widowiskową. Początek jest słaby, bo z Ustrzyk człapiemy długo asfaltem, lecz jak tylko niebieski szlak skręca w las, to zaczyna się magia . Wokół tajemnicze buki i formacje skalne (wyżłobione przez strumyk), urocze mostki i przede wszystkim tabliczki z opisem przyrodniczych cenności.

Wejście na Rawki przez las

Szlak prowadzący przez las
Ze szlakiem pokrywa się przebieg ścieżki przyrodniczej, więc zmierzając ku kolejnym ponumerowanym tablicom czujemy, że brniemy pomału do przodu. Z każdym krokiem jest bowiem trudniej, bo jak to w Bieszczadach robi się coraz bardziej stromo. A gdy tylko opuszczamy najwyższe piętro roślinne - niezwykle wietrznie. Za to panorama zapierająca dech w piersiach!

Panorama na góry
Dzień jest pogodny, a przyroda wokół soczyście zielona. Chcąc cieszyć oczy tym pięknem jak najdłużej decydujemy się, mimo dużego już zmęczenia, "uderzyć" na Kremenaros (Krzemieniec), a tym samym "dotknąć" trójstyku granic: polskiej, słowackiej i ukraińskiej.

Trójstyk polsko-słowacko-ukraiński
Ciekawe to doświadczenie, zwłaszcza iż mijając kolejne słupki graniczne z Ukrainą (również odliczając je, by dodać sobie animuszu) uzmysławiamy sobie z każdym krokiem, że niedaleko stąd toczy się wojna... Córka młodsza z tatą rezygnują w połowie drogi, bo trudno już dzielnej wędrowczyni i widoki nie takie jak wcześniej...

Widok na Bieszczady
Spotykamy się wszyscy ponownie na szczycie Wielkiej Rawki i "przedeptując" Małą Rawką, otoczeni wciąż spektakularną panoramą, docieramy do Bacówki pod Małą Rawką, a następnie do parkingu przy szosie, skąd PKSem dostajemy się do Ustrzyk Górnych .

Bacówka pod Małą Rawką
Innego dnia podejmujemy wyzwanie przejścia Połoniną Caryńską. Ponownie korzystamy z podwózki PKSu i startujemy z parkingu w Brzegach Górnych. Podobno wejście od tej strony jest mniej strome... Na początku takie odnosimy wrażenie, lecz zasoby sił mamy pełne i zapasy jedzonka wciąż duże. Na czerwonym szlaku jest uroczo i przyjemnie chłodno (wyjątkowo jak na Bieszczady nie pada, a za to jest upalnie!), lecz gdy zbliżamy się do granicy połoniny, to robi się niemiłosiernie gorąco i stromo...

Połonina Caryńska

Przez Połoninę Caryńską

Spacer przez Połoninę Caryńską
Oczywiście zdobycie szczytu wynagradza wszelkie trudy, a spacer "po równym" Połoniną Caryńską to namiastka raju! Brakuje tylko jesiennych kolorów ... Obiecujemy sobie powrócić tu w październiku . Wędrówkę kończymy w Ustrzykach Górnych i pałaszujemy zasłużoną pizzę zamówioną na dowóz w Wołosatem, które zresztą nazajutrz odwiedzamy
.
Tego dnia przychodzi bowiem czas na zdobycie królowej bieszczadzkich szczytów (po polskiej stronie) - Tarnicy (1346 m n.p.m.). Dokonujemy tego walcząc oczywiście po drodze z bólem nóżki, rączki, główki, etc., ze stromiznami (choć wiele ułatwiają schody) i ponownie z upałem ...

Wejście na Tarnicę

Tarnica
Mamy kolejny pogodny dzień, więc widoczność na szczycie jest naturalnie niesamowita i chcąc nacieszyć się nią dłużej zbaczamy z drogi powrotnej do Ustrzyk wybierając szlak na Bukowe Berdo przez Krzemień (tam opadają z sił dziewczyny).

Szlak na Bukowe Berdo
Panowie relacjonują, że z Bukowego już mniej spektakularne widoki, lecz oczywiście warte podejścia (bo to zaledwie 15 minut od Krzemienia). Powracamy ochoczo do Przełęczy pod Tarnicą, bo wiemy, że wciąż długa droga powrotna przed nami... Nie sposób jednak odmówić sobie sesji widokowej z wysokości Szerokiego Wierchu.

Szeroki Wierch
Przysiadamy więc na dłużej i żal nam bardzo opuszczać tę bajeczną krainę i choć czas nas nie ogranicza (jest pogodnie i do zmroku jeszcze kilka godzin), to jednak głód i zmęczenie biorą górę.

Szlaki w Bieszczadach

Odpoczynek z pięknym krajobrazem w tle
Dalsza część szlaku do Ustrzyk Górnych jest zachwycająca, jednak zapamiętamy ją na długo jako ekstremalnie długą ...
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: >>KLIKNIJ TU<<
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
WODOSPADY, REZERWATY, JEZIORA, MUZEA I NIEZWYKŁE POJAZDY
Przyrodniczych perełek na terenie Bieszczad jest z pewnością całe mnóstwo. Nasze odkrycia to:
- wodospad Szepit na Potoku Hylatym
By do niego dotrzeć kierujemy się na Zatwarnicę - przykład bieszczadzkiej wioski na końcu świata. Okolica jest niezwykle sielska, z płynącym wzdłuż drogi Sanem i widokiem na Połoninę Wetlińską oraz tajemnicze pasmo Otrytu. A wodospad Szepit wymaga krótkiego spaceru z miejsca gdzie zostawiamy auto - bardzo ciekawego, bo odkrywamy dziko rosnące storczyki .

Wodospad Szepit
- rezerwat Sine Wiry
To również zachwycające progi skalne - dużo niższe, lecz liczniejsze, które utworzyły się na krętej rzece Wetlinie. Woda z hukiem przebija się przez progi, a my obserwujemy to piękne zjawisko siedząc w samym "centrum wydarzeń". Do tego czarownego miejsca spacerujemy ok. 0,5 h z parkingu w Polankach mijając po drodze wiatę turystyczną i liczne stanowiska dzikiej mięty, zawiązki orzechów laskowych, a nawet lisa przyzwyczajonego widocznie do dokarmiania przez ludzi;

Rezerwat Silne Wiry
- jeziorka Duszatyńskie
Nie tak łatwo do nich trafić - do wyboru jest droga ze Smolnika przez brody wodne lub od strony Komańczy droga leśników, lecz udostępniona turystom.

W drodze do jeziorek Duszatyńskich
Wędrówkę planujemy zacząć w Duszatynie i wchodząc na czerwony szlak (Główny Szlak Beskidzki) przekraczamy bramę (w rzeczywistości mostek) do innego świata wąską ścieżką w towarzystwie urokliwego strumyka i otoczeni starym lasem kroczymy z kamienia na kamień lub gałąź omijając zdradzieckie błoto (po pierwszej od dawna deszczowej nocy).

Na czerwonym szlaku
Trasa nie jest wbrew pozorom lekka (jak wydawać by się mogło po niedawnym zdobyciu Tarnicy), bo jeziorka znajdują się na zboczach Chryszczatej (997 m n.p.m.) - szczytu jakby nie było również wysokiego. Docieramy wreszcie do pierwszego jeziorka obchodząc je z lewej strony i po kilku minutach również do drugiego. Jest tu tak przepięknie i uroczo, że aż strach!

Jedno z jeziorek Duszatyńskich
Według legendy jeziorka powstały na skutek trafienia ognistym pociskiem w zbocze góry przez samego diabła. W błogiej ciszy i tajemniczej aurze konsumujemy drugie śniadanie i ruszamy w drogę powrotną. Na końcu trasy wspinamy się na wiadukt z torami dawnej kolejki, studiujemy tablice przy parkingu (z informacją o Wielkiej Wojnie w tym regionie) oraz myślimy o odwiedzeniu sklepiku i baru w jednym - „Dusza Jeziorek”.

Dusza Jeziorek
Decydujemy się jednak na większy obiad w naszej Zagrodzie Chryszczatej (polecamy pierogi!).

Zagroda Chryszczata
A po drodze podziwiając wciąż w dole przepiękne przełomy rzeki Osławy mijamy oznaczenia świadczące o tym, że znajdujemy się na pograniczu Karpat Wschodnich i Zachodnich;
- jezioro Solińskie
Utworzone na rzece San po zbudowaniu gigantycznej zapory wodnej (największa budowla hydrotechniczna w Polsce). Spacerujemy jej grzbietem, a potem podziwiamy z lotu ptaka korzystając z najnowszej atrakcji miejscowości Polańczyk - kolei gondolowej . Zachwyca nas jak pięknym zbiornikiem jest jezioro Solińskie, mimo że sztucznym, z licznymi wyspami i nieregularną linią brzegową, całe usiane białymi żaglami. Opuszczamy dość szybko jezioro, bo głównym naszym celem dziś jest ...

Zapora wodna
- Muzeum Przyrodnicze Bieszczadzkiego Parku Narodowego w pobliskich Ustrzykach Dolnych.
Potwierdza się to co o nim czytaliśmy: jest nowoczesne, interaktywne, pełne przepięknych fotografii i ekspozycji wystaw czasowych. Do pochłonięcia mamy niezwykłą ilość wiedzy z zakresu paleontologii, geologii, geomorfologii, a także flory i fauny Bieszczad, przyrody pogórza, regla dolnego czy połonin. Urządzono tu też dzikie królestwo rysia Pędzelka, gdzie dzieci świetnie się bawią i rozwiązują quizy;

Muzeum Przyrodnicze Bieszczadzkiego Parku Narodowego
- innym ciekawym muzeum jest świeżo otwarte "Na wypale", czyli ekomuzeum na świeżym powietrzu gdzie można zapoznać się z całym procesem wypału węgla drzewnego oraz specyfiką pracy bieszczadzkiego smolarza.
Znajduje się w miejscowości Radoszyce blisko Komańczy, czyli naszego drugiego noclegu - w Zagrodzie Chryszczatej. Niestety deszcz udaremnia nam "zwiedzanie", więc musimy zadowolić się widokiem z auta oraz oględzinami pieca do wypału spotkanego podczas spaceru z Zagrody Chryszczatej przez wieś Smolnik.

Spacer przez wieś Smolnik
Mimo deszczu odwiedzamy inną atrakcję Radoszyc - kapliczkę postawioną nieopodal wypływu cudownego źródełka, z którym związane są liczne legendy. Przynosi nam szczęście – koniec deszczu .

Kapliczka w pobliżu cudownego źródełka w Radoszycach
- po wycieczce gondolą mamy ochotę na jeszcze jeden ciekawy pojazd - drezynę, bo przejazdy tą maszyną oferują Ustrzyki Dolne. Przybywamy już jednak za późno, by z nich skorzystać.
Udaje nam się za to przejazd słynną wąskotorową Bieszczadzką Kolejką Leśną i dodatkowo za parowozem, który to kurs tego dnia, 31 sierpnia, realizowany jest po raz ostatni z racji kończących się wakacji. Trochę okopceni węglowym pyłem, ale też zachwyceni obłokami pary zmierzamy w kierunku Cisnej (obok słynnej Siekierezady) aż do Dołżycy, a po krótkim postoju i sesji foto z lokomotywą ruszamy w drogę powrotną.

Wąskotorowa Bieszczadzka Kolej Leśna
Otacza nas Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy, który stanowi otulinę Bieszczadzkiego Parku Narodowego od strony zachodniej. A od południa przez granicę państwową sąsiaduje ze słowackim parkiem narodowym "Połoniny" i wchodzi w skład Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery "Karpaty Wschodnie";
- najmilej zaś wspominamy przejazd meleksem z Ustrzyk Górnych do Wołosatego po tym jak uciekł nam PKS. Jadąc niespiesznym tempem podziwiamy piękną okolicę i delektujemy się pierwszymi promykami słońca tego dnia. Bardzo miło nastraja nas to na resztę dnia i trudne podejście na Tarnicę.
CERKWIE, CMENTARZE, KOŚCIOŁY
Przemierzając Bieszczady mijamy co niemiara świątyń różnego typu, głównie drewniane cerkiewki, tak charakterystyczne dla tych okolic. Nie sposób zatrzymać się przy każdej, wybieramy więc te najcenniejsze i zaliczane do światowego dziedzictwa UNESCO, a więc:
- kościół rzymskokatolicki w miejscowości BLIZNE - cały drewniany i imponujący rozmiarami o ciekawej historii;

Drewniany kościół w miejscowości Blizne
- cerkiew w SMOLNIKU nad Sanem (dziś część parafii rzymskokatolickiej) - jedna z czterech zachowanych w Polsce cerkwi zbudowanych w tzw. stylu bojkowskim. Jest oczywiście świątynią drewnianą i pięknie położoną - u stóp Trohańca, nieopodal szlaków pieszych i konnych. Tablica przy cerkwi dokumentuje ciekawe zdarzenie - "atak" niedźwiedzicy z młodymi na budynek cerkwi (wciąż znać ślady zadrapań) w poszukiwaniu pożywienia;

Cerkiew w Smolniku
- cerkiew w TURZAŃSKU - to piękna łemkowska świątynia pw. św. Michała Archanioła z początku XIX w. Jak wiele innych jest położona na uboczu, otoczona zielenią i cmentarzem z nagrobkami dawnymi oraz współczesnymi różniącymi się pisownią i symboliką od znanych nam na co dzień. Pięknie prezentuje się dzwonnica tuż przy cerkwi, która ma opinię najwyższej wolnostojącej dzwonnicy w Karpatach Wschodnich.

Łemkowska cerkiew w Turzańsku
Jeszcze większe skarby kryją pewnie wnętrza wspomnianych świątyń, lecz tylko cerkiew w Smolniku otwarła swoje wrota dla turystów. Odwiedzamy jeszcze dwie cerkwie (już poza szlakiem UNESCO): w Smolniku i Komańczy.
- ta w SMOLNIKU (dziś kościół pw. św. Mikołaja) jest w zasięgu krótkiego spaceru od naszego noclegu w Zagrodzie Chryszczatej. Zapamiętamy na długo tę uroczą wieś - bardzo sielską i usianą punktami sprzedaży lokalnych produktów, jak np. „Bieszczadzkie smaki” czy owcze sery od gospodarza. Cerkiewka położona jest na wzniesieniu, a towarzyszy jej dzwonnica i niewielki cmentarz. Bez przeszkód można sięgnąć wzrokiem hen, daleko na soczystą zieleń łąk, różnobarwne wody strumyczka wijącego się wzdłuż drogi, żółte bele siana okolicznych pól czy pasące się krowy.

Sielska panorama
Zauważamy też tablice informujące, że przez wieś przebiega Transgraniczna Trasa Rowerowa.
W Smolniku odbywa się co roku ciekawy Festiwal Wdzięczności, więc możliwe, że przyciągnie nas w te strony ponownie ;
- ostatnia cerkiew, którą podziwiamy w Bieszczadach, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz, to ta w KOMAŃCZY. Jest ogromna, a jej wystrój zachwyca nas bardzo! Tuż obok można zaopatrzyć się w ciekawe i piękne, ręcznie wykonane, pamiątki - tylko trzeba mieć przy sobie gotówkę...

Wnętrze cerkwi w Komańczy
Komańcza jest ciekawą wsią łemkowską na pograniczu Beskidu Niskiego i Bieszczadów, gdzie przecina się sporo interesujących szlaków turystycznych. Funkcjonują tu parafie trzech wyznań: rzymskokatolicka, greckokatolicka i prawosławna.
PS: A w drodze powrotnej do domu odwiedzamy po raz pierwszy Lublin i spacerując wąskimi uliczkami Starego Miasta jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni. Czasu starcza nam jedynie, by przejść w stronę Zamku i z powrotem, lecz to już wystarcza, by urósł nasz apetyt na odwiedzenie tego miasta w ramach osobnej wycieczki .

Lublin
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl