Targi Fantastyki w Warszawie - najlepsze gry planszowe
Warszawskie Targi Fantastyki
Zima 2022/23 - Relacja
Targi Fantastyki w Warszawie
Warszawskie Targi Fantastyki, to cykliczna impreza odbywająca się trzy razy do roku w Warszawie. Znajdziemy tu książki, komiksy, gadżety, spotkania autorskie, a w tym roku także gry planszowe, które interesują nas najbardziej. Tym razem po raz pierwszy odbywały się w hali Expo XXI na Ochocie. Nie jest to tak dogodna lokalizacja jak Dom Towarowy Bracia Jabłkowscy na Brackiej, w którym odbywały się po przednie edycje imprezy, ale skala imprezy przerosła już możliwości tamtej lokalizacji. Nie jest zresztą tak trudno tam dotrzeć, bo hala wystawowa jest w zasięgu 15-20 minut spaceru od stacji metra Płocka i od Dworca Zachodniego.
Zanim przejdę do relacji muszę podzielić się spostrzeżeniem, które nasunęło mi się już rok temu, przy okazji poprzedniej edycji targów. Za czasów mojej młodości, mrok i depresja były niemalże obowiązkowym atrybutem fana fantastyki. Obecnie, po części dzięki wpływom mangi i anime, targi pełne są roześmianej młodzieży w kolorowych kostiumach robiącej sobie razem selfiki. Mnie osobiście, jako oldschoolowego fana fantastyki bardzo cieszy zarówno to, że ma ona nowe pokolenie miłośników, jak i to, że mogą się oni czuć tak swobodnie.
Tak było na poprzedniej edycji targów
Na targi dotarliśmy metrem i piechotą, brnąc przez padający od rana obficie śnieg. Na szczęście, w odróżnieniu od zeszłorocznych zimowych targów, nie było trzeba marznąć w długich kolejkach po bilety. To jedna z zalet nowej lokalizacji, chociaż zeszłoroczne stanie stanie w kolejce w mroźne warszawskie południe sprzyjało socjalizacji. Tym razem kolejka była dopiero do szatni, ale na szczęście nieobowiązkowa. Bawiliśmy się świetnie, nakupiliśmy książek, komiksów, gadżetów, prezentów świątecznych. Tu jednak najbardziej interesują nas planszówki.
Egmont
W pierwszej kolejności trafiliśmy na stoisko Egmontu, gdzie można było nabyć masę komiksów i pograć w gry planszowe. Najbardziej rzucał się w oczy dedykowany stół do Ubongo – niezwykle popularnej gry przypominającej planszowego Tetrisa. Oprócz klasycznego Ubongo można było zobaczyć też wersję 3D i „Lines”. My jednak zagraliśmy w Pędzące Żółwie w wersji XXL. Mi osobiście granie na podłodze nie przypadło do gustu, ale obiektywnie rzecz biorąc, to jest to bardzo fajny wariant, szczególnie dla młodszych graczy. Jakość wykonania jest super, szkoda tylko, że karty nie są większe. Przy stoliku obok dwóch młodych ludzi testowało Żółwie w wersji świątecznej i muszę przyznać, że wyglądają przeuroczo. Pracownicy stoiska pokazali mi też dwie bardzo interesujące gry z jednej serii: Papua i Nowa Gwinea. W grze Papua łączymy wyspy za pomocą mostków, a w nowej Gwinei układamy chatki o różnych kształtach na planszetkach tak aby zakryć określone pola. Chatki przy tym nie mogą stykać się ze sobą. Z tych dwóch gier Nowa Gwinea podobała mi się bardziej, ale nie miałem już czasu w żadną z nich zagrać.
Lucrum Games
Przy stoisku Lucrum Games można było ograć gry: Wojownicy Podziemi, CoraQuest i W Stronę Słońca. Dwie pierwsze to kooperacyjne gry fantasy o, a jakże, zwiedzaniu podziemi, pokonywaniu potworów i zdobywaniu skarbów. Obie utrzymane są w zabawnej stylistyce i skierowane przede wszystkim do młodszych graczy. Różnią się jednak zasadniczo mechaniką. Wojownicy Podziemi to w esencji gra kościana, w której duża okrągła plansza pełni raczej symboliczną rolę. Natomiast stworzona przez duet ojca z córką (tytułową Corą) gra CoraQuest zdaje się kręcić wokół modularnej planszy przedstawiającej podziemia. Jeżeli wierzyć testującym Wojowników Podziemi uczestnikom, gra jest fajna i ma przystępne zasady. W Stronę Słońca, z kolei, to wykreślana gra łamigłówka, nie określił bym jej jednak mianem gry Roll&Write, bo po pierwsze, nie ma w niej kostek, a po drugie arkusze do rysowania stanowią tylko jeden z wielu intrygujących elementów gry. Gra wygląda oryginalnie i zapowiada się bardzo ciekawie, a testerzy wyglądali na pochłoniętych rozgrywką.
Moją uwagę przykuły jednak gry, których nie wystawiono niestety do testowania: Imperium i Twierdza. Imperium, występujące w wersji Antyk i Legendy to, jak wyjaśnił mi bardzo entuzjastyczny przedstawiciel wydawnictwa, gra typu deck builder (jak np. Star Realms) o bardzo złożonych zasadach, skierowana do bardziej wymagających graczy. Odkładam więc ją na półkę, do czasu aż gracz nr 3 trochę podrośnie, mimo jego zamiłowania zarówno do antyku, jak i do deck builderów. Twierdza to jednak zupełnie inna sprawa. Pierwszy raz zwróciła moją uwagę podczas zeszłorocznej edycji targów. Zaintrygowało mnie pudełko pełniące rolę przestrzennej planszy, kooperacyjny charakter gry i klasyczna tematyka fantasy. Oto grupa krasnoludów próbuje uciec z oblężonych przez gobliny ruin unosząc ze sobą zgromadzone złoto. W grze poruszamy figurkami krasnoludów, zbieramy zasoby i walczymy z trollami, ale jest tu też element deck buildera. Zachęcony promocyjną ceną, kupuję grę dziecku pod choinkę. Spodziewajcie się recenzji w nowym roku!
Już na odchodnym zatrzymał mnie widok malutkich pudełeczek z grami z serii „Gra na Każdą Kieszeń”. To kolekcja czterech karcianek o objętości pudełka na szminkę. Więc faktycznie zmieszczą się w kieszeni, a przy cenie rzędu 10 zł za sztukę każdego na taką grę stać. A wyglądają obiecująco. Podobnie jak w grze Kariba, której recenzja powinna się wkrótce pojawić na blogu, wydawca postawił na karty węższe niż normalnie, ale dość długie, dzięki czemu wygodnie trzyma się je w ręku, mimo niewielkich rozmiarów. Tu karty są jednak jeszcze mniejsze niż we wspomnianej serii. Gra się nimi dobrze, chociaż tasowanie nastręcza nieco trudności. Dąb to gra-układanka, w której każdy z graczy buduje swoje drzewko, z kolorowymi żołędziami i równie kolorowymi wiewiórkami. W grze Rum zbieramy kolorowe butelki rumu, a karcianka pod niezmiernie oryginalnym tytułem GRA to numeryczna gra blefu i licytacji (a więc zupełnie nie w moim stylu). Najciekawiej z nich wyglądała gra Hau, w której przeurocze pieski wykopują spod ziemi kolorowe kości. Mimo małych rozmiarów i niewielkiej liczby komponentów, w grze ukryto mnóstwo zależności wpływających na jej przebieg i wyniki, co obiecuje intensywne wyzwanie intelektualne. Nieźle, jak na grę w cenie i rozmiarze szminki do ust. Oczywiście zainwestowałem w nią te 10 zł i możecie się spodziewać recenzji wkrótce.
Black Monk Games
Na stoisku Black Monk Games niezwykle sympatyczna przedstawicielka wydawcy usiłowała mi wytłumaczyć reguły jednego z ich najnowszych produktów: Miasta Mgły. Koncepcyjnie to wydawnictwo, a właściwie cała seria, bardzo mi się podoba. Miasto Mgły nie jest jednak grą planszową, ale zestawem startowym do gry fabularnej. W solidnym kartonowym pudełku z piękną grafiką znajdziemy podręcznik z zasadami, gotowe kolorowe karty postaci wydrukowane na grubym laminowanym papierze, kolorowe mapki sytuacyjne na kredowym papierze, żetony postaci i oczywiście pierwszą kampanię. Ilustracje są znakomite, klimat wydaje się być intrygujący, podobnie jak realia świata urban fantasy, w którym współcześni ludzie mają moce starożytnych bogów. Natomiast mechaniki, mimo wysiłków pani z wydawnictwa, nie zrozumiałem. Musiałbym chyba jednak przeczytać podręcznik sam.
W tej samej formie Black Monk Games wydało też zestawy startowe do gier Zew Cthulhu i Tajemnice Pętli. ZC to klasyk RPG, ale to ten drugi tytuł jest szczególnie intrygujący. Gra fabularna, podobnie jak znakomity serial „Tales from the Loop”, wyprodukowany przez Amazon, zainspirowana jest przepięknymi ilustracjami Simona Stålenhaga – przesiąkniętymi nostalgią za dzieciństwem w latach osiemdziesiątych, ale też poczuciem czającej się tuż na skraju pola widzenia tajemnicy i grozy. W grze gracze wcielają się w role dzieci żyjących w miasteczku nad tytułową pętlą w alternatywnych latach osiemdziesiątych. Dzieci, jak to bywa, widzą rzeczy, których dorośli nie chcą lub nie potrafią dostrzec. Znakomite ilustracje Stålenhaga i pieczołowicie przygotowane materiały dla graczy, umiejętnie naśladujące produkty lat osiemdziesiątych, budują wyjątkowy klimat gry.
Na stoisku Black Monk Games można też było nabyć pełnowymiarowe podręczniki do wspomnianych gier fabularnych, ale muszę przyznać, że zestawy startowe wydają się być opcją zarówno tańszą, jak i bardziej atrakcyjną. Gdybym miał nadal stałą grupę graczy do RPG, z pewnością bym je nabył. Podręcznik zawsze można dokupić później.
Lucky Duck Games
Na dłużej zatrzymaliśmy się też przy stoisku Lucky Duck Games, gdzie uwagę gracza nr 3 przyciągnęła gra Kaskadia. Po wyjaśnieniu zasad przez panią z wydawnictwa przystąpiliśmy do ogrywania planszówki i spodobała się nam na tyle, że młody człowiek zdecydował się zainwestować pieniądze z własnego kieszonkowego w jej zakup. Możecie więc wkrótce spodziewać się recenzji. Kaskadia to gra kafelkowa o tworzeniu środowiska dla różnych gatunków zwierząt żyjących w tytułowym regionie Kaskadii na zachodnim wybrzeżu USA. Nie bardzo wiadomo w kogo wcielają się tu gracze, aczkolwiek reguły gry nawet sensownie oddają przyrodę Kaskadii – żetony różnych zwierząt można umieszczać tylko na płytkach z odpowiadającymi im typami krajobrazu, a punkty dostaje się też za umieszczanie ich dość sensowny sposób – np. niedźwiedzie lubią żyć w parach, jelenie w stadach, a jastrzębie samotnie. Oczywiście jest to wszystko dość umowne, ale też logiczne. Gra ma również ładną oprawę graficzną – szczególnie duże i pięknie ilustrowane karty punktowania poszczególnych gatunków - i spokojny klimat jakiego oczekiwalibyśmy po wizycie w parku narodowym. Najważniejsza jest jednak bardzo płynnie działająca mechanika, dająca duże pole do kombinowania, mimo prostych do wytłumaczenia zasad.
Na stoisku można było też potestować gry Flamecraft i Papierowe Podziemia. Ta pierwsza to rozbudowana, przeurocza gra o hodowaniu małych smoczków. Ta druga to gra Roll&Write o eksploracji podziemi. Obie są na naszym radarze i prędzej czy później trafią do kolekcji (a potem rzecz jasna do recenzji). Można też oczywiście było nabyć inne tytuły Lucky Duck Games – te większe i te mniejsze (np. Pionierów).
Inni wydawcy
Na stoisku IUVI Games można było ograć jeden z ich najbardziej popularnych tytułów – Minerały – abstrakcyjną grę o układaniu ślicznych kolorowych sześciokątów. Można było także potestować liczne wydawane przez IUVI zabawki logiczne i oczywiście nabyć inne tytułu wydawnictwa, w tym Zaginioną Wioskę – najnowszy dodatek fabularny do Hero Realms, stanowiący kontynuację Ruin Thandaru. Wypatrywałem premiery tego dodatku, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że poczekam z jego zakupem do czasu kiedy przejdziemy pierwszą część kampanii fabularnej.
Przedstawiciel wydawnictwa Granna wyjaśnił nam reguły prezentowanej na ich stoisku gry Fiesta de los Muertos. Jeśli dobrze zrozumiałem, to jest to wariant zabawy w głuchy telefon, podlany ilustracjami inspirowanymi meksykańskim świętem zmarłych. Wyglądało fajnie, ale byliśmy już zmęczeni, a gry imprezowe nie są moim ulubionym gatunkiem. Na straganie wydawnictwa królował oczywiści Super Farmer. Za to obok, na stanowisku mało znanego wydawcy Smart Flamingo, można było pograć w bardzo znaną grę – Plażing: Parawany w Dłoń. Nie powiem, wygląda fajnie w pełnej krasie.
Naprzeciwko, na stoisku Phalanx Games, można było nabyć ich klasyczne tytuły – Brass, Nanty Harking, My Little Scythe – ale także zobaczyć prototyp planowanej nowej gry Reinera Knizii – Huang. Zapowiada się szybka gra strategiczna osadzona w starożytnych Chinach w epoce wojujących królestw. Będziemy rozstawiać figurki przywódców, budować pagody, toczyć wojny i wszczynać bunty chłopskie. Phalanx zamierza ufundować grę poprzez zbiórkę na GoFounMe. Reiner Knizia jest marką samą w sobie, a prototyp gry wygląda, trzeba przyznać, rewelacyjnie. Warto więc śledzić ten projekt.
Na końcu hali było stoisko wydawnictwa Portal, zdominowane przez Dziki Samogon – grę inspirowaną opowiadaniami Andrzeja Pilipiuka o Jakubie Wędrowyczu. W sobotę zresztą odbyła się promocja najnowszej książki Pilipiuka o przygodach najtęższego egzorcysty w Polsce – „Faceci w gumofilcach”, a jeszcze w niedzielę rano można było uzyskać autograf autora (jak nie na książce, to może na grze?). Można też było potestować jedną z najnowszych gier wydawnictwa – Proszę Wsiadać: Nowy York & Londyn – oraz nabyć inne znane i lubiane tytuły: Tajemnicze Domostwo, Eon’s End, Osadników, czy 51. Stan. Były też gry fabularne: przede wszystkim podręczniki i dodatki do Neuroshimy, ale także kilka zbiorów esejów o RPG.
Podsumowanie
Bawiliśmy się świetnie, przetestowaliśmy kilka gier, nabyliśmy mnóstwo zabawek i prezentów świątecznych i na pewno wybierzemy się na którąś kolejną edycję Warszawskich Targów Fantastyki, być może już na wiosnę. No i oczywiście wtedy znów podzielę się wrażeniami.
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl