Rising 5 - łamigłówka w klimatach space fantasy
Łamigłówka w klimatach Space Fantasy - Rising 5: Runy Asteros
Autorzy: Gary Kim, Evan Song, Vincent Dutrait Wydawca: 2 Pionki
Coś tam, coś tam, potwory, runy, portal, mędrzec, pięciu bohaterów. Tu powinien być wstęp fabularny, ale prawdę mówiąc to gra nie ma za bardzo fabuły. Jest coś o portalu, który trzeba zamknąć układem czterech run żeby uratować planetę Asteros i o grupie dzielnych bohaterów, ale w gruncie rzeczy ani to ciekawe, ani odkrywcze i nijak się ma do samej rozgrywki.
Wprowadzenie
Rising 5: Runy Asteros to kooperacyjna gra planszowa wykorzystująca aplikację. Osią gry jest rozwiązywanie łamigłówki, przypominającej popularną niegdyś grę Mastermind. Gracze usiłują odgadnąć prawidłowy układ czterech z siedmiu kolorowych żetonów, korzystając ze wskazówek podsuwanych przez aplikację. Tworzą w tym celu układ czterech żetonów na planszy i fotografują go w aplikacji. Podobnie jak w starym dobrym Mastermindzie, aplikacja informuje ile z kolorów na planszy pasuje do klucza i ile jest na swoich miejscach, ale nie które są które.
Do tego dołożono dodatkową warstwę komplikacji w postaci konieczności gromadzenia kostek energii, pokonywania potworów i poruszania postaciami za pomocą kart. Całość utrzymana jest w klimatach space fantasy, chociaż fabuła nie przekłada się właściwie na mechanikę. Więcej sensu miałoby może osadzenie gry w generycznym świecie fantasy albo jakimś znanym settingu, co dawałoby graczom większe poczucie, że fabuła definiuje w jakimś stopniu rozgrywkę. Nie oznacza to jednak, że gra pozbawiona jest klimatu, który tworzą bardzo udane ilustracje.
Mechanika
W Rising 5 jest, jak sama nazwa wskazuje, pięć postaci, ale nie przydziela się ich poszczególnym graczom, którzy zamiast tego kontrolują wszystkie postacie za pomocą specjalnych kart. Tych można mieć w ręku maksymalnie 5 lub 6 (zależnie od liczby uczestników). Gracz w swojej turze zagrywa kilka kart z tą samą postacią i wykonuje tyle akcji ile zagrał kart. Akcje to ruch (na dowolny obszar), interakcje z kartami na planszy (głównie walka z potworami) i rytuał, czyli sprawdzenie czy aktualny układ run na planszy jest prawidłowy. Postacie mają też zdolności specjalne, których można użyć przed wykonaniem akcji. Najważniejszą z nich jest ta, która pozwala zmieniać układ run na planszy.
Po odprawieniu rytuału fotografujemy układ run aplikacją, która wyświetli nam podpowiedzi – ile z run jest na swoim miejscu, ile na nie swoim miejscu, a ile w ogóle nie pasuje do układu. Testując różne opcje i analizując podpowiedzi możemy odgadnąć prawidłowy układ run. Do odprawienia rytuału potrzebujemy czterech punktów energii, które odznaczamy w aplikacji i które można zdobyć przede wszystkim walcząc z wrogami. Walkę rozgrywa się rzutem kostką, z tym że inni gracze mogą przed rzutem zagrać karty przedstawiające walczącą postać aby dodać ich liczbę do wyniku; +1 dostaje się też jeżeli na danym obszarze stoi więcej postaci. Gra kończy się zwycięstwem graczy jeśli ułożą prawidłowy układ run lub ich porażką jeśli skończą im się karty w talii.
Dodatkowo w talii są karty czerwonego słońca, które stwarzają dodatkowe ryzyko porażki. Można go uniknąć korzystając zawczasu ze zdolności jednej z postaci i kontrolując liczbę wrogów na planszy. W sumie jest to dość sensowny zestaw reguł rozwijających klasyczną łamigłówkę do pełnowymiarowej gry planszowej.
Wykonanie
Pod względem wykonania nie można mieć do Rising 5 poważnych zastrzeżeń. Karty są standardowe, opatrzone bardzo fajnymi grafikami, szczególnie jeśli chodzi o potwory. Dobrze wyglądają też ilustracje na dużej i solidnej planszy. Dodatkowe grafiki umieszczono na odwrocie planszy i w instrukcji. W sumie wszystko wygląda bardzo estetycznie i trzyma klimat. Szkoda, że ten klimat jest taki nieokreślony, ale przynajmniej ilustracje kompensują braki fabularne. Można by się przyczepić, że zamiast kartonowych pionków postaci mogłyby być figurki, ale z mojego doświadczenia wynika, że dzieci często wolą kolorowe kartonowe pionki od figurek.
Pozostałe żetony są kolorowe i solidnie wykonane. Całość zapakowano w plastikową wypraskę ułatwiającą utrzymanie porządku w pudełku. Co najważniejsze, aplikacja (dostępna w języku polskim na iOS i Androida) działa sprawnie i bezproblemowo, nawet na starszych smartfonach. Odczytywanie układu run z planszy udaje się nawet w słabym świetle, a jeśli nie zadziała, to można go wprowadzić ręcznie. Dzięki wykorzystaniu grafik z gry aplikacja ładnie też wygląda; jest nawet filmik ilustrujący szczątkową fabułę gry i niedrażniąca muzyczka.
Gra bez prądu
Jest też możliwość grania w Rising 5 bez aplikacji. W tym przypadku jeden z uczestników musi się poświęcić i przejąć jej rolę, losując układ run i udzielając wskazówek współgraczom. W tym celu dołączono do gry dodatkowy zestaw żetonów run i specjalnych żetonów do udzielania wskazówek, jak również planszę mistrza gry i plastikowe kostki do oznaczania zgromadzonej energii. Jest to dość niewdzięczne zajęcie, bo prowadzący nie gra przeciwko innym i nie ma żadnej możliwości kształtowania przebiegu rozgrywki. Udziela jedynie wskazówek w czasie rytuału, a poza tym się nudzi. Jest to więc raczej opcja do zastosowania w ostateczności.
Informacje pudełkowe
Wiek: 10+ Można powiedzieć, że to jest wiek, od którego dzieci mogą grać samodzielnie. Dla młodszych graczy problemem będzie przede wszystkim rozwiązanie samej łamigłówki. Pozostałe elementy rozgrywki są proste i opanuje je nawet siedmiolatek. Jest to więc dobra gra dla zróżnicowanej wiekowo grupy, w której młodsze dzieci mogą bawić się w bicie potworów, a starsi gracze w rozwiązywanie zagadki.
Czas rozgrywki: 30 minut To dość trafny szacunek. Pojedyncza rozgrywka zajmuje faktycznie około pół godziny niezależnie od liczby graczy.
Liczba graczy: 1-5 Zasadniczo gra przewidziana jest dla dwóch do czterech osób, ale uwzględniono opcję dla jednego gracza i wariant z mistrzem gry. W wersji jednoosobowej wprowadzono tylko dodatkową regułę, która ma zrekompensować brak wsparcia innych graczy w walce z potworami. Natomiast jeśli chodzi o maksymalną liczbę graczy, to ponieważ wszyscy grają wspólnie wszystkimi postaciami, to w zasadzie nic jej nie ogranicza.
Gra robi się nieco łatwiejsza przy większej liczbie graczy, co można jednak zrównoważyć używając większej liczby kart czerwonego słońca i zmniejszając liczbę kart w ręku gracza.
Podsumowanie
Mam dylemat jeśli chodzi o tą grę. Osobiście za nią nie przepadam, być może dlatego, że jej strona fabularna jest zbyt miałka, a może dlatego, że moje dziecko, lat osiem, ją uwielbia i domaga się żeby stale w nią grać. Obiektywnie rzecz ujmując gra ma kilka zalet. Jest niewątpliwie pięknie wykonana. Centralna oś rozgrywki bazuje na solidnych podstawach, a pozostałe mechanizmy są proste, ale sensowne.
Możliwość skalowania stopnia trudności oznacza, że nawet po opanowaniu tych mechanizmów można czerpać satysfakcję z wygranej. Trochę za to brak rozgrywce głębi. Niewątpliwą wadą jest też słaba strona fabularna, mimo dość klimatycznych ilustracji. Podsumowując, polecałbym Rising 5 miłośnikom gier kooperacyjnych do grania z dziećmi. Natomiast dla starszych graczy są lepsze, bardziej wymagające tytuły kooperacyjne.
Zdjęcia z gry Rising 5:
Autor tekstu: Marcin Pędich
Autorka zdjęć: Agnieszka Dzięcioł-Pędich
Więcej opinii o grach planszowych dla dzieci znajdziecie na naszym blogu.
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl