Ocaleni gra planszowa - recenzja
Postapokaliptyczny Survival - Ocaleni
Tytuł oryginalny: Outlive
Świat uległ zagładzie. Jak? Prawdopodobnie klasycznie, przez wojnę nuklearną, bo wszystko jest napromieniowane, ale kogo to właściwie obchodzi? Umarł i nie żyje. Ty za to żyjesz i masz do dyspozycji kilku kumpli i schron.
Krążą wieści, że zbliża się w nasze rejony „ostatni konwój” [TM], który zabierze najlepiej przystosowanych w jakieś bezpieczne miejsce. No nie wiem czy ja w to wierzę, ale do przetrwania potrzebne jest to co ma niby decydować o załapaniu się na ten transport do raju – rozbudowany schron, ludzie, ekwipunek, więc tak czy siak trzeba brać się do roboty.
Kawałek świata po apokalipsie
Ocaleni to dość stara już gra typu worker placement w klimatach postapokaliptycznych.
Po malowniczej planszy przedstawiającej kawałek świata po upadku cywilizacji – zalew wraz z tamą i wrakiem kontenerowca, dwa zrujnowane miasta, bazę wojskową i parę innych lokacji - przemieszczamy swoje pionki starając się zbierać nowych mieszkańców naszego schronu, wodę i żywność dla nich, ekwipunek oraz zasoby, za pomocą których możemy rozbudowywać swój schron, naprawiać rzeczony ekwipunek i walczyć z zagrożeniami. Wszystko to przez sześć tur, po których następuje podliczenie punktów.
Mechanika
Ocaleni to dość standardowy worker placement – w swojej turze ustawiamy pionki na planszy, żeby uzyskać dostarczane przez poszczególne pola planszy zasoby. Z tą różnicą, że meeple przemieszcza się zamiast ustawiać, więc nie wszędzie mogą dojść, nie można też mieć dwóch swoich pionków w tej samej lokacji.
Co więcej pionki różnią się siłą, co wpływa na liczbę zasobów, które mogą zdobyć, ale pozwala też silniejszym na zabieranie zasobów słabszym. Do tego dochodzą różne zależności – np. żeby zebrać wodę trzeba mieć mikro-chipy, a na wielu polach można zdobyć dwa rodzaje zasobów. Same zasoby natomiast mają różne zastosowania w grze, no i oczywiście zawsze czegoś brakuje (jak to po upadku cywilizacji bywa).
A jeszcze można zdobywać (i naprawiać) przedmioty, które dają specjalne zdolności. W efekcie podejmowanie decyzji gdzie i w jakiej kolejności przemieścić swoje meeple wcale nie jest łatwe. Poza planszą główną każdy z graczy ma również swoją planszę schronu, na której umieszcza żetony ocalonych (zdobywane na planszy głównej) i płytki pomieszczeń, budowanych za pozyskane zasoby. Ocalonych trzeba co turę karmić zdobywaną żywnością, ale obsadzone nimi pomieszczenia dają dodatkowe zdolności.
Za ocalonych, pomieszczenia i ekwipunek zdobywamy na koniec gry punkty. Wreszcie, mamy jeszcze planszę wydarzeń, na której co turę odkrywamy jedną z sześciu kart – powodują one różne utrudnienia (dotykające wszystkich graczy), ale można je usunąć płacąc zasobami, za co dostaje się punkty zwycięstwa. W sumie mechanika jest bardzo złożona, bo zachodzi tu mnóstwo zależności między elementami, ale w praktyce nie jest trudna do opanowania, a rozwiązywanie problemów jest satysfakcjonujące.
Wykonanie
Plansza główna i płytki pomieszczeń są wykonane z solidnego, grubego kartonu. Żetony są estetyczne i czytelne, chociaż żetony ocalonych są trochę za małe. Gorsze wrażenie robią plansze schronów i wydarzeń, które wykonano po prostu z grubego papieru. Plansza wygląda rewelacyjnie – wysokiej jakości grafika naprawdę dobrze oddaje klimat świata post-apo.
Pozostałe elementy są poprawne – estetyczne i czytelne, a najlepiej z nich prezentują się karty liderów, choć nie odgrywają one wielkiej roli w grze. Używane w grze pionki to spore drewniane meeple, wyrzeźbione w kształt ludzika wyposażonego w plecaczek, kij do chodzenia, a nawet maskę gazową. Ogólnie wykonanie i estetyka gry stoją na bardzo wysokim poziomie, choć ilość elementów może nieco przytłaczać.
Fallout Shelter
Jeżeli chcielibyście grę nieco lżejszą, prostszą, ale osadzoną w podobnych klimatach i opartą na podobnych założeniach, to polecam opisywany już na naszym blogu Fallout Shelter. W tej osadzonej w świecie popularnej gry komputerowej karciance wcielamy się w rolę zarządcy jednego poziomu schronu po atomowej zagładzie.
W tej grze również zdobywamy zasoby, budujemy pomieszczenia, zbieramy sprzęt oraz walczymy z zagrożeniami i również naszym głównym narzędziem są meeple, które rozstawiamy po ułożonej z kart „planszy”. Fallout Shelter jest jednak mniej złożony od Ocalonych i ma lżejszy, bardziej żartobliwy klimat. Charakteryzuje się też znakomitym wykonaniem – pudełko zastępuje metalowy lunchbox znany z gry komputerowej, a zamiast meepli są malutkie plastikowe vault boys. No i jest nowszą grą, więc dużo łatwiej go kupić.
Informacje Pudełkowe
Czas rozgrywki: 25 min/gracza. W sumie to nawet dość trafny szacunek. Gra zdecydowanie wydłuża się wraz z liczbą graczy, szczególnie przy pierwszych rozgrywkach. Kiedy wszyscy już opanują zasady, to fazę nocy (kiedy karmi się mieszkańców schronu, buduje pomieszczenia, naprawia ekwipunek itp.) można rozgrywać symultanicznie (o ile macie do siebie zaufanie) co przyspiesza grę w większym gronie. Tak czy siak, nie jest to szybki przerywnik, ale gra na znaczną cześć wieczoru. Natomiast mechanika odliczania tur do końca oznacza, że czas rozgrywki jest bardziej przewidywalny niż w wielu innych grach.
Liczba graczy: 2-4 Niewiele tu można dodać - zestawy pionków są cztery, plansze schronu są cztery, startowe zestawy pomieszczeń też, więc nie ma tu możliwości dodania kolejnego gracza. Gra w pojedynkę w zasadzie byłaby możliwa, tylko trzeba by było określić sobie jakiś cel, ale instrukcja nie oferuje takiej opcji.
Wiek 14+ to chyba przesada. Mimo post-apokaliptycznej tematyki gra pozbawiona jest w zasadzie przemocy, a ilustracje nie są drastyczne. Także zasady jest w stanie opanować znacznie młodsze dziecko (grałem z dziewięciolatkiem i dawał sobie radę), ale duża liczba zależności oznacza, że zaplanowanie zwycięskiej strategii może być dla dziecka wyzwaniem.
Z drugiej strony, rzeczony dziewięciolatek był w ostatniej partii, którą grałem, drugi, bo planowanie w tej grze jest wyzwaniem także dla dorosłych i bardzo często wszyscy uczestnicy grają bardziej reaktywnie, bez długofalowej strategii. Gorzej, że pod koniec partii dziecko może się zwyczajnie zacząć nudzić.
Podsumowanie
Ocaleni nie są grą wybitną, ale bardzo solidną. Standardowy mechanizm worker placement wzbogacono o wystarczająco dużo nowych elementów, żeby wydawał się świeży, podobnie jak rozbudowę bazy. Przy czym wszystko to zrobione jest w sposób spójny z tematyką gry, dzięki czemu naprawdę nieźle oddaje ona klimat świata po upadku cywilizacji (trochę może jest za mało brutalna, ale można chociaż rabować innych graczy).
Plansza jest piękna, a inne elementy bardzo solidne. Dużym plusem Ocalonych jest też ograniczony czas rozgrywki.
Dla miłośników post-apo zdecydowanie ciekawa pozycja, ale jeśli wolicie coś lżejszego, z mniejsza liczbą elementów, to lepiej sięgnąć po Fallout Shelter. Jeżeli z kolei chcecie grę równie rozbudowaną, ale nieco szybszą i bardziej dosadną, to można zainteresować się polską grą 51. Stan.
Zdjęcia z gry Ocaleni
Autor tekstu: Marcin Pędich
Autorka zdjęć: Agnieszka Dzięcioł-Pędich
Więcej opinii o grach planszowych dla dzieci znajdziecie na naszym blogu.
Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom
POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<<
Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:
WAKACJE Z DZIEĆMI
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI
NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl