Kingdomino - Królewska Gra w Domino
Królewska gra w domino czyli planszówka Kingdomino i dodatek Era Gigantów
Autor: Bruno Cathala; Ilustracje: Cyril Bouquet
Król z zadowoleniem spoglądał z wież zamkowych na swoje malutkie królestwo. Równiutkie miedze, płoty i brzegi oddzielały od siebie uporządkowane pola, lasy, pastwiska i pełne ryb stawy. Drwale uwijali się w tartakach a młynarze w wiatrakach. Na pustkowiach w odległym zakątku królestwa magowie tkali zaklęcia, a z jedynej w królestwie kopalni wyjeżdżały wagoniki z drogocenny kruszcem. Król patrzył na to wszystko i widział, że było dobre. Na horyzoncie majaczyły wprawdzie zarysy zamków jego przebrzydłych konkurentów, ale Król pewien był, że jego królestwo jest lepiej zorganizowane. Nagle na tymże horyzoncie ukazała się sylwetka giganta. Król patrzył w przerażeniu jak olbrzym depce pola, pożera owce i łamie drzewa, aby wreszcie usadowić się na dachu tartaku przeganiając drwali. Król załamał ręce. „To już koniec! Jestem zgubiony, a królestwo wraz ze mną! Trzeba się jakoś pozbyć intruza, przegonić… przegonić do…” Król spojrzał na widoczne w oddali wieże zamku konkurenta.
Francuska szkoła pieczenia sucharów
Jeżeli śledzicie świat gier planszowych to zapewne świadomi jesteście konfliktu między miłośnikami tzw. eurosucharów i ameritrashy. Jeżeli jednak jest to dla was nowość, to wyjaśniam. Tak zwane gry typu euro to (głównie niemiecka) szkoła tworzenia planszówek, w której liczy się przede wszystkim dobra mechanika. To gry wymagające strategii i myślenia, z nieraz bardzo złożoną ale zawsze przemyślaną mechaniką, w których klimat i wygląd odgrywają drugorzędną rolę. Często mechanika nijak się ma do tematyki, a w porządnym niemieckim euro ilustracje wręcz powinny być brzydkie jak noc (vide znakomita skądinąd „Alhambra”). Z kolei „amerykańskie śmieci”, to gry nastawione przede wszystkim na klimat, opowieść i estetykę. Mechanika zwykle jest tu mocno losowa, a prym wiodą piękne ilustracje, figurki i aspekt fabularny (tu wrogiem publicznym numer jeden jest „Magia i Miecz”). Francuska szkoła tworzenia planszówek stoi gdzieś po środku. Zasadniczo są to gry typu euro, ale oparte częściej na jednym pomysłowym mechanizmie niż na żmudnym liczeniu punktów i opatrzone pięknymi klimatycznymi ilustracjami. Jednym z czołowych przedstawicieli tego nurtu jest Bruno Cathala, autor opisywanej tu gry „Kingdomino”, nagrodzonej w 2017 roku prestiżową nagrodą krytyków Spiel des Jahres.
Mechanika
Celem gry jest zbudowanie najlepiej prosperującego mikro królestwa z płytek domina przedstawiających różne typy terenu i znajdujące się na nich budynki. Każdy z graczy buduje niezależnie własną krainę, ale interakcję zapewnia przemyślany mechanizm dobierania płytek. Tak więc na początku każdej tury gracze dobierają od 3 do 5 płytek domina ze stosu 24-60 płytek, zależnie od liczby uczestników. Następnie płytki układa się kolejno według wydrukowanych na odwrocie numerów i odwraca awersem do góry. Teraz gracze wybierają płytki do użycia w tej turze, stawiając na nich figurki królów. Ich pozycja decyduje o kolejności ruchów graczy w następnej turze, a ponieważ płytki z większymi numerami są (ogólnie rzecz biorąc) lepsze, to gracz, który weźmie najlepszą płytkę, w kolejnej turze będzie ostatni i pewnie nic dobrego nie dostanie. Ten mechanizm bardzo dobrze balansuje rozgrywkę.
Pobrane płytki układa się w obrębie kwadratu 5 na 5 pól (albo 7 na 7 w jednym z wariantów dwuosobowych) tak żeby stykały się ze sobą lub z zamkiem. Na każdej płytce są dwa pola z różnymi typami terenu (tych jest 6) oraz budynki oznaczone jedną lub kilkoma koronami. Punkty dostaje się mnożąc liczbę pól nieprzerwanego obszaru jednego typu przez liczbę koron na tym obszarze. Generalnie im więcej pól danego typu w talii tym mniej jest na nich wartościowych budynków. Trzeba więc decydować czy mieć dużo łąk z jedną koroną, czy mało pustkowi z kilkoma koronami. Biorąc płytkę z mocną chatą czarownika czy kopalnią można nie być potem w stanie rozbudować danego obszaru, ale biorąc płytki z polami czy łąkami można zająć pół królestwa czymś co będzie ostatecznie warte 10 punktów.
Ogólnie rozgrywka wymaga więc kombinowania i myślenia o przyszłości, ale nie jest przesadnie skomplikowana. Dziecko bez trudu opanuje podstawowe zasady. Bardzo ułatwia grę to, że tak naprawdę decyzje podejmuje się doraźnie. Wybiera się z ograniczonej liczby płytek dostępnych w danej turze i nie trzeba koniecznie mieć jakiejś długofalowej strategii. Zależności między elementami też nie są zbyt skomplikowane. Pomaga oczywiście umiejętność mnożenia, ale intuicyjnie można też ocenić co jest bardziej wartościowe. Zresztą, zabawa polega przede wszystkim na układaniu płytek domina obok siebie tak żeby uzyskać jak największe obszary jednego typu. A to jest zabawa, którą dziecko nie tylko zrozumie ale i natychmiast polubi.
Wykonanie
Za wykonanie należy się niewątpliwie duży plus. Płytki są z grubej solidnej tektury i wydają satysfakcjonujący „stuk” przy układaniu na stole. Drewniane meeple są duże i ładne, a jedyne czego się można przyczepić, to dość delikatne zameczki. Całość umieszczono w wygodnej wyprasce w pudełku, w którym gra zmieści się razem z dodatkiem. Główną rolę grają tu jednak ilustracje. Grafiki przedstawiające lasy, pola i łąki na płytkach nie tylko są estetyczne, ale zawierają też mnóstwo drobnych szczegółów i mrugnięć okiem do gracza. Oto nad pastwiskiem z owcami widać cień przelatującego smoka, a pod wodą ogromnego plezjozaura. Na płytkach przedstawiających różne tereny ilustrator dodał na granicach różne płotki, bramki, czy pomosty. Najciekawiej jest w lasach, gdzie przyglądając się uważnie można znaleźć człowieka w siedmiomilowych butach albo… Sama Gamgee walczącego z Szelobą. Nie wspominając już o wyczynach tytułowych gigantów z dodatku. Ogólnie piękna i bardzo solidnie wykonana.
Dodatek: Era Gigantów
Dodatek „Era Gigantów” dodaje więcej płytek terenu, zamek i meeple dla piątego gracza, oraz dwa nowe elementy mechaniki (a w niektórych wydaniach także wieżę do losowania płytek). Pierwszym nowym rozwiązaniem są tytułowe giganty. Po wybraniu płytki z olbrzymem gracz musi postawić figurkę olbrzyma na jednym ze swoich pól z koroną, które staje się w efekcie nieaktywne. Może to skutecznie storpedować misterne plany i odebrać prowadzenie. Nie wszystko jednak stracone, ponieważ są w talii też płytki ze śladami gigantów, pozwalające przekazać ich innemu graczowi. Z reguły temu, który radzi sobie najlepiej. Poprawia to i tak niezły balans rozgrywki i czyni ją mniej przewidywalną. Daje też możliwość bardziej bezpośredniej negatywnej interakcji z przeciwnikami. Aczkolwiek przy grze z młodszymi dziećmi sugeruję posadzić przy stole dodatkowego dorosłego i wymieniać się gigantami między sobą. Dzieciom będzie łatwiej wygrać i nie obrażą się, że ktoś na nich nasłał olbrzyma. Drugą nowością są karty zadań indywidualnych (wymagających ułożenia królestwa w określony sposób), za które gracze dostają dodatkowe punkty. Stanowi to dodatkową drogę do zwycięstwa i tak jak reszta dodatku urozmaica rozgrywkę.
Kingdomino Duel
Wypadałoby tu wspomnieć też o grze „Kingdomino Duel”, która nie jest dodatkiem, ale osobną, nieco inna, grą z gatunku roll & write. W tej wersji gry zamiast losować płytki domina rzucamy kostkami, a nasze królestwo rysujemy na specjalnych kartkach. Gra oferuje zbliżone, choć nie aż tak satysfakcjonujące, doznania jak oryginalna wersja gry, ale w mniejszej paczce. Zajmuje też mniej miejsca na stole, więc świetnie nada się na podróż – łatwo ją ze sobą zabrać, a grać można na stoliku w przedziale pociągu, albo na tylnej kanapie samochodu.
Informacje pudełkowe
Wiek: 8+ Grałem z siedmiolatkiem i uważam, że gra się spokojnie nadaje dla młodszych odbiorców. Nie będą może wygrywać łatwo z dorosłymi, albo bez problemu mogą samodzielnie brać udział w zabawie. Mogą też grać ze sobą; trzeba będzie tylko ewentualnie pomóc w liczeniu punktów.
Czas rozgrywki: 15 minut. Jeżeli gracze znają zasady, to spokojnie zmieszczą jedną partię w 15 minutach. Czas wydłuża się przy większej liczbie graczy. Dużą zaletą gry jest brak tzw. downtime’u, czyli czasu kiedy jeden gracz wykonuje swoją turę, a inni się nudzą czekając. Ruchy wykonuje się naprzemiennie, a każdy trwa mniej niż minutę. Także czas przygotowania do rozgrywki jest minimalny: trzeba tylko wyjąć zamki i meeple i potasować płytki, które zresztą można po prostu wyciągać z pudełka w trakcie gry.
Liczba graczy: 2-4. Dodatek umożliwia wprowadzenie do gry piątego uczestnika, a dzięki nowemu systemowi odrzucania płytek skraca czas przygotowania gry dla mniejszej liczby graczy.
Podsumowanie
Gra bardzo słusznie otrzymała odznakę Spiel des Yahres. Charakteryzuje się bardzo dobrze przemyślaną mechaniką o prostych, ale nie prostackich, zasadach i bardzo dobrym wykonaniem. Wygląda pięknie, a elementy są wysokiej jakości. Co najważniejsze, przyjemnie się w nią gra i jest przystępna dla dzieci. Dodatek trzyma poziom oryginału zarówno pod względem wykonania, jak i mechaniki. Polecamy.
Autor tekstu: Marcin Pędich
Autorka zdjęć: Agnieszka Dzięcioł-Pędich
Więcej opinii o grach planszowych dla dzieci znajdziecie na naszym blogu.
WróbelkiBLOG
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Portal DziecioChatki.pl