Planszówki - moja pasja

Dodano: 2023-03-11 godz. 11:06

Nasze pasje pasjami naszych dzieci: gry planszowe

Zamierzchła przeszłość

Współczesnej młodzieży może być trudno sobie to wyobrazić, ale w zamierzchłych czasach mojej młodości (tuż po wymarciu dinozaurów, w latach 80-tych) nie opływaliśmy w rozrywki. W telewizji były dwa kanały do wyboru, komputerów i konsol nie było (a potem były zaporowo drogie), a internet oficjalnie zawitał do Polski w 1993 roku. No a ja nie byłem szczególnie sportową jednostką, więc kopanie piłki na boisku (oczywiście pokrytym asfaltem – bezpieczeństwo postrzegano wtedy inaczej) zupełnie mnie nie bawiło. Gry planszowe byłyby tu znakomitym rozwiązaniem… tyle, że ich też za bardzo nie było.

Miałem jako dziecko Warcaby i Młynek, w tanim PRLowskim wydaniu, z których zdecydowanie bardziej podobał mi się ten drugi. Miałem też domino, w które nikt nie umiał grać, a nie było przecież internetu żeby sprawdzić reguły. Oczywiście mieliśmy karty do gry, ale tych mój ojciec używał do stawiania pasjansa, a ja jakiejkolwiek gry towarzyskiej nauczyłem się dopiero dużo później od kolegów.

Było to również już po czasach kiedy u mojej babci znajomi zbierali się na Brydża, w którego do dziś nie umiem grać. Babcia miała też szachy, których reguł nauczyłem się w dość wczesnej młodości i w które grywałem z kolegą aż do czasów studenckich. Jak łatwo zauważyć, większość z tych gier ma od kilkuset do kilku tysięcy lat.

Gdzieś tam w oddali, w rękach kolegów było też nieśmiertelne Grzybobranie i Eurobiznes, czyli polska piracka podróbka Monopoly. Nie oszukujmy się, żadna z tych gier nie jest wybitna, mimo że do dziś pozostają w sprzedaży i cieszą się względną popularnością. Poza jeszcze garścią prostych gier typu rzuć kostką i przesuń pionek, nie było za bardzo w czym wybierać. I wtedy pojawiła się ona…

Gry planszowe dla rodzin z dziećmi

Wspólna gra 

 

Magia i Miecz

Wydana pod koniec lat osiemdziesiątych Polska edycja gry Talisman była prawdziwym trzęsieniem ziemi. Wielka kolorowa plansza, setki kart, na oko tak ze trzydzieści stron instrukcji, a przede wszystkim złożona rozgrywka zaplanowana na kilka godzin. Polska Magia i Miecz miała przy tym zmienioną szatę graficzną z czarnobiałymi ilustracjami, która do dziś uchodzi za najpiękniejszą wersję Talismana. Co ważniejsze, poważny, dorosły styl ilustracji wyraźnie wskazywał, że nie jest to zwykła gra dla dzieci. Jaka to była wspaniała gra! Przede wszystkim tchnęła duchem fantastycznej magicznej przygody. Spędziliśmy przy niej z kolegami długie godziny.

W kolejnych latach ukazały się liczne dodatki do Magii i Miecza, które udało mi się wszystkie zgromadzić: Podziemia, W kosmicznej otchłani (ang. Timescape; luźno inspirowany Warhammerem 40K), Miasto, Jaskinia, Smoki. Na szczególną uwagę zasługuje tu polski dodatek Jaskinia, który jako jedyny nie miał swojego odpowiednika w oryginalnym wydaniu gry. Dodatek miał świetny klimat, ale plansza była za duża i opatrzona symboliczną tylko grafiką. Mi osobiście najbardziej przypadły do gustu Smoki.

Planszówki - pasja dla każdego

Magia i Miecz (źródło: https://boardgamegeek.com/image/4976969/talisman ; CC BY-SA 3.0)

 

Lata 90-te

Budując na sukcesie Magii i Miecza, Sfera wydała też wiele innych gier w fantastycznych klimatach. Mi zapadły w pamięć Wampir i Robin Hood, które miał któryś spośród moich kolegów. Najbardziej znaną grą Sfery był jednak Magiczny Miecz, czyli polska podróbka Talismana, którą wydawca stworzył po utracie praw do gry. Różnice były zresztą kosmetyczne.

Podobny do Sfery profil miało wydawnictwo Encore, które w latach 1982-1997 wydało około 20 gier, głównie z gatunku fantastyki. Prawdopodobnie najbardziej znaną z nich jest Battletech, ale ja akurat byłem szczęśliwym posiadaczem Wojny o Pierścień. Zamknięta w pudełku z przepiękną, acz zupełnie idiotyczną ilustracją gra była planszową reprezentacją Władcy Pierścieni JRR Tolkiena.

Plansza z mnogością heksagonalnych pól, setki żetonów reprezentujących jednostki, karty bohaterów (do każdej bitwy zawsze wysyłało się Gandalfa, bo była nadzieja, że zginie i powróci jako potężniejszy Gandalf Biały) – fajne to było. Pod względem stopnia trudności gra mieściła się gdzieś pomiędzy Magią i Mieczem a masywnymi grami strategicznymi dla miłośników historii.

Plansza do gry lata 90-te

Plansza do Wojny o Pierścień (źródło: https://boardgamegeek.com/image/294681/war-ring ; CC BY-SA 3.0)

 

Gry Fabularne

W 1993 roku nastąpiło kolejne trzęsienie ziemi, spowodowane przez kolejną Magię i Miecz – tym razem w postaci czasopisma o grach RPG (od angielskiego Role Playing Games; termin gry fabularne jeszcze wówczas nie istniał). Koncepcja gry fabularnej otworzyła przede mną i moimi nielicznymi kolegami zupełnie nowe potencjał nieskończonej rozgrywki w fantastycznym świecie. Wystarczyła garść kostek, ołówek, kartka i dużo wyobraźni.

Wprawdzie do gier RPG wydawane są podręczniki, ale te można było nie tylko kupić, ale też pożyczyć lub odbić na ksero. Najpierw były straszliwie przekombinowane Kryształy Czasu publikowane w odcinkach w Magii i Mieczu, czyli polska odpowiedź na AD&D. Potem ukazał się w Polsce Warhammer, a po nim Świat Mroku i Earthdawn.

Z czasem powstały też polskie system RPG, z których największy sukces odniosła Neuroshima – postapokaliptyczna gra fabularna wydawnictwa Portal (w tym uniwersum osadzona jest m.in. gra karciana 51. Stan). Owszem, graliśmy jeszcze wielokrotnie w planszową Magię i Miecz, ale to gry fabularne stały się moim głównym hobby na kolejne dziesięć lat.

Magazyny pasjonaci gier planszowych

Magazyn Magia i Miecz (zdj. M. Pędich)

Kolekcja pasjonata

To tylko część mojej kolekcji podręczników RPG (zdj. M. Pędich)

 

Renesans planszówek w Polsce

Dopiero w początku XXI wieku moją uwagę zaczęły ponownie zwracać planszówki. Duża w tym zasługa wspomnianego już wydawnictwa Portal, które stopniowo zaczęło odchodzić od gier RPG w kierunku planszówek właśnie. Jedną z planszówek, które kupiłem i w które grywałem w tym okresie była Neuroshima Hex, wydawana właśnie przez Portal gra taktyczna osadzona w realiach najpopularniejszej gry fabularnej wydawnictwa.

Była to znakomita gra, która do dziś doczekała się już trzech wydań i prawie 20 dodatków. Obiecuję napisać kiedyś recenzję. Spod rąk Portala wyszła też świetna mała karcianka dla dwóch graczy - Zombiaki, która również doczekała się trzech edycji i w którą pogrywam sporadycznie do dziś.

Pasjonujące gry dla całej rodziny

Neuroshima Hex z grafikami z pierwszego wydania (źródło: https://boardgamegeek.com/image/2407675/neuroshima-hex-30 ; CC BY-SA 3.0)

Zombiaki - przyjazne gry dla dzieci

Zombiaki wyd. 2, z mniejszymi kartami (zdj. M. Pędich)

Trzecią grą wydawnictwa Portal, którą miałem, była prześmiewcza gra pod tytułem Machina. Wcielaliśmy się w pracowników pewnego instytutu naukowego konstruujących szalone wynalazki z przypadkowych elementów, często podkradanych kolegom po fachu. Rozgrywka nie zapadła mi jakoś szczególnie w pamięć, ale poczucia humoru autorom nie można odmówić.

Gra była też próbą wpasowania się w polski rynek, na którym planszówki nie były jeszcze zbyt popularne, a potencjalni nabywcy mieli ograniczone zasoby finansowe. Machina była czarnobiała, wydrukowana na tanim kartonie i zapakowana w proste pudełko, co zresztą pasowało świetnie do fabuły gry.

Portal nie był jedyną firmą, która próbowała swoich sił w wydawaniu rodzimych planszówek. Krakowska Grupa Kreatywna stworzyła dwie gry, z których obie mam w swojej kolekcji. Troja była znakomitą grą karcianą o Achajach zdobywających sławę pod murami Troi. Miała przemyślane reguły i piękną oprawę graficzną. Za to druga ich gra – Wyprawa – była wyjątkowo mizerną, losową i powtarzalną grą fantasy, w której najciekawsze były piękne drewniane kostki.

Warto też wspomnieć o wydawnictwie Lizardy, które wpadło na genialny pomysł sprzedawania gier w pudełkach od kaset video, które odchodziły już wówczas do lamusa i zapewne dostępne gdzieś były za bezcen. Niewątpliwie najlepszą z tych gier byli Łowcy przygód – gra, którą trudno zdefiniować, ale w którą zdarza nam się grać do dziś.

Troja - gra planszowa na wieczór

Troja (zdj. M. Pędich)

Polecana dla dzieci gra planszowa Wyprawa

Wyprawa (zdj. M. Pędich)

Hobby dla każdego - planszówki moja pasja

Wydawnictwo Lizardy: Gildia w oryginalnym opakowaniu i karty do Ławców Przygód (zdj. M. Pędich)

Wkrótce w Polsce zaczęły się też pojawiać gry z zachodu. Do mojej kolekcji trafiły między innymi wciąż popularne gry Osadnicy z Catanu i Cytadela, jak również równie znakomite, ale niedostępne już niestety na rynku Blue Moon City i Mr Jack Pocket.

Pierwsza z nich to rewelacyjnie ilustrowana i przemyślana gra o budowaniu fantastycznego miasta. Druga to jedna z najlepszych małych dwuosobowych gier w jakie kiedykolwiek grałem.

Osadnicy z Catanu

Osadnicy z Catanu (zdj. A. Dzięcioł)

Pasjonujące gry planszowe - dobry pomysł na prezent

Blue Moon City i Mr Jack Pocket (zdj. M. Pędich)

Potem było już tylko lepiej. W gry fabularne wciąż grałem, ale w mojej kolekcji pojawiało się coraz więcej współczesnych dużych planszówek, jak na przykład steampunkowy Wolsung od Portala, Filary Ziemi, czy Horror w Arkham, a w 2008 roku ukazała się nowa edycja Magii i Miecza, która chyba była początkiem mojej manii kolekcjonerskiej, chociaż gromadzenie wszystkich dodatków zakończyłem dopiero w zeszłym roku.

W planszówki grałem ze znajomymi, ale przede wszystkim z moją przyszłą żoną.

Talisman Magia i Miecz - różnorodne gry planszowe

Nowa edycja Magii i Miecza (zdj. M. Pędich)

 

Pojawia się gracz nr 3

Pojawienie się dziecka początkowo niewiele zmieniło. Wbrew obiegowej opinii, rodzicielstwo nie oznacza automatycznego wyłączenia z wszelkich zainteresowań i nie zajmuje całego czasu. Tak więc wciąż grałem w RPG i oczywiście w planszówki.

Syn towarzyszył nam początkowo jako bierny obserwator, ale przyznam szczerze, że nie mogłem się doczekać kiedy zacznie samodzielnie grać. Były ku temu dwa powody. Po pierwsze, gry planszowe to świetny sposób spędzania czasu z dzieckiem. Coś trzeba razem robić, a nie zawsze da się wyjść na dwór. A tu jest rozrywka, która jest fajna, z dala od ekranów i (co najważniejsze) wspólna. Drugi powód miałem bardziej egoistyczny: potrzebowaliśmy trzeciego gracza.

Zaczęliśmy grać z dzieckiem kiedy miało jakieś pięć lat. Wśród gier, w które graliśmy były typowe tytuły dla dzieci – Grzybobranie, Potwory do Szafy, Wyspa Smoków, Kosmiczna Misja – ale na stół szybko zaczęły też trafiać pozycje przeznaczone dla starszych graczy, przede wszystkim wspomniana Magia i Miecz. Grzybobranie to jedna z tych gier, które dzieci kochają, ale dorośli szybko zaczynają nienawidzić – prosta, losowa, pozbawiona jakichkolwiek wyborów. Znacznie lepsze są potwory do szafy – gra kooperacyjna w stylu memory, odpowiednie nawet dla trzylatków.

Wyspa Smoków jest również bardzo losowa, ale jest kooperacyjna i ma fajną oprawę. Kosmiczna Misja (recenzja wkrótce!) to najbardziej chyba udany tytuł z serii tanich gier dla dzieci wydawnictwa Egmont. Gra opowiada o eksploracji małych planetek i mimo elementu losowego nie nudzi dorosłych tak jak wiele innych tytułów dla dzieci.

Gry planszowe dla maluchów

Potwory do Szafy (zdj. M. Pędich)

Magia i Miecz to już zupełnie inna sprawa. Gra z założenia pomyślana jest dla graczy 10+, ale ma tak niski próg wejścia i bezstresowy styl rozgrywki, że spokojnie można w nią grać z pięciolatkiem, co też robiliśmy. Oczywiście trzeba mu było czytać (i tłumaczyć, bo Talismana mam po angielsku) instrukcje na kartach, ale za to liczenie siły postaci było dobrą okazją do powtórzenia matematyki na poziomie zerówki.

Jeśli chodzi o gry skierowane, jak się zdaje, do dorosłych, zaskakująco dobrze sprawdziły nam się gry o Zombie: 15’ Zombies, Tiny Epic Zombies, Zombiaki Ameryki i oczywiście Zombie Kidz i Zombie Teenz. Wbrew pozorom takie gry nie są szczególnie straszne (chociaż w 15’ Zombies nie gramy po zmroku), a w większości są kooperacyjne, co zwykle podoba się młodszym graczom.

Z czasem gracz nr 3 doczekał się własnej kolekcji tytułów. Jednym z wczesnych hitów i chyba do dziś jedną z ulubionych gier syna jest Rising 5. To bardzo udana kooperacyjna łamigłówka w pięknej oprawie w klimatach space fantasy, ale graliśmy w nią już tyle razy, że mam już jej trochę dość. Jednak obiektywnie rzecz biorąc to gra się dobrze sprawdza do grania z dzieckiem, bo ja rozwiązuję centralną łamigłówkę, a młody zajmuje się walką z potworami i zbieraniem zasobów.

W jego osobistej kolekcji jest też Talisman: Legendarne Opowieści, Zatoka Pelikanów, Lato z Komarami, Piraci 7 Mórz. Szczególnie do gustu przypadły mu też Star Realms, w które chętnie grywa z kolegami, i Hero Realms, w które gramy razem.

Moja opinia o planszówce Zombie Kidz

Zombie Kidz

Rising 5 - gra przyjazna rodzinom

Rozrywka dla każdego 

Gry planszowe - Talisman Legendarne Opowieści

Planszówka rodzinna

Gra karciana dla Rodziców i dzieci dobra na podroż

Kompatybilna gra rodzinna

Karciana gra Hero Realms - pasjonujące hobby

Hero Realms

Teraz doszliśmy już do takiego etapu, że dziesięcioletni obecnie gracz nr 3 jeździ z nami na Targi Fantastyki do Warszawy i sam sobie wybiera nowe gry.

W ten sposób do naszej kolekcji trafiła Twierdza i Kaskadia. Szczególnie ta druga spotkała się z ciepłym przyjęciem całej rodziny i z pewnością trafi jeszcze na stół i na bloga.

Zabawa z dzieckiem - gramy w gry planszowe

Gracz nr 3 (zdj. M. Pędich)

 
Autor tekstu: Marcin Pędich
 
 
 

Więcej opinii o grach planszowych dla dzieci znajdziecie na naszym blogu.

 

Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom

POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: 
>>KLIKNIJ TU<<



Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:

WAKACJE Z DZIEĆMI

 
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI

 NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM

Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej.

 

 

Chronione przez Copyscape


WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

Portal DziecioChatki.pl


Podziel się ze znajomymi
Miejsca przyjazne dzieciom
Wyszukiwarka noclegów przyjaznych dzieciom
Gdzie chcesz spędzić wakacje z dzieckiem?
Dodaj komentarz
Administratorem Państwa danych osobowych zebranych w trakcie korespondencji z wykorzystaniem formularza kontaktowego jest CREONET Hanna Wróbel z siedzibą w Ostrowie Wielkopolskim, przy ul. Wysockiej 1, 63-400, e-mail: dzieciochatki@op.pl. Dane osobowe mogą być przetwarzane w celach: realizacji czynności przed zawarciem umowy lub realizacji umowy, przedstawienia oferty handlowej, odpowiedzi na Państwa pytania – w zależności od treści Państwa wiadomości. Podstawą przetwarzania danych osobowych jest artykuł 6 ust. 1 lit. b Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych (RODO), tj. realizacja umowy lub podjęcie czynności przed zawarciem umowy, artykuł 6 ust. 1 lit. a RODO, tj. Państwa zgoda, artykuł 6 ust. 1 lit. f, tj. prawnie uzasadniony interes administratora – chęć odpowiedzi na Państwa pytania i wątpliwości. Dane osobowe będą przetwarzane przez okres niezbędny do realizacji celu przetwarzania, tj. do zawarcia umowy, przedstawienia oferty handlowej, udzielenia odpowiedzi na Państwa pytania lub wątpliwości i mogą być przechowywane do upływu okresu realizacji umowy i przedawnienia roszczeń z umowy. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane ma prawo dostępu do danych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz prawo do przenoszenia danych osobowych, z zastrzeżeniem, że prawo do przenoszenia danych osobowych dotyczy wyłącznie danych przetwarzanych w sposób wyłącznie zautomatyzowany. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane na podstawie zgody, ma prawo do jej odwołania w każdym czasie, bez uszczerbku dla przetwarzania danych osobowych przed odwołaniem zgody. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane ma prawo wniesienia skargi do właściwego organu nadzorczego. Podanie danych osobowych jest dobrowolne, jednak brak ich podania spowoduje niemożność realizacji umowy, podjęcia czynności przed zawarciem umowy, przedstawienia oferty handlowej, odpowiedzi na pytania lub wątpliwości.